wtorek, 11 listopada 2014

Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna szeptów"


Wydawnictwo MG
data wydania 2014
stron 272
ISBN 978-83-7779-193-6

Cudowna prowincja - odsłona kolejna

Jak ten czas szybko leci ! Tak chciałoby się rzec. To już szósta książka o Ludmile z Mazur, a niebawem ukaże się siódma, na którą bardzo czekam. Póki co opiszę wrażenia z lektury części szóstej, która znów mnie zachwyciła i zasłużyła w moim osobistym rankingu na notę najwyższą. 
Dlaczego tak bardzo przepadam za tym cyklem i prozą Pani Kasi? Ano dlatego, że Ludmiła jest moim literackim bliźniakiem. Charaktery mamy tak bardzo zbieżne, podobne poglądy i doceniamy w życiu to samo. A przecież czytanie o kimś tak sobie bliskim to istna rozkosz. 
Co tym razem spotkało naszą bohaterkę? No nie były to rzeczy miłe, ale życie i z takich się składa. Jest bowiem w życiu i noc i dzień, i szczęście i ból. I trzeba je przeżyć, przetrwać, bo skoro zamykają się pewne drzwi to otworem stoją inne. W czym problem? Otóż w tym, aby je dostrzec. I to właśnie wyzwanie spotkało Ludmiłę. Czy sobie poradziła? Weźcie książkę do ręki, z pewnością nie pożałujecie!
 
Ludmiła wyszła za mąż za Wojtka. Z miłości. Niedługo po ślubie on wyjechał  służbowo na Syberię. Miał wrócić. I miało być długo i szczęśliwie. I byłoby z pewnością, gdyby nie zły los, który wyrysował dość okrutny scenariusz. Samolot gdy pochodził do lądowania uległ katastrofie. Wojtek nigdy nie wrócił do żony. Ludmiła dostała od losu cios w samo serce. Utraciła męża kiedy nie zdążyła się nim nacieszyć. Jeszcze dobrze nie poczuła się żoną jak przyszło jej włożyć czarne wdowie szaty. Otulić w żałobie i ronić łzy. Nic dziwnego, że nasza bohaterka wpadła w depresję. Nie miała ochoty na nic poza leżeniem w łóżku. Nie miała nawet siły, by wychowywać córkę. Ale od czego są przyjaciele? 
To moim zdaniem najbardziej wzruszający tom tej serii. Opowiada o budzeniu się do życia po ciężkim ciosie, po nokaucie. Znający Ludmiłę znają jej charakter. Nie jest ona eteryczną i kruchutką istotą, ale siła ciosu jaki otrzymała poraziła ją. Ludmiła musiała wybrać: albo poddać się i stracić wszystko, albo powstać niczym Feniks z popiołów. Ułożyć sobie świat od nowa bez miłości kochanego człowieka, z pustką po nim, z dziurą w sercu, którą czas i sama bohaterka musieli zasklepić. Bo inaczej się nie da. 
 
Ludmile nie jest łatwo, ale po swojej stronie, w swoim teamie ma mocnych zawodników-pomocników. Bliskie jej osoby z którą łączą ją silne więzy. Mocne spoiwa przyjaźni, która w chwilach smutku i żałoby ma siłę oceanu. Daje energię niczym najlepsza czekolada. I jest bezcenna. Ta książka to powieść o odradzaniu się do życia, o zmaganiu z żałobą, która jest niczym ciężka choroba. Boli na swój sposób, zatruwa niczym rak. To książka o odkrywaniu nowego świata, który wypełnia ten utracony. W lekturze nie brak mazurskiego klimatu, legend i ciekawostek o wczoraj i dziś tego regionu. I są postacie, które mnie bardzo mocno zaintrygowały - szeptuchy. 
Czytanie tej książki było czymś wyjątkowym, czymś niesamowicie przyjemnym. W prozie Katarzyny Enerlich można bowiem zasmakować jak w wykwintnym daniu, zanurzyć się jak w pachnącej kąpieli, zatracić jak w ukochanej pasji. Ten tom cyklu o mazurskiej prowincji to książka z przesłaniem, która będzie idealną lekturą dla tych, co w życiu zagubieni, zabiegani, prujący gdzieś do przodu z wyścigiem szczurów. Ta powieść uczy jak piękniej, lepiej, intensywniej żyć, jak odkrywać piękno tego co blisko, jak cieszyć się prostymi rzeczami, bo właśnie w prostocie jest niesamowity urok. Czasem nie trzeba do szczęścia wiele, trzeba tylko dobrze dojrzeć czym los obdarza. Czasem do szczęście potrzebne są tylko dobre "okulary" pozwalające odkryć to, co w zasięgu nas. Książka to również doskonała wskazówka jak radzić sobie z utratą kogoś bliskiego i żałobą po nim. Szczególnie osobom w sytuacji podobnej jak sytuacja Ludmiły gorąco ją polecam. 
 
Wspaniała, porywająca, chwytająca za serce lekturą. Książka, o której nigdy nie zapomnę. Jedna z najlepszych jakie w tym roku czytałam. 
Moja ocena może być tylko jedna 10/10.

1 komentarz: