piątek, 27 lipca 2018

Rafał Fronia "Anatomia góry"



Wydawnictwo SQN
data wydania 2018
stron 384
ISBN 978-83-8129-194-1

Nic tak nie zmienia ludzi, jak zdobywanie górskich szczytów


Każdego dnia tysiące ludzi na całym globie wybierają się w góry. Dla jednych jest to forma relaksu, dla drugich sport i możliwość sprawdzenia swojej kondycji oraz umiejętności. Jedni wybierają niewysokie wierzchołki, inni – nieliczni chcą poskromić ogromne kilkutysięczne kolosy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że wybierając drogę pod górę wkraczamy do magicznego, specyficznego i jedynego w swoim rodzaju świata. Góry to skały, śnieg i lód. Góry to świat, który ma dla eksplorujących go ludzi wiele do zaoferowania. Góry ćwiczą nasze ciała, ale i szlifują ludzkie dusze. Zmieniają nas i zawsze jest to przemiana na lepsze. Będąc daleko od betonu i zdobyczy cywilizacji jesteśmy w stanie docenić co jest tak naprawdę dla nas ważne, czego potrzebujemy, a co jest zbędne w naszym życiowym bagażu. Górskie wycieczki są niczym olimpiada dla ciała i rekolekcje dla duszy.
Te wszystkie refleksje wyrosły w moim umyśle niczym grzyby po deszczu po lekturze rewelacyjnej książki Rafała Froni „Anatomia góry”. Autor nie tylko zabiera nas w górski świat, ale i odkrywa przed nami swoje wnętrze i spisuje osobiste przeżycia, jakich doznaje w tamtym świecie, a także zwierza się jak górskie życie zmienia go i kształtuje.
Twórca „Anatomii góry” był członkiem zimowej wyprawy na K2, organizowanej w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy. Publikowane w internecie przez niego dzienniki zdobyły ogromną popularność. Czytały je tysiące osób. To było podwaliną do napisania książki, która zabiera czytelnika w góry i ukazuje jak spełniają się górskie marzenia. Ta publikacja jest jednak nieco inna niż standardowe tytuły z tego kręgu. Jest bardzo osobista, autentyczna i intymna. Ze szczegółami pokazuje związek gór i ich pasjonata, który nie ubiera się w strój bohatera czy śmiałka. Jest pokornym człowiekiem, który z pietyzmem i szacunkiem obcuje z naturą, która w tamtej rzeczywistości wyjątkowo mocno podkreśla swoją przewagę. Rafał Fronia poza opisaniem swoich górskich, nie tylko himalajskich przygód próbuje dociec co dają ludziom góry, czym kuszą by je zdobyć a przy okazji postawić na szali swoje życie. Pomiędzy relacje z baz i obozów autor wplata wiele refleksji, myśli i rozważań. Pokazuje swoje osobiste związki z górami, które niekiedy przyjęły go z otwartymi ramionami, a innym razem pokazały swoje najgroźniejsze oblicze.
Publikacja doskonale oddaje specyfikę górskiego świata. Jego prawa i grozę. Jego piękno i wszelkie niebezpieczeństwa, które w nim funkcjonują. Słabość człowieka i wartości jakie możemy z niego czerpać. W trakcie czytania czytelniczy umysł z łatwością odrywa się od szarej rzeczywistości i towarzyszy Froni w Himalajach, Andach, Karakorum czy Pamirze. Gdy zagłębiamy się w zapisane słowa czujemy zimno, strach, radość z sukcesu i trudy życia w nieprzyjaznym klimacie. Dotykamy mistyki gór i ich specyfiki. Czerpiemy z górskiego źródła emocje i wrażenia niedostępne poza tą rzeczywistością. Mamy okazję zrozumieć tych, dla których góry są jak narkotyk, który nie ma zamiennika.
Lektura tej książki to niesamowita i niepowtarzalna podróż. Wrócicie z niej bogatsi o nieprawdopodobne wrażenia i rozważania. Inaczej spojrzycie na życie i codzienne sprawy. Autor daje nam bowiem zasmakować gór, a one przeobrażają mocno i dogłębnie. By tego doświadczyć trzeba spędzić kilka godzin z książką, która zawiera nie tylko słowa, ale i przepiękne zdjęcia. Dzięki nim nagle usłyszycie muzykę huraganowego wiatru, odczujecie szczypanie mrozu w policzki i poczujecie oddech ogromnej lawiny na plecach. Zapewniam, że będą to niezapomniane chwile spędzone w doborowym towarzystwie człowieka, który kocha góry całym sercem i duszą.


wtorek, 24 lipca 2018

Gillian Flynn "Ostre przedmioty"



Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania 2018
stron 336
ISBN 978-83-240-4830-4

Gdy strach wisi niczym mgła, a zło czai się w powietrzu

Od czasu do czasu mam ochotę na ciężką i mroczną książkę. Taką przy czytaniu której mogę się bać, mieć gęsią skórkę i dreszcze. Taką, po lekturze której jakoś ciężko wyłączyć światło i pobyć w ciemności. Skuszona opisem sięgnęłam po powieść G. Flynn i zatopiłam się w dość ciężkiej atmosferze amerykańskiego miasteczka. To nie była łatwa i pełna dynamiki lektura. Powietrze było tak ciężkie, że można je było kroić nożem. W książce znalazłam klimat którego szukałam. 

Camille Preaker jest dziennikarką śledczą i pracuje w gazecie w Chicago. Pochodzi z małej mieściny, którą opuściła z ulgą. W tymże miasteczku dochodzi do dwóch brutalnych zabójstw. Ofiarami zbrodni są małe dziewczynki, które morderca do zgładzeniu pozbawia zębów. Miejscowa społeczność jest zszokowana i przestraszona. Mimo śledztwa i wsparcia policji z zewnątrz zagadka jest dalej nierozwiązana. Wind Gap huczy od plotek. Szef Camille wysyła ją w rodzinne strony by mieć świetne artykuły do kolejnych wydań gazety. Camille musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, spotkać z rodziną, której daleko od ideału, wrócić do miejsca z którego uciekła i skąd ma przykre wspomnienia. To tam zmarła jej siostra, to tam dziennikarka zaczęła kaleczyć swoje ciało...

Zacznę od pochwalenia się, że szybko odkryłam odpowiedzi na pytania, które rodzi każda sensacyjna fabuła - kto i dlaczego?! Ale to nie oznacza, że powieść Flynn była lekturą nudną i rozczarowującą. Czytało mi się ja adekwatnie do klimatu jaki panuje w tym tytule. Ta mała mieścina i jej społeczność oraz rodzina głównej bohaterki mnie przytłoczyła. Poczułam się osaczona jak Camille, poczułam się jak mucha w mazi, jak owad w pajęczynie. Autorka połączyła bardzo udanie i sprytnie kryminał i powieść psychologiczną. Przy czym prym wiedzie ta druga. Czytelnik równoległe z wątkiem kryminalnym odkrywa przeszłość głównej bohaterki, jej koszmary i ciężkie przeżycia, które wracają jak bumerang. Utrudniają życie i pracę, otwierają zamkniętą księgę przeszłości. Camille musi sobie z tym radzić, a nie jest to wcale łatwe zadanie. Podobnie jak odnalezienie się w miejscu, które źle się kojarzy. Główna bohaterka nie jest idealna. Jest zagubiona i zraniona. Nie ma oparcia ani w matce, ani w ojczymie. Szuka pocieszenia w alkoholu. Musi walczyć o siebie. Jest bardzo ciekawie skonstruowaną postacią, ma skomplikowaną osobowość i dodaje lekturze atrakcyjności. A sama fabuła? Ma niepowtarzalny klimat, który nie poprawia nastroju, który pokazuje mroczne oblicze małej społeczności i ludzkich dusz, które potrafią dać nagiąć się złu. 

Powieść czyta się dobrze, jest duszno, jest przygnębiająco, jest ciekawie. Dobre zakończenie jest niczym wisienka na torcie. Czy warto poznać tę historię? Tak, choć przekonanie do tego wniosku jest całkowite dopiero po przeczytaniu ostatniego zdania. W fabule jest bowiem ważniejsze nie kto, ale dlaczego. I to wcale nie jest zła koncepcja na dobry tytuł. Zatem zapraszam wraz z Gillian Flynn do Wind Gap. 

poniedziałek, 16 lipca 2018

Anna Herbich "Dziewczyny z Wołynia"



Wydawnictwo Znak Horyzont
data wydania 2018
stron 288
ISBN 978-83-240-4291-3

O dziewczynach cudem ocalonych z rzezi

"Dziewczyny z Wołynia" to kolejna książka z popularnego i wartościowego cyklu "Prawdziwe historie". Bohaterkami publikacji są kobiety urodzone w okresie dwudziestolecia międzywojennego, niektóre kilka lat przez wybuchem II wojny światowej, inne nieco szybciej. Ich miejscem pochodzenia jest województwo wołyńskie, w którym osiedliło się wielu polskich żołnierzy, a którzy  otrzymali tam ziemię za zasługi wojenne. Ich domy zbudowano na wołyńskich wsiach, gdzie zgodnie sąsiadowali ze sobą Żydzi, Polacy i Ukraińcy. Nie brakowało też rodzin mieszanych. Do wybuchu II wojny światowej panowała zgoda. Po 17 września 1939 roku ziemię zajęli Rosjanie, a po wybuchu wojny Niemcy- Związek Radziecki władzę przejęli Hitlerowcy pod skrzydłami których ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli prześladowania i zbrodnie na Polakach, których chciano wymordować by powstała samostijna Ukraina. 

O rzezi na Wołyniu długo się nie mówiło. A życie straciło wtedy około 100 000 naszych rodaków. Ginęli tylko dlatego, że byli takiej a nie innej narodowości. Bestialsko mordowano dzieci i kobiety, mężczyzn i starców. Nie oszczędzano nikogo. Szerzyły się zbrodnie, ludobójstwo, gwałty i rabunki. Narzędziami zbrodni były widły, siekiery i kosy. Broń palna i noże. Mordowano w domach i w polu, w kościele w trakcie nabożeństw. Życie tracili młodzi i starzy, całe rodziny. Nielicznym cudem udało się przetrwać i przekazywać świadectwo o pogromie. Wśród ocalałych były bohaterki tejże książki. Wtedy małe dzieci lub nastolatki. Dziś sędziwe staruszki w umysłach których bolesne wspomnienia nie zatarły się. Zostały na całe życie boląc i nie dając w spokoju żyć. To całkiem zrozumiałe, że to, co widziały młode oczy przeraziło i rozjątrzyło rany, które nie mogły się zagoić. 

"Dziewczyny z Wołynia" to dzieci, które były świadkami zbrodni na ich rodzicach, dziadkach, rodzeństwie, bliskich i sąsiadach, a które przeżyły by dać świadectwo. Ich relacje są bezcenne i głęboko poruszające. Autentyczne i wyciskające łzy. Odważnie przedstawiające fakty i wołające o pamięć. Ich dzieciństwo to dwa obrazy mocno ze sobą kontrastujące. Sielanka wiejskiego życia, rodzinnego ciepła i koszmar strachu, śmierci, wygnania i sieroctwa. Ocalałe dzieci z Wołynia przeżyły sporo. Na wiele lat zamknięto im usta. Dopiero po upadku komunizmu mogły wrócić w rodzinne strony i upamiętnić pomordowanych krzyżami i pomnikami. Dziewięć opisanych historii mocno chwyta za serce i daje obraz wydarzeń, które zasługują na potępienie. Dziś wreszcie mówi się o Wołyniu w Polsce otwarcie. Na Ukrainie krążą nadal dwie prawdy. 

Książka jest znakomita i godna polecenia. Dopracowana i bardzo przemawiająca. Mówią zapisane słowa, mówi przepiękna okładka. Przemawiają  kobiety, które wykazały dzielność i hart ducha. Opowiadają swoje historie prostymi słowami, które trafiają w serce i duszę, które uświadamiają co przeżyli Polacy, za to, że byli znienawidzonymi Lachami. 
Gorąco polecam. To bardzo wymowna lekcja historii, o której długo nie wolno było mówić. 

niedziela, 15 lipca 2018

Sebastian Staszewski "Tajemnice kadry"


Wydawnictwo Czerwone i Czarne
data wydania 2018
stron 296
ISBN 978-83-7700-322-0

Każda familia ma swoje sekrety. Piłkarska rodzina też.

Dziś kończy się najbardziej prestiżowy turniej piłkarski rozgrywany co cztery lata. Nasi reprezentanci zawiedli. Po Euro 2016 rozbudzili w nas spore apetyty, a w Moskwie nie wyszli nawet ze swojej grupy. Ba, to nawet nie o to chodzi. Grali słabo, bezmyślnie i beznadziejnie. Gwiazdy nie strzeliły, drużyna się pogubiła. Konflikty i pretensje widoczne były gołym okiem. A to niestety nie sprzyja wygrywaniu w grach zespołowych. 
Gdy zaczynał się tegoroczny mundial postanowiłam sobie w czasie jego trwania przeczytać jakąś footbolową lekturę. Chwilkę myślałam co wybrać i w końcu zdecydowałam się na książkę "Tajemnice kadry". Szczerze miałam ochotę na coś, co będzie mixem faktów, historii i ploteczek, które są nieodłączne i na trwałe związane z celebrytami. A przecież piłkarze i trener z pewnością nimi są.

"Tajemnice kadry" to książka poświęcona kadrze pod wodzą Adama Nawałki. Dwa lata temu to była świetna drużyna, która zawojowała Euro i przeszła mundialowe eliminacje. Niestety na samym turnieju poległa, ale ta materia już jest w tytule niedostępna. Autor przedstawia rządy trenera, który ma na swoim koncie spore sukcesy. Książka podzielona jest na dziesięć rozdziałów, które opowiadają nie tylko o meczach. Szatnia, zgrupowania, wyjazdy, logistyka, tajemnice żywienia czy spakowania się na wyprawę jaką jest mecz. Rytuały szatni, sekrety chwil wolnych, sylwetka kapitana i jego relacje z kolegami z boiska, transfery, alkohol i ciężka praca. Na powyższe tematy informacji w tytule nie brakuje. A sama lektura napisana jest lekko i przystępnie. Czyta się sama i trudno odłożyć ją nawet wtedy, gdy już dobrze po północy a oczy kleją się same. Treść jest fajnie wyważona i ujęta. Ot samo piłkarskie życie, które jest barwne i intensywne, ale wcale nie takie lekkie. 

W lekturze pokazane jest to, czego nie opiszą w gazetach i nie podejrzą kamery. I to właśnie jest w niej najbardziej cenne. Oczywiście inaczej czytałoby się tę pozycję gdyby Biało-Czerwoni pokazali się z lepszej strony, a trener Adam Nawałka nadal pełniłby swoją funkcję. A tak czyta się poszczególne strony z nostalgią, ale i docenieniem tego, co kadra osiągnęła. I ze świadomością, że to już historia. Najnowsza, ale jednak historia. Publikacja napisana z werwą i pomysłem. Błyskotliwa i ciekawa. Mimo zmiany wodza warta przeczytania. Mnie zachwyciła i pozwoliła uzupełnić wiedzę o latach sprzed Euro 2016. Polecam. 

piątek, 13 lipca 2018

Michelle Cohen Corasanti, Jamal Kanj "Oblubienica morza"


Wydawnictwo SQN 
data wydania 2018
stron 416
ISBN 978-83-8129-175-0

Zwycięzcy się nie poddają i umieją podnieść się po każdym ciosie

W natłoku schematycznych i przewidywalnych powieści obyczajowych mających podobne fabuły postanowiłam poszukać powieści innej i niesztampowej. Wyróżniającej się i takiej, którą zapamiętam na długo. Mój wybór padł na kolejną powieść autorki "Drzewa migdałowego". Spodziewałam się lektury dobrej, a odkryłam o wiele lepszą niż oczekiwałam. Poznałam świat w którym pokój i spokój to coś cennego czego jednak nie ma w nadmiarze. Bo jest jedna ziemia, dwa narody, dwie odrębne nacje i walka o każdy skrawek ziemi. Jest konflikt, który dzieli, który robi krzywdę i budzi nienawiść, a o dobrosąsiedzkich stosunkach nie ma mowy. 

Rok 1932 - Rosja
Sara jest Żydówką. Z tego tytułu musi wraz z ojcem opuścić Rosję. Zostawia tam dom, majątek rodziców i ciało zabitej matki. Z bogatej staje się biednym wygnańcem. Udaje się do Palestyny gdzie zaczyna wszystko od nowa dzięki pomocy przyjaciela jej ojca. Zostaje pielęgniarką śmiertelnie chorej matki przystojnego lekarza Yousefa w którym się zakochuje. Młodej parze na drodze do szczęścia staje nienawiść między nacją żydowską a arabską. 

Rok 1984 - Liban , obóz dla uchodźców
Ameer jest młody i zdolny. Dzięki temu wygrywa prestiżowy konkurs naukowy. To jest przepustką do wyjazdu z piekła jakim jest obóz do Stanów Zjednoczonych, gdzie robi naukową karierę. Przeszłość jednak go ściga i przypomina jak bardzo tragiczne wydarzenia dotknęły jego rodzinę i bliskich.

Rok 1990 Bliski Wschód
Rebeka jest naocznym świadkiem prześladowań nacji arabskiej przez Żydów. Dziewczyna jest zdecydowanie przeciwna aktom brutalności i nienawiści. Odważnie wyraża swoje zdanie. Jest to też przyczyną zerwania z narzeczonym, które źle i niesprawiedliwe potraktował swoją arabską służącą.

Trzy różne postacie i ich losy są fundamentem fabuły w której pierwsze skrzypce gra konflikt pomiędzy dwoma narodami. Konflikt, który trwa od lat i z którego wylewa się morze nienawiści. "Oblubienica morza" to powieść wielowymiarowa, która pokazuje tragizm walki. Nienawiść staje na drodze spokojowi i pokojowi, a także uczuciom, które nie mogą rozkwitnąć. Miłość nie może z pączka rozwinąć się w piękny kwiat i kwitnąć.  Bohaterowie powieści nie mogą cieszyć się życiem, realizować swoje plany i spełniać marzenia. Okalają ich niczym drut kolczasty pewne ograniczenia. Książka wyraziście uświadamia o co dwóm stronom konfliktu chodzi, a zarazem plastycznie maluje dramatyczną sytuację która dotyka tysiące ludzi. Lekturze towarzyszyło wielkie wzruszenie, chwilami lekkie niedowierzanie. Dzięki niej zrozumiałam racje obu stron, zobaczyłam piekło do jakiego wiedzie nienawiść. Te obrazy odmalowane słowami, zwłaszcza drastyczne sceny z bronią w ręku, na długo trwały w moich myślach. Ten tytuł zapisał się mocno i wyraziście w mojej wyobraźni. Polecam, choć nie jest to łatwa lektura. Polecam, choć nie jest to relaksująca a wstrząsająca książka. 

środa, 4 lipca 2018

Klaudia Kopiasz "Smak szczęścia"



Wydawnictwo Pascal
data wydania 2018
stron 320
ISBN 978-83-8103-232-2

Prawdziwa miłość nie ma daty ważności bo jest nieprzemijalna

Najnowsza książka Klaudii Kopiasz jest kontynuacją powieści "Zapach szczęścia" ( jej recenzję znajdziecie pod linkiem https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2016/05/klaudia-kopiasz-zapach-szczescia.html. Lektura opowiada dalsze losy Mii i pisarza Williama Garta. Ona jest Amerykanką i pochodzi z Bostonu. On mieszka w Londynie. Dzieli ich setki kilometrów, ale łączy piękne uczucie. Tylko jak to w życiu bywa los taką miłość lubi wystawiać na różne próby.

Para która spotkała się w uroczym zakątku świata na piękniej greckiej wyspie nie może o sobie zapomnieć. Oboje wiele w życiu doświadczyli. Mia wróciła do zdrowia po ciężkiej chorobie, William musiał pogodzić się z utratą kogoś najbliższego. Tęsknota dręczy serce młodej zakochanej kobiety dlatego Mia postanawia wybrać się do brytyjskiej stolicy. Idąc by spotkać ukochanego doznaje ogromnego zawodu. Widzi obiekt swoich uczuć całujący się z inną kobietą. Załamana wraca do domu i wybiera związek z rozsądku z kolegą z pracy Aaronem. Ale czy zakochanemu serca można wmówić, że rozsądek jest dobry i praktyczny? Czy można oszukać własne uczucia? Czy można zapomnieć o prawdziwej miłości? 

Z niecierpliwością czekałam na tę lekturę i czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Znów spotkałam sympatycznych bohaterów a wraz z nimi odkryłam ponownie uroki Zakynthos i Capri. Powieść jest pełna włoskiego klimatu, zapachów regionalnej kuchni i śródziemnomorskiego uroku, który idealnie kojarzy się z latem. Czytając opisy byłam tam i chłonęłam czar właściwy temu miejscu. 

Powieść jest lekka i bardzo romantyczna. Smakuje niczym owocowe lody w upał. Uczy, że o szczęście trzeba czasem walczyć, a prawdziwa miłość kompletnie nie nadaje się na partnerkę rozsądku. Uczucie nie lubi by mu cokolwiek narzucano, a serce wie najlepiej dla kogo wybija rytm kochania. Lektura ma przepiękną okładkę w którą można wpatrywać się godzinami. Książka ma emocjonujące zakończenie i idealnie nadaje się do czytania na urlopie, na plaży czy na górskiej polanie. Polecam zakochanym i nie tylko. 

poniedziałek, 2 lipca 2018

Barbara Sęk "Nowakowie. Kruchy fundament"


Wydawnictwo WAB
data wydania 2018
stron 560
ISBN 978-83-2805-222-2

Zdrada jest dynamitem, który niszczy rodzinne szczęście


Nowakowie to tylko na pozór przykładna, wzorcowa rodzina w której wszystkie trybiki funkcjonują poprawnie. Małgorzata i Krzysztof sakramentalne „tak” powiedzieli sobie dwadzieścia lat temu. Do ołtarza nie poprowadziła ich miłość, a odpowiedzialność. Wszystkiemu była winna jedna namiętna noc, której owocem była ciąża młodej dziewczyny. Krzysztof stanął na wysokości zadania i stał się głową rodziny. Z pomocą rodziców stworzył żonie możliwość studiowania i stabilizację finansową. Po przyjściu na świat pierworodnego syna nie było łatwo, ale młodzi Nowakowie przeprowadzili się na swoje i urządzili wspólnie piękny dom. To nie było idealne małżeństwo, bywały trudne i kryzysowe chwile, ale kolejne ciąże trzymały parę mocnym węzłem. Mimo braku trosk materialnych zabrakło jednak namiętności, emocji i mocnego bicia serca. Nic więc dziwnego, że pewnego dnia uwagę wziętego adwokata przykuła atrakcyjna kobieta w prawniczej todze, która stała się członkiem zespołu Krzysztofa i jego ojca. Burzliwy romans miewał lepsze i gorsze chwile. Krzysztof i jego kochanka, Monika, rozstawali się i schodzili. Coś tajemniczego ciągnęło ich ku sobie. Podwójne życie męczyło, ale i dostarczało wielu namiętnych chwil. Krzysztof czuł się niczym oplątany siecią, z której nie można się wyzwolić. Pewnego dnia jego romans odkryła Małgorzata. Oszukana żona postanowiła udawać, że nic złego się nie stało i zatrzymać niewiernego męża kolejną ciążą. Dało to jednak krótkotrwały efekt i Monika znów znalazła się w objęciach adwokata. Pewnego wrześniowego dnia o niewierności ojca dowiedziały się przypadkiem jego dzieci... Czy ten fakt zmieni całą sytuację? Czy Krzysztof definitywnie zakończy związek z tą trzecią czy może wybierze życie u jej boku? Czy rodzina Nowaków przetrwa ten poważny kryzys czy rozsypie się w pył?
„Nowakowie. Kruchy fundament” to pierwsza część trylogii, która pokazuje rozpad rodziny i zachowania poszczególnych jej członków w kryzysowym momencie. W tym duecie każde z małżonków jest winne i każde przyczynia się do zaistniałej sytuacji. Rodzina pozornie idealna to nic innego jak pajęczyna pozorów, w której cenę za błędy dorosłych płacą dzieci. Dzieci, dla których tata jest przyjacielem, ideałem i autorytetem. Tata, którego kochają, którego mają za wzór zostaje przyłapany na gorącym uczynku. Nie bez winy jest i ich matka, która traktuje życie w sposób zbyt uproszczony. Małgosia mimo odkrycia podwójnego życia partnera zamiata sytuację pod dywan. Bo tak łatwiej, wygodniej i prościej. Metodą na dalsze wygodne życie jest dla niej kolejne dziecko. Jako przyszła matka nie myśli o jego dobru, tylko egoistycznie chce prowadzić grę „udane stadło rodzinne” dalej.
Ta lektura dostarczyła mi naprawdę wiele emocji, a czytając miałam nie raz ochotę krzyknąć na jej bohaterów, by spojrzeli prawdzie w twarz i skończyli niezbyt ambitne przedstawienie. Autorka w fabule pokazuje inne, mniej oczywiste dla wielu oblicze patologii, która dotyka także i majętnych, wykształconych ludzi, którzy wskutek błędów, ambicji i braku odwagi oraz dojrzałości na własne życzenie przekraczają bramy piekła, ciągnąc za sobą swoich bliskich. Atutem powieści jest ogromny realizm przedstawionej sytuacji, która wyraziście przemawia do czytelnika i solidnie edukuje, by nie żyć na fundamencie pozorów, w matni kłamstw i tajemnic. Język jakim napisana jest książka jest dość specyficzny i momentami nie bywa łatwy. Z tytułu płynie morał, że szczęścia nie zbuduje się na kłamstwie, że odpowiedzialność nie zastąpi uczucia. Barbara Sęk pisze odważnie i dobitnie, nie waha się nadać rys charakterom wykreowanych postaci a tym samym przyciąga czytelnika do treści, która zabarwiona jest samym życiem. Książka jest bardzo dobrze napisana i czyta się na jednym wdechu. Oby drugi tom tej serii ukazał się jak najszybciej. Z pewnością po niego sięgnę.