środa, 9 kwietnia 2014

Sven Hannawald, Ulrich Pramann "Sven Hannawald. Tryumf. Upadek. Powrót do życia"


Wydawnictwo
data wydania 2014
stron 304
ISBN 978-83-7924-148-4

Prawdziwe życie Hanniego

Moje zainteresowanie skokami narciarskimi nie zaczęło się wraz z wybuchem Małyszomanii, ale w trakcie trwania olimpiady w Sarajewie (1984). I tak - jako dziecko, nastolatka i dorosła osoba rokrocznie zasiadałam i nadal zasiadam zimą i latem przed ekranem telewizora i patrzę jak młodzi, zdolni chłopcy przez kilka sekund szybują nad zeskokiem. Oglądając telewizyjne relacje, widząc uśmiechniętych zawodników wydaje się, że uprawianie skoków nie jest trudne, ba to sama przyjemność i ciekawy sposób na życie. Moje podejście do tej dyscypliny zmieniło się dość znacząco po lekturze książki, która jest autobiografią jednego z wybitnych skoczków narciarskich wszech czasów.
Sven Hannawald ma na swoim koncie wiele sukcesów. Ale jeden wyczyn należy tylko do niego. Niemiecki sportowiec jako jeden z wielu wygrał prestiżowy Turniej Czterech Skoczni, ale jako jedyny od początku jego rozgrywania zwyciężył we wszystkich czterech konkursach. To przyniosło mu olbrzymią sławę, popularność i rozgłos. Ale ten sukces doprowadził też sympatycznego skoczka do totalnego wyczerpania, przerwania kariery i konieczności długotrwałego leczenia.
W książce napisanej wraz z Ulrichem Pramannem Sven opowiada niezwykle szczerze o swoim życiu. Wiele lat wypełnione było ciągłą rywalizacją, treningami i ciężką, wręcz morderczą pracą. Sven urodził się w czasach, gdy Niemcy były krajem podzielonym na część socjalistyczną i kapitalistyczną. NRD – ojczyzna Svena niezwykle promowała sport wśród dzieci i młodzieży. Wprowadzała swoiste plany i normy, programy, które miały na celu zbudować sportową potęgę. Sven przez wiele lat uczęszczał do sportowych szkół, gdzie pracowicie szlifował swój talent. Gwiazdą został już w zjednoczonej ojczyźnie. Na kartach książki legendarny skoczek niezwykle szczerze opowiada o swojej karierze, rodzinie, marzeniach, celach i planach. Odkrywa przez czytelnikami swoją duszę i opowiada o triumfie, ale i o upadku. Upadku o wiele boleśniejszym niż ten na zeskok skoczni. Upadku można rzec do piekła. Rywal Adama Małysza jednak i tę walkę wygrał. Za sukces zapłacił najwyższą możliwą cenę. Po latach wyznaje o sprawach bolesnych, a dla niektórych wręcz wstydliwych. Swoją postawą chce przestrzec innych przed negatywnym skutkiem sukcesu. Syndrom wypalenia dotyka bowiem nie tylko sportowców.
Lektura książki z pewnością wzbogaciła moją wiedzę o skokach narciarskich, uświadomiła o sposobach szkolenia sportowców w NRD, ale i ukazała coś, czego nie widać w czasie transmisji zawodów, coś, co nie jest tematem jakże niekiedy żenujących wywiadów ze skoczkami. Teraz wiem, jak bardzo ten rodzaj sportu wyczerpuje. Jak żelaznej dyscypliny wymaga. Sven popadł w manię kontroli wagi. Był przekonany, że każdy gram mniej to krok bliżej do sukcesu. Ta filozofia doprowadziła go do zdrowotnej ruiny. Cieszę się, że udało mu się wyjść na prostą.
Ta publikacja to wyjątkowa gratka dla miłośników skoków narciarskich. Okazja do poznania jednej z największych gwiazd skoczni. Ale i historia człowieka którego omal nie zniszczył sukces. To także obraz świata skoków, który jest dość specyficzny i niekiedy trudny do zrozumienia przez zwykłego zjadacza chleba.Tę książkę nie da się czytać na raty. Pochłonęłam ją w ten sam dzień, gdy znalazła się w moich rękach. Straciłam przy niej poczucie czasu, wróciły wspomnienia, emocje przeżywane w trakcie zawodów. Z zainteresowaniem przeczytałam tekst, obejrzałam zdjęcia. O tej lekturze mogę z pewnością powiedzieć, że jest ciekawa, pasjonująca i niekiedy szokująca. Ale i prawdziwa. Polecam tym, którzy kochają karuzelę Pucharu Świata, ale i osobom ciekawym kulis wielkiego sportu.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

3 komentarze:

  1. Pamiętam, jak emocjonowałam się skokami i jak byłam wściekła gdy był lepszy od Małysza... ehhh to już dekada. Mam nadzieję, że kiedyś sięgnę po nią, ale fanką i znawczynią skoków aż taką nie jestem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kasiu było, było, że w Svena kulkami ze śniegu rzucano w Zakopcu. Ale na apel Adama się uspokoiło. Dla mnie Sven to najprzystojniejszy ze skoczków.

      Usuń
  2. Bardzo bym chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń