data wydania 8 luty 2011
stron 296
ISBN 978-83-7648-623-9
Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki i przeczytałam jej opis na stronie wydawnictwa , które ją wydało pomyślałam ,że muszę ją przeczytać. Moja intuicja się nie pomyliła.Debiutancka powieść Marii Ulatowskiej okazała się bardzo wyborną lekturą .
Główną bohaterką "Sosnowego dziedzictwa " jest 35-letnia Anna Towiańska ,która mieszka w Warszawie ,ukończyła polonistykę i pracuje jako korektorka. I nagle los obdarowuje ją bardzo miłym prezentem - wskutek przemian ustrojowych spadkobierczyni rodu Towiańskich odzyskuje rodową siedzibę - dworek , jezioro i 150 hektarów lasu w okolicy miasteczka Towiany na Kujawach ."Pani dziedziczka " wybiera się obejrzeć swoje włości. Widok dworku nie jest może okazały - budynek wymaga remontu i wkładu finansowego , ale otaczająca go okolica - piękny las i malownicze, zarybione jezioro wprawiają Annę w zachwyt. Postanawia odnowić dworek i w nim zamieszkać.W miarę postępu remontu w głowie właścicielki rodzą się jednak pewne plany co do zagospodarowania Sosnowego Dworku . Już od pierwszego dnia pobytu czeka ją szereg niespodzianek - poznaje sympatycznych mieszkańców Towian - mecenasa Witkowskiego ,parkingowego Dyzia , jej późniejszą gosposię Irenę Malinkę oraz przystojnego weterynarza Grzegorza Skalskiego. Do Anny przybłąkuje się też mała suczka nazwana Szyszką . W powieści przeczytacie o perypetiach remontowych i miłosnych pani korektorki , poznacie przeuroczą atmosferę Towian oraz gości Anny ,którzy ją odwiedzą .Ale czeka Was jeszcze opowieść o rodzinie Towiańskich ,w której losy wplatają się wydarzenia z XX-wiecznej historii Polski. Pradziadkowie Anny żyli w Sosnowym Dworku .Wojna jednak zakłóciła spokój .Zarówno babka , jak i dziadek Anny ze strony matki zginęli w czasie Powstania Warszawskiego brutalnie rozstrzelani przez Niemców .Matka Anny cudem ocalała dzięki ludziom dobrego serca i przyjaciołom rodziny Towiańskich .Jak potoczyły się dalsze losy rodu przeczytajcie sami .
To naprawdę niesamowita historia , którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy . Maria Ulatowska napisała przepiękną sagę rodzinną. Jej akcja toczy się bardzo wartko , a zarazem zaskakuje czytelnika i pozwala uwierzyć , że nagle los może nas uraczyć miłą niespodzianką .Każda z postaci jest bardzo sympatyczna i doskonale oddaje jak na ludzi "działa" klimat prowincji - tu "zegar chodzi wolniej , czas płynie inaczej" ,a przyroda łagodzi charaktery ludzi. Taka właśnie jest prowincja - wszyscy wszystkich znają, są bardziej z sobą zżyci , nie ma anonimowości ,owszem jest więcej plotek ,ale i łatwiej znaleźć pomocną dłoń. Przepiękny opis dworku i jego otoczenia ,sosnowego lasu , migoczącego w promieniach słońca jeziora i polany pełnej czerwieniących się poziomek na krzakach przeniósł mnie w środek lata i czas wakacji . Autorka jest niesamowitą narratorką , nie zapomina o szczegółach , które jeszcze bardziej ułatwiają wtopienie się w lekturę . Dużo ciepła i optymizmu bije z tej historii. Już niedługo dalsze losy Anny poznamy w kontynuacji tej książki, powieści pt. "Pensjonat Sosnówka "
Szkoda mi tylko ,że w książce nie zamieszczono drzewka genealogicznego rodziny Towiańskich .
Idealna powieść na poprawienie humoru , lektura obowiązkowa dla miłośników sag rodzinnych i dobrych powieści.Polecam gorąco.
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński - dziękuję .
Książkę pochłonęłam z nieukrywaną przyjemnością i na pewno nie raz do niej wrócę;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Trzeba skonfrontować ;) nie ma wyjścia .
OdpowiedzUsuńKasandra - mamy podobne odczucia - ja już się nie mogę doczekać drugiej części !!!!
OdpowiedzUsuńAnia nie masz wyjścia - zyczę Ci tak szalonego tygodnia jak mnie się wczoraj zaczął
Jeju już nie mogę się doczekać kiedy będzie wieczór !!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKilka dni temu robiłam listę pozycji, które chcę dostać na urodzinki od mojego M. i zapisałam tą właśnie. Z miłą chęcią przeczytam, po takiej recenzji tym bardziej!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do Ciebie trafiłam...
Może uda mi się jeszcze częściej sięgać po książkę. Moje rękoczyny zabierają mi zdecydowanie więcej czasu :) Obecnie mam na nocnym stoliku P.Coelho "Zwycięzca jest sam" :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
http://deco-pasja.blogspot.com/
Marta