środa, 30 listopada 2011

Marlena de Blasi "Lavinia i jej córki. Toskańska opowieść"


Wydawnictwo Literackie
premiera listopad 2011
stron 268
ISBN 978-83-08-04816-0

Historia pewnej Toskanki.

O Toskanii napisano ostatnio bardzo wiele . Nie jestem temu przeciwna, bo ten malowniczy zakątek warty jest uwiecznienia na kartach książek. Zatem pojawiły się lektury, które są opisem wspaniałego urlopu spędzonego pod toskańskim błękitnym niebem, rozkoszowaniem się malowniczym krajobrazem, pięknem winnic i oliwnych gajów oraz wspaniałej regionalnej kuchni pełnej znakomitych specjałów, których smak zapamiętuje się na zawsze. Pojawiły się też na rynku księgarskim tytuły, których autorzy byli na tyle zafascynowani Toskanią, że postanowili tam zamieszkać, przenieść się na stałe, kupić i wyremontować dom, zająć się uprawą drzew oliwkowych czy winorośli.
Kolejna książka Marleny De Blasi jest nieco inna. Autorka poślubiła Wenecjanina o imieniu Fernando siedem lat wcześniej i odniosła sukces literacki. Zbliża się termin oddania wydawcy kolejnej książki, która jeszcze jest w powijakach, napisana tylko w części. Marlena szuka samotności, ciszy i spokoju, by wypełnić swoje zawodowe zobowiązania. Na pewien czas przenosi się na toskańską wieś, do leśniczówki znajomych znajomego, by tam oddać się pisaniu i odpoczynkowi. Fernando nie jest z tego zbytnio zadowolony, ale Marlenę urzeka piękno skromnego domku i otaczającej go przyrody oraz fascynuje pewna mieszkanka pobliskiej wioski, która ma na imię Lavinia.
De Blasi poznaje najpierw jej córkę, a potem matkę, która jest już w podeszłym wieku. 83-letnia Lavinia jest wobec Marleny na początku znajomości bardzo oschła i surowa, wprost nieprzyjemna, ale z czasem obie panie coraz bardziej się ze sobą zaprzyjaźniają, pisarka często gości w domu Lavinii, razem spacerują. Dzięki temu Marlena poznaje dzieje samej Lavinii i jej matki oraz córek i wnuczek. A to już bardzo ciekawa i niezwykła historia, którą znajdziecie w najnowszej książce tej uznanej autorki.
Historia Lavinii jest na tyle fascynująca, pełna różnych wydarzeń – mniej lub bardziej szczęśliwych czy wręcz dramatycznych, że powieść czyta się z zapartym tchem niczym dobrą sensację. Tym razem w książce De Blasi mamy okazję poznać Toskanię nie tę współczesną, ale tę sprzed kilkudziesięciu lat, gdy nie przyjeżdżali tu masowo turyści, a region był typowo rolniczą i biedną prowincją Włoch. Wojna nie oszczędziła tego miejsca i jego mieszkańców – przelano wiele krwi na toskańskich wzgórzach. O tych wydarzeniach opowiada Lavinia swojej nowej przyjaciółce, a historia ta bardzo wzrusza i w pewnym stopniu usprawiedliwia może nieco ekscentryczne i ksenofobiczne poglądy owej staruszki. W książce nie brak też tego, co Czytelnicy znają już z poprzednich powieści tej autorki – opisów przyrody, wieczornych uczt i biesiad, opowieści o regionalnej kuchni i jej specjałach.
Lekturę czyta się przyjemnie. Czytelnik, który polubił styl autorki nie będzie rozczarowany. Wątki osobiste przeplatają się z historią kobiety, która wydarzyła się naprawdę – zostały tylko zmienione imiona i miejsce wydarzeń, aby jak napisała De Blasi “chronić prywatność ich bohaterki”. Jeśli macie więc ochotę poznać Lavinię, jej przodkinie i potomkinie polecam gorąco najnowszą powieść z Toskanią w tle. Warto poznać nie tylko ten zakątek Italii dziś, ale i ten sprzed wojny. Koniecznie muszą ją przeczytać sympatycy tego regionu. Ja też się do nich zaliczam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Literackiemu.

5 komentarzy:

  1. Przyznaję, że książki tej autorki nie bardzo mnie kręcą. Tym razem jednak jest inaczej - zaintrygowałaś mnie swoją recenzją i postaram się tę pozycję zdobyć. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam inne książki autorki, postaram się i tą znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ines cieszę się, że moja recenzja Cię zachęciła. Piszę szczerze od serca i staram się w każdej notce przekazać swoje odczucia po lekturze. Z racji tego, że w olbrzymiej większości sama wybieram letury są one trafione w mój gust, ale to nieznaczy, że to co ja skrytykuję nie będzie podobało się innym. Pozdrawiam i polecam jeszcze książkę be Blasi Amandine - recenzja jest dostepna na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś niezbyt mnie ciągnie do tej książki. Może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam Amandine tej samej autorki i bardzo miło ją wspominam. Z treści Lavinia wydaje się być podobną więc chętnie ją poznam :)

    OdpowiedzUsuń