Wydawca Aleksander Sowa
data wydania 2012
stron 212
ISBN 978-83-932553-4-4
O toksycznej, a nie romantycznej miłości.
To już trzecia książka Pana Sowy, którą przeczytałam. Cóż, po olbrzymim zachwycie nad powieścią "Umrzeć w deszczu" spodziewałam się kolejnej wyśmienitej książki. Ale się rozczarowałam i to dość znacznie. Sam pomysł na fabułę nie jest zły, ale sposób napisania tej powieści bardzo mnie rozczarował. Miałam wrażenie jakby pisano ją gdzieś na wczoraj, na kolanie w szybkim tempie.
Główny bohater książki to dusza artystyczna - Maksymilian Szulc jest pisarzem, malarzem i fotografikiem. Jego pasją są ponadto szybowce i skoki spadochronowe. Małżeństwo Maksa z Anią rozpada się. Ona w Dublinie, on w Opolu. Związek na odległość nie sprawdza się. Maks czuje się samotny i uwikłuje się w bardzo, ale to bardzo destrukcyjną znajomość z Weroniką. Wydaje mu się, że poznał kobietę swego życia. Ale to tylko pozory. Pozory, które bardzo mylą............
Nie mogę stwierdzić jednoznacznie, że "Modliszka" mi się spodobała, bo tak naprawdę spodobały mi się tylko fragmenty, kiedy akcja rozgrywa się w Tatrach. Opis wycieczki Weroniki i Maksa jest świetny. Reszta jakoś nie bardzo. W czasie czytania męczyły mnie zbyt profesjonalne opisy spraw związanych z lotnictwem i medycyną. W książce jak na mój gust erotyka jest zbyt ostra. Osobiście nie mam nic przeciwko scenom pełnym seksu, ale tu jest on przedstawiony zbyt wulgarnie. Razi mnie częste używanie dość ostrych słów związanych z miłością fizyczną.
Czytanie utrudniały mi błędy stylistyczne, literówki i jeden ortograficzny. Miałam uczucie jakbym czytała egzemplarz dopiero przed korektą. Nie porwała mnie ta historia, nie polubiłam bohaterów, nie udzieliło mi się jakieś szczególne napięcie ani emocje.
Owszem zdaję sobie sprawę z istnienia kobiet typu Weroniki, ale ich postępowanie jest mi zupełnie obce. Mam całkowicie inny charakter i nie pojmuję co kręci takie dziewczyny w zachowaniu nawet gorszym niż panie pracujące ciałem.
Tym razem więc nie pochwalę Pana Sowy, ale liczę, że przeczytam jeszcze książkę jego pióra na miarę mistrzostwa "Umrzeć w deszczu".
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorowi.
po przeczytaniu recenzji raczej lekturę sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oj, niezbyt pochlebna recenzja, chyba nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie, zdecydowanie nie zainteresowała mnie ta książka. Najpewniej nigdy po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNapiszę jednak, że Twój blog wygląda przepięknie, jestem absolutnie urzeczona magią szablonu!
Szablon znalzałam w necie - jest on autorstwa Vardamir - to adres jej bloga http://nvardamir.blogspot.com/. Ta Pani tworzy istne cuda - piękne prace.
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam przyjemność przeczytać tę książkę i bardzo mi się podobała. Nie zgodzę się trochę z recenzją. Jak na mój gust erotyka nie była zbyt mocna. Fakt może wybiega troszkę poza normę, ale nadal to erotyka, a jeszcze nie porno.
OdpowiedzUsuń