Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2015
stron 240
ISBN 978-83-64312-58-8
Z nie każdej czarnej chmury pada deszcz
Jedną z metod przegonienia złego nastroju i smutku jest lektura dobrej, pogodnej powieści, która bywa idealną bronią na chandrę. Zbliża się jesień i w związku z pluchami i słotami oraz brakiem słońca takie książki będą mi szczególnie potrzebne. Właśnie jestem po lekturze pozycji w tym typie i z przyjemnością polecę ją innym. Mowa o drugiej powieści Doroty Schrammek, którą wydała Szara Godzina. To książka w typowo wakacyjnym nastroju, której akcja rozgrywa się w nadmorskim kurorcie, a konkretnie w rodzinnej miejscowości Doroty Schrammek - w Pobierowie.
To właśnie tam swój niewielki pensjonat prowadzi Matylda - kobieta mająca dorosłego syna i spory bagaż doświadczeń. Także trudne małżeństwo za sobą. Mimo wielu ciężkich i smutnych przeżyć nie jest ona jednak pesymistką, która ciągle na coś narzeka ani smutną osobą. Ma w sobie wiele werwy i pomysłów na życie. U progu lata w jej progach zjawia się kilka wyjątkowych osób. Z Wrocławia przyjeżdża syn z małżonką, zjawia się też u cioci Iwona z córeczką, pokój rezerwuje też Aldona i tajemniczy mężczyzna wraz z wnuczkiem oraz Zoja, która zjawia się nad morzem by w czasie urlopu dorobić do skromnej pensji. Każda z tych postaci ma w swoim życiu problemy, dylematy jak postąpić, jaką drogę wybrać na przyszłość. Autorka do korowodu postaci, które przyjechały dorzuca jeszcze sylwetki osób na stałe mieszkających w Pobierowie. Efektem jest naprawdę barwna i wyjątkowa plejada postaci z których jednak żadna nie jest tą główną w tej książce. Na pierwszym planie stoi więc wiele ciekawych bohaterów, których losy dzięki nadmorskiej miejscowości się zbiegają i łączą. Każdy tu jest inny i oryginalny. Aldona zmaga się z chorobą i jej skutkami, Iwona po małżeńskich nieporozumieniach próbuje dojść do siebie, Ryszard mimo niezależnych od niego trudności chce by kilkuletni Antoś spędził beztroskie chwile na plaży, Zoja liczy, że choć troszkę podreperuje domowy budżet. Dorota i Piotr przeżywający małżeński kryzys szukają skutecznego sposobu na jego zakończenie.
Czy ten krótki czas jaki spędzą nad Bałtykiem odmieni ich życie?
Nie chcą być autorką spojlera, więc nie zdradzę nic więcej z treści lektury, a skupię się na moich odczuciach i ocenie. Otóż jest to naprawdę ciepła, przyjemna i lekka książka. Jej akcja rozgrywa się w nadmorskiej miejscowości, która ożywa na czas letniej kanikuły. Autorce doskonale udało się oddać klimat tego miejsca. Zagłębiając się w lekturę miałam przed oczami plażę, morze, piasek, słyszałam szum fal i mew. I choć nie było w książce zbyt długich opisów, to moja wyobraźnia szybko odmalowała tło. Wyjątkowy klimat miejsca akcji ubarwniły przeżycia ludzi, którzy tam zawitali. Wakacje dały im pewną lekcję życia, pozwoliły zajrzeć do swego wnętrza i podjąć ważne decyzje, odnaleźć siebie i sprecyzować swoje plany. Nie obyło się bez wzruszeń, łez, ale i humorystycznych sytuacji. Czytelnik każdą z postaci poznał stopniowo. Z każdą kartą coraz bardziej dogłębnie i szczegółowo. I w końcu wyłonił się pejzaż dość skomplikowanych osobowości, z których oczywiście jedne polubiłam bardzo inne raczej mniej. Ale trzeba przyznać, że każdy portret jest inny, oryginalny i dopracowany. Każdy ma swoje troski i lęki, marzenia i dążenia. I nie są one jakieś wyjątkowe czy niespotykane. W każdej postaci możemy odnaleźć coś z siebie, coś ze swojego świata.
Książka urzekła mnie od początku, spodobała się od pierwszej strony. Była przyjemna w odbiorze, a zarazem nieprzesłodzona, choć z przewidywalnym końcem. Nie czułam się czytaniem znużona, zniechęcona. Dałam się oderwać tej książce od swojej codzienności, przeniosłam się nad Bałtyk, by wczuć się w życie innych. Nie mogę odradzić tej lektury tym, co szukają książki relaksującej i ciepłej, niosącej nadzieje, że w życiu wiele spraw może skończyć się happy endem, a marzenia mogą się spełnić z nawiązką. Idealna pozycja do czytania nie tylko na plaży i nie tylko nad morzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz