poniedziałek, 6 czerwca 2016

Maria Rodziewiczówna "Lato leśnych ludzi"


Wydawnictwo MG
data wydania 2016
stron 256
ISBN 978-83-7779-346-6

Witajcie w pięknym lesie

Po raz pierwszy po prozę Marii Rodziewiczówny sięgnęłam mając 12 lat. Przy lekturze książki "Anima Vilis" bardzo się popłakałam i zakochałam w piórze tej wybitnej moim zdaniem pisarki, wspaniałej kronikarki swojej epoki. Sporo jej powieści przeczytałam, do niektórych wróciłam po jakimś czasie i odkryłam je na nowo. Tak właśnie było z lekturą o której dziś chcę skreślić kilka zdań.
"Lato leśnych ludzi" to opowieść, która rozgrywa się na łonie natury, w lesie. Na polanie stoi chata - bez prądu i innych znanych nam wygód. Dla wielu współczesnych zbyt prymitywna by w niej pobyć choć kilka godzin, dla głównych bohaterów wspaniały raj w którym spędzają czas od wiosny do później jesieni. Troje mężczyzn - Rosomak, Pantera i Żuraw zaszywają się w owym lesie by żyć w zgodzie i blisko przyrody, by ją poznawać, oswajać, korzystać z jej darów. Cały ten czas ciężko pracują w pocie czoła. Znojna praca nie jest jednak dla nich jarzmem, cieszą się jej owocami, nabierają hartu i umiejętności. Uprawiają ogród, zbierają leśne dary, poznają kolejne gatunki roślin i zwierząt, poznają dzikie leśne ostępy, łowią ryby, oswajają zwierzęta, cieszą się każdym dniem, każdą chwilą w leśnym królestwie. Każdy z bohaterów oddycha pełną piersią, uczy się nowych umiejętności, kocha i szanuje naturę. Świat lasu ogromnie ich fascynuje, pochłania, ciekawi. Wydaje się być perfekcyjny, idealny, poukładany i harmonijny. Świadczą o tym słowa "Tutaj panuje ład większy od mojego rozumu. Wszystko w tym świecie się wiąże, uzupełnia, spełnia jakiś obowiązek, służy jakiemuś wielkiemu, często dla nas niezrozumiałemu prawu, utrzymuje przemądra równowagę." (str 103).
Przedstawione w książce postacie należą do "leśnego ludu"., który jest "odwieczny jak bór". Autorka wyrysowała ich sylwetki w sposób idealny. Nikt nie ma tu żadnych wad, ale same zalety. Wszyscy są dla siebie dobrzy, uczynni i łączy ich przyjaźń. I to fascynuje w dzisiejszych czasach, gdy wszyscy jak jeden mąż pędzą w szaleńczym wyścigu, byle do celu choćby i po trupach. Czytając tę przepiękną historię cofnęłam się w czasie. Znalazłam się pod rosyjskim zaborem, kiedy Polska zniknęła z map Europy. W lekturze znalazłam wątki patriotyczne, miłość do ojczyzny, gotowość walki o nią i wyrazy wielkiego szacunku oraz czci za tych, co polegli w starciu z zaborcą.

Książka jest napisana innym od dzisiejszego, a współczesnym jej autorce językiem. Dla niektórych może to stanowić pewną przeszkodę w jej odbiorze, ale warto się przemóc, bo to literacka perełka. W trakcie lektury czuć zapach lasu, woń traw, słychać śpiew ptaków, czuć aromat wędzenia złowionych ryb. Nagle znika gdzieś technika. Wypiera ją natura przecudnie przez Rodziewiczówną słowami odmalowana. Opisy to dla mnie mocny punkt i wielki atut tej książki - są wyjątkowe, ich słowa wręcz żyją i wyraziście do czytelnika przemawiają. Ta lektura jest niczym wyjazd w dziką okolicę, gdzie człowiek jeszcze nie zniszczył natury, gdzie czas stanął w miejscu. To były wspaniałe chwile, gdy oderwałam się od XXI wieku i wróciłam do boru przodków. Z serca polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz