Wydawnictwo YA!
data wydania 2016
stron 208
ISBN 978-83-280-2144-0
Strach leczy się tylko miłością
Do przeczytania tej powieści szykowałam się od wiosny. Los zdecydował, że poznałam ją dopiero późną jesienią. W sumie dobrze, bo na kartach tej opowieści można odnaleźć świąteczno-noworoczne klimaty. Książka jest niesamowita, niezwykła, powalająca na kolana i nie dająca o sobie bardzo długo zapomnieć. Przypomina mi nieco powieści pióra Siesickiej i Snopkiewiczowej, które czytałam jako nastolatka. Charakteryzuje ją to, że jest mocna i konkretna. Wszystko w niej jest niezwykle realne i prawdziwe, a sam tekst jest namacalnie żywy. Non stop w trakcie lektury miałam wrażenie, że to prawdziwy reportaż, a nie literacka fikcja. Oprócz "#me" tak dogłębnie wzruszyła mnie tylko baśń "Dziewczynka z zapałkami" Andersena.
To powieść genialna, którą polecam nie tylko grupie wiekowej do której jest adresowana czyli młodzieży. Każdy może dać się jej pochłonąć i zapewniam, że w krótkiej treści kryje się bardzo, bardzo wiele. Wiele treści, wiele emocji, wiele trudnych tematów o których autorka napisała wprost, a nie każdy pisarz ma na to odwagę.
Główna bohaterka ma na imię Sara. Jest uczennicą renomowanego liceum. Wychowuje ją samotnie matka, którą jest lokalną dziennikarką. Niestety kobieta nie jest dobrym rodzicem. Rządzi nią alkohol. Robi to do tego stopnia, że Sara nie ma niekiedy ciepłego obiadu, domu do którego chce się wrócić, najpotrzebniejszych rzeczy codziennego użytku. Zamiast spokoju życie Sary toczy się od ciągu alkoholowego matki i kolejnych awantur do samotnie spędzonych nocy, kiedy pani redaktor baluje w swoim gronie i ramionach kolejnych kochanków. Sara jest nieszczęśliwa, zagubiona, zamknięta w sobie. Ukojenia szuka w samotności. Jedynym pocieszeniem są słodycze i przekąski, które powodują nadwagę. Mimo to Sara jest bardzo wrażliwa, wyjątkowa i silna. Dojrzalsza od jej rówieśniczek, dojrzalsza od matki, która w szponach nałogu staje się nieodpowiedzialną marionetką. Sara nie ma grona przyjaciół, rodziny, znajomych u których mogłaby szukać pomocy. I nagle zjawia się w jej życiu Ktoś, dla kogo mocniej zaczyna bić nastoletnie serce dziewczyny. Czy los pozwoli wreszcie Sarze być szczęśliwą?
Joanna Fabicka w swojej powieści ukazała wiele trudnych problemów, które niestety burzą szczęśliwe życie dzieci i młodzieży. Nałóg rodzica zamienia życie dziecka w koszmar, problem rodzi problem i tak wokół małego człowieka powstaje pętla, która krępuje, jest powodem do wstydu i zamknięcia w sobie, do odsunięcia się od otoczenia. Sara zamiast zajmować się swoją edukacją musi troszczyć się sama o siebie, choć to nie ten czas i wiek. Jej problemy powaliłyby niejednego dorosłego. Mimo wszystko Sara jakoś sobie radzi, mimo, że zamroczona wódką matka funduje jej kolejne "atrakcje". Sara budzi litość i współczucie. Tak po ludzku chce się ją przytulić, pomóc jej i powiedzieć, że wreszcie karta się odwróci i będzie lepiej. Przedstawiona w powieści konkretna sytuacja objawia nieudolność szkoły, placówek pomocy rodzinie, zobojętnienie sąsiadów, znajomych z których każdy uważa, że lepiej widząc dramat udać, że nic złego się nie dzieje.
To niestety nie jest tylko przypadek wymyślony na potrzeby książki. Ta lektura ma nas uwrażliwić, udowodnić nam, że nie wolno dać się omotać znieczulicy, że trzeba reagować, mieszać się w cudze sprawy, wścibiać nos do cudzego domu choć może to nie wypada jeśli w grę wchodzi krzywda dziecka.
"#me" to lektura mocno chwytająca za serce, która wywołuje bunt wobec zła, wobec nieodpowiedzialności, wobec obojętności. To powieść, która wyzwala gniew, w której nie ma miejsca na bajkę, ale jest ukazana realna i brutalna rzeczywistość. Autorka nie pisze w sposób delikatny, naiwny, infantylny. Patologia niejedno ma imię, nałóg chwyta w szpony nie pytając o zawód czy wykształcenie. I to jest konkretnie na przykładzie losów Sary i jej matki ukazane. Ta powieść to przestroga, ta powieść to lekcja czego w życiu unikać. Nietuzinkowe jest również zakończenie, które nieco mnie zirytowało. Uczucie niedosytu nie wpływa jednak na moją ocenę tego tytułu, która jest najwyższa z możliwych. Piękna i mądra powieść, którą z całego czytelniczego serducha polecam i nastolatkom i ich rodzicom.
Niestety znieczulica wydaje się chorobą współczesnego świata... Na pewno rozejrzę się za tą powieścią, skoro porusza trudne problemy.
OdpowiedzUsuńWygrałam ją w konkursie kiedyś tam, ale jakoś odłożyłam na półkę i tak leży nieprzeczytana... a domyślam się, że to naprawdę wartościowa lektura.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy lektura spodoba się nastoletniemu chłopakowi?
OdpowiedzUsuń