Wydawnictwo Filia
data wydania 2017
stron 340
ISBN 978-83-8075-317-4
Życie to nie książka, która może mieć kilka różnych zakończeń
„Ósmy cud świata” to tytuł najnowszej powieści jednej z najpoczytniejszych polskich pisarek literatury kobiecej - Magdaleny Witkiewicz. Czekały na nią setki czytelniczek, a wśród nich i ja. Czy było warto? Myślę, że tak, bo wraz z dobrą historią obyczajową otrzymałam idealny i praktyczny poradnik jaką kobietą nie być, czyli co robić, by nie minąć się ze szczęściem i miłością. Uczy tego główna bohaterka Anna, która popełnia pewne pomyłki i długo błądzi nim zrozumie, że w życiu trzeba korzystać z każdej szansy i nie bawić się z miłością w berka. Nie można czekać, aż los poda nam to, o czym marzymy na tacy. By być szczęśliwym trzeba walczyć o swoje marzenia i być zdecydowanym na ryzyko, bo przecież kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. Nie można też kierować się pozorami i przypuszczeniami, bo człowiek to jednak istota omylna.
Ania jest dojrzałą kobietą i nie ma u boku swojej drugiej połówki. Szuka jej, ale rezultat poszukiwań jest bezowocny. Wchodzi w bliższe relacje ze swoim obecnym szefem, pragnie zostać matką, ale jej życie przypomina raczej rozsypane puzzle niż sielankowy obrazek. By ochłonąć, by złapać dystans do otaczającej rzeczywistości i samej siebie Anna postanawia udać się w podróż. Daleką podróż na drugi kraniec świata, by znaleźć pomysł na swoją przyszłość. Trzydziestokilkuletnia singielka nie ma pojęcia, że ten urlop i ten wyjazd zmienią jej życie na zawsze oraz dadzą jej solidną życiową lekcję...
Fabuła powieści, którą czyta się niezwykle szybko oparta jest na bardzo popularnym w tego typu literaturze schemacie – ona jedna i ich dwoje. Jednego każe wybrać rozum, drugiego każe kochać serce. Jest to pomysł dość pospolity, a tym samym w pewnym sensie oszczędzający emocje, choć wcale nie sprawia, że lektura jest zła. Anna to bohaterka z jednej strony dojrzała, wykształcona, mająca stabilną sytuację zawodową, a z drugiej zagubiona w życiu emocjonalnym dziewczyna, która zachowuje się jak rozkapryszona panna. Panna, która nie potrafi wziąć życia we własne ręce. Wakacyjna, a dokładniej wietnamska miłość, dodaje lekturze pikanterii, romantyczności, lekkości. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że jest to współczesna bajka, która kończy się jedynym pasującym do niej zakończeniem. Jest też morał, który powinny sobie wziąć do serca panie szukające partnera. Nie warto w życiu kierować się desperacją, nie trzeba dążyć w kwestii uczuć na siłę do celu. Nie warto porywać się w miłości na ambicję i dopisywać do realnych sytuacji tego, co podpowiada nasza wyobraźnia.
„Ósmy cud świata” to lektura przyjemna, idealna na wieczór z kocykiem, herbatką i książką. To powieść, która promuje spojrzenie z dystansu na nas samych, co jest świetnym lekarstwem na życiowe dylematy. To tytuł, którego każdy rozdział rozpoczyna ciekawe wietnamskie powiedzenie. To wreszcie opowieść z doskonale oddanym wietnamskim klimatem, która wyraźnie daje do zrozumienia, że warto tam pojechać i zakosztować kultury, pięknych krajobrazów i występujących tam osobliwości świata natury oraz wspaniałej kuchni.
To idealna, bo ciepła historia na jesienne pluchy i zimowe chłody, która z pewnością rozgrzeje serca miłośniczek literatury z happy endem.
data wydania 2017
stron 340
ISBN 978-83-8075-317-4
Życie to nie książka, która może mieć kilka różnych zakończeń
„Ósmy cud świata” to tytuł najnowszej powieści jednej z najpoczytniejszych polskich pisarek literatury kobiecej - Magdaleny Witkiewicz. Czekały na nią setki czytelniczek, a wśród nich i ja. Czy było warto? Myślę, że tak, bo wraz z dobrą historią obyczajową otrzymałam idealny i praktyczny poradnik jaką kobietą nie być, czyli co robić, by nie minąć się ze szczęściem i miłością. Uczy tego główna bohaterka Anna, która popełnia pewne pomyłki i długo błądzi nim zrozumie, że w życiu trzeba korzystać z każdej szansy i nie bawić się z miłością w berka. Nie można czekać, aż los poda nam to, o czym marzymy na tacy. By być szczęśliwym trzeba walczyć o swoje marzenia i być zdecydowanym na ryzyko, bo przecież kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. Nie można też kierować się pozorami i przypuszczeniami, bo człowiek to jednak istota omylna.
Ania jest dojrzałą kobietą i nie ma u boku swojej drugiej połówki. Szuka jej, ale rezultat poszukiwań jest bezowocny. Wchodzi w bliższe relacje ze swoim obecnym szefem, pragnie zostać matką, ale jej życie przypomina raczej rozsypane puzzle niż sielankowy obrazek. By ochłonąć, by złapać dystans do otaczającej rzeczywistości i samej siebie Anna postanawia udać się w podróż. Daleką podróż na drugi kraniec świata, by znaleźć pomysł na swoją przyszłość. Trzydziestokilkuletnia singielka nie ma pojęcia, że ten urlop i ten wyjazd zmienią jej życie na zawsze oraz dadzą jej solidną życiową lekcję...
Fabuła powieści, którą czyta się niezwykle szybko oparta jest na bardzo popularnym w tego typu literaturze schemacie – ona jedna i ich dwoje. Jednego każe wybrać rozum, drugiego każe kochać serce. Jest to pomysł dość pospolity, a tym samym w pewnym sensie oszczędzający emocje, choć wcale nie sprawia, że lektura jest zła. Anna to bohaterka z jednej strony dojrzała, wykształcona, mająca stabilną sytuację zawodową, a z drugiej zagubiona w życiu emocjonalnym dziewczyna, która zachowuje się jak rozkapryszona panna. Panna, która nie potrafi wziąć życia we własne ręce. Wakacyjna, a dokładniej wietnamska miłość, dodaje lekturze pikanterii, romantyczności, lekkości. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że jest to współczesna bajka, która kończy się jedynym pasującym do niej zakończeniem. Jest też morał, który powinny sobie wziąć do serca panie szukające partnera. Nie warto w życiu kierować się desperacją, nie trzeba dążyć w kwestii uczuć na siłę do celu. Nie warto porywać się w miłości na ambicję i dopisywać do realnych sytuacji tego, co podpowiada nasza wyobraźnia.
„Ósmy cud świata” to lektura przyjemna, idealna na wieczór z kocykiem, herbatką i książką. To powieść, która promuje spojrzenie z dystansu na nas samych, co jest świetnym lekarstwem na życiowe dylematy. To tytuł, którego każdy rozdział rozpoczyna ciekawe wietnamskie powiedzenie. To wreszcie opowieść z doskonale oddanym wietnamskim klimatem, która wyraźnie daje do zrozumienia, że warto tam pojechać i zakosztować kultury, pięknych krajobrazów i występujących tam osobliwości świata natury oraz wspaniałej kuchni.
To idealna, bo ciepła historia na jesienne pluchy i zimowe chłody, która z pewnością rozgrzeje serca miłośniczek literatury z happy endem.
Mam zamiar zabrać się za ten tytuł jeszcze w tym miesiącu. Widzę, że jak zwykle zapowiada się przyjemna lektura. :)
OdpowiedzUsuńNie moja bajka.:((
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas na najnowszą recenzje.:**
https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/
Jedna z najbardziej klimatycznych książek, jaką czytałam :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńDO tej pory przeczytałam tylko dwie powieści Pani Witkiewicz, ale zdecydowanie mam apetyt na więcej!
OdpowiedzUsuńPo książki autorki zawsze sięgam z ograniczoną przyjemnością. Tę również przeczytam niebawem.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com