Wydawnictwo Filia
data wydania 2019
stron 450
ISBN 978-83-8075-682-3
Miłość to największy rollercoster na świecie
Książki Magdaleny Witkiewicz czytuję od wielu lat. Zawsze dostarczają mi one wyjątkowych wrażeń i emocji. Lektura najnowszej powieści tej poczytnej autorki okazała się jeszcze lepsza, niż się spodziewałam. Zaskoczyła mnie, a to oznacza tylko jedno – ten tytuł okazał się dla mnie czymś więcej niż arcydzieło.
Wszystko, co istotne we wzorowej powieści, współgra w „Jeszcze się kiedyś spotkamy” lepiej niż idealnie. Doskonałe są różne elementy, które decydują, że książka staje się hitem. Ciekawy i świetnie ujęty jest pomysł na fabułę, która poprowadzona została perfekcyjnie. Akcja toczy się dynamicznie i nie jest przewidywalna. Sylwetki bohaterów zostały oryginalne i pomysłowo przedstawione. Tło historyczne jest przystępnie, rzeczowo i wiarygodnie nakreślone. Tekst czyta się jednym tchem, a świat realny otacza magiczna mgła. Tworzy ją klimat książki, który zabiera nas do miejsc, w których rozgrywa się akcja. Do czasów, które były trudne, bolesne i niespokojne…
Grudziądz, rok 1939, tuż przed wybuchem wojny, której zapach czuć w powietrzu. Życie toczy się inaczej, ale grupa przyjaciół pozostaje niewzruszona. Są w niej chłopcy i dziewczęta, młodzi i pełni wiary w lepszą przyszłość oraz szczęśliwe dorosłe życie. Jeszcze nie dzieli ich wyznanie, język, korzenie i narodowość. To się jednak niebawem zmieni za sprawą wybuchu wojny. Oni nie wierzą, że istnieje siła, która zniszczy i podepcze ich przyjaźń. Przychodzą jednak czasy, które zmieniają wszystko, a zło obejmuje panowanie nad światem. Młodzi ludzie muszą podejmować trudne decyzje, dokonywać dramatycznych wyborów, postępować inaczej, niż nakazuje im serce i sumienie. Wiele lat później, w XXI wieku, wnuczka jednej z wojennych bohaterek też staje przed podobnymi jak jej babcia dylematami. Choć nie ma wojny, choć czasy są inne, musi zdecydować, czy czekać, nie mając gwarancji na szczęście, czy iść dalej przez życie inną ścieżką. Losy jej babci stają się dla niej cennym drogowskazem.
„Genialna“ to za mało, „wybitna“ nie oddaje jej fenomenu. „Jeszcze się kiedyś spotkamy” to literatura najwyższych lotów. To powieść, która dowodzi, że przeszłość, czy tego chcemy, czy nie, łączy się z przyszłością i na nią wpływa. Autorka zgrabnie splata w jeden długi warkocz losy babci i jej wnuczki. Obie były kobietami, dla których los przygotował bardzo wiele. Niekoniecznie były to miłe niespodzianki, a raczej trudne wybory, które nie miały opcji idealnego zakończenia.
Wojna i jej realia są opisane nieco inaczej, niż zwykle ma to miejsce. Świat pokazany oczyma mieszkańców Grudziądza i okolic jest trudny na inny sposób. Tu ludziom narzucano niemieckie pochodzenie, zmuszano do wpisywania się na listy wyznawców Hitlera. Nie było to dobrowolne, a za podpisem czuć było dramat wewnętrzny osoby, której serce czuło co innego. Losy Adeli, Franciszka, Jana oraz Racheli i Joachima są niezwykle ciekawe. Trudno się od nich oderwać, wywołują wzruszenie i łzy.
Justyna stoi przed podobnymi wyborami jak jej babka. To prawda, że kobiety potrafią wiernie czekać, ale niekiedy to nie ma sensu. Przykłady obu bohaterek pokazują, że życie rzadko kiedy jest czarne lub białe. Najczęściej przybiera odcienie szarości. Podobnie jak czyny, nie zawsze ma oczywisty wydźwięk dobra lub zła.
O powieści mogę pisać jedynie w samych superlatywach. Ona nie ma żadnych wad, a same zalety. Czytając, doświadczamy podróży przez wojnę, śledzimy ludzkie dramaty, upadki, wzloty, słabości i doświadczenia. Magdalena Witkiewicz przekonuje, że poznanie historii własnej rodziny może mieć dla nas wymierne i praktyczne korzyści. To okazja, by na przeżyciach innych nauczyć się piękniej i szczęśliwiej żyć, ale i brać czasem życie takie, jakie jest.
Tej powieści się nie zapomina, o jej treści można długo dyskutować, a lista jej walorów jest bardzo długa. Katarzyna Bonda rekomenduje ją jako najlepszą książkę Pani Magdy. Ja określę ją jako numer jeden ex aequo z „Opowieścią niewiernej”. To wspaniały tytuł, godny przeczytania zwłaszcza przez osoby, które sięgają tylko po ambitną prozę współczesną z górnej półki. Gorąco polecam lekturę i życzę wspaniałych przeżyć w trakcie poznawania losów Adeli i jej wnuczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz