Wydawnictwo Edipresse
data wydania 2019
stron 304
ISBN 978-838177-113-9
Czy kobieta z upływem wieku się przeterminowuje?
To już taka tradycja, że książki Nataszy Sochy zawsze wiele wnoszą do mojego życia. Zawsze z nich coś dobrego nabywam i czegoś się uczę. Tym razem, przy lekturze najnowszej powieści tej Autorki przyszła pora na zastanowienie się nad przemijaniem, starzeniem się, zmierzaniem ku końcowi. Z rozsądkowego punktu widzenia to naturalna kolej rzeczy. Mówią, że starość się Bogu nie udała. Nic bardziej mylnego. To człowiek tę starość sobie ukradł. Dzięki rozwojowi nauki średnią długość życia znacznie podwyższono. No ale, że nie ma rzeczy idealnych to starość okazała się totalnie nieidealna. Pełna chorób i słabości. Starzenia się i jak powiedzą niektórzy umierania na raty. Bo to nogi odmawiają posłuszeństwa, a to wzrok zawodzi, a to słuch już nie ten. I tak się tę starość spycha na dalszy plan, często do domów opieki. To miejsca, gdzie czeka się na koniec. Czasem to konieczność, czasem wygoda rodziny. Rzadko kiedy wola osoby w podeszłym wieku. Myślę, że tymi słowami nieco wprowadziłam Was w klimat książki w której młodość i starość spotykają się na parkowej ławce. No może nie tak dokładnie, ale ...
Jest ich dwie. Dwie kobiety w różnych fazach życia. Jedna ma ponad siedemdziesiąt lat i problemy z pamięcią. Wnuk, który się nią opiekuje wyjeżdża na stypendium do Londynu. Jego babcia trafia do prywatnego domu opieki. Do Hebe. (Hebe znaczy młodość). Klarysa nie jest temu chętna, ale wie, że samej będzie jej trudno. Rodzi się w niej bunt, a zarazem chęć udowodnienia światu, że to nie czas by ją zepchnąć na boczny tor.
Marta jest po trzydziestce. Nie założyła rodziny, jest wykwalifikowaną stylistką paznokci. Gdy wyrolowuje ją wspólniczka traci firmę, oszczędności i pracę. Jest bezrobotna i szuka możliwości zarobkowania. Na pół etatu zaczepia się w sexshopie, a dzięki znajomości matki dostaje też posadę opiekunki w Hebe.
Dwie kobiety spotykają się w jednym miejscu i świecie.
Wszystko pozornie ich dzieli i różni. Wszystko, ale tylko na pierwszy rzut oka. Ich relacja chcąc nie chcąc tworzy most między pokoleniami...
To świetna książka napisana mądrze i z pomysłem. To tytuł, który zmusza nas do refleksji nad przemijaniem, ograniczonym trwaniem życia i prawdą, że nic nie jest nam dane na zawsze. Natasza Socha świetnie ujęła temat jesieni życia. Z jednej strony pokazała, że w osobach starszych drzemie wiele życia, z drugiej naświetliła pewne ograniczenia i walkę z ich pokonywaniem.
To powieść, której kartki odwracają się wręcz same. Dwuosobowa narracja pokazuje dwa światy, które w końcu się przenikają - bo muszą i uzupełniają - co jest bardzo piękne i pożyteczne. Akcja lektury nie jest szybka, ale z detalami pokazuje wszelkie aspekty życia głównych bohaterek co jest tutaj bardzo ważne. Rozkoszowałam się czytaniem urzeczona trafnością pokazania dwóch różnych rzeczywistości i obalania wielu mitów, które są skostniałe i nieprawdziwe.
Tę powieść nie sposób tylko przeczytać. Ją trzeba przeżyć, przeanalizować i przemyśleć.
Książka ogromnie mi się spodobała. Jej czytanie zatrzymało mnie na chwilę w pędzie życie w którym można zobojętnieć na to, co najważniejsze.
Gratuluję Autorce pomysłu, publikacja jest naprawdę warta polecenia i odkrycia w hałasie życia.
Z serca rekomenduję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz