poniedziałek, 18 maja 2020

Janusz L. Wiśniewski "Nazwijmy to miłość"


Wydawnictwo Literackie
data wydania 2020
stron 168
ISBN 978-83-08-07040-6

Miłość niejedno ma imię i oblicze

- I jak tam nowa książka Wiśniewskiego? - zapytała mnie mama widząc co czytam piątkowego popołudnia.
- A jak myślisz? - odpowiedziałam.
- Z Twojej miny wynika, że jak zwykle. Czyli rewelacja. 
- A zgadza się mamo. Autor trzyma fason i zachwyca. 

Taki dialog miał miejsce w ostatni piątek. Choć tytuł nie jest zbyt obszerny nie myślcie, że szybko go przeczytacie i szybko sięgnięcie po kolejną książkę. 
Bo te niewiele ponad 160 stron będzie Was frapowało dłużej niż niejedno grube tomiszcze, niż kilkutomowa historia. Możecie oczywiście zapytać, no ale jak to? 
Ano tak to, bo Janusz Wiśniewski jest oszczędny w słowach, stosuje pisarskie, jakże właściwe mu skróty. Czego jak czego, ale treści nie można mu odmówić. Wystarczą trzy lub cztery strony, a naprawdę będzie co czytać, co rozważać, nad czym się zastanawiać, nad czym rozmyślać. 

Czym tak właściwie jest najnowsza książka Autora "Samotności w sieci?"
To zbór opowiadań, których tematem przewodnim jest miłość. Miłość jako uczucie, które ma bardzo różne imiona i oblicza. Nie jest słodka i romantyczna. Ma fundamenty sensu stricte naukowe o zabarwieniu chemicznym. Rodzi się wskutek procesów chemicznych, a nie romantycznych porywów serca. A może jednak chemia łączy się z rytmem serca? I tu zaczyna się burza myśli, a czytanie przerywa maraton kwestii, które samoistnie rodzą się w głowie czytelnika. 
Wiśniewski patrzy na miłość jako człowiek, jako naukowiec, jako ten, który bardzo lubi poznawać ludzkie historie, ludzkie perypetie, kroniki uczuć innych, które nie zawsze, a właściwie wcale nie pasują do powszechnego wzorca. 
Bohaterami poszczególnych części książki są bardzo różni ludzie. Ich przypadki mienią się różnymi kolorami tęczy niczym bardzo barwny kobierzec. Wynika z nich, że opracowanie jednolitej definicji uczucia jest niemożliwe, nierealne. Gdyby ktoś jednak tego dokonał byłby daleki od prawdy. Niemniej jednak nie sposób nie zgodzić się z opinią, że kto szuka miłości szuka zarazem szczęścia, szuka idylli. 

Miłość jest nam do życia niezbędna. To mądra teza, która pada w lekturze wielokrotnie. Bo nasze życie bez tego uczucia podpada jedynie pod egzystencję, ale i miłość dąży do przetrwania gatunku. To dzięki niej, lub stanom z nią mylonym rodzą się kolejne pokolenia. 

Książka składa się czterech części. Każda z nich jest ogromnie wymowna. Każdą z nich pochłonęłam z ogromną uwagą i uznaniem dla geniuszu Autora. Potrafi on dostrzec to, co wielu nie zauważy. Wyodrębnić to, co ważne, ale przysłonięte pędem życia i świata. Lektura jest naprawdę niezwykle osobista. Przemawia i zmusza to myślenia nad jej treścią. Treścią, która moim zdaniem ociera się o filozofię. Można z nią polemizować, można z nią dyskutować, można z nią się zgodzić lub nie. 

Janusz Leon Wiśniewski po raz kolejny napisał genialnie i wyjątkowo. To nie jest jednak łatwa książka dla każdego. Owszem można ją przeczytać, ale by w pełni zrozumieć jej przesłanie trzeba pewnego wysiłku. Nie każdy będzie może miał na to ochotę. 

Po raz kolejny stwierdzę, że książka Wiśniewskiego mną zawładnęła, zaczarowała mnie, wprowadziła na pewne metafizyczne ścieżki. Jak zawsze pochwalę styl i język, celność poglądów, wybitnie trzymane pióro. Czytelnik musi być przygotowany na to, że zatapiając się w lekturze przekroczy pewne granice, wejdzie z opisanymi osobami w bardzo intymne relacje. Śmiało można powiedzieć, że wejdzie w ich życie z przysłowiowymi butami. Taka jest proza Janusza Wiśniewskiego i za to ją bardzo cenię. 

Reasumując "Nazwijmy to miłość" to "kawał" znakomitej polskiej prozy, to solidny warsztat, to książka napisana w ogromnym talentem. Namawiam do jej poznania, do jej nie tylko przeczytania, ale i przestudiowania. Naprawdę warto. 

1 komentarz: