Akcja książki rozgrywa się przez dłuższy czas w hospicjum do którego trafiają pacjenci onkologiczni którym medycyna nie jest w stanie już w żaden sposób pomóc. Właściwie ich dni są już policzone, ale oni nadal żyją i mają prawo spędzić schyłek swojej ziemskiej drogi najlepiej jak tylko można. Ci ludzie mogą przecież przeżyć jeszcze piękne chwile, spełnić swoje marzenia, odnaleźć przyjaciela lub kogoś bliższego. Kogoś, do kogo zabije mocniej ich serce. Miłość ma przecież prawo wstępu także tam, gdzie od czasu do czasu przychodzi śmierć.
„Mój ostatni miesiąc” to powieść, której głównym bohaterem jest młody chłopak ogromnie doświadczony przez życie. Miało to miejsce na tyle solidnie i boleśnie, że Sebastian szukał ucieczki oraz odskoczni i zapomnienia w świecie alkoholu i narkotyków. Po kolejnym ekscesie jego ojciec stracił cierpliwość i postanowił mu pomóc. Rodzic za wszelką chciał wyciągnąć swoje dziecko ze szponów nałogów i zaproponował synowi wolontariat w nietypowym miejscu - w hospicjum do którego trafiają ludzie w różnym wieku, a których choroba nie daje złudzeń na wyzdrowienie, a raczej na rychłą śmierć. Sebastian pogrążony w żałobie po nagłym odejściu mamy początkowo nie chciał o tym słyszeć. W końcu jednak zgodził się i rozpoczął kurs. Jak się okazało świat ośrodka w którym ludzie przygotowują się do śmierci bardzo go zaskoczył. Tam młody, zagubiony człowiek poznał wartościowych ludzi i odebrał bardzo cenną życiową lekcję. A za rogiem zaczaiło się na niego uczucie przed którym nie był w stanie się obronić...
Jeśli miałabym ocenić najnowszą powieść Marcela Mossa trudno jest mi dobrać przymiotniki idealnie wyrażające to, co czuję. W mojej duszy nadal panuje zamęt, myśli wciąż krążą wokół fabuły książki o której powiedzieć genialna to zdecydowanie za mało. Jestem przekonana, że nigdy nie zapomnę jej treści i bohaterów, którzy stali mi się bardzo bliscy. Każdy z nich jest boleśnie doświadczony przez życie i przeżywa trudny czas. Każdy z nich znajduje jednak siły by stanąć z samym sobą w prawdzie. Każdemu udaje się wycisnąć z życia to, co najlepsze. Każdy zasługuje na miano bohatera i na szczęście. Niestety okrutny los jest bezlitosny i cud się nie zdarza, jednak czytelnik dostaje bardzo cenne wskazówki i rady.
Na kartach tytułu poruszone są takie kwestie jak nagła, tragiczna śmierć, nieuleczalna choroba, odkrycie swojej tożsamości, ale i pojawia się wielka przyjaźń oraz miłość, która trwa wprawdzie krótko, ale jest prawdziwa i bezinteresowna.
Ta lektura to pozycja bardzo wzruszająca, przemawiająca i autentyczna. Wszystko jest w niej naturalne i życiowe. Czytając niejednokrotnie miałam wrażenie, że ta historia zdarzyła się naprawdę, jej Autor napisał dobry reportaż, a nie stworzył literacką fikcję, która narodziła się w jego głowie.
Los nie zawsze jest dobrodusznym reżyserem i pisze szczęśliwe scenariusze. My ludzie nie zawsze możemy być kowalami swego życia, nie zawsze możemy realizować swoje plany i marzenia. Czasem musimy się pogodzić z odgórnymi, nie zawsze sprawiedliwymi, wyrokami, ale zawsze dany nam czas możemy przeżyć najpiękniej jak tylko potrafimy. Zawsze możemy kochać i mieć przyjaciół. Tego właśnie uczy ta powieść, która bardzo mocno zawojowała moje wrażliwe serce. Gorąco polecam jej lekturę każdemu, kto ceni wartościowe propozycje na księgarskich półkach. Jestem pewna, że docenicie jej kunszt, wymowę i piękno. Ta książka jest trudna, ale naprawdę nadzwyczajna i zachwycająca. Przeczytajcie ją koniecznie. To emocjonalna petarda, która Wami całkowicie zawładnie.
Przeczytałam wyłącznie jedną książkę Marcela Mossa, ale jakoś zupełnie się nie zgraliśmy. Ten tytuł jednak mocno mnie zainteresował, więc chyba dam autorowi jeszcze jedną szansę. :)
OdpowiedzUsuń