Przeterminowane żony
Konstancin – kraina bogactwa i blichtru – rządzi się swoimi prawami. Tu wszystko ocieka pieniędzmi, ale i ma swój termin ważności. To miejsce idealnie synchronizuje z dewizą, że nic w życiu nie trwa wiecznie i nic nie jest dane nam na zawsze. W gnieździe snobizmu przeterminowuje się i najdroższy kawior i żony. Konstancińskie małżeństwa zwykle nie są do grobowej deski i kończą się rozwodami, a te bywają i burzliwe i wybuchowe, zaś ich bratem są głośne skandale. Kobiety poślubiające bogatych mężów zwykle muszą podpisać wielostronicowe intercyzy. Sprytne panie wiedząc jaka czeka ich przyszłość zabezpieczają się na czarną rozwodową godzinę już od dnia ślubu.
Główna bohaterka książki i zarazem jej narratorka również wplątuje się w spore kłopoty i wie, że jej zalegalizowany związek chyli się ku końcowi. Z opresji ratuje ją teść, ale ta pomoc okazuje się niekoniecznie bezinteresowna. I to jest kwintesencją tego tytułu który czytało mi się wyśmienicie i z wypiekami na twarzy. Podobnie jak poprzednie publikacje Eweliny Ślotały także ta jest napisana w specyficzny sposób. Jej treść jest zlepiona z dwóch części które się ze sobą przeplatają i tworzą wyjątkową całość. Z jednej strony śledzimy losy przeterminowującej się żony, z drugiej zaś mamy poradnik jak oskubać bogatego mężczyznę i po rozwodzie nie zostać na przysłowiowym lodzie z pustymi kieszeniami. Wbrew pozorom na konstancińskiej ziemi szczęścia nie zapewnią uczucia, ale przebiegłość i spryt którego wielu dziewczynom jak widać na konkretnych przykładach nie brakuje.
Czy Konstancin jest ciekawym miejscem do życia? Nie dla każdego i nie na długo. Bogactwem idzie się udławić, a miłość w tym miejscu istnieje tylko do pieniędzy. Bogaci mężczyźni traktują swoje wybranki jak trofeum do zdobycia, jak maskotkę, która po pewnym czasie się nudzi i nadaje się do wyrzucenia. Kobiety biorą ślub nie z człowiekiem, a z bankomatem, a swoje związki traktują jak cytrynę, którą trzeba wydusić z czego się da.
Czy w tym świecie można być szczęśliwym? Jeśli kogoś zadowala życie bez miłości i przyjaźni to tak.
Jeśli macie zamiar skupić się na tej lekturze ostrzegam, że to petarda, którą trudno odłożyć na półkę. Owszem, nie jest to ambitna klasyka, ale czyta się ją niczym najlepszą sensację. Autorka posuwa się do ironii i sarkazmu by jak najdobitniej pokazać klimat konstancińskich salonów – ich sekrety i tajemnice, ich bogactwo i szlam, ich plusy i minusy. Z aptekarską precyzją podsuwa opisy organizacji przyjęć, sekretnych orgii i słabostek ludzi, których kręci przede wszystkim coś bardzo ekstremalnego, co zwykłym śmiertelnikom nie mieści się w głowie.
Czytając tytuł na jednym wdechu siłą rzeczy nasuwa się pytanie - czy warto poślubić milionera? Książka Ślotały jest wyraźną przestrogą by tego nie robić, chyba że chce się spróbować zagrać w ruletkę i pomarzyć o wygranej, która może mieć słodko-gorzki smak.
„Rozwódki Konstacina” to kolejna lektura, która bez osłonek pokazuje brudny świat bogactwa, demaskuje miliarderów i pokazuje ich prawdziwe twarze zniekształcone przez nałogi, używki i zdeprawowanie władzą oraz fortunami. Z pełnym przekonaniem napiszę więc, że z ciekawością zajrzałam do świata wielkiego bogactwa, ale długo bym w nim jednak nie wytrzymała. Nie żałuję tej literackiej przygody, która niczym dobry reportaż pokazała środowisko które choć pachnie luksusem przypomina bagno i jest na moralnym dnie. Chcecie się o tym osobiście przekonać? Zapraszam do lektury. Na pewno zrobi na Was mocne wrażenie.
Bardzo ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam i polecam wszystkie książki tej Autorki
Usuń