Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania czerwiec 2011
stron 280
ISBN 978-83-7648-733-5
Lato nie rozpieszcza nas tego roku póki co. Za oknem wieje i leje niemiłosiernie, a ja nawet tego przez ostanie 24 godziny nie zauważyłam. Tak zanużyłam się w lekturze najnowszej powieści Pani Lynch "Za oknem cukierni" i zamiast w deszczowej Polsce naprawdę poczułam, że jestem w malowniczej Toskanii, siedzę sobie na uroczym skąpanym w słońcu piazza i popijam grappę w towarzystwie Lily i jej rodziny oraz przyjaciół. Stało się tak, bo ta powieść bardzo skutecznie podziałała na moją wyobraźnię . No i nie ukrywam, że bardzo mi się spodobała. Zapytacie dlaczego? Czy to dlatego, że dostałam ją za friko do recenzji? Absolutnie nie ! To dlatego, że to urocza historia dla kobiet bez względu na wiek i inne dane. Czyta się ją rewelacyjnie, bo opowiada o czymś co może spotkać każdą z nas i podpowiada pewną słuszną mądrość. Jeśli w związku pojawią się jakieś zgrzyty (co uważam realnie jest koleją losu ) nie można i nie warto kierować się emocjami. Lepiej podejść do sytuacji z pewnym upływem czasu, z dystansem i koniecznie z chęcią wysłuchania drugiej strony. Bo nie wszystko jest czasem tak oczywiste jak się wydaje. Życie uczuciowe to nie matematyka !
Główna bohaterka powieści przekroczyła 40 lat. Mieszka w Nowym Yorku, od 16-stu lat jest mężatką, ma ciekawą i dobrze płatną pracę, w której odnosi sukcesy. Daniel - jej małżonek - zajmuje się importem win z Włoch i często podróżuje do Toskanii. Czego brakuje do szczęścia parze ? Dziecka ! Na nic leczenie i próby in-vitro. Nawet adopcja trwa tylko 6 dni, bo biologiczna matka zmienia zdanie. Lily jest rozżalona, zazdrości daru macierzyństwa siostrze, choć już pogodziła się ze smutnym faktem bezdzietności. Pewnego dnia chce kupić Danielowi prezent na urodziny , sprawdza numer jego buta do golfa, w którego on namiętnie gra i znachodzi zdjęcie - jego drugiej rodziny , a w tle uroczy krajobraz rodem z Toskanii. Lily z rozpaczy pije sporo wina i pod jego wpływem w środku nocy zamawia bilet lotniczy do Rzymu. Rano nie do końca pamięta, co zrobiła, ale zdecydowanie postanawia lecieć do Italii , ratować swoje małżeństwo. Bierze nagły urlop, który zmienia jej życie. Bo pewne kobiety w podeszłym wieku w uroczym toskańskim miasteczku Montevedova postanawiają uleczyć kolejne "złamane serca".
Już Was zaciekawiłam ? To zapraszam do lektury uroczej powieści napisanej z dużym poczuciem humoru, może troszkę chwilami naiwnej , ale pełnej włoskiego słońca, pięknych krajobrazów i tryskającej optymizmem. Lektura napisana prostym językiem obfituje w szereg niespodzianek i jest bardzo przyjemna w odbiorze. Autorka bardzo udanie oddała klimat tego uroczego regionu, zwyczaje jego mieszkańców - jednym słowem esencję Toskanii. A jeśli do tego dojdą jeszcze niezbyt obszerne, ale śliczne opisy cudownego krajobrazu, opisy przyszności kulinarnych to nie sposób nie odczuć klimatu wakacji . Chciałabym spróbować cantucci - kruchych ciasteczek wypiekanych z dodatkiem orzechów , cynamonu,wanilii czy czekolady. Hmmm, muszą być pyszne maczane w winie. No i co jeszcze mnie urzekło to dobrze oddany ( tak też orzekła znajoma mieszkająca w tym kraju ) klimat włoskiej rodzinności, gościnności, zamiłowania do biesiad, spotkań towarzyskich. Lily bardzo szybko wrasta w lokalną społeczność, która ją akceptuje i darzy sympatią.
To książka również o sztuce kompromisu, która w związku na dłuższą metę jest czymś niezbędnym. Warto sobie przebaczać, warto ze sobą rozmawiać, dać sobie czasem chwilę czasu na uspokojenie emocji, które nie zawsze muszą być dobrym doradcą. Zakończenie mnie troszkę zaskoczyło, myślałam o innym losie dla Franceski, ale spodobało mi się. Z tej opowieści pełnej emocji, wzruszeń, zabawnych sytuacji i życiowych, trudnych problemów pozwoliłam sobie wynotować pewien bardzo mądry moim zdaniem cytat:
"..każdy popełnia błędy. Zdolność uświadamiania ich sobie i odwaga, by je naprawiać, czyni z nas osoby wyjątkowe" ( strona 118 "Za oknem cukierni") .
Zachęcam do lektury, a ja z chęcią sięgnę po inne książki tej autorki, bo ta jest pierwsza, którą przeczytałam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Książkę czytałam niedawno i bardzo mi się spodobała:). Typowa lektura na letnie dni. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMuszę się wziąć za taką książkę pełną słońca! :)
OdpowiedzUsuńJak widać, nasze wrażenia są podobne :) Bardzo sympatyczna, pełna ciepła i humoru ta książka.
OdpowiedzUsuńU mnie książka czeka na swoją kolej...nie mogę się doczekać...:-)
OdpowiedzUsuńLubie takie ciepłe książki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdanie o tej powieści mamy dobre - zatem Ci którzy mają ją przeczytać niech jak naszybciej zagłębią się w lekturze
OdpowiedzUsuń