Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania wrzesień 2013
stron 480
ISBN 978-83-7839-610-9
Egzamin z dojrzałości
Życie bywa przewrotne i
nieprzewidywalne. Dary losu to zwykle niespodzianki. Owszem czasem są
to spełnione najskrytsze marzenia, ale bywa, że los daje nam
dokładnie to, czego nie chcemy. Mówią, że darowanemu
koniowi się w zęby nie zagląda. Czy zatem nie pozostaje nam nic
innego jak przyjąć to, co zsyła nam opatrzność z wdzięcznością
bez względu na nasze pragnienia? Czy takie niechciane dary nie są
dla nas nie lada wyzwaniem, któremu warto podołać?
Anna Słabkowska to kobieta dojrzała, która w życiu niejedno widziała i przeżyła. Choć przez krótki okres czasu była mężatką nigdy nie została matką. Ba w żadnym wypadku tego nie planowała. W młodości poświęciła się pracy lekarskiej na rzecz pacjentek. Był czas iż mówiono o niej bardzo przychylnie jako ginekologu. Jej rozwój kariery zahamował alkohol. Koniaki i wódki od wdzięcznych pacjentek spowodowały coraz częstsze sięganie po drinki. Tak stało się w pewną feralną noc, gdy na stół operacyjny trafiła matka doktor Anny. Przebieg tej operacji zapisał się tragicznie. Anna po latach walki z nałogiem trafiła na długi bezpłatny urlop. W czasie jego trwania wiele godzin upłynęło jej w alkoholowym niebycie i zamroczeniu. Kiedyś ceniona i szanowana lekarka wpadła w ostry nałóg. Zbliżające się świąta Bożego Narodzenia niewiele ją obchodziły. Miała wprawdzie odwiedzić siostrę i spotkać się z rodziną. Nie czekała jednak na chwile przy choince. Rodzinne spotkanie było jej obojętne. Okrutny los sprawił, że radosnego świętowania nie było. Zamiast niego nastały dni smutku i żałoby. Siostrzenica Anny wraz z mężem zginęła wskutek wypadku samochodowego. Ich trzyletnia córeczka pozostała na tym świecie. Opieka nad małym dzieckiem przypadła Annie. Kobiecie, która nigdy nie miała doświadczenia w zajmowaniu się dzieckiem, lekarce, która przyjęła setki porodów, ale nie miała pojęcia jak opiekuje się małą dziewczynką, alkoholiczce, której do dna brakowało już bardzo, bardzo niewiele...........
Czy smutne wypadki będą dla niej
terapią szokową? Czy Anna opamięta się i zacznie trzeźwieć? Czy
pojawienie się w jej życiu małej Oli zmieni codzienną
rzeczywistość?
Książka Katarzyny Kołczewskiej
jest smutna i wstrząsająca. Szokuje, bo pokazuje prawdziwe oblicze
nałogu i próby walki z nim. Alkoholizm to potworna
choroba, która dotyka różne osoby. Dotknięci nią to
nie tylko ludzie z marginesu społecznego. To także osoby
wykształcone, świadome skutków uzależnienia jak lekarze,
jak Anna. Alkohol nie zna litości. W jego morzu topi się rodzinne
szczęście, kariera zawodowa, zdrowie. Anna czuje, że jest na równi
pochyłej, która przechyliła się w dół. Pije
wysokoprocentowe trunki i miesza je z lekami uspokajająco-nasennymi.
Skutki tego są fatalne. Kobieta ma lęki, zwidy, majaki. Nie myje
się, nie je, nie dba o dom. Jej życie to picie i chwile trzeźwienia
przerywane kolejnymi łykami wódki czy koniaku. I nagle w jej
życiu pojawia się dziecko. Obolałe, smutne i osierocone.
Spragnione miłości, tęskniące za rodzicami. Dziecko trudne i
zagubione. Gdzieś w świadomości Anny pojawia się myśl, że
wychowanie Oli będzie bardzo trudne. Ale pani doktor nie przypuszcza
jak trudne.............
„Kto jak nie ja?” to książka
chwytająca za serce. Ukazująca ludzką bezsilność wobec okrutnego
losu i wobec potwornego nałogu, któremu litość jest bardzo
obca. To powieść o walce o lepsze i trzeźwe jutro, to książka o
uczeniu się macierzyńskiej miłości. Nie można ją przeczytać
bez emocji i łez. Nie można wobec jej fabuły przejść obojętnie.
To wreszcie powieść, która nie wydaje się literacką fikcją
stworzoną w umyśle autorki, ale prawdziwą relacją z życia pewnej
zwyczajnej rodziny, która ma wiele wad, w której żywe
są pozory moralności.
Anna jest bardzo kontrowersyjną
postacią. Można ją i chwalić i ganić. Owszem jest alkoholiczką,
tak ma wiele wad, ale gdzieś w głębi ma też dobre serce, które
jest może zamroczone oparami alkoholu, ale i potrafi kochać.
Czytając czułam spływające po
policzkach łzy. Płakałam nad losem osieroconego dziecka, ale i nad
kobietą upadłą, która próbuje wstać z klęczek,
która próbuje stłamsić nałóg. Powieść
Kołczewskiej na długo utkwi mi w pamięci. Gorąco polecam jej
lekturę. Nie zabraknie emocji, wzruszeń i żalu.
Książkę zrecenzowałam dla Wydawcy.
Chyba jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńMogę przeczytać, czemu nie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo poruszająca historia. Też ją czytałam i polecam.
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenie miałam z "Chichotem losu", ale widzę, że tu bardziej nacisk na ukazanie nałogu, stąd tematyka poważniejsza. Być może się skuszę na takie emocje- po tak ciekawej recenzji :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że za jakiś czas będę miała okazję poznać tę książkę - już wiem, że przypadnie mi do gustu, bo to "moja" tematyka.
OdpowiedzUsuń