Wydawnictwo Annapurna
data wydania 2020
stron 352
ISBN 978-83-61968-43-6
Żegnaj korporacjo, ahoj przygodo!
Ten rok jest w dziejach ludzkości szczególny i nie sprzyja turystyce oraz podróżowaniu. Tym bardziej w tym okresie doceniam książki, które należą do kręgu literatury podróżniczej i zabierają nas w różne ciekawe miejsca. Ich lektura cieszy mnie tym bardziej, gdy piszą je ludzie umiejący zarazić bakcylem podróżowania, którzy okazują się idealnymi przewodnikami a zarazem gawędziarzami perfekcyjnie relacjonującymi to, co ciekawego dookoła nich. Ostatnio trafiłam na wyjątkowo genialną tego typu lekturę i dziś chciałabym podzielić się moimi wrażeniami z jej odbioru a zarazem zachęcić do jej przeczytania.
Jej Autor, Daniel Kocuj urodził się w 1985 roku. Pochodzi ze Szczecina. W jego głowie narodziło się pewne podróżnicze marzenie, które udało mu się zrealizować. Przedtem jednak były studia i praca w korporacji. Właśnie tam poznał pewnego Amerykanina, który towarzyszył mu w części podróży. Eskapada rozpoczęła się także w towarzystwie dziewczyny Autora, która jednak dość szybko zrezygnowała z wyzwania. Było ono całkiem spore, dla niektórych szalone, ale i niesamowicie ekscytujące oraz dające ogrom emocji. Daniel Kocuj zamarzył bowiem by przemierzyć drogę z australijskiego Sydney do rodzinnego Szczecina na rowerze.
To miała być wyprawa życia. Budżet nie był wypasiony, bagażowe sakwy miały ograniczoną pojemność, a początek wyprawy wypełniła praca przy wykańczaniu domów. Potem było naprawdę niesamowicie, spontanicznie, nie zawsze bezpiecznie, często ekstremalnie, wymagająco. Bywały i chwile trudne, ale skoro podejmuje się naprawdę ekstremalne wyzwanie trzeba się z tym liczyć.
Pierwsza część, którą właśnie skończyłam czytać wiedzie z Australii przez Indonezję, Malezję, Tajlandię, Birmę i Indie. Mnóstwo kilometrów, wiele dni, cudowne widoki, kaprysy pogody, trudy podróży bez zawijania do wygodnych hoteli czy moteli. Niesamowite doświadczenia, długa trasa a na niej spotkani różni ludzie. Ci bardzo mili, wyciągający pomocną dłoń, ale i tacy, którzy mieli mniej przyjazne intencje. Niewiarygodne atrakcje, piękna flora i przeróżna fauna. Hektolitry wylanego potu, szalone przygody, religie czy zwyczaje są niczym migocząca mozaika, która aż razi po oczach swoim bogactwem barw i kolorów. Przed oczami czytelnika niczym w barwnym kalejdoskopie przewijają się obrazy, magiczne miejsca, cuda natury i architektury wykonane ludzką ręką. Świat robi wrażenie, a wobec Autora rodzą się ciepłe uczucia oraz wdzięczność za możliwość towarzyszenia mu i odkrywania tylu ciekawych rzeczy.
Dzikie zwierzęta, busz, pustynia, pustkowia, egzotyczne rośliny, krater wulkanu, kopalnia diamentów, świątynie, małe wioski i ogromne miasta, a wreszcie przeróżni ludzie to naprawdę robi wrażenie. Książkę czyta się rewelacyjnie. Jej Autor świetnie operuje słowem. Doskonale potrafi odmalować nim na papierze to, czego doświadczył i to, co przeżył. W swojej relacji jest spontaniczny, szczery i autentyczny. Z tego powodu tytuł jest niewiarygodnie porywający i trudno go odłożyć. Zachwyca lekkość, świetny dobór słów, przejrzystość opisów. Nie sposób nie docenić świetnego stylu oraz anegdot i osobistych przemyśleń. Te wszystkie atuty sprawiają, że z pełnym przekonaniem stawiam książce najwyższą ocenę w każdej skali i gorąco, z całego serca ją polecam i rekomenduję. Czekam niecierpliwie na kolejną część. Zapraszam Was z Danielem Kocujem do wspaniałej Azji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz