Zastępca czyli rezerwowy książę
Książęta tylko w bajkach mają beztroskie życie usłane różami. W realnym świecie już tak kolorowo nie jest. Bywa, że codzienność koronowanej głowy jest o wiele trudniejsza niż życie przeciętnego zjadacza chleba. Dowodzi tego przykład brytyjskiego royalsa – młodszego syna króla Karola i księżnej Diany – Harrego, który swoje dotychczasowe burzliwe życie postanowił opisać w autobiografii. Tytuł ukazał się na początku roku nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w wielu krajach na całym globie, także w Polsce, osiągając rekordowe nakłady. Stał się bestselllerem po który ustawiały się długie kolejki. Wszyscy byli ciekawi królewskiej bajki według Harrego, która okazała się niestety czymś niezbyt przyjemnym. Po lekturze tytułu liczba osób, które nigdy nie chciałyby należeć do klanu Windsorów z pewnością się zwiększy, a sympatyczny brat Williama na pewno zyska na popularności. Dlaczego? To proste, z kart książki wyłania się zwyczajny i sympatyczny chłopak, stroniący od protokołu, sztywności i etykiety, którego los mocno doświadczył, a który chce być w życiu po prostu szczęśliwy z ukochaną kobietą.
Młodszy od swego brata Harry od urodzenia znał swoje miejsce. Był zawsze i wiecznie drugi. Pełnił rolę rezerwową. Żył wychowywany w kulcie zastępstwa. Egzystował w złotej klatce według z góry ustalonego scenariusza. Miał inny od brata charakter, był bardziej buntowniczy i krnąbrny. Na szczęście miał oparcie w matce, która swoim dzieciom nie limitowała czułości i czasu. Aż nadeszła ta sierpniowa noc od której wszystko się zmieniło. Zbudzony z beztroskiego snu chłopiec usłyszał słowa, które na zawsze zmieniły jego życie. Diana, księżna Walii zginęła w wypadku, który miał miejsce w paryskim tunelu Alma. To właśnie od tej daty książę rozpoczął książkową opowieść o swoim życiu, którą można podzielić na kilka części. Smutne sieroce dzieciństwo, dorastanie i edukacja, kariera wojskowa i wyjazdy na misje, szukanie swojego miejsca w życiu i wreszcie końcowa część książki opowiadająca o znajomości z Meghan, ich miłości, ślubie, a wreszcie geneza opuszczenia klatki, która uwierała i odbierała spokój, normalność oraz poczucie bezpieczeństwa. Jestem przekonana, że to właśnie koniec lektury czytelnicy czytali z największą ciekawością i wypiekami na twarzy. Sama też tak zrobiłam.
Biografia jest dość obszerna i liczy blisko pięćset stron. Czyta się ją lekko i przyjemnie. Historia widziana oczami księcia nie jest kolorowa, a z jej kart wyłania się zagubiony, smutny chłopak, nastolatek, a wreszcie mężczyzna szukający wsparcia, zrozumienia i miłości. Relacja raz po raz mrozi krew w żyłach, szokuje i nasuwa myśl, że najsławniejsza rodzina na Wyspach jest dysfunkcyjna i toksyczna niczym jad żmiii. Nic dziwnego, że będąc wrażliwym i podobnym osobowością do matki młodszy brat Williama nie mógł się w niej odnaleźć. Harry musiał unieść na swoich barkach bardzo wiele. Rozwód rodziców, rozpad rodziny, śmierć matki, nowe życie ojca i pojawienie się macochy, która przyczyniła się do rozpaczy matki, nagonka ze strony prasy i mediów, zaszczucie i ciągła pogoń zaprowadziły Harrego na kozetkę u terapeuty. Jego życie odmieniła kobieta i miłość dla której rzucił wszystko. Odwrócił się od dotychczasowego życia i zaczął nowe, zwykłe, pozbawione koronnych obowiązków.
Ta autobiografia jest napisana szczerze prostym, zwyczajnym językiem pozbawionym konwenansów i sztuczności. Jest niczym spowiedź, niczym oczyszczenie i wytłumaczenie się ze swoich decyzji i planów. Książę odrzucając służbę monarchii pokazuje jej sztuczność, pozory, oderwanie od realnego świata na rzecz protokołu i tradycji. Swoją książką pokazuje, że konieczna jest jej odnowa, metamorfoza i solidny „remont”. Inaczej będzie pustą konstrukcją, która będzie dryfować w złą stronę być może ku swojej zgubie, rozpadowi i destrukcji.
Tak, ta lektura jak najbardziej przypadła mi do gustu. Uwierzyłam w przekaz i relację jej Autora. Zrozumiałam jego intencję i potrzebę ujawnienia ludziom prawdy o świecie w którym dorastał i którego miał dość. Książka z pewnością zaciekawi osoby interesujące się brytyjską monarchią, ale rozczaruje tych, którzy liczą na jakieś wyjątkowe sensacje. Tytuł nie przebija niusów z plotkarskich tabloidów, raczej realnie odtwarza rzeczywistość w jakiej obracał się przez wiele lat jego Autor. Warto poświęcić czas lekturze choćby po to, by obalić mit o beztroskim losie osób określanych mianem royalsów. Wbrew pozorom to bardzo zagubieni ludzie, którym tytuły i korony czy tiary zabierają wolność, a szczęścia w zamian nie dają. Polecam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz