piątek, 30 września 2011

Mały stosik i wielka niespodzianka !!!!

Już jesień ! I październik ! Miesiąc rozpoczynam stosikiem od Wydawnictw i Lubimy Czytać !
Tamora Pierce "Księga Tris " - miła niespodzianka od Wydawnictwa Initium
Maria Nurowska "Requiem dla wilka " od serwisu Lubimy Czytać - książka niezmiernie przeze mnie wyczekiwana
Colin Thubron "Po Syberii" - od serwisu Lubimy Czytać - jestem w trakcie lektury - przecudna podróż po Syberii zachwycam się nią
Alessandro D'Avenia "Biała jak mleko, czerowna jak krew" - od Wydawnictwa Znak
Pięknie dziękuję !

A to już owa niespodzianka, szok, zaskoczenie i radość ! Na tylnej okładce najnowszej powieści Marii Nurowskiej - mojej ulubionej pisarki jest fragment mojej recenzji jej poprzedniej książki Nakarmić wilki , której Requiem dla wilka jest kontynuacją. Czuję się bardzo, bardzo zaskoczona !!!!!

Justyna Chrobak "Zapach miłości"


Wydawnictwo Replika
data wydania 2011
stron 248
ISBN 978-83-7674-132-1

Magda, główna bohaterka książki Justyny Chrobak, ma 28 lat i jest singielką. Ale nie z przekonania, tylko z przypadku. Po nieudanym małżeństwie zakończonym rozwodem wierzy, że odnajdzie tego właściwego mężczyznę, dla którego będzie najważniejsza na świecie i tak będzie przez wiele długich lat, aż do sędziwej starości. Magda pracuje jako menadżer sieciowej restauracji w centrum handlowym, ale ta praca nie daje jej satysfakcji i zadowolenia. Dziewczyna czuje się bowiem jak trybik w korporacyjnej maszynie, bo w tej pracy nie ma miejsca na indywidualność, kreatywność i własne pomysły. Trzeba tylko realizować cele sprzedażowe i minimalizować straty. Nudną pracę rekompensują jej wspaniałe koleżanki, z którymi można kraść przysłowiowe konie, zwierzyć się i radzić. Dziewczyny utrzymują ze sobą kontakt również poza pracą i tworzą zgraną paczkę przyjaciółek.
Jest zima, lutowy poranek nie nastraja do wyjścia z ciepłego łóżka i udania się do pracy. Ale to właśnie wtedy na idącą przez centrum handlowe Magdę wpada niezwykle przystojny mężczyzna, który od razu wpada jej w oko. Ona też nie jest mu obojętna i dochodzi do spotkania od którego wybucha płomienny romans. Na początku to związek bez zobowiązań, choć ona marzy od czymś poważniejszym. Czy ta znajomość przerodzi się w coś trwałego ? Czy para zostanie ze sobą na dłużej ? I co ich będzie łączyło ? Czy Robert nadaje się na stałego partnera ?
Perypetie miłosne tej pary możecie prześledzić na kartach książki.
“Zapach miłości “ Justyny Chrobak to romantyczna, współczesna historia miłosna. Książka jest typowym babskim czytadłem, które może znakomicie służyć poprawie humoru, odprężeniu i relaksowi. To powieść przy której można się pośmiać i uronić łezkę. Lektura napisano prostym, współczesnym językiem z dodatkiem młodzieżowych powiedzonek, co powoduje, że jest lekka w odbiorze i nie wymaga zbytniej koncentracji. Czyta się ją szybko. Akcja toczy się dość spokojnie, by blisko końca znacznie przyspieszyć i nieco zaskoczyć. Zakończenie jest może banalne i przewidywalne, ale nie wyobrażam sobie innego.
Główna bohaterka to dość typowa, młoda współczesna kobieta, niezależna finansowo, która marzy o szczęściu w miłości i byciu kochaną z wzajemnością. Magda może jest nieco nieśmiała, zakompleksiona i naiwna, ale to sympatyczna postać, w której każda z Czytelniczek znajdzie jakąś cząstkę siebie.
Na uwagę zasługuje też prześliczna moim zdaniem okładka – niezwykle romantyczna idealnie pasuje do osobowości głównej bohaterki.
Lekturę powieści “Zapach miłości” polecam przede wszystkim Paniom, które mają ochotę na lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Sama jestem przecież kobietą i wiem, że są dni kiedy taka książka działa jak lekarstwo na stres i wszelkie kłopoty. Czasem warto pobyć w takim “ świecie za różową szybką, gdzie wszystko dobrze się kończy “.

środa, 28 września 2011

Radosław Dąbrowski "Gra cieni"


Wydawnictwo Radwan
data wydania 2010
stron 166
ISBN 978-83-7745-002-4

Lubię, gdy książka sensacyjna łączy wątek kryminalny z nastrojem grozy i tajemniczości. To sprawia, że bardziej "wczuwam "się w akcję i przepadam dla świata. No i się przyznam, że raczej takie książki czytam za dnia. To nie to, że w nocy się boję, ale często po prostu mi się śni to co przeczytam przed snem.
Połączenie kryminału i thrillera jest interesującym rozwiązaniem w powieści - z tej opcji skorzystał Radosław Dąbrowski w swojej debiutanckiej powieści "Gra cieni".
Akcja książki rozgrywa się na niewielkiej amerykańskiej wyspie w męskim klasztorze oraz w Bostonie. Przenosimy się do roku 1957. Frank Sullivan jest detektywem od kilku lat. Ten facet to spec w swoim fachu. Ma odpowiednie wykształcenie i intuicję, a owocem tego połączenia są sukcesy zawodowe. Ceniony przez współpracowników i szefostwo z powodzeniem rozwiązuje kolejne zagadki kryminalne. U jego boku brakuje tylko kobiety - cóż mimo atrakcyjnego wyglądu i prestiżu zawodowego, swatany przez kolegów Sullivan wciąż jest sam.
Pewnego ranka po nieprzespanej nocy Frank dostaje kolejne zlecenie. W klasztorze zaginął bez śladu jeden z zakonników. Frank udaje się promem na wyspę i rozpoczyna śledztwo. Na kolejne tropy w nim naprowadzają go tajemnicze, zagadkowe liściki. Kto jest ich autorem ? Gdzie podział się brat Gregory ? Czy w rozwiązaniu zagadki pomoże jego pamiętnik ?
Na te pytanie znajdziecie odpowiedź w książce.
Na uznanie zasługuje pomysł fabuły. Klasztor to miejsce tajemnicze, niedostępne dla świeckich i żyjące własnym życiem. A Dąbrowski świetnie go opisał . Opisy są mocną stroną książki, tworzą one taki tajemniczy i mroczny nastrój, atmosferę pełną sekretów i zagadek. W powieści dominuje jeden główny wątek - troszkę szkoda, że autor jej bardziej nie rozbudował , nie wprowadził wątków pobocznych i większej liczby postaci. Dialogi nie są mocną stroną - troszkę brakuje w nich tempa i są moim zadaniem nieco za skąpe. Ale książka trzyma w napięciu i przyciąga. Rozwiązanie zagadki kryminalnej jest dość ciekawe - jak zwykle wchodzą w grę ludzkie słabości i emocje. Zakończenie jest niezłe, a to bardzo ważne w tego typu książce. Elementy z horroru komponują się z treścią kryminalną w ciekawą całość. Książkę czyta się dość szybko i lekko. Postać głównego bohatera jest wykreowana ciekawe i moim zdaniem detektyw Sullivan może stać się bohaterem jeszcze nie jednej książki. Bo jego nie sposób nie polubić. Nie jest to zły debiut - moim zdaniem w autorze drzemie pewien potencjał literacki . Zatem liczę na kolejne książki. Na pochwałę zasługuje okładka - idealnie dobrana wprowadza w nastrój powieści.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Radwan.

poniedziałek, 26 września 2011

Sarah Dunant "Święte serca"


Wydawnictwo Świat Książki
data premiery 26 września 2011
stron 464
ISBN 978-83-7799-009-4

Klasztor wielu z nas kojarzy się z miejscem pełnym modlitwy i spokoju, zamieszkałym przez osoby powołane, które świadomie oddały swoje życie Bogu. To miejsce jest dla nich rajem na ziemi, gdzie mogą już nie istnieć dla doczesności i zatopić się w Stwórcy. A jednak, jak pokazuje historia, na przestrzeni wieków bywało różnie. Między innymi w Odrodzeniu to względy ekonomiczne, a nie wiara, decydowały o wstąpieniu w szeregi mniszek. Historię młodej dziewczyny, którą zmuszono do włożenia habitu i poślubienia Boga mimo jej miłości do mężczyzny opisuje w swojej powieści pt.”Święte serca “ Sarah Dunant.
Jest rok 1570 i przenosimy się do włoskiego miasta Ferrara. Tu w mury klasztoru benedyktynek wstępuje 16-letnia uboga szlachcianka, która przyjmuje imię zakonne Serafina. Jej rodziców nie było stać, aby wydać za mąż dwie córki, a że potencjalny zięć wybrał młodszą latorośl, Serafinie nie miała wyjścia - musiała zostać mniszką. Posag dla klasztoru był zdecydowanie niższy niż dla młodej małżonki. W czasach, gdy rodzice bezwzględnie decydowali o losie córki, dziewczynie nie pozostawało nić innego, jak ubieganie się po roku nowicjatu o zwolnienie do świeckiego życia przez biskupa. Serafina nie czuje się dobrze w klasztorze benedyktynek pod wezwaniem Św. Katarzyny. Życie w klauzurze kompletnie jej nie odpowiada. Ona kocha z wzajemnością nauczyciela muzyki i planuje ucieczkę z klasztoru. Od pierwszych chwil zakonnego życia buntuje się i jest agresywna. Jak potoczą się losy krnąbrnej nowicjuszki? Zachęcam Was do lektury ciekawej powieści historyczno-obyczajowej autorstwa znanej brytyjskiej pisarki, prezenterki i krytyka literackiego. Jak zaznacza sama Dunant swą książkę dedykuje ona wszystkim kobietom, które podzieliły kiedykolwiek los jej głównej bohaterki.
Książka bardzo mnie zaskoczyła i zszokowała. Nie tak wyobrażałam sobie żywot zakonnic. Życie w klasztorze, mimo klauzury nie jest takie surowe. Siostry dzielą się na dwie społeczności. Zakonnice chórowe wykonują lekkie prace – zajmują się m.in. haftem czy kopiowaniem ksiąg i modlitwą. Mają jednak swoje służące w postaci sióstr konwersek, które usługują im przykładowo przy ubieraniu i wykonują wszelkie prace fizyczne. O przynależności do grupy decyduje pochodzenie i wysokość wniesionego posagu. Klasztor jest także miejscem rozrywki i kultury, za sprawą wystawianych przedstawień i sztuk religijnych oraz śpiewu mniszek. A czy wyobrażacie sobie, że zakonnice obchodzą karnawał? Dla mnie to paradoks! Czy zatem jest to na pewno miejsce pełne gorącej modlitwy i szczerej służby Bogu? Na pewno nie, bo większość sióstr, pomijając zbyt moim zdaniem swobodną regułę, nie jest tu z własnej woli. Dla nich, kobiet bez powołania, to miejsce jest więzieniem i grobem za życia. Wiele z nich jednak powoli przyzwyczaja się do zakonnego rytmu i ślepo poddaje się losowi. Ten właśnie problem podkreśla pisarka, która pokazuje od podszewki codzienne życie mniszek, których religijność jest niejednokrotnie pozorna. Bo nawet w takim miejscu liczy się władza i walka o nią oraz wpływy polityczne i koneksje rodzinne. Przeorysza ciągle sprzecza się z mistrzynią nowicjatu i nie zawsze stawia na piedestale tylko Boga. Dodatkowo panicznie boi się skutków kontrreformacji, która coraz mocniej rozwija się za murami klasztoru.
Powieść to ekscytująca lektura, która z rozmachem opisuje życie klasztorne sprzed półwiecza. Nie brak w nim paradoksów i zbytniej koncentracji na sprawach przyziemnych, ale i przesądności niegodnej mniszek. Oprócz głównej bohaterki, która jest ofiarą panujących obyczajów, autorka podkreśla postać siostry Zuany, która zajmuje się infirmerią (izbą chorych) oraz opieką medyczną mniszek. To wykształcona kobieta, która mimo haseł głoszonych w Odrodzeniu nie może prowadzić praktyki w świeckim świecie, ale jest zmuszona ukryć się za murami klasztoru.
Książkę czyta się świetnie. Portrety bohaterek są skonstruowane bardzo ciekawie i wyraziście. Wątek obyczajowy i historyczny jest połączony bardzo płynnie w spójną całość. Książce nie brak tajemniczości i nastroju pełnego sekretów. Losy Serafiny i jej miłości bardzo ekscytują i choć zakończenie da się przewidzieć, to mamy okazję poznać oblicza obłudy, która nie oszczędza nawet miejsca poświęconego Bogu.
Świetna lektura na długie jesienne wieczory!
Za mozliwość ciekawej lektury dziekuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Świat Książki

Iwona Małgorzata Żytkowiak "Tonia"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2011
stron 350
ISBN 978-83-7722-168-6

Każdy z nas z pewnością się kiedyś zastanawiał czemu los nie bywa sprawiedliwy. Czemu jedni mają życie usłane różami, odnoszą z łatwością sukcesy, choroby trzymają się od nich z daleka ,a inni ciągle mają pod górę i wciąż spadają im kolejne kłody pod nogi. Pewnie odpowiedzi na to pytanie nie da się uzyskać. Może takie jest po prostu życie i nie ma w nim co liczyć na sprawiedliwość i równość. Ale może ci, którym jest ciężko i trudno dostają solidną, choć bolesną lekcję, która uczy ich bycia twardym, odpornym i walki o własne "ja"?
Główna bohaterka debiutanckiej powieści Pani Żytkowiak - Antonina nie ma łatwego życia. Los doświadcza ją niemiłosiernie od najmłodszych lat . Urodzona w latach 60- tych dziewczyna nie jest oczkiem w głowie rodziców, którzy są zapatrzeni w synka. Ojciec jest tyranem i członkiem UB - często w domu odreagowuje  swoje niepowodzenia na rodzinie. A Tonia marzy o byciu bogatą i szczęśliwą. Po skończeniu podstawówki kontynuuje naukę w miejscowym liceum. I jako młoda dziewczyna zachodzi w ciążę. Nie ma nawet czasu zdać matury. Roman - przyszły tata podoba się teściom, którzy doceniają jego zaradność ( handel walutą tak opłacalny w tamtych czasach ) i z chęcią oddają mu rękę córki. Tonia wkracza w dorosłość i w koszmar małżeństwa. Rodzi syna i córkę. I znosi cierpliwie wszelkie niepowodzenia. A Roman okazuje się chamem, prostakiem , zazdrośnikiem. nie toleruje kariery zawodowej żony, która zdaje maturę i kończy studium administracyjne oraz podejmuje pracę urzędniczki. I znów przypadkowa ciąża zmienia jej życie - a urodzony synek okazuje się kaleką ........

Biorąc do ręki powieść "Tonia " liczyłam na lekką i przyjemną lekturę - ale się myliłam. To jednak dobra powieść obyczajowo- psychologiczna. Autorce udało się bowiem stworzyć bardzo oryginalną postać. Bo choć Tonia jest zwyczajną kobietą - przeciętną żoną i matką z niewielkiego miasteczka na Ziemiach Odzyskanych to jednak może stanowić symbol kobiety, żony i matki, która z cichej i pokornej istoty zmienia się diametralnie. Małżeństwo jej należy do kompletnie nieudanych - Roman nie sprawdza się ani w roli ojca, ani kochanka, ani przyjaciela. Tonia czuje się samotna w związku, brakuje jej czułości, wsparcia, ciepłych uczuć. Sama troszczy się o dom, dzieci , znosi fochy męża i jego picie, zdrady i upokorzenia. Sama za dwoje kocha niepełnosprawnego synka i zastępuje mu ojca. Jest wspaniałą matką i dzielną kobietą. Aż wreszcie coś w niej pęka .......... i tak jak z jaja wykluwa się pisklę tak z Toni rodzi się całkiem inna kobieta - dojrzała i pewna siebie, świadoma swoich potrzeb. I jakby rodzi się na nowo. Choroba - dla wielu z nas cios powalający na kolana- jest impulsem, który wyzwala w niej wolę walki. Tonia chce żyć dla syna, którego mimo ułomności kocha nad życie, a i on jest bardzo związany z matką.
Opowieść o Toni to smutna historia, wzruszająca i taka zwyczajna. Pisarka tworzy postać kobiety współczesnego Hioba, na która spadają raz za razem kolejne przeciwności losu. A ona sama z pokornej osoby staje się silną. Nie może liczyć na wsparcie rodziny, pomocną dłoń ma tylko od szkolnej koleżanki, która jest też narratorką.
Tonia to bohaterka, która podziwiałam i której kibicowałam. Bo w pełni swoją postawą zasłużyła na miłość i szczęście. Ta historia choć może dla kogoś jest banalna zapada na długo w pamięć. Dla kobiet, którym w życiu trudno i ciężko może być tą przysłowiową iskierką nadziei, która zmobilizuje do walki o własne szczęście. Może Tonia jest nieco naiwna, ale ma dobre serce. I zasługuje na kochającego partnera.
Książka zrobiła na mnie spore wrażenie i wyzwoliła wiele emocji. Byłam pełna współczucia dla Toni, wściekła na Romana, którego bym najchętniej żywcem obdarła ze skóry za jego postępki. I może to nieładnie, ale ucieszyło mnie jak skończył. To nie jest łatwa lektura i nie czyta się ją szybko i lekko. To książka poruszająca wiele problemów współczesnych Polek ( nieudanych związków, kłopotów finansowych, choroby, imigracyjnej rzeczywistości), ale trudno ją tak po prostu przeczytać i odłożyć na półkę. To powieść, która zmusza do myślenia i refleksji. To lektura wzruszająca do łez. To książka dla kobiet w każdym wieku, choć sama autorka dedykuje ją mężczyźnie. Może Panowie, którzy zdecyduję się na jej przeczytanie łatwiej zrozumieją potrzeby i troski swoich partnerek ? Ogólnie książka mi się bardzo spodobała, choć pewne fragmenty były lepsze, a pewne nieco zbyt rozwleczone. Ale to dość udany debiut i mam nadzieję, że w przyszłości Pani Iwona wyda jeszcze kolejne książki .
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

środa, 21 września 2011

Stosik wrześniowy nr 2

I jak tu się nie cieszyć jak dostaję takie cuda do czytania ! Idzie jesień, ale mnie się nudzić nie będzie. I nawet pierwsza infekcja co mnie na kilka dni powaliła nie psuje mi humoru, no może katar dokucza ale .....
W stosiku recenzyjnym :
Patricia Kay "Tylko ty !" od Wydawnictwa Mira/Harlequin
Radosław Dąbrowski "Gra cieni" od Wydawnictwa Radwan
Jennifer Greene "Lawendowe pola" od Wydawnictwa Mira/Harlequin
Barbara Faraon "Zniewolona " od Wydawnictwa Novae Res
Sarah Dunant "Święte serca" od Lubimy Czytać - już kończę tę powieść i strasznie mi się spodobała !
Maciej Grabski "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy" - od Lubimy Czytać
Justyna Chrobak "Zapach miłości " od Lubimy Czytać
Joanna Miszczuk "Matki, żony, czarownice " od Wydawnictwa Prószyński
No cóż jestem rozanielona ! A jesień niesie jeszcze tyle ciekawych premier !!!!!

poniedziałek, 19 września 2011

Paweł Szlachetko "Wichrołak"


Wydawnictwo Muza S.A.
data wydania 2011
stron 336
ISBN 978-83-7758-041-7

Bardzo lubię, gdy autor książki oprócz dobrego pomysłu na fabułę obdarzy Czytelnika lekturą, która ma swój oryginalny klimat. Dzięki temu łatwiej zatracić się w takiej książce, oderwać od rzeczywistości i moim zdaniem taka lektura zapada na długo w pamięć.
Do takiego typu książek zaliczę najnowszą powieść Pawła Szlachetki (autora znanego mi z książki Zwerbowana miłość - recenzja pod linkiem http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2011/05/pawe-szlachetko-zwerbowana-miosc.html)
pt. "Wichrołak".
Wyobraźcie sobie wysokie góry, zielone hale i smrekowe lasy. A wśród nich małą wioskę góralską zamieszkaną przez gazdów i gaździny; drewniane domy w góralskim stylu i zagrody pełne bialutkich owieczek z dzwonkami na szyi. Czy to nie urocze miejsce akcji ? Ale wioska Szremle Małe leżąca gdzieś niedaleko Zakopanego to nie osada sielska i anielska, w której czas leniwie płynie niczym obłoczki na niebie w letni dzień. Dzieją się w niej bowiem różne i dziwne rzeczy. Jej mieszkańcy to górale z dziada pradziada, ludzie bogobojni i wierzący, ale nie tylko w Boga. W tejże wiosce na uboczu w skromnej chatce żyje samotny, stary człowiek zwany Onym lub Wichrołakiem. Uważany on jest za dziwka i odmieńca, który ma kontakt z silami nieczystymi. Żyjący poza społecznością jest jednak niezbędnym sąsiadem jako zielarz. To do niego przychodzą matki z chorymi dziećmi, panny z niechcianą ciążą czy chcące za wszelką cenę oczarować jakiegoś kawalera. Bo Wichrołak ma tajemne mikstury i umie rzucać uroki. Gdy jesienią po powrocie z redyku nagle pada gazdom znaczna liczba kierdli (regionalna nazwa owiec) o ich pomór zostaje oskarżony właśnie Ony. Mieszkańcy chcą na nim zemsty i udają się do jego koliby, by dokonać samosądu. Niedługo po tym akcie zemsty spokój wsi zakłócają trzy samobójstwa. Z życiem rozstają się trzy osoby, które przed śmiercią widziały zjawę Onego. Na wioskę pada prawdziwy strach.
W tym okresie do Szremli Małych przybywa Roman - młody, początkujący dziennikarz z Krakowa, który chce wyjaśnić zagadkę śmierci wisielców. Roman podaje się jako wysłannik z powiatu, który ma zbadać sprawę pomoru owiec i pobrać próbki traw. Okazuje się, że Roman w tej górskiej wiosce odnajduje studencką miłość i .... synka.
Książkę czytało mi się wyśmienicie. Starałam się pochłaniać ją jak najwolniej, aby się nią delektować jak wspaniałym smakołykiem. Doskonale pomyślana fabuła, rozbudowane tło, stopniowo dawkowane coraz większe napięcie, a w końcu świetny styl autora sprawiły, że "Wichrołak " stał się dla mnie czytelniczą ucztą. Autorowi świetnie udało się oddać klimat góralskiej wioski pełnej mrocznych tajemnic, gdzie nowoczesność w postaci nowinek technicznych styka się z zacofanymi poglądami mieszkańców rodem z średniowiecza. Górale są przedstawieni jako ludzie niepozbawieni wad- lubiący sporo wypić, zachłanni na ziemię i wszelkie dobra materialne tego świata, a zarazem zabobonni i religijni, wierzący nie tylko w Boga, ale i Mrocznice. Hardzi i porywczy sami biorą się za wymierzanie sprawiedliwości. 
Intryga i sensacja zasługują w "Wichrołaku" na najwyższe uznanie. Szlachetko do ostatniej strony zaskakuje Czytelnika, a jego powieść to mieszanka kryminału, thrillera i obyczaju zdolna zaspokoić nawet najbardziej wymagające czytelnicze gusta. Ciekawie wykreowane postacie doskonale ukazują psychikę ludzi żyjących w ostrym klimacie i specyficznej społeczności kierujących się swoistą wykładnią moralności, zwyczajami i wierzeniami przekazywanymi przez stulecia z ojca na syna. 
Podsumowując "Wichrołak" to świetna powieść warta przeczytania zwłaszcza przez tych, którzy lubią góry, ich klimat i folklor. W mojej ocenie ta książka zasługuje na najwyższą ocenę - polecam Wam gorąco lekturę .
Za egzemplarz do recenzji składam podziękowania Wydawnictwu Muza S.A.  

środa, 14 września 2011

Irena Matuszkiewicz "Gry nie tylko miłosne"


Wydawnictwo MG
data wydania sierpień 2011
stron 375
ISBN 978-83-7779-002-1
Irena Matuszkiewicz to autorka znana dość dobrze polskim Czytelniczkom. Ma w swoim dorobku powieści o kobietach i do nich adresowane. Wydane po raz kolejny  "Gry nie tylko miłosne" są właśnie takim babskim czytadłem. Główna bohaterka nosi imię Julia, które dla mnie jest kojarzone bardzo romantycznie, pochodzi z Włocławka, który jest także rodzinnym miastem autorki. Dziewczyna z powodzeniem kończy studia na warszawskiej politechnice i za namową rodziców powraca do miasteczka, w którym się urodziła. Cóż, po pobycie w stolicy Julia nie czuje się już dobrze w małym mieście i bardzo brakuje jej wielkomiejskiego życia pełnego różnych atrakcji, których próżno szukać na prowincji. Perspektywy zawodowe są tu niestety marne. Julia jednak odnosi sukces w poszukiwaniu zatrudnienia i dostaje pracę. Tylko, że to nie jest dla niej nic statysfakcjonującego. Pracuje za minimalne wynagrodzenie w dziale administracyjno-prawnym w firmie Budampoleks 2. Szef w przyszłości obiecuje jej pracę na stanowisku informatyka, ale czas płynie, a obietnica pozostaje obietnicą. A Julia nie bardzo umie się w życiu rozpychać łokciami i upominać o swoje. Mimo ścisłego umysłu jest bowiem niepoprawną romantyczką i fanką powieści "Quo vadis". Marzy, by tak jak Ligia odnaleźć swojego Winicjusza, a póki co jest samotną kobietą. Mimo bycia atrakcyjną singielką nie znajduje póki co drugiej połówki, ale cóż czasy się zmieniły i takich amantów jak bohater sienkiewiczowski jak na lekarstwo. Raczej łatwiej o facetów z poglądami szefa Julii, typowego męskiego szowinisty.
 Śledząc losy rozmarzonej pani informatyk mamy okazję poznać losy prowincjonalnej firmy należącej do post-komunistycznego dorobkiewicza działającego często na krawędzi prawa, albo poza nim. Bankrutujący i zakładający kolejne firmy Mikula kompletnie nie dba o ich rozwój. Zadłużenie Budampoleksu wzrasta i dzieją się w nim różne dziwne i nieprzewidziane wypadki : a to ginie ważny raport, a to znika bez śladu jego autor, mają miejsce nadużycia, niegospodarność i wyłudzenia.
Matuszkiewicz świetnie udało się oddać klimat prownicjnalnego miasta, w którym po upadku socjalizmu i nastaniu kapitalizmu nie ma raczej perspektyw na lepsze jutro. U władzy nadal są ludzie wywodzący się z vipów poprzedniego systemu, którzy dbają jedynie o własną kieszeń. Wśród mieszkańców panuje bezrobocie, a ci którzy pracują dostają jedynie minimum wynagrodzenia i nie są zbyt szanowani w pracy. Marazm, stagnacja, bezsilność.
Cóż myślałam,że odbiorę tę powieść bardziej na wesoło , ale jakoś  zwróciłam w niej uwagę na wątki poważniejsze. Pewnie dlatego, że sama żyję w takim mieście i świetnie zrozumiałam atmosferę Włocławka. I tak jak Julia jestem romantyczką, a takim osobom w dzisiejszych czasach nie jest łatwo się odnaleźć i istnieć w świecie, w którym bogiem jest pieniądz. A jednak miło mi się śledziło losy tej dziewczyny i jej perypetie w pracy i poza nią.
Książka trafnie pokazuje polskie oblicze kapitalizmu, współczesne realia i problemy młodych i wykształconych. Nie była to dla mnie lektura łatwa w odbiorze. Językowi jakim została napisana brak lekkości, choć bohaterowie są wykreowani w sposób karykaturalny i niepozbawiony humoru.
"Gry nie tylko miłosne" to powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjnym  pokazująca dzisiejsze czasy z nutką ironii. Jeśli chcecie poznać romantyczną dziewczynę w irracjonalnej czasem polskiej rzeczywistości to zapraszam do lektury.
Książka trafiła w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG - serdecznie dziękuję !

Bridget Asher "Prowansalski balsam na złamane serca"


Wydawnictwo Literackie
data wydania wrzesień 2011
stron 366
ISBN 978-83-08-04755-2
Szczęście jest kruche i ulotne. Wystarczy chwila, by prysło jak bańka mydlana. Przekonała się o tym główna bohaterka najnowszej powieści Bridget Asher . Heidi traci męża w karambolu na autostradzie. Śmierć Henry'ego który jest dla niej nie tylko drugą, idealnie pasującą połówką, ale i przyjacielem, partnerem w interesach i ojcem dziecka dotyka ją bardzo boleśnie. Heidi nie potrafi sobie poradzić ze stratą współmałżonka. Zamyka się w sobie, całkowicie izoluje od otoczenia, zachowuje się jakby czas stanął w miejscu. Z synkiem wciąż rozmawia o ojcu i wspomina go nieustanie. Nie liczy się dla niej kompletnie praca i tylko zapobiegliwość pracowników chroni cukiernię od upadku. Taka sytuacja trwa dwa lata i nic nie wskazuje na jej koniec. Najbliższa rodzina martwi się bardzo o Heidi. Zwłaszcza jej matka i siostra są bardzo zaniepokojone bezbrzeżnym smutkiem jaki wciąż rysuje się na twarzy wdowy nawet na ślubie Ely.
Matka postanawia za wszelką cenę zmienić smutną sytuację i wyciągnąć Heidi ze zbyt długo trwającej żałoby. Już najwyższy czas by kobieta ciężko, bądź co bądź dotknięta przez los, zaczęła żyć przyszłością, a nie tym co było, minęło i nie wróci. W tym celu rodzina proponuje wdowie wyjazd do Francji. Rodzina jej matki pochodzi z Prowansji i ma tam stary dom. Ponoć ta posiadłość ma zbawienny klimat i wyzwala w ludziach dobro i uczucia. To właśnie tam oświadczył się po 8 latach nieformalnego związku Ely Daniel. Pretekstem do wyjazdu ma być renowacja domu po niewielkim pożarze jaki miał miejsce w kuchni. Matka chce, by Heidi dopilnowała ekipy budowlanej i wierzy, że pobyt wśród lawendowych pół i winnic przywróci spokój zbolałego serca i ostatecznie ukoi ból po odejściu Henry'ego. W podróży ma wziąć udział także Abbot oraz pasierbica Ely 16-letnia Charlotte. Jakie przygody i wydarzenia spotkają tę trójkę na francuskiej prowincji? Czy wszystko potoczy się szczęśliwie? I czy można mieć szansę na kolejny związek po tak wielkiej miłości, która odeszła na zawsze ?
Powieść Asher jest niezwykle wzruszająca. Autorka opowiada o losie kobiety będącej na tzw. “życiowym zakręcie“. której zawalił się grunt pod nogami, która nie potrafi wyobrazić sobie życia bez ukochanego mężczyzny i nie wierzy w lepsze jutro, w normalność. Autorka pokazuje jak wielką rolę może odegrać kochająca rodzina, jak może pomóc w przerastającej kogoś sytuacji. Powieść daje nadzieję i uczy, że trzeba mieć ją koniecznie nawet w tych najtrudniejszych momentach. Bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro.
Prowansja działa na Heidi jak balsam. Kobieta powoli zaczyna zauważać piękno przyrody, odzyskuje nieco równowagi i nagle znów zaczynają na nią spadać sytuacje, o których myślała, że już jej nie spotkają. Poznaje nowych ludzi, spotyka starych znajomych, docenia smaki regionalnych przysmaków. Po prostu zaczyna się cieszyć zwykłą codziennością, a kolejne dni są dla niej pełne najrozmaitszych przeżyć i zaskakujących niespodzianek . Zgadzam się z autorką powieści – szczęście to cieszenie się prostymi sprawami, małostkami – smakiem pysznego ciastka, spacerem w ciepły wieczór, zapachem ogrodu .
Powieść “Prowansalski balsam na załamane serca” niesie pogodę ducha i uczy wiary w lepsze jutro. Napisana prostym językiem jest łatwa w odbiorze i czyta się szybko. Ale zarazem niesie w sobie głębsze treści. Nie warto w życiu zamykać drzwi do swojego serca, bo tym sposobem może nas ominąć kolejne wielkie uczucie.
Prowansja jest pokazana jako uroczy zakątek szczycący się smaczną kuchnią, spokojem winnic i zapachem lawendowych pól. Piękna okładka doskonale komponuje się w treścią książki. Książka Asher to studium zranionej duszy, która powoli odsuwa od siebie żałobę i uczy się żyć na nowo. Zachęcam Was do lektury dobrej powieści obyczajowej napisanej ze smakiem. Życzę miłego pobytu w towarzystwie Heidi w malowniczej Prowansji.
Za egzemplarz powieści dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Literackiemu .

poniedziałek, 12 września 2011

J. D. Bujak "Spadek "


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania sierpień 2011
stron 456
ISBN 978-83-7648-851-6

Małgorzata Jaworska zwana przez przyjaciół Megi pracuje w jednym z gdańskich szpitali jako lekarz pediatra. Jest właścicielką niewielkiej świeżowyremontowanej kawalerki i czerwonej toyoty. Pewnego poranka, gdy zmęczona po całonocnym dyżurze zamierza nieco odpocząć zaskakuje ją tajemnicza przesyłka z Krakowa. Prawnik prowadzący sprawy spadkowe jej niedawno zmarłej ciotki Aurelii informuje Megi o pozostawionej dla niej spuściźnie. Pani doktor staje się właścicielką zabytkowej kamienicy znajdującej się przy ulicy Sławkowskiej w pobliżu krakowskiego Rynku. Po pogrzebie, gdy ciało zmarłej staruszki spoczywa na wieczność w oryginalnym sarkofagu rodzinnego grobowca Małgosia wraz z rodzicami i prawnikiem udaje się obejrzeć kamienicę. Jak się dowiaduje spadkobierczyni nie może sprzedać budynku. Ma w nim zamieszkać.Dom jest nieco zaniedbany i nadgryziony zębem czasu - wymaga remontu. Megi decyduje się na przeprowadzkę do grodu Kraka i rozpoczyna prace renowacyjne oraz porządkowanie osobistych rzeczy zmarłej krewnej. Jak się szybko okazuje odziedziczony przez nią dom nie jest zwyczajnym budynkiem i kryje w sobie szereg tajemnic. W piwnicach słychać tajemnicze głosy , odwiedzający budynek ulegają różnym halucynacjom i omamom, mogą widzieć obrazy z przeszłości. W domu dzieją się zjawiska, które Megi do tej pory widziała jedynie na ekranie kina lub telewizora, a mieszkające w kamienicy duchy usiłują nawiązać z nią kontakt i przekazać jej sekrety sprzed lat. Megi wraz z wynajmującym lokal pod herbaciarnię Jankiem Topolnickim krok po kroku tropią tajemnice owej kamienicy, przeżywając przy tym masę przygód i obserwując zjawiska paranormalne. Jakie okaże się rozwiązanie tej zagadki ? Czy sympatycznej parze uda się uspokoić duchy i wysłać je w przestworza gdzie ich miejsce ? I czy Megi i Janka będą łączyły tylko sprawy lokalowe ?
Po powieść "Spadek " sięgnęłam skuszona jej opisem na stronie Wydawcy i tym, że akcja rozgrywa się w Krakowie - mieście, które darzę szczególnym sentymentem. Ma ono niesamowity klimat odczuwalny na Starym Mieście, który moim zdanie jest idealny do rozgrywania się takich tajemniczych i mrocznych wiejących grozą historii. Autorce zaś udało się świetnie go uchwycić i przenieść na karty książki.
"Spadek " mimo mrocznej i wiejącej grozą treści czyta się wyśmienicie. Jest to książka napisana lekko i z polotem, w której autorka stopniowo i konsekwentnie buduje napięcie i coraz bardziej wciąga Czytelnika. Efekt jest taki, że po przeczytaniu połowy książki wprost trudno mi się było od niej oderwać. Akcja rozgrywa się w coraz szybszym tempie i obfituje w szereg nieprzewidywalnych i nie do końca możliwych do wyjaśnienia przez naukę zjawisk. Atmosfera tajemniczości, grozy i świata duchów bardzo łatwo udziela się Czytelnikowi i kompletnie nie pozwala się nudzić w trakcie czytania. Wątek sensacyjny doskonale splata się z obyczajowym tworząc spójną całość. Największym moim zdaniem atutem tej książki jest mroczność i szereg sekretów, które są bardzo zagmatwane. Przy książce J.D. Bujak nie sposób usnąć. Mnie lektura pochłonęła bez reszty, czasem się uśmiechnęłam w trakcie czytania, ale czasem pojawiła się u mnie gęsia skórka. Polecam ją wszystkim bez względu na płeć. Życzę miłego czytania i dreszczyku emocji.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję ślicznie Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

piątek, 9 września 2011

Stosik wrześniowy nr 1

Idzie jesień, powoli kończy się lato, które pogodą nie rozpieściło, ale i tak wykorzystałam prawie każdą słoneczną chwilkę na wygrzanie kości. Sporo przeczytałam w plenerze w tym roku. Miał być dziś extra ciepły weekend, ale jakoś za oknem pełne zachmurzenie i niezbyt ciepło. Wczoraj po południu coś mnie podkusiło i pociągło do biblioteki - no i przyniosłam co nieco + trzy książki do recenzji przyniósł mi Pan Listonosz. Mam co czytać i ciągle mi mało - to już choroba.
Zatem w stercie :
Iwona Małogorzata Żytkowiak " Tonia " od Wydawnictwa Novae Res
Ewa Stec "Klub Matek Swatek Operacja : Londyn " - niespodzianka od Wydawnictwa Otwartego
Bridget Asher " Prowansalski balsam na złamane serce " od serwisu Lubimy Czytać (już przeczytałam )
A z bibliotecznej półki
Robert J. Wiersema "Kiedy dzieje się cud"
Mieczysław Maliński " Droga do Watykanu"
Zygmunt Rygiel "Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika" - ach to dla mnie gratka i mężuś wyraził chęć przeczytania (no popatrzcie jak go rozczytałam !!!!)
Dorota Sumińska "Autobiografia na czterech łapach"
No cóż muszę wymyśleć tylko coś, aby zatrzymać zegar i mieć więcej czasu. 

czwartek, 8 września 2011

Linda Holeman "Szafranowa brama"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania kwiecień 2011
stron 560
ISBN 978-83-247-1899-3

Główna bohaterka książki Lindy Holeman “Szafranowa brama “ przychodzi na świat w 1900 roku w Albany niedaleko Nowego Jorku. Narodziny jedynej córki są prawdziwym darem niebios dla jej rodziców będących już w dojrzałym wieku. Dziewczynka staje się dla nich dosłownie oczkiem w głowie. Życie rodziny toczy się skromnie i spokojnie, aż nagle wszystko zmienia epidemia polio, która przechodzi przez cały stan. Sidonie również zapada na dziecięcy paraliż i długi czas leży w łóżku nie mając czucia w nogach. Rokowania lekarzy wobec niej nie są niestety optymistyczne. Według medyków Sidonie ma do końca życia pozostać kaleką na wózku inwalidzkim. Córką niezwykle czule opiekuje się matka, a jej wysyłki i modlitwy zostają wynagrodzone. Po dwóch latach Sidonie zaczyna ponownie chodzić, choć kuleje nieco na jedną nogę, która wskutek polio pozostaje krótsza. Przebyta choroba przekreśla jednak wiele w życiu dziewczyny. Nie pozwala jej skończyć szkoły i zdobyć zawodu, izoluje od dawnych przyjaciółek i przekreśla plany wyjścia za mąż oraz założenia rodziny. Po śmierci matki Sidonie wraz z ojcem próbują ułożyć sobie życie na nowo. Jednak wypadek samochodowy pewnego zimowego dnia znów przewraca życie dziewczyny do góry nogami. Traci ojca i pozostaje na świecie całkiem sama. W szpitalu pomocną dłoń do zrozpaczonej kobiety wyciąga lekarz Etienne Duverger.
Z przyjaźni rodzi się gorący romans. Sidonie czuje się szczęśliwa i spełniona u boku ukochanego. Marzy o ślubie i założeniu rodziny. Wieść o niespodziewanej ciąży przyjmuje ze szczerą radością. Jednak przyszły tata nie jest już tak bardzo szczęśliwy i zadowolony. Wprawdzie obiecuje ślub, ale krótko po tym ginie po nim wszelki ślad. Jak dowiaduje się Sidonie, Etienne niespodziewanie wyjeżdża do Afryki. Zakochana kobieta postanawia go za wszelką cenę odnaleźć i wsiada na statek. Ta podróż wydaje się szaleństwem, ale przecież miłość nie zna granic...
Odpowiedź na pytanie jak potoczą się dalsze losy Sidonie, czy zostanie panią Duverger znajdziecie na kartach powieści, która jest napisana z rozmachem, w sposób wyrafinowany i ciekawy. To romantyczna historia, ale nie spodziewajcie się cukierkowego romansu. Pamiętajmy, że akcja rozgrywa się w Afryce Północnej, w świecie, gdzie kobiety nie są tak wyzwolone i samodzielne jak w Europie czy Ameryce. Sidonie im dłużej przebywa w Maroku, tym bardziej się w nim zadomawia, a kraj ten zaczyna ją coraz bardziej fascynować i urzekać. Jej oczami mamy okazję poznać egzotyczny zakątek, gdzie ścierają się różne światy, wierzenia i kultury: arabska, żydowska i nomadzka. Tu wszystko jest diametralnie inne dla Amerykanki. Bywa, iż proste sprawy urastają czasem do miana sporych problemów, bo np. kobieta nie może chodzić publicznie z odsłoniętą twarzą, ani poruszać się samodzielnie bez męskiego towarzystwa po medynie (tak określa się dzielnicę arabską).
Sidonie zakochuje się w Marrakeszu. Śledząc jej losy Czytelnik ma okazję poznać ten piękny kraj pełen tajemnic niczym z „Baśni tysiąca i jednej nocy”, pełen złych dżinów i duchów pustyni. Autorka nie skąpi opisów życia w mieście (zaznajamia z obyczajami i zasadami życia w arabskiej rodzinie, opisuje suki, minarety, przepiękny park i ogrody , pokazuje życie w nomadzkiej wiosce i bogactwo kuchni arabskiej czy odmienność dzielnicy żydowskiej). Jej opisy są doskonałe i łatwo mogłam sobie wyobrazić to, co na swoich obrazach malowała farbami olejnymi i akwarelami Sydonie.
Książkę, mimo sporej objętości, czytało mi się szybko i przyjemnie. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, bo “Szafranowa brama “ to nie książka z łatwo przewidywanym happy endem. Ta powieść to historia o sile uczuć, determinacji zakochanej kobiety, odnajdywaniu i poznawaniu samego siebie i poszukiwaniu miłości – tej prawdziwej nie będącej tylko chwilowym zauroczeniem.
Przeczytanie “Szafranowej bramy “ polecam miłośnikom książek o tematyce arabskiej oraz tym, którzy cenią dobre babskie czytadła. Mam nadzieję, że magia Marrakeszu porwie i Was.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Świat Książki

Agnieszka Krawczyk "Morderstwo niedoskonałe"


Wydawnictwo Sol
data wydania sierpień 2011
stron 288
ISBN 978-83-62405-17-6

Najnowsza powieść Agnieszki Krawczyk nosi tytuł "Morderstwo niedoskonałe". Nie jest to jednak wbrew pozorom kryminał z trupem w tle i poszukiwaniem zabójcy, ale przezabawna historia, która świetnie rozbawi i zrelaksuje.
Do pewnego krakowskiego wydawnictwa egzemplarz swojej powieści przesyła nikomu nieznany autor Zenon Kusibab. Powieść z gatunku fantastyki okazuje się zwykłym gniotem, czystą amatorszczyzną nie bardzo nadającą się do druku i ląduje w niszczarce. Po pewnym czasie szef wydawnictwa decyduje jednak o publikacji owej książki ze względu na przyznaną jej dotację ministerialną. Zdaniem władz wydawnictwa powieść po drobnej korekcie i przeróbkach ma stać się bestsellerem. Dzieło ma przynieść autorowi i wydawcy spory sukces, podwyższyć sprzedaż firmy, która ma zaoszczędzić na kosztach reklamy i promocji i stać się przebojem zbliżających się wkrótce targów książki. Książka w trybie natychmiastowym ma trafić do korekty i druku, ale tu powstaje pewien problem. Bo przecież jej już nie ma ! Skończyła w śmietniku ! Czwórka przyjaciół -Mareczek, Marta, Adela i Mizera- zatrudniona w owej firmie musi stanąć na głowie i zdobyć rękopis dzieła Kusibaba. Przecież inaczej czeka ich rejestracja w pośredniaku ! Ale kreatywność nie zna granic ! Udaje się zdobyć maszynopis, który zapobiegliwy autor wysłał do wielu konkurencyjnych wydawnictw. Jest tylko jeden szkopuł - brakuje środkowych stron i trzeba je w ekspresowym tempie dopisać i zrobić korektę całości. Zgrany kwartet zabiera się ostro do pracy uzgadniając swoją strategię i pomysły w stołówce nad obiadem. Szalony plan wdrożony w życie okazuje się dzięki wytrwałości, zdolnościom i sporej motywacji łatwiejszy w realizacji niż się wydawało. Książka jest gotowa i pozostaje tylko, aby przed drukiem autor zaakceptował poprawki i korekty. Ale pojawia się spory problem, bowiem Zenon Kusibab znika jak kamfora. Nie odbiera poczty, ani telefonów i wszelki ślad po nim ginie. A terminy gonią nieubłaganie ! Cóż trzeba odszukać autora na gwałt .................

Lekturę czytało mi się bardzo szybko - pochłonęłam ją w sumie w jeden dzień - i nie raz w trakcie jej czytania uśmiałam się do łez. Akcja obfituje bowiem w przeróżne zabawne sytuacje niczym najlepiej nakręcona komedia. W powieści nie brak czarnego humoru, komicznych splotów wydarzeń niczym w komediowej klasyce kina. "Morderstwo niedoskonałe" jest w mojej ocenie zdecydowanie powieścią obyczajowo-komediową z wątkiem sensacyjnym, który jest w tle. Mimo tego czyta się ją jak dobry kryminał, bo lektura obfituje w wiele nieoczekiwanych i niespodziewanych zwrotów akcji, które ciągle na nowo zaskakują czytelnika. Postacie są wykreowane bardzo wyraziście i karykaturalnie - mają swoje wady i zalety, ale nie sposób ich nie polubić fantastycznego kwartetu (Mareczka, Adeli, Marty i Mizery), który umie sobie poradzić z trudnościami i nie ulega pędowi w wyścigu szczurów i bezwzględnej rywalizacji po trupach.
Książka zaciekawiała mnie także z powodu rozgrywania się fabuły w środowisku wydawniczym. Przecież to taki nieco tajemniczy i magiczny świat dla mola książkowego! Cóż, firma w której pracuje Mareczek jest bardzo osobliwa. Działa w kapitalistycznej rzeczywistości kierując się czasem pomysłami rodem z socjalizmu, posiada czasem niezbyt kompetentną i leniwą kadrę , ale po kapitalistycznemu wykorzystuje ambitnych i sumiennych stażystów. Pokazani w sposób dość karykaturalny pracownicy przypominają bardziej .... kabaret niż poważne środowisko literackie - ale dzięki temu czytelnik ma okazję do śmiechu.
Lekturę umilają ciekawe dialogi pełne osobliwych powiedzonek, satyryczne i groteskowe sytuacje oraz mnóstwo humoru.
Po najnowszą powieść krakowskiej autorki Agnieszki Krawczyk sięgnijcie zwłaszcza , gdy chcecie się rozerwać, zrelaksować i nabrać dystansu do realnej i czasem smutnej rzeczywistości. Na pewno świetnie się ja będzie czytało po ciężkim dniu w pracy czy niezbyt miłej rozmowie z przełożonym. Uśmiech na twarzy czytelnika gwarantowany ! Polecam jako lekarstwo na poprawę humoru.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sol.

wtorek, 6 września 2011

Jacek Głowiński "Wyprawa "


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2011
stron 290
ISBN 978-83-7722-140-2
Są ludzie, których nade wszystko fascynują wolność i podróże. Dla nich liczy się zdecydowanie być niż mieć. Takim człowiekiem jest Piotr Kalina, którego pamiętniki z jego dzieciństwa i młodości oraz podróży spisał w formie powieści jego przyjaciel Jacek Głowiński. Sam autor zapisek nie mógł tego uczynić, gdyż od pewnego momentu jego podróży, od potyczki z kłusownikami słoni wszelki ślad po nim zaginął.
I tak powstała książka pt. "Wyprawa" do której przeczytania chciałabym Was zachęcić.
Piotr urodził się w wychował na wsi. Jego rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Od dziecka był samotnikiem i indywidualistą. Fascynowała go przyroda i piękno krajobrazu. Z nauką nie miał najmniejszych problemów, był pilny i zdolny, a szczególnie interesowały go biologia i geografia. Gdy zdał maturę podjął zaoczne studia geologiczne i zaczął pracował zawodowo. Po pewnym czasie porzucił ten "stabilny" tryb życia i wyruszył w podróż. Najpierw jego celem była Europa, zwiedził m.in. Włochy, a potem udał się na Czarny Ląd, którego zwiedzanie zaczął od Algierii. Postanowił przejść Afrykę z zachodu na wschód,a potem udać się  na południe. Podróżował pieszo, bo przemieszczanie się środkami komunikacji publicznej nie satysfakcjonowało go.
Twierdził, że zbyt wiele cennych szczegółów mu umyka, zbyt wiele traci. 
"Wyprawa" to połączenie osobistych zapisków głównego bohatera, lektury podróżniczo- przygodowej i powieści s-f. Mamy okazję poznać nietuzinkowego bohatera jakim jest Piotr - człowieka pełnego marzeń, zapalonego podróżnika i wędrowca, który ma w sobie żądzę poznania świata. Stroni on jednak od dużych aglomeracji, bardziej fascynuje go piękno natury, fauna i flora, jest ciekawy życia zwykłych mieszkańców. Bardzo fascynuje go także kultura arabska, sposób życia ludów pustyni, ich zwyczaje, religia i filozofia.
Książka jest pełna przygód, ale i refleksji nad sensem życia, poszukiwania własnego ja i poznania samego siebie.
Piotra spotykają przeróżne sytuacje, aż w końcu przyłącza się przypadkiem do grupy policjantów i strażników walczących z kłusownikami.
Ta książka to doskonała propozycja dla Czytelników zafascynowanych podróżami i Afryką. Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

sobota, 3 września 2011

Joanna Onoszko "Sekretne życie motyli"


Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania sierpień 2011
stron 304
ISBN 97883-240-1645-7

Góry i wspinaczka to piękna pasja, ale i ogromne wyzwanie. To sport wymagający od uprawiającego go bardzo wiele - nie tylko kondycji i siły fizycznej, ale i odpornej psychiki i radzenia sobie w stresogennych sytuacjach. Ekstremalne wyprawy wymagają od uczestników stworzenia zgranej ekipy, która mu sobie w pełni ufać. Bo czasem trzeba podejmować trudne decyzje szybko, a błąd może kosztować ludzkie życie. Ale czy alpiniści to ludzie idealni ? Przecież nie ma ludzi bez wad !
Debiutancka powieść Joanny Onoszko opowiada o ludziach, których pasją jest wspinanie. Para Stefan i Liza po dwóch latach od pierwszej wyprawy udają się ponownie na Grenlandię. Mają nakręcić film o ich poprzedniej ekspedycji, podczas której zdobyli dziewicze drogi.W realizacji materiału filmowego mają im pomóc Iwo - profesjonalny filmowiec i zaprzyjaźnione małżeństwo. Nora z Alkiem w rewanżu za pracę mają dofinansowany pobyt i obietnicę powspinania się po zakończeniu zadania. Jednak tak się nie dzieje, bo Stefan będący szefem wyprawy okazuje się ............... no właśnie , tu człowiek uważany za bohatera i odpowiedzialnego alpinistę pokazuje swoją prawdziwą twarz. A nie ma on łatwego charakteru. Bo owszem jest perfekcjonistą, ale czy to upoważnia go do bardzo ryzykownych zachowań i decyzji ?

Publikacja tej książki wywołała spore zamieszanie. Bo jest to powieść jak określa autorka zainspirowana prawdziwym zdarzeniem, a jednak równocześnie jest fikcją literacką jak zaznacza Onoszko na początku lektury. Ten wpis jest dla mnie kompletnie niezrozumiały i jedno przeczy drugiemu. Środowisko zawodowych wspinaczy i himalaistów pokazane jest w sposób moim zdaniem dość kontrowersyjny. Bo Stefan będący laureatem nagród okazuje się oszustem, który nie pokazuje prawdy, koloryzuje i upiększa swoje relacje, stosuje fotomontaż, sztucznie buduje nastrój pierwotności i dzikości wyprawy - po prostu kłamie. I nikt przed uhonorowaniem go poważną nagrodą nie sprawdza czy on faktycznie dokonał czynów, które sobie przypisuje. Stefan jest osobą idącą do celu po trupach i despotą nie tylko w sprawach zawodowych. Onoszko pokazuje go także jako toksycznego partnera Lizy - dziewczyny ślepo w nim zakochanej i podporządkowanej mu całkowicie. A równocześnie nieszczęśliwej i zagubionej. Toksyczny związek ją wyniszcza. Czuje to sama Liza i uświadamia jej to przyjaciółka od serca jaką jest Nora, która sama tworzy z Alkiem udaną parę.
Lubię czytać książki o wspinaczce, górach i podróżach. Zwykle są one pisane w formie dzienników czy relacji z wyprawy. Powieści o tej tematyce jeszcze przed "Sekretnym życiem motyli " jeszcze nie czytałam. Tę książkę odebrałam jako niełatwą lekturę, ale wartą przeczytania. I tak do końca niełatwo mi ją ocenić w kategorii dobrej czy złej książki. Powodem jest to, że lektura bardzo mnie zszokowała i zaskoczyła. Z mieszanymi uczuciami czytałam o stosunku Stefana do prawdziwych postaci ze świata podróży. Padły pod ich adresem bardzo ostre słowa i krytyka. A jednak coś w tej książce mnie zmagnetyzowało i przyciągało, a zakończenie mnie troszkę zaskoczyło.
I choć niejedno w tej powieści może zszokować pozwólcie, że zakończę moje refleksje cytatem z którym z pewnością wszyscy się zgodzą.
"W góry chodzi się z ludźmi, którym się ufa. Powierza się im swoje życie. Na partnerze musisz polegać jak na samym sobie " (str 167).

piątek, 2 września 2011

Lucie Di Angeli-Ilovan "Żniwo gniewu"


Wydawwnictwo Zysk i S-ka
data wydania czerwiec 2011
stron 368
ISBN 9788375065473

“Nigdy więcej wojny” to słowa często powtarzane z ust pokolenia, które przeżyło wojnę. Dla nas, tych których zawierucha wojenna nie dotknęła to wezwanie może nie jest do końca zrozumiałe. Ale książki takie jak “Żniwo gniewu “ w pełni uświadamiają jakie okropieństwa, dramaty i tragedie nas ominęły. Bo wojna to słowo dość krótkie, ale o bardzo bolesnej treści.
Debiutancka powieść Lucie Di Angeli- Ilovan opowiada o losach dwóch sióstr – Maruszki i Kaszmiry Góreckich. Urodziły się one na wileńskich Kresach. Pochodziły z ubogiej rodziny – ich wychowaniem zajmowała się głównie matka, bo ojciec lubił wódkę i kobiety, a w domu był rzadkim gościem i nie dbał o dobro rodziny. Mimo, że siostry dzieliła niewielka różnica wieku, miały one diametralnie różne charaktery. Na przykład wybrały sobie całkowicie odmiennych partnerów życiowych, którzy stali po różnej stronie politycznej barykady. Maruszka poślubiła polskiego żołnierza, właściciela majątku ziemskiego – Rosina koło Tarnowa – Zygmunta. Kaszmira zaś związała się z Szura - komunistą i rosyjskim Żydem. Obaj zginęli na początku wojny, siostry straciły także rodziców. Zostały same – Maruszka miała na głowie dodatkowo jeszcze dwójkę małych dzieci. Od tej pory kobiety stały się nierozłączne i bardzo zbliżyły się do siebie.
Wojna wypędza siostry z ich rodzinnego miasteczka, okupacja niemiecka i sowiecka pozbawia rodzinnego domu i skazuje na tułaczkę. Przed wywózką do obozu koncentracyjnego kobiety ratuje przymusowa praca w niemieckim folwarku. Po skończeniu wojny nie mogą jednak wrócić w rodzinne strony, bo tam jest już Związek Radziecki.
“Żniwo gniewu “to doskonała powieść, której akcja ukazuje jakim złem była II wojna światowa. Naród polski został nią najbardziej dotknięty. Dwóch agresorów zabiło tyle istnień, a tych co przeżyli okrutnie dotknęły głód, choroby, tułaczka, utrata domu , obozy koncentracyjne czy przymusowa praca na rzecz III Rzeszy. A jednak nie zabrakło dzielnych i silnych kobiet jak siostry Góreckie (będących przedstawicielkami tułaczego pokolenia z Kresów), które potrafiły przetrwać i nie utracić swojego człowieczeństwa. Te główne bohaterki nie są osobami bez skazy, popełniają błędy, ale autorka ich nie potępia. To wojna wywołuje zmiany w psychice, które nawet po jej zakończeniu są trudne do wymazania.
Autorka wplata w akcję wiele wątków i postaci, przez co powieść staje się po części dokumentem odzwierciedlającym losy Kresowiaków. Powieść mnie urzekła i wzruszyła. Przypomniała opowieści moich dziadków, którzy także pochodzili z Kresów. Potrzebne są współczesnym pokoleniom takie książki, które przypominają o piekle do jakiego doprowadziła nacjonalistyczna ideologia.
W lekturze nie spodobało mi się jedynie napisanie jej części w formie maili. Jako nowoczesna forma przekazu kontrastowały, moim zdaniem za bardzo, ze sposobem przekazu w formie zeszytów pisanych w okresie okupacji.
“Żniwo gniewu “ to powieść o sile przyjaźni, miłości i rodzinnych więzów, którą gorąco polecam każdemu czytelnikowi, który chce dogłębnie poznać ówczesną rzeczywistość i prawdziwe oblicze wojny.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Zysk i S-ka

czwartek, 1 września 2011

Magdalena Kulus "Blondyn i Blondyna"


Wydawnictwo Sol
data wydania sierpień 2011
stron 261
ISBN 978-83-62405-18-3
Są książki, które wnoszą w nasze życie wiele dobrego, uczą pozytywnego myślenia i wiary w siebie. Książka Magdaleny Kulus właśnie się do nich zalicza. I dlatego przeczytanie jej gorąco Wam polecam. Gdy tylko zobaczyłam ten tytuł w zapowiedziach wydawniczych postanowiłam koniecznie go przeczytać. Wydawnictwo Sol zrobiło mi bardzo miłą niespodziankę przesyłając niespodziewane książkę do recenzji. Bardzo dziękuję, bo dzięki tej książce mogłam poznać wyjątkową parę. A kim jest ów Blondyn i Blondyna ?
Ona ma na imię Magda, mieszka w Tychach, jest magistrem filologii polskiej i rozpoczyna studia doktoranckie. Jest miłą i sympatyczną dziewczyną, pełną życia, marzeń i planów na przyszłość, pracuje zawodowo, działa w stowarzyszeniu SMAk Życia i pomaga innym mimo własnego kalectwa. Magda bowiem cierpi na rdzeniowy zanik mięśni i porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim, który z humorem nazwała Elektrykiem. Mimo trudności jakie niesie ze sobą tak poważna choroba dziewczyna nie zamyka się w skorupie choroby, nie użala się nad własnym losem i nie poddaje się. Codziennie musi pokonywać wiele barier i trudności, ale mimo to jest pogodna, życzliwa, uśmiechnięta i otwarta. Cóż Magda to po prostu wulkan energii i pomysłów, osoba niezwykle aktywna zawodowo i społecznie. Jej życie zmienia się, gdy nagle pojawia się w nim On - Blondyn o imieniu Ajki czyli labrador retriever - pies asystent podarowany jej przez Fundację Alteri. Tę parę łączy wyjątkowa więź, bo zakochują się w sobie z wzajemnością i rozumieją bez słów. Ajki jest cudownym, mądrym i czułym opiekunem, uczy się nowych opcji pomocy i choć czasem bywa krnąbrnym łobuziakiem to bardzo Magdzie pomaga.
Książka to zapis bloga jaki prowadzi Magda - w sieci znajdziecie go pod adresem http://blondyniblondyna.blox.pl/ .
Osobiście pochłonęłam jej zapiski błyskawicznie.
Droga Autorko pięknie dziękuję za naukę jaką odczytałam z kart lektury. Za przypomnienie jak wyjątkowym darem jest każdy dany nam dzień. Za olbrzymią dawkę pozytywnej energii i za dodanie wiary  siebie. Świetnie udowadniacie z Ajkim prawdę jak cudownym towarzyszem może być czworonożny przyjaciel, jak niezwykle czułym i mądrym kompanem jest pies. Przekaz Magdy, jej emocje i odczucia zrozumiałam doskonale też dlatego, że wiele nas łączy - obie kochamy książki , obie mamy psy ( ja owczarka niemieckiego ) i też zdrowie troszkę mi szwankowało - też przeszłam operację kręgosłupa. Ale jak wielokrotnie udowadnia Magda warto walczyć o marzenia, iść przez życie mimo trudności z uśmiechem na twarzy. Droga Magdo dziękuję za pogodę ducha jaka płynie z lektury, dziękuję za opisy przygód z Ajkim. Tworzycie wyjątkową parę . I tak trzymajcie. A ja od dziś będę podczytywać Wasz blog.
Książkę uzupełniają śliczne zdjęcia .
Lekturę "Blondyna i Blondyny " polecam szczególnie malkontentom ciągle narzekającym,że coś w życiu jest nie tak, że coś nie idzie po ich myśli. Cóż takie jest życie!
Wydawnictwu Sol dziękuję nie tylko za egzemplarz do recenzji, ale za możliwość poznania tak wyjątkowej Osoby jak Magda Kulus i jej Blondyn.