Wydawnictwo Harper Collins
data wydania luty 2018
stron 480
ISBN 978-83-2663-061-2
W życiu potrzebujemy ciemności by docenić światło
Biegnąć przez pozornie szarą codzienność życia nie dostrzegamy tego, co w nim cenne. Skupieni na drobnostkach nie doceniamy tego, co ważne. Mając wiele od losu cenimy tylko co, czego nam brakuje, a smak szczęścia czujemy dopiero wtedy, gdy nas ono opuszcza i wali się cały świat.
Rany zadane kiedyś boleć mogą całe życie. Krzywda ma do siebie to, że potrafi położyć się cieniem na dalekiej przyszłości.
Meg i Agahta to dwie dojrzałe kobiety w podobnym wieku. Każda z nich wiedzie jednak inne życie. Jedna ma powody do szczęścia, choć nie zawsze potrafi je docenić to, co ofiarował jej los. Agatha dostaje od życia o wiele mniej. W jej życiowym bagażu jest wiele krzywd, wiele smutnych zdarzeń. To odciska na niej piętno, to sprawia, że kobiecie trudno jest poskładać życiowe puzzle w obraz o szczęśliwych barwach.
Meg to żona i mama dwójki dzieci. Swoją karierę zawodową odłożyła na półkę, by poświęcić się rodzinie. Wkrótce po raz trzeci zostanie mamą. To dziecko nie było planowane, to wpadka. Jack i Meg na pozór są szczęśliwi, choć dotyka ich proza życia.
Agatha również spodziewa się dziecka, które ma przyjść w podobnym terminie jak dziecko Meg. Agatha pracuje w sklepie i zajmuje się wykładaniem towaru. Jej obsesją jest śledzenie Meg i jej rodziny. Właściwie to ona żyje ich życiem. Zna rozkład dnia, wie jak spędzają czas, zna adres i wiele danych z życia tej pary. Agatha właściwie żyje bardziej ich życiem niż swoim. Dlaczego tak jest? Co kieruje dziwnym postępowaniem kobiety? Los złączy ich życiowe drogi. Co z tego wyniknie?
Odpowiedzi drzemią w fascynującej lekturze, która gwarantuje sporo emocji. Jest dobra w swoim gatunku i sprawi, że docenicie życiowy święty spokój.
Książka robi wrażenie od samego początku. Dreszcze są, a to oznacza, że warto ją czytać. Bo ja, to wybredny czytelnik. Nie kończę sensacji, thrillerów czy horrorów jeśli nie są one dobre i nie podobają mi się. Jestem zdania, że tego typu lektury muszą mieć w swojej treści to "coś" co trzyma w szachu. Jeśli tego brakuje to nie warto poświęcać im swój czas. A "Raj nie istnieje" spełnia moje wszelkie wymogi i dlatego czytałam go z rumieńcem na policzkach. Nie byłam pewna końca historii, bo Autor wiele razy w fabule udowadniał, że psychika ludzka jest w stanie znieść wiele, ale jest też nieobliczalna. Obsesja i zadane rany mogą obudzić w nas potwora, ale i udowodnić, że drzemią w nas anielskie cechy. Temat na jakim opiera się fabuła jest chętnie wykorzystywany jako fundament tego typu lektur. Czytając nie miałam absolutnie wrażenia, że to jakiś "odgrzewany kotlet". Autor potraktował go indywidualnie i świeżo. Elementy psychologiczne zostały świetnie w ten tytuł wkomponowane. Czytelnik dogłębnie poznaje dwie główne bohaterki, które tracą w różny sposób kontrolę na swoimi światami. Los wymaga wiele, daje kuksańce, rzuca kłody pod nogi, zabiera zdolność racjonalnego myślenia. A wszystko przez marzenia, przez koszmary z przeszłości.
Książka zdradza sekrety kobiecych dusz, pokazuje jak wrażliwa jest ludzka psychika i jak bardzo może zmienić nas choroba duszy na którą nie zawsze można podać na czas skuteczne lekarstwo.
Warto skupić się na tej książce, przeżyć jej fabułę i zajrzeć do życia dwóch ciekawie skonstruowanych bohaterek, które nie zawsze dokonują w życiu dobrych wyborów.
Gorąco polecam. Wspaniała historia, która nie zawiedzie.