środa, 5 lutego 2020

Kristy Cambron "Motyl i skrzypce"


Wydawnictwo Znak
data premiery 12 luty 2020
stron 384
ISBN 978-83-24-060-040-5

Płyną łzy i płacze serce

Jedna powieść, dwie przestrzenie czasowe, dwie powiązane ze sobą historie, morze emocji i wzruszenia. Tak najkrócej można opisać powieść Kristy Cambron, którą przeczytałam w dwa wieczory roniąc morze łez. Po skończeniu czytania treść tego tytułu nadal mnie nurtuje, nadal szaprie moją duszę. Tak, nie mogę przestać myśleć o losach utalentowanej skrzypaczki Adele i jej ukochanego Vladimira, którym przyszło żyć i kochać w czasach, kiedy ziemia stała się piekłem. 

Gdy się poznali połączyła ich miłość na przekór ludziom i światu, muzyka oraz chęć pomocy wiedeńskim Żydom. Za swoje czyny trafili do obozu koncentracyjnego. Rodzina Adele wyrzekła się jej. Ojciec, wysokiej rangi generał Trzeciej Rzeszy wydał wyrok na własną córkę bez wahania. Ale na ich drodze pełnej cierni, zła i cierpienia stanął jeszcze ktoś, kto ich chronił, ktoś, kto się nimi opiekował, ktoś, komu zaufali. Bóg, który nie pozostał obojętny na ich prośby i błagania. 

Kilkadziesiąt lat później, Serę i Williama łączy chęć odnalezienia pewnego obrazu. Portretu młodej kobiety, więźniarki, który ma być kluczem do pewnej istotnej sprawy. Te dwie historie mają współny mianownik, a odkrywanie przeszłości okazuje się bardzo cenną życiową lekcją z której płynie wiele dobra, tragizmu i miłości. 

Po lekturze tak wybitnej książki, tak wymownej powieści, tak mocno wzruszającej prozy trudno zebrać myśli, trudno opisać słowami co czuje serce i dusza. To nie jest moje pierwsze spotkanie z literaturą obozową, bo miało ono miejsce gdy miałam zaledwie 12 lat. Niemniej jednak każdy kontakt z takimi książkami mocno mną targa. Wyzwala niesamowitą zadumę nad tragizmem setek tysięcy ludzi, którzy trafili do obozów i utracili swoją tożsamość na rzecz wytatuowanych numerów. Nic nie usprawiedliwia takiego bestialstwa, takiej zbrodni. Ale nawet w piekle tli się nadzieja i mieszka dobro. Doświadczyła tego młodziutka Adele, której świat w mgnieniu oka zmienił się nie do poznania. A jednak nawet tak wielkie zło nie złamało jej, a muzyka oraz miłość okazała się lekiem na całe zło. 

"Motyl i skrypce" to książka, która wiele uczy, wiele uświadamia, wiele pokazuje. Jest niczym żywy obraz, który niezwykle wyraziście dotyka i uświadamia piekło obozowego życia, okrucieństwo nazizmu i życia za murami Auschwitz. Czytając dosłownie zamierałam, a żywe obrazy przesuwały mi się przed oczyma. Czułam to, co Adele. Bezgłośnie łkałam świadoma ogromu tragedii, która bezlitośnie dotykała ludzkość. Oprócz tego, że tę powieść przeczytałam ja ją przeżyłam. Jej treść wypaliła znamię w mojej duszy. 

Powieść jest napisała rewelacyjnie. Jej lektura momentami okazuje się trudna, że względu na nadmiar ładunku emocjonalnego zawartego na poszczególnych stronach. Taka była niestety prawda o obozowym życiu, które biło bezlitośnie po twarzy. Po lekturze która była niczym rekolekcje poczułam wdzięczność za dar życia w pokoju, za to, że nie musze borykać się z piekłem wojny. 
Gorąco polecam przeczytanie tej książki wszystkim bez wyjątku, a zwłaszcza młodym czytelnikom, którzy nie mają już bezpośredniego kontaktu z wojennym pokoleniem, które wymiera. Niech tytuł trafi i przemówi by nigdy więcej w historii żadna młoda dziewczyna nie musiała borykać się z tym, co dotknęło Adele. 

2 komentarze:

  1. Mam na celowniku tę książkę. Dawno nie czytałam czegoś, co potrafiłoby mnie wzruszyć. :)

    OdpowiedzUsuń