piątek, 22 października 2021

Magdalena Wrocławiak "W górę rzeki"

 


Wydawnictwo Oficynka
data wydania 2021
stron 410
ISBN 978-83-66899-07-0

Tego się naprawdę nie spodziewałam!

Powieść Magdaleny Wrocławiak wydana nakładem Wydawnictwa Oficynka okazała się petardą i książką całkowicie inną w odbiorze niż się spodziewałam. Tu nie było taryfy ulgowej dla ogromu emocji, które mną mocno potargały i rzuciły na kolana. Czytając byłam całkowicie wyłączona z rzeczywistości i nieczuła na to, co się dzieje obok mnie w realnym świecie. Dylematy moralne i życie głównego bohatera okazały się bardziej frapujące i elektryzujące niż otaczająca mnie rzeczywistość. 

Główna postać powieści to młody mężczyzna po przejściach, który już dźwiga solidny bagaż życiowych doświadczeń. Ma za sobą okres studiów i pobyt w więzieniu z wyrokiem, który nie został wydany za coś błahego. Kaliber zarzutu postawionego przez prokuraturę był ciężki i mocno obciążający. Nie tylko kartotekę moralności, ale i sumienie Sebastiana, który pomimo odsiedzenia kary mocno się obwinia. Pozbawienie kogoś życia to przecież nie byle co! Ale to nie stało się tak, jak z wielu z Was pomyśli bez zastanowienia. Sebastian przeżył wielką tragedię której się nie spodziewał. Właśnie skończył studia i miał zacząć poważne dorosłe życie. Jeden wieczór, jedna impreza, jedna dawka narkotyku okazała się tą decydującą i dla młodego mężczyzny pierwszą oraz ostatnią. Z racji, że to Sebastian ją kupił i zeznań koleżanki został skazany i trafił za kraty. Pobyt za nimi wywarł na chłopaku niesamowity ślad. W tym jakże potwornym miejscu poznał kogoś kto okazał się kimś na wzór przyjaciela. Jak potoczyło się jego dalsze życie? Czy odnalazł spokój i stabilizację? Czy jego sumienie spokojnie zasnęło i dało mu po prostu żyć, a nie z balastem egzystować? O tym przeczytacie w lekturze, która mnie poturbowała emocjonalnie niczym mocna wichura!

To nie była łatwa i lekka książka. Czytałam ją jednak z ciekawością, choć bywały momenty, że powieść wędrowała na półkę, a ja musiałam od jej treści odpocząć. Nabrać sił by dalej mierzyć się tą historią. Najtrudniejszy był fragment opisujący pobyt w więzieniu. Opisy brutalnej rzeczywistości, która zwykłego zjadacza chleba szokuje, wbija w fotel, wprawia w osłupienie. Nigdy nie byłam w takim miejscu podobnie jak Sebastian. Nigdy nie wyobrażałam sobie klimatu jaki panuje za kratami. Ten fragment książki przeczytałam dwukrotnie. I właśnie ten fragment najbardziej utkwił mi w pamięci. 
Ten tytuł zaś pokazuje prawdziwe życie. Pełne niespodzianek i prób. Pełne rys na codzienności i sprawdzianów, które niekiedy wydają nam się ponad nasze siły. Autorka książki koncentruje się na ludzkiej samotności, dylematach moralnych, poszukiwaniu właściwej drogi i trudnych wyborach. Przedstawia świat pełen brutalności, która bywa bokserskim ringiem. Z fabuły bije prawda z którą się w stu procentach zgadzam. Droga ku szczęściu zawsze biegnie pod górę, zawsze jest najtrudniejsza i niełatwa. Mimo to, dokładnie tak jak Sebastian Akerman, warto nią kroczyć i brać się z tym, co stoi na przeszkodzie za bary. 
Książkę gorąco polecam, zwłaszcza tym, którzy szukają powieści oryginalnej, niebanalnej i traktującej rzeczywistość w prawdziwej odsłonie. Autem jej jest między innymi kreacja sylwetki głównego  bohatera, człowieka szukającego i zagubionego, targanego przez los niczym łódeczka na ogromie oceanu. Lektura godna polecenia i rekomendacji. Sprawdźcie sami. 



czwartek, 7 października 2021

Alison Ragsdale "Kochana córeczka"

 



Wydawnictwo Filia 

data wydania 2021

stron 376

ISBN 978-83-8195-651-2

Milion gwiazdek w ocenie to stanowczo za mało!

Drodzy Czytelnicy mojego bloga! Po lekturze książki, którą chcę Wam gorąco polecić czuję się mocno poturbowana emocjonalnie! Mimo, że skończyłam ją czytać ponad dobę temu wciąż nie mogę przestać myśleć o jej fabule i bohaterach, których poznałam. Tę powieść czytało mi się po prostu genialnie, a z oczu poleciało wiele łez. To była wyjątkowa literacka podróż, która dostarczyła mi ogrom emocji, wzruszeń i refleksji nad kruchością życia i ulotnością szczęścia. Niestety w życiu bywa tak, że wystarczy jedna chwila by zburzyć naszą pomyślną i promienną codzienność. Doświadcza tego Ava, jej córka Carly oraz jej mąż Rick. 

Państwo Guthrie przeprowadzają się z miasta do nowego domu na wsi. Mają swoje małe i duże plany, marzenia i projekty do zrealizowania, ale ich spokój zostaje pewnego dnia brutalnie zakłócony przez chorobę ich dziecka. Carly, oczko w głowie swoich rodziców, radosna i pełna życia dziesięciolatka zaczyna się potykać i ma kłopoty ze wzrokiem. Jej zaburzenia widzenia niepokoją jej matkę, która zawozi córkę do lekarza. Pada podejrzenie groźnej choroby genetycznej, która prowadzi w krótkim czasie do całkowitej ślepoty. Szczegółowe badania niestety potwierdzają nieszczęście. Rodzice zrozpaczeni tym, co czeka ich dziecko postanawiają póki dziewczynka jeszcze jako tako widzi zabrać ją w długą podróż po wyjątkowych miejscach w Europie. Wakacje życia już na samym początku zamieniają się w koszmar i tragedię. Na kochającą się rodzinę spada kolejny bolesny cios, a los po raz drugi okazuje się bezlitosny. 

Ach, jak ta książka mną wstrząsnęła! Jak bardzo dogłębnie wzruszyła mnie jej treść! Jak bardzo mocno przeżywałam opisane wydarzenia! Jak bardzo byłam wściekła na srogi los, który okazał się wobec głównych postaci całkowicie nieczuły i bezwzględny! Ta powieść wyraziście przemawia do każdego, kto zagłębi się w jej treści. Jej Autorka słusznie przypomina nam jak filigranowe jest szczęście i jak cenne jest zdrowie. Często biegnąc gdzieś ulicami życia tego nie doceniamy, opamiętujemy się dopiero, gdy dotyka nas nieszczęście. 

Fabuła książki jest wręcz przeładowana ogromnym ładunkiem emocji i wciąga od pierwszego rozdziału. Autorka proponuje nam prawdziwy wyciskacz łez, napisany z sercem, dopracowany do perfekcji, który wprawia w zadumę. Lektura gloryfikuje więzi rodzinne, uczy mierzenia się z przeciwnościami losu i zachęca do walki  nawet wtedy, gdy brakuje nam sił, a sytuacja wydaje się beznadziejna. 

Ta powieść to książka o niezmierzonej sile prawdziwej miłości, to powieść, która uodparnia niczym najlepsza i dogłębnie skuteczna szczepionka na przeciwności losu. To historia o sile kobiecego poświęcenia i znakomity, napisany ze smakiem i talentem dramat psychologiczny, który dotyka duszę czytelnika bezlitośnie mocno i bardzo głęboko. To trudna lektura, to książka, która uczy i zarazem podkreśla to, co w życiu najważniejsze. To jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam nie tylko w tym roku, ale i w upływającej dekadzie. To wyjątkowa opowieść, której bardzo mało książek jest w stanie dorównać. Napiszę krótko: musicie ją przeczytać! Koniecznie i bez zwłoki. To będzie niezapomniana powieść dla każdego z Was. Z serca rekomenduję i polecam.

niedziela, 3 października 2021

Radosław Figura "Rona i nasze miasto"

 



Wydawnictwo Znak
data premiery 29 wrzesień 2021
stron 304
ISBN 978-83-240-7374-0

Zaproszenie na wycieczkę do wyjątkowego Miasta

Od pewnego czasu świat kręci się inaczej. Logika i oczywistość usunęły się na boczny tor. Fikcja i prawda zatarły granice pomiędzy sobą. Absurd goni absurd, ludzie są pozbawieni stabilizacji. Wielu szuka odskoczni w fikcyjnej rzeczywistości, między innymi w świecie książek. Osobiście chcąc wyłączyć się od szalonej normalności miałam ochotę na jakąś oryginalną, niesztampową lekturę, która zabrałby mnie do wyjątkowej rzeczywistości. Szukałam książki, która zaprowadziłaby mnie do świata, który zamąciłby mi w głowie jak dobry i mocny trunek. Szczęśliwym trafem w moje ręce wpadł tytuł, który okazał się wręcz idealny i perfekcyjnie trafiony w moje potrzeby. Mam na myśli najnowszą książkę Radosława  Figury znanego jako autora scenariuszy hitowych seriali - "Magda M." czy "Szpilki na Giewoncie", które bez trudu podbiły moje serce. 

Ta powieść to jednak całkiem inna historia. To literacka wycieczka do świata, który na pierwszy rzut oka wydaje się wyłącznie wytworem wyobraźni Autora. Tak jednak po głębszej zadumie nie jest. W tej rzeczywistości jest sporo przenośni, które żywcem są zaczerpnięte z realnego świata. Czytając świetnie się oderwałam od tego, co wokół mnie, ale od razu zaznaczę, że nie była to łatwa i odstresowująca lektura. Czytaniu towarzyszyło bardzo wiele refleksji i zadumy. 

Świat do którego trafia czytelnik jest groteskowy, ale zarazem bardzo wyrazisty. Jest w nim sporo miejsca na ironię, a swobodnie króluje fundamentalizm. Miasto to twór, w którym jest wiele dziwnych miejsc, o czym świadczą choćby nazwy ulic. Jego mieszkańcy zachowują się dziwnie, mają zaskakujące normy moralne i według wielu powinni trafić do ośrodka leczenia chorób duszy. Te postacie jednak intrygują, zadziwiają, fascynują, wprawiają w osłupienie.
 
Strona po stronie na mojej twarzy gościł wyraz grymasu, zdziwienia, zniesmaczenia i szoku. Niemniej jednak lektura wciągnęła mnie od samego początku i chłonęłam ją ciekawa co stanie się dalej. 
Świat ukazany w krzywym zwierciadle ma w sobie coś urzekającego, coś magnetyzującego, coś tajemniczego. 
To nie jest powieść dla każdego, to książka dla tych, którzy lubią wytężać umysł czytając. To tytuł niczym jedna wielka przenośnia, to historia jakich mało, warta polecenia i zwrócenia na nią uwagi. Osobiście jestem wstrząśnięta, ale i zachwycona jej treścią. Polecam na długie jesienne wieczory.