środa, 21 września 2022

Magdalena Wala "Duchy kurhanów"




Wydawnictwo Książnica
data wydania 2022
stron 302
ISBN 978-83-2716-206-9

To, co jest cenne, zawsze dużo kosztuje


W najnowszej powieści Magdaleny Wali zakochałam się od razu i bez reszty. Jej akcja rozgrywa się na Kresach Wschodnich w burzliwym dla Polski okresie. Rok 1918 przynosi naszej Ojczyźnie długo upragnioną wolność i niepodległość. Polacy jednak nie od razu mogą się wszędzie cieszyć i świętować. W listopadzie, a konkretnie w dniu święta Wszystkich Świętych we Lwowie dochodzi do wybuchu zbrojnych zamieszek polsko-ukraińskich. Te wydarzenia znałam do tej pory z opowieści moich dziadków. Dzięki fenomenalnej powieści Magdaleny Wali wkroczyłam w ich rzeczywistość także na kartach książki, a dwie opowieści – mówiona i napisana - złożyły się w jedną, bardzo wymowną całość.

Czytając „Duchy kurhanów” przenosimy się do majątku rodziny Kalinowskich do Zasławowa. Mieszka w nim matka, syn i jego dwie młodsze siostry bliźniaczki. Po śmierci ojca Krzysztof staje się głową rodziny i ma zdecydować o przyszłości o dwanaście lat młodszych od niego Sabiny i Marii. Dziewczyny stojące na progu dorosłości przygotowują się do ostatniego roku nauki w szkole i matury. Brat ma wobec nich bardzo konkretne plany. Maria ma poślubić wskazanego przez niego mężczyznę z Krakowa, a młodsza siostra Sabina ma wstąpić do klasztoru. Ani jedna z nich nie ma jednak takich planów na życie. Maria chce studiować, zaś Sabina nie widzi siebie w habicie. Marzy raczej o miłości i korzystaniu z życia. Tymczasem za kilka tygodni obie dziewczyny włączają się aktywnie w walki o Lwów. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy zaważy na nich rodzinna klątwa? Czy upiorna przepowiednia znów spełni się i położy się ponurym cieniem na przyszłości panien Kalinowskich? Zapraszam do niezwykłej lektury, która szybko skradła moje serce.

Już dawno tak błyskawicznie nie dałam się oczarować żadnej książce jak tej. Od razu poczułam jej klimat i ducha tamtych czasów, które wydają się namalowane w kolorze sepii tak inne, bardziej romantyczne i uduchowione. Powieść to trzeci tom tzw. serii koronkowej. Z jednej strony jest delikatna i misterna jak delikatna koronka, z drugiej opowiada o młodych, ale silnych duchem kobietach, które nie dają sobą manipulować, biorą swój los w swoje ręce, są odważne, posiadają hart ducha i walczą o swoje szczęście, o realizację własnych planów oraz marzeń. W ich życie wpisana jest rodzinna tajemnica, którą młode damy chcą poznać. Czy sekret drzemiący w znajdujących się blisko ich domu kurhanach jest w stanie wpłynąć na ich przyszłość? Tego nie zdradzę, ale na pewno wpływa on na klimat powieści i wzbudza czytelniczą ciekawość.

Powieść czyta się z zagadkowym wyrazem twarzy przyjemnie i lekko. Autorka bardzo plastycznie opisała szereg wydarzeń, cudownie oddała ducha epoki, z polotem wykreowała poszczególnych bohaterów, a wszystkie te elementy połączone w idealny wzór sprawiają, że tytuł to misterne arcydzieło z sekretami i faktami z kart historycznych kronik. Nie sposób zaprzeczyć, że ta opowieść ma wyraźny akcent feministyczny. Pokazuje siłę i moc kobiet, które mają w sobie ducha niezłomności i determinacji. Chcą wyprzedzić epokę, chcą decydować o sobie depcząc nieaktualne i niepraktyczne konwenanse.

W tej lekturze literacka fikcja, rodzinne sekrety, wątek miłosny idealnie splata się z historią. Autorka z pietyzmem przytacza chwile walk o polskość Lwowa, które pokazuje oczami młodych ludzi dla których Polska przez całe życie istniała tylko w sercach rodzin i bliskich. Mimo, że była dla nich czymś wyemaginowanym zdolni są poświęcać dla niej życie, a ich patriotyczny duch godny jest pochwały i wskazania jako wzorzec.

Ta powieść wzrusza, intryguje, przemawia i trzyma w napięciu. Jest wyjątkowa, subtelna i niesztampowa. Na brawa zasługuje język i styl jakim została napisana. Drzemie w niej wiele emocji , a jej czytanie dostarcza wielu wrażeń. Koniecznie musicie mieć ją w swoich czytelniczych planach. Gorąco polecam.  




 

wtorek, 20 września 2022

Colin Thubron "Amur. Między Rosją a Chinami"





Wydawnictwo Czarne
data wydania 2022
stron 312
ISBN 978-83-8191-503-8


Podróż wzdłuż rzeki otulona całunem tajemnicy


Jest taka seria książek podróżniczych, która liczy sobie już kilkadziesiąt tomów, a każdy z nich jest literacką perełką. Jest taki angielski Autor, który wydał w tym cyklu już kilka swoich tytułów. W każdym z nich opisuje piękno kontynentu azjatyckiego i udowadnia, że jest znakomitym kompanem w literackich podróżach. Osobiście miałam mu okazję nie jeden raz towarzyszyć i dodam, że to były niesamowite przeżycia i przygody. Z tego powodu bez wahania zarezerwowałam sobie kilka godzin z życiorysu, zaopatrzyłam się w zapas herbaty, miodu oraz ciasteczek i sięgnęłam po najnowszą publikację, która zabiera czytelników w dorzecze jednej z największych rzek Azji, która płynie przez trzy kraje. Jej dorzecze liczy blisko dwa tysiące kilometrów, a rzeka nie ma jako takiego źródła, a powstaje ze złączenia się dwóch rzek Szyłki i Arguni.


Amur przez wiele kilometrów płynie blisko granicy przez dzikie i dziewicze terytoria. Ludzkich osad czasem nie widać przez wiele godzin podróży. Gdy się już pojawiają są często niewielkie, zwykle zakurzone przeszłością i wydaje się, że bardziej pasują do niej niż do cywilizacji XX wieku. Tu ma się wrażenie, że czas często się zatrzymał i otulił to, co teraz całunem tego co było, welonem tajemnicy i woalem przeszłości. Tu ludzie nie w pełni korzystają ze zdobyczy techniki, tu bardziej dostrzega się przeszłość i historię niż realną rzeczywistość. A ta jest niezbyt kolorowa i przytłoczona siłami natury oraz pieczęcią przyrody wciąż mało tkniętej ręką człowieka.


Colin Thubron, pisarz i przewodnik, pokazuje to, co widzi dookoła siebie ciekawymi oczami reportażysty zafascynowanego obrazem świata, który chce zarazić jego osobliwością tych, którzy będą czytać jego książkę. A świat wokół podróżnika jest niekiedy surowy, niepowtarzalny, pełen cudów natury, która często wygrywa z człowiekiem i cywilizacją. Jej piękno budzi grozą, ale i zachwyt. Ta podróż to jednak nie tylko krajobraz, ale i ludzie oraz historia, która ma swoje ciekawe karty pełne tryumfów, klęsk i burzliwych scen. Będąc w różnych miejscach Thubron poznaje ich mieszkańców, przeszłość i ciekawostki, które tworzą fascynującą mozaikę. To podróż nie do końca zaplanowana co do minuty, to wyprawa, w której trzeba liczyć się z różnymi chochlikami, ale i spontanicznymi sytuacjami, które doprawiają ją niczym egzotyczne przyprawy smaczne danie. To rzeczywistość pełna mongolskich świątyni i mniszych klasztorów, to tereny gdzie obok siebie funkcjonują starożytne grobowce i pozostałości sowieckiego komunizmu, to świat wielu kultur, plemion, religii i języków, które na przestrzeni wieków wymieszały się ze sobą tworząc niepowtarzalny świat na którym mocnym oraz wyrazistym cieniem kładzie się przeszłość. Tu czymś zwyczajnym jest to, co w cywilizowanej Europie już dawno przeszło do lamusa. Tu świat nie zawsze jest przyjazny i bywa mocną szkołą przetrwania. Tu nie zawsze ludziom żyje się lekko i prosto, a mimo to „coś” w codzienności zachwyca, coś fascynuje, coś przykuwa niczym magnes.


Czytanie „Azji” było wyjątkową przygodą i niepowtarzalnym doświadczeniem. Godziny spędzone z tą książką w ręku były podróżą nie tylko w czasie, ale i w przestrzeni, a ja poczułam się niczym w hermetycznie zamknętej kapsule, którą otuliła specyficzna mgła. Ten tytuł był owiany dla mnie smogiem upływu czasu i mistycyzmu, a jego Autor dodał wszelkich starań by ta publikacja miała ponadprzeciętny i unikalny klimat wyrażający istotę tego miejsca. Amur jest w nim osią która spina ze sobą w jedno różne, wyjątkowe elementy. Ta lektura jest idealna na jesień. Tchnie upływem czasu, dotyka melancholią i zmusza do refleksji nad sensem życia. Pokazuje ludzką samotność i małość wobec wszechświata, pokazuje trud podporzadkowania sobie świata przez pokolenia i bezsilność tej walki. Thubron zabiera czytelnika na bezkresy Azji i bezdroża dziejów ludzkiej cywilizacji. Wciąga w fascynujący świat, który jest pełen piękna, kontrastów i tego, czego nie znajdziecie nigdzie indziej. Tę książkę się czyta, tę książkę się przeżywa, przez tą książkę płynie się oczami wyobraźni. Ta publikacja to pisany sercem i duszą dziennik wyjątkowej podróży w towarzyszeniu której poczułam ogromną ekscytację, przyjemność. Poczułam się też zaszczycona tym, że mogłam w niej uczestniczyć. Genialna, fenomenalna i arcydzieło. Te trzy słowa najkrócej opiszą to, co myślę o najnowszej książce wydanej w serii Orient Express. Koniecznie ją poznajcie, jest tego jak najbardziej warta.  



 

niedziela, 18 września 2022

Magdalena Skubisz "Aptekarka"


Wydawnictwo Media Rodzina
data wydania 2022
stron 320
ISBN 978-83-8008-952-5

Klimatyczna opowieść pachnąca ziołami


Twórczość Magdaleny Skubisz jest mi znana z rodzimego podwórka. Obie z tą Pisarką mieszkamy w tym samym mieście. Prowincja i bliskie oraz znane mi okolice są wpisane w fabułę najnowszej powieści tej Autorki, która jest pierwszym tomem cyklu Saga rodu Tyszkowskich.

Tytułową bohaterką książki jest jednak nie przedstawicielka tej rodziny, a uboga sierota, młoda dziewczyna, która pełni na dworze w Birczy funkcję panny aptecznej. Zajmuje się „apteką domową” w której znajdują się przede wszystkim zioła i robione z nich preparaty – maści, nalewki, syropy i wyciągi. Katja, choć jest bardzo młoda, świetnie zna się na swoim fachu. Kocha to co robi, a jej umiejętności to praktyka połączona z wiedzą jej zmarłego Batki, który znał się doskonale na ziołolecznictwie. Młoda dama potrafi „rozmawiać” z roślinami, jest zdolna, umie czytać i pisać, ma ogromną intuicję, ale i niepokorny charakter. Z racji swojego urodzenia winna znać swoje miejsce w szeregu, ale wielokrotnie przekracza pewne granice i potem za to pokutuje. Choć jest świetna w swoim fachu jej opiekunowie nie darzą jej szacunkiem. Jest poniżana, ośmieszana i bywa przedmiotem kpin. Arogancki jest wobec niej również lekarz z pobliskiego miasta, który jak tylko może wyśmiewa zielarskie praktyki. Katja jednak nic sobie z tego nie robi. Pewnego dnia zostaje „wypożyczona” na dwór do Jamnej, gdzie ma pomóc wyleczyć chore kolano jednego z dziedziców. Tam jej życie staje się bardzo barwne, wiele się w nim dzieje, a serce dziewczyny zaczyna mocniej bić dla pewnego mężczyzny.

Książka od samego początku ogromnie mi się spodobała i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Biorąc tom do ręki już czułam sentyment mając na uwadze okolice w których rozgrywa się akcja. To przepiękne i malownicze tereny, które w połowie XIX wieku wyglądały inaczej niż dziś. Po Jamnej pozostały tylko wspomnienia i pojedyncze zdziczałe drzewa owocowe, po dworach i ludności polsko-rusińskiej żyjącej razem tylko zapiski w kronikach. Przez fabułę książki przewijają się i postacie, które istniały autentyczne i bohaterowie fikcyjni, którzy zapewne byli wzorowani na anonimowej ludności. Wielkim atutem książki jest jej klimat, który jest niepowtarzalny i czyni opisaną historię niezwykle autentyczną. Powiedzieć, że tytuł pachnie ziołami wcale nie jest przesadą. Autentyczny jest ród Tyszkowskich i dzieje jego przedstawicieli. Główna bohaterka zaś to dziewczyna z krwi i kości, która u czytelnika od razu budzi sympatię i nie sposób jej nie lubić. Katja jest żywiołowa, a powiedzieć o niej żywe srebro to nie przesada.


Magdalena Skubisz świetnie ukazała realia galicyjskiej prowincji z okresu zaborów, doskonale odmalowała słowami portret ówczesnego społeczeństwa, które żyło w specyficznej zależności, ciekawie pokazała realia życia w tamtym okresie, kiedy cywilizacja omijała jeszcze świat zwyczajnych ludzi, a bieda była bliska jak licha kapota ciału. Z szacunkiem pokazała ówczesne zielarstwo i sposoby leczenia chorób metodami medycyny ludowej. Książka jest ciekawie skonstruowana, poprawna warszatowo i wciąga w swą treść. Jeśli ktoś szuka tytułu idealnego dla relaksu i odstresowania śmiało może wybrać ten z księgarskiej półki. Okładka jest przepiękna graficznie i doskonale pasuje do treści.

Minusem jest tylko jeden szczegół w opisie. Otóż mam na myśli wątek romansowy. Tak naprawdę osoby sięgające po książkę, które chcą poczytać o miłości będą rozczarowane. Bo nie znajdą słodkich spotkań, zakazanych spojrzeń czy czułych pocałunków. Znajdą tam bardziej marzenia niż realne uczucie kobiety i mężczyzny. Watek romansowy jest więc zepchnięty na margines.

Reasumując jestem ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy Katji i innych bohaterów poznanych w trakcie lektury, dlatego będę wypatrywać premiery kolejnego tomu serii, a ten gorąco polecam i rekomenduję. Idealnie sprawdzi się na jesienne i zimowe wieczory.




 

wtorek, 6 września 2022

Jasmin Schreiber "Rów Mariański"



Wydawnictwo Otwarte 
data wydania 2022
stron 272
ISBN 978-83-8135-226-0

Od każdego dna można się odbić i wypłynąć znów na powierzchnię

W ciągu ostatniej dekady przeczytałam naprawdę sporo książek, ale grzebiąc w odmętach pamięci nie przypominam sobie takiej lektury, która byłaby jednocześnie i bardzo smutna i wesoła zarazem. Czytając "Rów Mariański" byłam zdumiona, że wciąż na przemian na mojej twarzy gościł uśmiech lub płynęły łzy. Od razu dodam, że to nie była łatwa lektura ze względu na ładunek emocjonalny, który w sobie niesie, ale jestem wdzięczna, że mogłam ją przeczytać. Przeczytać, poznać i przeżyć. Dokładnie tak, przeżyć, jak własne życie, bo wobec takich książek dusza wrażliwego czytelnika nie przejdzie obojętnie. Coś w niej zostanie. Taka powieść wyryje w niej swój ślad na długo. 

Niestety, rodzimy się by żyć, ale nasze życie ma swój kres. Jednym los daje więcej dni, innym mniej. Każdy z nas musi umrzeć, co jest dalej nie wiadomo, ale oczywiste jest, że śmierć najbardziej boli tych, którzy zostają na ziemi tracąc kogoś bliskiego. Żałoba to okres trudny, bolesny, stresujący i często wpędzający w depresję. Tęskniąc za kimś zmarłym możemy stracić radość życia, sens codzienności i apetyt na przyszłość. Oczywiście łatwiej nam zrozumieć, gdy odchodzi ktoś w podeszłym wieku, ale gdy umiera młoda osoba tym trudniej pogodzić się nam z wyrokiem losu. 
Główna bohaterka powieści Jasmin Schreiber jest młodą kobietą pogrążoną od kilkudziesięciu miesięcy w żałobie po śmierci dziesięcioletniego brata, który utonął w czasie wakacji. Odszedł nagle i niespodziewanie, a świat Pauli momentalnie runął w posadach, nagle się zatrzymał. Paula czyni sobie wyrzuty, że owego feralnego dnia nie było jej przy chłopcu, że nie pomogła mu i nie ocaliła życia. Kobieta zmaga się z depresją i traumą. Nie chce odwiedzać grobu w ciągu dnia i z tego powodu wybiera się na cmentarz nocą. Tam, w totalnie dziwnych i niecodziennych okolicznościach, poznaje starszego mężczyznę, który również ma tej nocy coś do załatwienia na terenie nekropolii. Życiowe ścieżki tych dwojga zranionych przez czyjąś śmierć ludzi krzyżują się i nawiązuje się między nimi coraz bliższa relacja. Jak potoczy się ta znajomość? Czy Pauli uda się odzyskać spokój i radość życia?

To była wyjątkowa lektura, która mocno wbiła mnie w fotel i przeszyła moje serducho na wskroś. Nie spodziewałam się, że ogrom emocji zacznie mną tak mocno miotać, tak bardzo mną rządzić. Autorka "Rowu Mariańskiego" odważnie poruszyła trudne tematy i stanęła w prawdzie twarzą w twarz z rzeczami ostatecznymi na które nie mamy wpływu, a z którymi musimy się godzić. Żałoba nie jest łatwym czasem, dotyka każdego z nas inaczej. Wpędza nas niekiedy na dno rozpaczy, pogrąża w nicości, a jej moc powala nas na kolana. Może się wydawać, że nigdy nas nie opuści. Jasmin Schreiber swoją powieścią daje nam jednak nadzieję, że można sobie poradzić i odbić się od najgłębszego dna. Tytułowy Rów jest przenośnią, która pokazuje rozmiar rozpaczy. Książka dzieli się na części a'la rozdziały, które opatrzone są liczbami od 11 000 ku wartości zero. Symbolizują one wynurzanie się i powrót do życia. 

Tytuł uczy by cieszyć się każdą chwilą, odkrywać zwykłe momenty niczym perły, radować się codziennością i odkrywać wyjątkowość każdej chwili, kiedy bije nasze serce. Książka pokazuje jak radzić sobie w trudnych chwilach, gloryfikuje przyjaźń, uczy tolerancji wobec sekretów innych osób. To bardzo mądra i dojrzała pozycja, która została napisana w sposób wyjątkowy i przemyślany. Drzemie w niej wiele dobrej energii i optymizmu. Autorka w fabule gloryfikuje wartość życia i każdej chwili, którą daruje nam los. To książka do śmiechu i do łez. Słodycz miesza się na jej kartach z goryczą, łzy z uśmiechem. Takie jest nasze życie i czasem warto się mu poddać, by poczuć się spełnionym i szczęśliwym.
Gorąco polecam i rekomenduję. 




 

piątek, 2 września 2022

Tom Steinfort "Grzechy szejka"



Wydawnictwo Muza 

data wydania 2022

stron 384

ISBN 978-83-287-2340-5

Szejkowie też grzeszą!

Dubaj, jeden z siedmiu emiratów ZEA, kojarzy się tysiącom ludzi na całym świecie z bogactwem i luksusem. Patrząc na jego zdjęcia, podziwiając strzeliste i okazałe budynki, ma się wrażenie, że w tym miejscu króluje nowoczesność i postęp. To jednak w pewnym stopniu tylko złudzenie, bo oprócz tego stereotypowego widoku to miejsce ma także inne oblicze. Budzące grozę i niewiarę. Przerażające i odrażające. Dubajem od lat rządzą szejkowie. Władza przekazywana tam jest w rodzinie, a demokracja to coś, co nie istnieje. Szejkowie są bezsprzecznie bogaci i mogą bardzo wiele. Są apodyktyczni i pozornie nie muszą liczyć się z nikim. Jednak zależy im na dobrych stosunkach z możnymi krajami – bogatą Europą czy Stanami Zjednoczonymi. Szejkowie zabiegają o swoją dobrą opinię i reputację, o przyjazny wizerunek. Chcą być podziwiani jako możni, ale i postępowi, nowocześni, idący z czasem i modą. Chcą zgrabnie łączyć tradycję z ultranowoczesnością. Pozują na takich władców, którym to się udaje. Ale... to tylko pozory. Pozory, które bardzo mylą. Prawdziwy obraz Dubaju jest niczym moneta i ma dwie strony. O ile awers odpowiada powyższej wizji, o tyle rewers jest już czymś brutalnym, wychodzącym poza granice prawa i budzącym obrzydzenie. Tak, szejkowie nie są święci i mają wiele grzechów na sumieniu. O co konkretnie chodzi?

Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w rewolucyjnej wręcz książce, która w takim państwie jak ZEA jest potępiona i zabroniona. Będąc po jej lekturze gorąco polecam jej przeczytanie nie tylko osobom, które interesują się krajami arabskimi, ale każdemu, kto docenia prawdziwe perełki w gatunku jakim jest reportaż.

Tom Steinfort stworzył wyjątkowy tytuł, w którym postawił na prawdę. Na fakty, które dla władcy Dubaju są niewygodne i wstydliwe. Szejk Mohammed bin Rashid Al Maktoum jest postacią niewątpliwie o wielu twarzach. Nie znosi krytyki, dba o kobiety w swojej rodzinie w sposób dość kontrowersyjny. Rządzi żelazną ręką i swoim żonom czy córkom funduje złotą klatkę. Nie toleruje nieposłuszeństwa, nie daje wolności, nie pozwala mieć własnego zdania. Swoim postępowaniem doprowadza do ostateczności i ucieczek, które urastają do miana międzynarodowych skandali, a dubajski władca musi ze swojego postępowania tłumaczyć się przed wymiarem sprawiedliwości innego państwa.

„Grzechy szejka” to książka mająca na celu obalenie mitów, oddanie głosu prawdzie i wymierzenie dziennikarskiej sprawiedliwości wobec okrucieństwa jakiego dopuszcza się człowiek mający w swoim ręku gigantyczny majątek i władzę. Oprócz nich władca Dubaju ma za nic prawa człowieka i depcze je w sposób karygodny. Wiele jednak uchodzi mu na sucho i daje poczucie bezkarności. Na kartach publikacji opisano ze szczegółami losy Latify i Shamsy – córek władcy oraz jego żony księżniczki Hayi. Te kobiety miały dość i spróbowały zawalczyć o swoje szczęście i wolność. Ich zmagania były dramatyczne i budzące grozę. Ich determinacja była na tyle ogromna, że postanowiły na szali położyć swoje życie i przyszłość.

Ten tytuł czyta się z wypiekami na twarzy, niekiedy niedowierzaniem i przerażeniem. Książka szokuje, bo obnaża smutną prawdę o ziemskim edenie, który ma także oblicze piekła. Wobec treści tej publikacji nie można przejść obojętnie. Jej wnętrze tylko pozornie nas, Europejczyków, nie dotyczny. Autor pisząc o dubajskiej rzeczywistości pokazuje zarazem bezkompromisowe schematy jakimi rządzi się polityka na całym ziemskim globie. Z prawdą potrafią wygrywać układy, ze sprawiedliwością koneksje. Ten tytuł daje sporo do myślenia, zmusza do refleksji. Blaski, którymi błyszczy Dubaj okazują się pokryte rdzą. Pozory mylą i wprowadzają w ślepą uliczkę.

„Grzechy szejka” to kopalnia wiedzy o cieniach Dubaju, to mroczna strona kraju, który ma swoje gorzkie tajemnice. Niekiedy ciężko uwierzyć w to, co w niej napisane. Warto poświęcić jej czas i zagłębić się w mroczą treść, niestety jest ona zgodna z faktami. Gorąco polecam.