poniedziałek, 14 września 2020

Jolanta Kosowska "W piekle pandemii"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2020
stron 374
ISBN 978-83-8147-955-4

Gdy świat zaczął przypominać piekło...

Gdyby rok temu ktoś opowiedział mi o tym, jak może wyglądać świat takim jak widzimy go dziś, nie uwierzyłabym mu kompletnie. Szybko stwierdziłabym, że to, co opisuje jest scenariuszem filmu grozy czy fabułą thrillera psychologicznego z wątkiem medycznym. To, co dzieje się teraz, wczoraj mogło być tylko fikcją. A jednak... Pod koniec zimy, na jej przełomie z wiosną wszystko się w Europie zmieniło za sprawą słowa koronawirus. Bo była sobie gdzieś w Chinach epidemia, ale to było daleko stąd i prawie nikt nie wierzył, że dotrze na Stary Kontynent i zdezorganizuje życie wszystkich. 
Codziennie rano gdy się budzę przez moment nie wierzę, że jest jak jest. A jest i tak lepiej niż choćby we Włoszech, które na początku pandemii w Europie ucierpiały najbardziej. Na Lombardię zwrócił swoje oczy cały świat,  podobnie jak na chińskie Wuhan. Glob usłyszał o piekle jakie rozpętało się w Bergamo i nie tylko...


Prawdziwy, niestety prawdziwy scenariusz włoskiego koszmaru wplotła w fabułę swojej najnowszej powieści jedna z moich ukochanych polskich Autorek. Pani Jolanta Kosowska, mieszkająca w Niemczech pochodząca z Opolszczyzny polska lekarka, opisała historię polsko-włoskiej pary młodych, kochających się ludzi, którzy mieli w planach wspólny urlop, czas relaksu i beztroskę, a wpadli w otchłań piekła. Zima, narty, piękne krajobrazy, miłość i wieść o poczęciu dziecka. Jednym słowem szczęście, które zakłócił mało znany, ale jakże groźny i zabójczy wirus, który podstępnie zaatakował tysiące ludzi. Nie takiego biegu wydarzeń spodziewali się Marcello i Oliwia. Miały być dnie na stoku i wieczory przy kominku w gronie przyjaciół. Niestety, on wrócił do pracy w Polsce gotowy nieść pomoc potrzebującym. Przez wyjazdem zdążył lekkim podstępem skłonić partnerkę do zatrzymania się u swojej babci w Toskanii, w domu położonym w odosobnieniu z daleka od ludzi i niebezpieczeństwa pod pretekstem opieki nad starszą panią. 
Odizolowana od świata Oliwia zaczęła jednak dostawać niepokojące wieści od znajomego lekarza z Drezna i jego żony, od ojca swojego dziecka, który ratując innych sam został ugodzony ostrzem choroby. W internecie odnalazła pisany na bieżąco pamiętnik anonimowego mieszkańca uroczej Wenecji. Zewsząd wiało dramatyzmem, grozą i walką, o każdy oddech, o każdą chwilę życia...

To była bardzo przemawiająca i wzruszająca lektura, którą odebrałam niezwykle osobiście. Miałam wrażenie, że wszystko odczuwam tak mocno jakbym sama była jej główną bohaterką. Oliwia stała mi się bardzo bliska i droga. Ta powieść wywarła na mnie ogromne wrażenie i dostarczyła wielkich emocji. Wyrwała mnie ze spokojnego domu do centrum piekła, ukazała wyraziście dramat ludzi, którzy wobec wirusa, którego nie widać gołym okiem stali się bezbronni jak nowonarodzone dzieci. Ich świat runął bezpowrotnie w posadach, ale mimo tego oni nie stracili nadzieję na to, że jeszcze kiedyś będzie spokojnie i normalnie. Wszystkie elementy w książce są prawdziwe pokazane, nie ma tu miejsca na sztuczny patos czy przerysowane bohaterstwo. Opowieść wywołuje łzy, które płyną i są buntem przeciw niebezpieczeństwu, które zmieniło życie w koszmar. 
Akcja książki obejmuje czas kilku tygodni i dzieje się w kilku miejscach równocześnie - włoska  Toskania, Polska, Niemcy - Bergamo, Drezno, Wrocław, Wenecja. 
Z lektury bije rozpacz, dramatyzm, ale i nadzieja, że po burzy wyjdzie słońce, że  zły czas  dobiegnie końca, że przetrwamy i wyjdziemy z trudnej próby silniejsi. Miałam wrażenie, że czytam coś więcej niż powieść. Wydawało mi się, że czytam autentyczną relację osoby, dobry reportaż, który bardzo plastycznie przekazuje rzeczywistość jaka dotknęła zwyczajnych ludzi. 
Ta powieść wyraża szacunek i uznanie wobec walki medyków z trudnym wrogiem, jest podziękowaniem za ich poświęcenie i pracę. Ta książka uzmysławia jak pandemia wpływa na życie jednostek, jak mocno rani, jak wystawia na próbę. 
Genialny warsztat, niesamowite wyczucie tematu, przemawiająca relacja, ocean emocji, książka o której się nie zapomina, która zostawia w sercu ślad. Tak najkrócej podsumuję moją opinię dodając, że naprawdę warto poświęcić jej czas. Tytuł dający świadectwo talentu i klasy twórczości Jolanty Kosowskiej. Fenomenalna książka poruszająca aktualne i trudne tematy. Gorąco polecam i rekomenduję. 

niedziela, 6 września 2020

Zadie Smith "Przebyłyski"



Wydawnictwo Znak
data wydania 2020
stron 128
ISBN 978-83-240-6127-3

Nastał inny świat, nastała inna rzeczywistość...

Możemy negować istnienie koronowirusa, możemy mówić, że on jest rzeczywiście, lub że jest tylko wykreowany, ale świat wokół nas zmienił się w ciągu kilku ostatnich miesięcy diametralnie. Do powszechnego użycia weszły słowa kwarantanna, izolacja, lockdown, maseczki ochronne itd. Świat działający na znanych zasadach uległ zmianom. Gdyby rok temu, ktoś powiedział ludziom, że za dwanaście miesięcy będzie tak, a nie inaczej to posądzilibyśmy go o opowiadanie fabuły książki grozy lub filmu fantastycznego. 

Nigdy w historii ludzkości nie miała miejsce taka sytuacja, zatem nic dziwnego, że odbiła się ona na ludziach. Każdy przeżył ją inaczej, każdy ma prawo mieć swoje zdanie. To, co się dzieje dotyka szczególnie osoby wrażliwe, artystów, więc także i pisarzy. Niektórzy swoje myśli, swoje odczucia i przeżycia przelewają na papier. 
Zadie Smith to nazwisko sławne i uznane w literackim świecie. Ta uwielbiana przez rzesze czytelników brytyjska pisarka w związku z istniejącą sytuacją napisała książkę, na którą składa się 12 esejów. Wszystkie są niezwykle osobiste, a słowa z których się składają płyną niewątpliwe z wnętrza jej duszy. Tytuł oddaje klimat tego, co dziś rozgrywa się na naszych oczach. Widziany oczami pisarki świat nabiera plastycznego obrazu, w którym króluje chaos. My ludzie, nie wiemy jak się zachować, czujemy się zagubieni, samotni, zdezorientowani, bo niewidoczny gołym okiem wirus zrobił nam ogólnoświatową rewolucję. Nasze zasady nagle straciły na wartości, na aktualności, pozostały puste i bezwartościowe. W obliczu niebezpieczeństwa nastąpił kryzys nie tylko uderzający w gospodarkę, firmy, wartość pieniądza, rynek pracy, ale i w naszą ludzką tożsamość. 

Każdego ten wirus dotknął, choć większość z nas na niego nie zachorowała. Zadie Smith opisuje trudne tematy, ale nie boi się podsumować jak wpłynęła na nas izolacja, jak zaczęliśmy podchodzić do życia, jak zmieniły się nasze wartości i priorytety. Na pewno świat się zatrzymał i zwolnił. Wielu z nas miało czas, by spojrzeć na swoje życie. 
Autorka dostrzega, że na tą nienormalną rzeczywistość nie ma recepty. Nie ma wzorców postępowania. Naszym towarzyszem stała się niepewność, brak fundamentów do oparcia. To nie jest łatwa lektura. To nie jest książka idealna do relaksu. To literatura górnych lotów, którą trzeba oswoić, przemyśleć. Analogicznie jak sytuację, która nas otacza. Jest ona swoistym egzaminem dla człowieczeństwa, jak go zdamy oceni przyszłość.
Odnośnie tytułu to wyrafinowana proza dla ambitnego czytelnika, który jest w stanie spojrzeć w oczy szaleństwu jakie dotknęło cały glob. 

środa, 2 września 2020

Natalia Bieniek "Dom sekretów"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka 
data wydania 2020 
stron 448
ISBN 978-83-8169-320-2

W pajęczynie sekretów i tajemnic

Uwielbiam obyczajówki, których fabuła rozgrywa się w różnych wymiarach czasowych. Kocham książki, które w swojej treści zawierają zagadki, sekrety i tajemnice. Przepadam za powieściami, których lektura jest jak rozplątywanie zamotanych nici. Dreszcz i emocje, które temu towarzyszą są moim zdaniem wyjątkowe i dają tak wiele czytelniczej frajdy, tak niesamowite doznania. W tego typu książkach, by były one rewelacyjne, ważne jest połączenie szczegółów w misterną całość. Jestem zdania, że by wszystko zagrało jak należy Autorzy muszą sporo się napracować. Efekt jest jednak warty mozołu, bo w takim przypadku o takich literackich perełkach się nie zapomina. 
Tak właśnie jest z książką Natalii Bieniek. 

Filip, młody mężczyzna otrzymuje w spadku po ciotce mieszkanie. Znajduje się ono w starej kamienicy w centrum Łodzi. Przed śmiercią starsza pani usilnie go prosiła by w trakcie późniejszego remontu odszukał pewien skarb ukryty w ścianie. 
Dorota ma w kieszeni tytuł magistra historii na uniwersytecie. Równocześnie ma dość mieszkania z rodzicami i nadskakiwania oraz nadopiekuńczości swojej matki. Postanawia wyprowadzić się z rodzinnego domu i znaleźć coś niedrogiego do wynajęcia w centrum miasta. Śledząc ogłoszenia trafia do sąsiadki zza ściany Filipa i u niej wynajmuje pokój za niewielką opłatą. W trakcie remontu Filip rozbija dosłownie i w przenośni ścianę,  dochodzi wtedy do niewielkiej katastrofy. On trafia do szpitala, a jego sąsiadka wraz ze swoją współlokatorką zabezpieczają pewną skrzynkę. Oprócz tego okazuje się, że w ścianie od wielu lat znajdują się zamurowane szczątki ludzkie. Tak wiele zdarzeń to jednak pestka. To dopiero początek lektury, której poznanie jest niczym jazda rollercosterem. Tsunami emocji właśnie zaczyna działać...

Powieść Natalii Bieniek przykuła mnie do fotela. Zabrała w piękną, tajemniczą i otulającą emocjami podróż do Łodzi. Tej współczesnej i tej w kolorze sepii. Fabuła okazała się niczym barwna mozaika, która składa się z wielu elementów. W trakcie czytania czułam się jakbym układała składające się z wielu elementów puzzle. Powoli, z każdą przeczytaną stroną, odsłaniał się interesujący rysunek. Przez scenę powieści przewija się cała masa postaci, a każda z nich ma nam "coś do powiedzenia" i urozmaica tę pełną przeróżnych niespodzianek historię. 
Powieść czyta się przyjemnie i z ciekawością. Autorka sięgnęła do historii swojego rodzinnego miasta i poprzez losy wymyślonych osób opowiedziała nam dzieje wyjątkowego miejsca na mapie Polski. 
Wartka i szybka akcja pobudza czytelniczą wyobraźnię, opisy nie są nużące, a w fabule ciągle coś się dzieje, coś zaskakuje, coś przykuwa uwagę. 
Jeśli na jesienny wieczór potrzebujecie książki z którą będziecie się mogli zrelaksować to z czystym sumieniem zajrzycie do "Domu sekretów". Nie poczujecie się rozczarowani, a miłe spędzenie czasu jest gwarantowane. Przy okazji książka wyzwoli w Was refleksje czy warto wracać do przeszłości, która już minęła, czy trzeba rozwikływać dawne tajemnice i czy z perspektywy czasu warto poświęcać myśli temu, co już dawno pokrył kurz przeszłości. 
Polecam lekturę i jestem pewna, że wielu z Was się w niej zaczyta na amen.