piątek, 29 lipca 2016

Andrzej Stasiuk "Wschód"






Wydawnictwo Czarne
data wydania 2014
stron 304
ISBN 978-83-7536-559-7

Wszystkie drogi prowadzą na ... Wschód

Świat dzieli się na Zachód i Wschód. Zachód jest cywilizowany, mocno sformalizowany, nowoczesny, uporządkowany, Wschód to dzikość, wolność, bogata przeszłość, moc tajemnic i niespodzianek. Europa oddycha płucem wschodnim i zachodnim, Azja to tylko Wschód, który niejedno ma imię, który kusi niczym okryta woalem piękność, która przeszywa wzrokiem i obiecuje wzrokiem wiele, bardzo wiele...
Podróże można odbywać w przestrzeni, ale i czasie. Można wracać do czasów, które już bezpowrotnie minęły, można pławić się we wspomnieniach i na ich fundamencie budować to, co dziś i jutro.

Andrzej Stasiuk kocha Wschód, który jest mu bliski niczym koszula ciału. Ciągnie go w tym kierunku, kusi podróżowanie w stronę budzącego się słońca. Tak było gdy był dzieckiem, tak jest i dziś. Jeśli chcecie towarzyszyć mu w tych wyprawach warto sięgnąć po książkę "Wschód" i zatracić się w eskapadzie, która jest nad wyraz oryginalna i niepowtarzalna. Nic nie jest w niej uporządkowanie, kraj rodzinny miesza się z Rosją i jej do niedawna satelickimi państwami, a także z daleką Mongolią i Chinami. A książka otula niczym mgła, odsuwa od realnego świata i problemów związanych z pogonią za pieniądzem i dobrami. Świat Stasiuka to świat tandety, biedy, prostoty, przeszłości, zacofania. Wszystkie jego elementy mają jednak w sobie coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, pociągającego niczym syreni śpiew. W towarzystwie prozy Autora "Jadąc do Babadag" jest coś pociągającego i zniewalającego jak w narkotyku. Łatwo się zaczytać, łatwo się zatracić, łatwo się zapomnieć. Słowa przenoszą nas w na pierwszy rzut oka nieżyjącą już rzeczywistość Wschodu o której Zachód już zapomniał, którą już pogrzebał, nakrył warstwą kurzu i przeszłości. A ona wbrew wszystkiemu istnieje, tylko zobaczyć mogą ją tacy wyjątkowi ludzie jak Stasiuk. Dla materialistów i snobów nie ma do tego świata wiz. Stasiuk jest po nim doskonałym przewodnikiem, który prowadzi czytelnika za rękę, dawkuje mu swoje wspomnienia i obrazy z dziś. Tym samym mocno zniewala słowami, dając w zamian osobliwe przeżycia.

"Wschód" to książka nostalgiczna, refleksyjna, sentymentalna, pozwalająca oddychać duchem niematerialnych filozofii. To powiew niekomercjalnego podejścia do codzienności. Czyta się ją z nutą żalu za prostym podejściem do świata, do każdej przeżytej chwili. Przy lekturze łatwo zdjąć kajdany materializmu i spojrzeć niekomercyjnie na otaczającą rzeczywistość. Wschód drzemie w każdym z nas, jest nam bliski przez jego wpływy na nasz kraj w ostatnim stuleciu. Publikacja Stasiuka to wyrysowane barwnymi i przemawiającymi słowami obrazy, które są proste, mistrzowskie i lekko... kiczowate, a jednak mają niesamowitą wartość.

Wiele słownych fotek z tej książki zapadło mi w pamięć, ale najbardziej zapamiętam obraz pogrzebu babci widziany oczami małego chłopca nieznającego pełnej wymowy słowa śmierć. Tęsknię za światem opisanym w tym tytule. Lektura ukoiła mnie, odłączyła od brzydszej i innej współczesności, pozwoliła na oddech przeszłością. Jeśli ktoś z Was nie docenia jeszcze geniuszu Pana Andrzeja to gorąco doradzam przeczytanie "Wschodu". Niesamowita pozycja do której z pewnością wrócę. 

Książkę w atrakcyjnej cenie możecie kupić w księgarni BookMaster (skorzystajcie przy linku z opcji kopiuj/wklej)
 http://bookmaster.com.pl/ksiazka-wschod-andrzej,stasiuk-1068073.xhtml#p

czwartek, 21 lipca 2016

Vesna Goldsworthy "Gorski"






Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2016
stron 216
ISBN 978-83-8069-415-6

Miłość cierpliwa jest...
Miłość zazdrosna jest..

Niezbyt obszerną powieść, którą zaproponowało latem w swej ofercie Wydawnictwo Prószyński i S-ka przeczytałam pd wpływem impulsu. Nosem doświadczonego czytelnika wywęszyłam świetną historię i kompletnie się nie zawiodłam. W książce ujęły mnie losy bohaterów i klimat - znakomity, otulający i niepowtarzalny. Niezwykle charakterystyczny niczym woń jedynych w swoim rodzaju cygar. Jak mówią ludzie młodzi w slangu - było na bogato. Na bardzo bogato. Pieniądze na kontach tytułowego bohatera były niepoliczalne. Ale ważne były też książki, a właściwie cała biblioteka, którą miał skompletować pracownik księgarni na zlecenie rosyjskiego oligarchy.

 Nikola Kimović jest Serbem, pochodzi z Belgradu i od kilku lat jest mieszkańcem stolicy nad Tamizą. Dzięki nietypowemu zleceniu, można powiedzieć zleceniu życia, ma okazję poszukiwać wyjątkowych książek i nietuzinkowych wydań nie kłopocząc się o ich cenę. Budżet jest wielocyfrowy. Dzięki temu zadaniu skromny człowiek, mający niewiele pod kątem majątku trafia do świata krezusów. Ludzi, którzy mogą pozwolić sobie na wszystko. Posiadać wszystko, nawet przepiękną wyspę na własność, ale... nie mogą kupić uczuć, bo ciało już tak. Czego oprócz wyjątkowej biblioteki szuka w księgarni Roman Gorski? Kim jest piękna i tajemnicza Rosjanka o wyjątkowej urodzie? I czy księgarz może być ...swatką? A w końcu czy gigantyczna fortuna może dać szczęście? 

To była powieść niespodzianka. Książka która w różnych momentach czytania przypominała mi inne powieści. Pojawiły się skojarzenia ze światem luksusu z książek Jackie Collins, ale i zawiało klimatem (może to będzie trochę dziwne) z "Anny Kareniny". To prawda, że mieszanka Rosja&Londyn daje niesamowity klimat fabuły, a jeszcze jak dodamy do niego niczym wisienkę na torcie urlop na greckiej wyspie to idealnie wkroczymy do świata fortuny. I przekonamy się (co może kogoś rozczaruje), że bogaci mają podobne problemy jak my szaracy, tylko troszkę inaczej je rozwiązują. Miłość ma inny smak niż pieniądze. Seks miłością nie jest. Przekonuje się o tym Gorski, który od lat marzy by zdobyć Natalię - prześliczną Rosjankę o klasycznej i zjawiskowej urodzie. Czy to książka z gatunku romansu? Nie do końca, choć jej ważnym elementem jest uczucie. Powieść przyrównam do czegoś wyjątkowo smacznego, co smakuje bardziej i bardziej w miarę pożerania. Książka niedługa mocno mnie poraziła, omotała, zaciekawiła. Zakończenie okazało się mocne i dość niespodziewane, tym samym atrakcyjne i ambitne. Bogactwo nie jest polisą przed dramatem, miłość bywa zgubiona i zlekceważona, a przez to życie traci sens. Uważaj drogi Czytelniku, bo fortuna może Cię w życiu spotkać, byś się nie pogubił jak bohaterowie tej opowieści. Lektura naprawdę godna polecenia i rekomendacji. Przeczytaj, a się przekonasz!

środa, 20 lipca 2016

Anna Elżbieta Branicka "Rzymskie puzzle"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2016
stron 396
ISBN 978-83-8083-158-2

Zaczarowana planeta - Miłość

Czy debiut można napisać w sposób doskonały? Czy pierwsza w dorobku książka może być perfekcyjna? Odpowiedź brzmi "tak". Dowodem jest powieść "Rzymskie puzzle", która okazała się wyjątkową czytelniczą ucztą o której długo nie zapomnę i marzę, by jej Autorka napisała kolejne książki na miarę właśnie tej.
Lubię powieści z italskim klimatem w tle, kocham sagi rodzinne, lubię sekrety familii wplecione w ciekawy sposób w fabułę powieści. Debiut Anny Elżbiety Branickiej ma w sobie te wszystkie elementy. Tę historię czytało mi się wyśmienicie od początku do końca. Od deski do deski ochom i achom z zachwytu nie było końca.

Są lata siedemdziesiąte. Laura jest młoda, zdolna i pracowita. Pochodzi z wspaniałej rodziny w której nie ma skandali, czarnych owiec i powodów do plotek. W wieku 4 lat została sierotą i od tej pory wychowują ją dwie ciotki. Są starymi pannami, które uznają i praktykują surowy kodeks moralny. Przez kilkanaście lat wbiły Laurze co wypada, co nie, co można a co jest zabronione. Sztywny kręgosłup moralny sprawia, że gdy młoda Włoszka zachodzi w przypadkową ciążę będącą owocem gorącego aczkolwiek nic nie znaczącego i przypadkowego romansu wpada w panikę. Ojcem dziecka jest Polak poznany w podróży służbowej do Gdańska. Choć mężczyzna zapewnia Laurę o miłości i chce z nią się ożenić dziewczyna odrzuca jego propozycję. Rodzi po kryjomu córkę, którą oddaje na wychowanie rodzicom męża. Sama wraca do Włoch i żyje jakby nic się nie stało. Czy Laura pozostanie tak zimna i zapomni o córce? Czy pogrzebie miłość do atrakcyjnego mężczyzny i ułoży sobie życie od nowa? A może wciąż będzie wracać myślami do gdańskiej przygody z młodości?

Nie spodziewałam się, że czeka mnie tak wyjątkowa lektura. Klimat powieści odbiega od kolorystyki okładki i wcale nie jest taki smutny, ponury czy refleksyjny. Książka ma niezwykle dynamiczną fabułę, jest pełna niespodzianek, ciekawych postaci, które mają dość zagmatwaną przeszłość. Ich charaktery są bardzo skomplikowane i nie sposób ich jednoznacznie ocenić. Potrafią zadziwić wyborami jakich dokonują, ale są tym samym bardzo naturalne i prawdziwe gdyż daleko im do ideału. W książce jest też doza romantyzmu, ale prym wiedzie proza życia i niedoskonałe ludzkie natury. Na fabułę składa się wiele wątków, których liczba zwiększa się w miarę przeczytanych stron. Zakończenie jest może najprostsze z możliwych, ale przypadło mi do gustu i zaspokoiło w pełni moją ciekawość. Książka idealne sprawdzi się jako lektura lekka i przyjemna. To dopracowana, przemyślana i znakomita powieść obyczajowa. Jej Autorka ambitnie i pomyślnie poradziła sobie z zadaniem napisana ciekawej opowieści o miłości, ludzkich słabościach i błędach. Jest w niej nad wyraz przeze mnie lubiany italski klimat, nie brakuje niedługich opisów przedstawiających specyfikę miejsc, w których przebywają bohaterowie. Książkę gorąco polecam - jest idealna na wakacje i świetnie umili czas urlopu.

Dla tych, którzy lubią recenzje filmikowe załączam link do video na moim książkowym kanale
https://www.youtube.com/watch?v=WZKIpVF9_YM
(skorzystajcie z opcji kopiuj/wklej )

wtorek, 19 lipca 2016

Remigiusz Mróz "W cieniu prawa"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2016
stron 536
ISBN 979-83-7976-451-8

Mróz w stylu retro

Od pewnego czasu na rynku czytelniczym panuje nowy Król Kryminału. Jest nim Remigiusz Mróz - uwielbiany przez rzesze czytelników głównie za serię o Joannie Chyłce i Kordianie Oryńskim. W ostatnim czasie w księgarniach ukazała się kolejna powieść tego poczytnego pisarza. Tym razem jest to książka inne niż jego poprzednie tytuły. To kryminał w stylu retro, którego akcja rozgrywa się ponad sto lat temu w Galicji, będącej pod zaborem austriackim.

Pewnej nocy pod osłoną ciemności w posiadłości należącej do bogatej i arystokratycznej austriackiej rodziny dochodzi do brutalnego mordu. Ofiarą jest najstarszy syn von Reignera, który miał być w przyszłości jego następcą i głównym spadkobiercą. Podejrzenie pada na najmłodszego stażem Polaka Erika Landeckiego, który pracuje w Raisental jako pucybut zaledwie jeden dzień. Obciążają go niechlubna przeszłość i zła opinia. Młody człowiek szybko zostaje okrzyknięty zabójcą i migiem obciążają go spreparowane dowody. Grozi mu najsurowszy wyrok – kara śmierci. Czy jednak Landecki jest winny? Czy trafi na szubienicę w pełni zasłużenie czy może jest on tylko ofiarą spisku? A jeśli tak, to kto i po co wrobił go w zbrodnię?

Te kwestie wyjaśni lektura powieści „W cieniu prawa” - książki po która sięgnęłam mając duże, ba! bardzo duże oczekiwania. Wynikały one z setek pochlebnych słów na temat pióra Remigiusza Mroza. Spodziewałam się mocnej, niezwykle smacznej i wyrafinowanej czytelniczej uczy. Liczyłam, że będzie to mistrzowski kryminał w kolorze sepii, w fabułę którego wkradła się historia. Od razu dodam, że nieco się rozczarowałam. I nie dlatego, że fabuła jest źle skonstruowana, nie dlatego, że książka jest nudna, ale dlatego, że autor przemieszał zbrodnię z elementami obyczajowymi, z pierwiastkami sagi rodzinnej i dość zaskakująco połączył owe składniki. Zwykle kto zabił okazuje się na końcu lektury. U Mroza jest inaczej. Tu pada więcej niż jeden trup, a na pierwszym planie umiejscawiają się rodzinne sekrety. Postacie zaś padają ofiarą nie tylko wrogów, ale i swoich słabości.

W książce pojawia się i wątek prawniczy, i miłosny. Mróz miesza gatunki, przekwalifikowuje charaktery swoich bohaterów szybko przemalowując ich dusze z białych na czarne, zaskakując bez przerwy czytelnika. Czytając ma się mieszane uczucia odnośnie lektury, trudno ją szybko i jednoznacznie ocenić. Zakończenie jest mocne i wydaje się dość oczywiste, choć nieco słodkawe.
Klimat książki pozostawia nieco do życzenia, nie czuć go zbyt mocno i wyraziście. Brakuje opisów rezydencji, otaczającego ją świata. Dialogi za to są poprowadzone w rewelacyjny sposób i nie brak im błyskotliwości. Pierwsze spotkanie z prozą autora „Kasacji” uważam za miłe i udane. Powieść polecam szczególnie tym, którzy doceniają w książkach nietuzinkowe oryginalne pomysły i nie lubią schematycznych fabuł.

niedziela, 17 lipca 2016

Marcin Więckowski "Mlekiem, miodem i krwią"






Wydawnictwo Miles
data wydania 2016
stron 429
ISBN 978-83-944862-0-4

Cała prawda o Kresach

Po książkę Marcina Więckowskiego sięgnęłam z powodów osobistych. Sama jestem osobą, której rodzina wywodzi się z Kresów. Moi dziadkowie żyli tam do 1944 roku. Po zmianie granic zamieszkali jak najbliżej swoich ojczystych stron licząc jak i inni wywodzący się stamtąd Polacy, że będą mogli wrócić do rodzinnych gniazd. Relacji z czasów ich młodości, dzieciństwa i części dorosłego życia słuchałam  wielokrotnie. Marcin Więckowski w swojej powieści pisze również o tamtych burzliwych latach z pierwszej połowy XX wieku, które na wschodnich krańcach Rzeczypospolitej były wyjątkowo gorące. Od razu dodam, że wszystko w książce jest zbieżne z tym, co przekazali mi przodkowie. Łatwo wywnioskować, że w powieści nic nie jest wyolbrzymione, przerysowane, ale drzemie w niej tylko prawda. 

Lektura tej publikacji była dla mnie bezcennym biletem do przeszłości, do świata który już nie istnieje, a z którego wywodzę się jako wnuczka Polaków zamieszkujących Kresy.
Autor napisał ją w konkretnym celu. Tym tytułem chce przywrócenia w świadomości społeczeństwa historii i dziedzictwa Kresów, a w szczególności Ziemi Sokalskiej skąd wywodzi się jego rodzina. Sporo mówi się już o Katyniu, o wywózkach na Sybir. Tematyka Kresów nadal spychana jest do kąta i znajomość tematu wśród wspólnoty narodowej jest niezadowalająca. Po stronie ukraińskiej rozpowszechniane są niezgodne z historyczną prawdą tezy. Powieść Więckowskiego opisuje kilkadziesiąt lat życia mieszanej społeczności na Ziemi Sokalskiej, którą przez wiele lat w miarę zgodnie zamieszkiwali Rusini, Ukraińcy, Polacy i Żydzi. Wspólnie pracowali, żyli, sąsiadowali ze sobą, świętowali, modlili się, zawierali mieszane małżeństwa. Do czasu. Nadeszły chwile, gdy sąsiad stał się wrogiem, gdy brat walczył z bratem.  Głównymi bohaterami powieści są Sokalanie wśród których przewijają się rzeczywiste postacie ( w tym przodkowie Autora) jak i postacie fikcyjne, które stoją na drugim planie. W fabułę wprowadzone są prawdziwe wydarzenia historyczne, jak również zwyczaje i tradycje związane z kulturą, wiarą i codziennym życiem. 

Powieść napisana jest po części gwarą jaką używali Sokalanie, nie brak też zwrotów w języku ukraińskim co czyni lekturą żywą i prawdziwą. Książka jest łatwa w odbiorze, a jej lektura zaparła mi dech w piersiach i wywołała niesamowite wzruszenie. Przy jej ostatnich siedemdziesięciu stronach płakałam rzewnymi łzami. Po raz kolejny rozumiałam dramat kresowej społeczności, która zaznała chyba najwięcej zła i przemocy w okresie II wojnie światowej i latach powojennych. Kresy wrzały, nikt nie znał dnia ani godziny napaści i mordu. Nikt nie mógł spokojnie spać, a niebezpieczeństwo groziło ze strony okupanta niemieckiego, band upa i bolszewików. Nie czytając trudno wyobrazić sobie ogrom okrucieństwa jakie spotkało naszych rodaków ze strony ukraińskich sotni - drastyczne opisy w publikacji przywodzą na myśl krwawe horrory. Zwolennicy Bandery byli w swoich działaniach niesamowicie okrutni, wymyślali przeróżne tortury. Nie wystarczyło im oddanie strzału. Na porządku dziennym były gwałty, podrzynanie gardeł, rozpruwanie brzuchów, krzyżowanie na ścianach domów. Podpalenia ludzi w domach, stodołach, kościołach. 

Dramat bohaterów powieści nie kończy się z chwilą kapitulacji faszystów. Już w czasie pokoju tracą domy, pola, dorobek całego życia. Muszą wyjechać, a przed tym posprzątać swoje obejścia i domy dla nowych mieszkańców. W zamian jadą w nieludzkich warunkach w nieznane - na Ziemie Odzyskane lub w Bieszaczady. Wielu członków Podziemia trafia do więzień za walkę o Polskę i krótką służbę w milicji. 
Ta powieść większość czytelników zszokuje, zadziwi, a wszystkich wzruszy. To książka, która była dla mnie niczym najlepsza i żywa lekcja historii. Jej lektura wiele wniosła do mojej świadomości, nauczyła mnie patriotyzmu i docenienia własnych korzeni. To wybitna publikacja, której przeczytanie polecam nie tylko zainteresowanym historią. To pozycja dla każdego Polaka którą z serca rekomenduję. 

Książkę możecie kupić w atrakcyjnej cenie w księgarni BookMaster 
http://bookmaster.com.pl/ksiazka-mlekiem,miodem,i,krwia-marcin,wieckowski-1569578.xhtml#p

środa, 13 lipca 2016

Agnieszka Olszanowska "Listy z dziesiątej wsi"






Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2016
stron 296
ISBN 978-83-8069-409-5

Miłości nie można znaleźć na zawołanie

Lubię książki których akcja rozgrywa się na prowincji. Lubię gdy książka zabiera mnie do świata o którym mówią, że jest deskami zabity. Fabuła wielu tytułow ma w sobie wpleciony zaściankowy klimat. Różni autorzy pokazują go na wielorakie sposoby. Jedni czynią to w sposób sielankowy, inni rysują słowami prowincję w szarych, monotonnych barwach. Są i tacy, którzy stawiają w swoich książkach na obrazy realne i nieprzerysowane, którym daleko od retuszu i upiększania. 
W taki sposób wiejski klimat ukazała czytelnikom w swojej najnowszej powieści Agnieszka Olszanowska. Okładka przyciąga do lektury tytułu, który okazał się dla mnie miłą niespodzianką.

Beata postawiła w swoim dorosłym życiu na rodzinę i dom. Szybko wyszła za mąż i urodziła dwóch synów. Zajęła się domem i wychowaniem pociech. Zrezygnowała z życia zawodowego, by być jak najlepszą mamą i żoną. Rodzinie Beaty się nie przelewało, ale też i biedy nie cierpieli. Pewnego dnia świat naszej bohaterki rozpadł się w drobny mak. Mąż odszedł do kochanki i zostawił swoją żonę samą z dziećmi, bez źródła dochodu. Beacie nie pozostało nic innego jak powrót do rodzinnego domu w Zwierzyńcu  i zamieszkanie z bratem. To nie było łatwe samo w sobie. Beata zadręczała się jak da sobe radę, z czego utrzyma siebie i dzieci. Teściowa zagroziła zabraniem chłopców przez sąd co wzmogło lek samotnej matki przed jutrem. Mimo czarnych chmur nad głową zagubiona kobieta wzięła się w garść i chwyciła się z niełatwym losem za bary. Podjęła nieciekawą, a jednak dającą płacę pracę, zaprzyjaźniła się z pracodawcą mającym opinię odludka i dziwaka oraz odnalazła paczuszkę z listami swojej babci. Ich lektura pomogla Beacie w życiowej metamorfozie...

"Listy z dziesiątej wsi" to opowieść o dwóch kobietach, których życie nie rozpieściło. Jedna, Beata, którą poznajemy na początku tej historii musi ułożyć sobie nagle życie od nowa. Los pogania ją faktem posiadania dzieci. Beata musi walczyć o byt przede wszystkim dla nich. Mąż bez żadnych skrupułów zostawia ją i synów na lodzie, nie dba o ich potrzeby, nie ma wyrzutów sumienia gdy pojawia się ta trzecia, ta młodsza, ta nowa. Wobec wybranka Beaty sprawdza się maksym, że "facet to świnia". Podbramkowa sytuacja rani kobietę, ale i wyzwala w niej chęć do przemiany, do zmian, do rozwiniecia skrzydeł i zbudowania swego świata od nowa na stabilniejszym gruncie. Barbara wydaje się silniejsza, mocniejsza wobec brutalności życia. Godzi się z pewnymi faktami, ale nie rezygnuje z  przyjaźni. Obie bohaterki muszą oprócz tego co funduje im los walczyć ze złymi, plotkarskimi językami, z otoczeniem, które łase jest na cudze nieszczęścia i szybko je złośliwie komentuje. I Beata i jej babka nie zaznały szczęścia w miłości. Mimo to poradziły sobie w trudnych okresach życia. Śledząc ich losy szybko polubiłam obie panie. Podziwiałam je, szanowałam za ich wybory, za ich dzielność, wytrwałość.

Agnieszka Olszanowska w bardzo realny sposób przedstawiła polską wieś. Kobiety nie miały i nie mają tu łatwego życia. Muszą być silne, gotowe na różne wyzwania. Autorka przeciwstawia sobie dwa pokolenia - współczesne i to, które przeżyło wojnę. Barbara i Beata to dwie wyjątkowe kobiety. Mimo, że nie spotykają się w dorosłym życiu to jednak sobie pomagają. Dla Beaty listy są potężnym katalizatorem, który motywuje ją do zmian, do nowego życia bez męża, który nie był jej wart. 
Ta powieść, która z pewnością doda wielu czytelniczkom otuchy, siły i motywacji by się nie poddawać gdy wiatr wieje w oczy, gdy życiowa ścieżka wiedzie pod górę. Ta powieść jest specyficzna, zaskakująca, łatwa w odbiorze. To tytuł, który posiada drugie dno, który osładza życie i podnosi na duchu. Morał z tej lektury płynie jeden - nie można zamknąć się w skorupie żalu, nie warto użalać się nad sobą, otulać się łzami. To nie pomoże, a tylko osłabi. 
To była niezapomniana lektura, którą czytałam z przyjenością i ciekawością. Zaskoczyło mnie nieco zakończenie, gdybym sama pisała tę powieść pewnie inaczej bym je wykreowała. Ogólnie to godna polecenia lektura na wakacje i nie tylko. Zachęcam do jej przeczytania.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Paullina Simons "Samotna gwiazda"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania 2016
stron 576
ISBN 978-83-8031-346-0

Podróż, która zmieniła wszystko

Gwiazda Paulliny Simons dla wielu czytelników zabłysła po przeczytaniu trylogii o losach Tatiany i Aleksandra. Także i ja stałam się jej fanką i obiecałam, że będę sięgać po kolejne powieści przez Simons napisane.

„Samotna gwiazda” opowiada o młodych ludziach, którzy po ukończeniu nauki w szkole średniej wybierają się w wymarzoną podróż do Europy. Początkowo młodzi Amerykanie chcą zobaczyć piękno hiszpańskiej Barcelony. Jej plaże, zabytki i architekturę. Krucho u nich jednak z pieniędzmi na podróż. Niespodziewanie znajduje się osoba, która chce wesprzeć finansowo ich wakacje pod pewnymi warunkami. Plan podróży ma zostać powiększony o kraje Europy Środkowej i Wschodniej – Chloe ma odwiedzić rodzinę na Łotwie i uregulować stary rodzinny dług. Jak wpłynie ta podróż na życie dziewczyny i jej przyjaciół? Czy okaże się eskapadą, która pozwoli im dojrzeć szybciej i inaczej spojrzeć na świat? Czy będzie to wyprawa życia?

Dla czytelnika przeczytanie „Samotnej gwiazdy” będzie nie lada gratką z kilku powodów. Po pierwsze to bardzo gruba książka, która została napisana z rozmachem. Fabuła jest dogłębnie przemyślana i łatwo się w niej zanurzyć. Autorka nad wyraz szczegółowo opisuje kolejne sceny. To niektórych może znużyć, ale i znajdą się tacy, których to zauroczy. Książka ma w sobie konkretne przesłanie, a jej treść gloryfikuje tezę, że podróże kształcą, zmieniają i ubogacają człowieka. Autorce udała się specyficzna narracja. Czuć na każdej stronie, że przedstawiona rzeczywistość to świat widziany młodymi oczyma, która patrzą świeżo, ciekawie, choć nieco niedojrzale. Młodym bohaterom trochę brakuje życiowego bagażu i doświadczenia.

Sama powieść nie jest zbyt łatwa w odbiorze. Nie spodziewajcie się zatem uroczej wakacyjnej opowiastki podanej w lekkiej oprawie i pudrowym kolorze. Przeszłość ma w tej książce sporo do powiedzenia. To lektura nie tylko dla rówieśników pierwszoplanowych postaci. Z pewnością okaże się ona równie ciekawa dla starszych pokoleń. Życie napisało przy pomocy Moody ciekawy scenariusz dla głównych bohaterów. Niespodziewanie zafundowana została im brutalna lekcja historii, a oni sami w pewien sposób zostali obdarci z kokonu spokoju i bezpieczeństwa. Poznali bolesną przeszłość, która nie zapytała czy mają na to ochotę. Ta powieść robi wrażenie, czytelnik nie może obronić się przed ogromem emocji, wzruszenia i refleksji. Nie jest to typowy romans, miłość nie stoi centralnie w świetle jupiterów aczkolwiek nie można stwierdzić, że jej w fabule nie ma. Otóż jest, ale nieco ustępuje ona pola innym sprawom. To także opowieść o przyjaźni, odkrywaniu siebie, poznawaniu swojego wnętrza i dojrzewaniu. Autorka nie utraciła swojego jakże indywidualnego stylu, znów niezwykle mocno złapała za serce i wstrząsnęła wrażliwymi odbiorcami. Nie jest to powieść, która da się szybko pochłonąć. Zdecydowanie lepiej się nią delektować powoli i bez pośpiechu. Wtedy można ją odebrać najwłaściwiej i dostrzec w pełni jej urok.


poniedziałek, 4 lipca 2016

Bogdan Rymanowski "Gracze"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2016
stron 384
ISBN 978-83-65521-07-1

Herosi z boisk

Futbolem zainteresowałam się jako ośmioletnia dziewczynka. Był rok 1982 i zaczął się mundial w Hiszpanii. Polacy grali rewelacyjnie, a ja ich zmagania zaczęłam śledzić od pierwszego meczu. Wciągnęło mnie to, połknęłam bakcyla i zostałam fanką piłki nożnej. Wtedy Biało-Czerwoni grali pod wodzą Antoniego Piechniczka, a gwiazdą pierwszego planu był między innymi Zbigniew Boniek. To właśnie ten piłkarz w towarzystwie dwóch innych sław jest na okładce książki Bogdana Rymanowskiego. I od jego sylwetki w "Graczach" rozpoczyna się prezentacja najlepszych polskich piłkarzy ostatniego ćwierćwiecza. 
 
Sylwetki naszych Gwiazd są przedstawione w formie mini wywiadów. Wyjątkiem jest osoba naszego obecnego kapitana drużyny. Zaprezentowane zapisy rozmów nie są zbyt długie, ale jakże treściwe. Dotyczą piłki i tej otoczki, która jest z nią nierozerwalnie związana. Dialogi są mocno intymne, odwołują się do wydarzeń z boiska, szatni, zgrupowań, ale przewijają się w nich tematy osobiste, prywatne, związane z życiem rodzinnym. Dużo tajemnic zostaje odtajnionych. Dużo pada słów, które przebijają skorupę milczenia po latach. Są zdania, które szokują, są zdania, które wprawiają w osłupienie. Inaczej pokazywano gwiazdy boisk w okresie komuny. Inaczej wygląda ten sport teraz. Zmieniło się bardzo wiele choć przecież nadal piłka jest okrągła a bramki są dwie. 
Zdecydowanie lepiej gra się w piłkę zawodowo obecnie niż kiedyś, bardziej można rozwinąć skrzydła, więcej zarobić. Mimo to jasno widać, że kłótnie na linii drużyna-trener i działacze nie służą w żadnym systemie. Mocną piłkę buduje się na fundamencie mentalnym. 
 
To publikacja zdecydowanie dla znawców tematu i zainteresowanych tą dyscypliną sportu. Laik pewnych rzeczy nie zrozumie, a tym samym lektura go znudzi. Za to wieloletni fani piłki będą zadowoleni i sporo powspominają. W wywiadach padają pytania o największe sukcesy i porażki, o gole życia, wstydliwe sytuacje, o tematy tabu, które przez wiele lat nie ujrzały światła dziennego. Dziś piłkarzy podglądają plotkarskie media, a oni sami królują w portalach społecznościowych. To nowość, kiedyś pokazywano tylko to, na co pozwoliła cenzura. Tym samym książka jest niezwykle ciekawa, bo ujawnia wiele interesujących i przemilczanych sekretów. 
 
Dobór sylwetek piłkarzy w pełni mnie zadowolił. Z pewnością będąc ograniczonym liczbą stron publikacji trzeba było sporo pogłówkować. Ten tytuł połknęłam jednym tchem jak największy smakołyk. Było emocjonalnie, a zarazem refleksyjnie, pojawiły się wspomnienia, zakręciła się też łezka w oku. "Gracze" to książka przemyślana, dopracowana, atrakcyjna, idealna dla fanów piłki. Nie ważne ile masz lat, jeśli kochasz futbol to idealna lektura dla Ciebie. Ja czytałam ją w trakcie trwania Euro. I tym samym smakowała mi jeszcze lepiej. Gorąco polecam.

sobota, 2 lipca 2016

Simona Kossak "Saga Puszczy Białowieskiej"


Wydawnictwo Marginesy
data wydania 2016
stron 496
ISBN 978-83-3652-827-05
Seria EKO

Opowieść o niezwykłej Puszczy

Na kuli ziemskiej nie brakuje miejsc wyjątkowych, jedynych w swoim rodzaju, gdzie przyroda nad wyraz łaskawie ukazuje swoje piękno. Takim zakątkom należy się szczególna ochrona i troska, szacunek i dbanie, by człowiek nie zniszczył tego dziewiczego świata w imię rabunkowej gospodarki. Takie miejsca są i w Polsce. Z pewnością należy do nich Puszcza Białowieska - leśny kompleks, który jest ewenementem na skalę światową. To właśnie tam zachowały się tereny, gdzie las ma charakter pierwotny. Dziś, jak i wczoraj o te ziemie toczy się "wojna". Jedni chcą w te lasy ingerować w imię wyższej konieczności, inni chcą zostawić wszystko Matce Naturze. Głosów na tę i drugą opcję nie brakuje. 
 
Zdecydowaną obrończynią Białowieży przez całe swoje życie była Simona Kossak. Ta kobieta wywodząca się ze słynnej malarskiej familii była mieszkanką tych terenów przez 35 lat. Jej zawodowy dorobek jako biologa jest naprawdę imponujący. Przez wiele lat zajadle walczyła o zachowanie naturalnych ekosystemów. Całe swoje życie poświęciła Puszczy, zwierzętom i pracy naukowej. W swoim dorobku oprócz kilkuset prac  ma też wyjątkową książkę - sagę jedyną w swoim rodzaju, której bohaterką jest piękna Puszcza. 
 
Simona jak nikt inny znała ją od podszewki. Las nie miał dla niej żadnych tajemnic. Zwierzęta traktowały ją jako jedną ze swego stada. Ufały jej i pozwalały zajrzeć do swojego świata. Ta obopólna miłość była doskonała. I właśnie dlatego publikacja jest tak dokładna, tak rewelacyjna i tak ciekawa. Autorka pisała ją z pasją i miłością. I to czuć w każdym słowie. Dzięki książce mamy okazję poznać to środowisko w sposób najmożliwiej pełny, dokładny i kompleksowy. Autorka prowadzi nas przez wiele setek lat ścieżkami puszczy, które ludzie odwiedzali jako goście, myśliwi, turyści. Pani Kossak okazuje się wyjątkową przewodniczką. Pokazuje rys historyczny, przedstawia przeróżnych zwierzęcych mieszkańców, pisze także o tych gatunkach, które już całkowicie wyginęły. Maluje słowami ich zwyczaje, specyfikę, nawyki. Poznając te tereny od czasów prehistorycznych mamy okazję zobaczyć jak człowiek próbował puszczą zawładnąć, jak próbował gospodarować i jakie są tego skutki. Simona jest najwspanialszym z przewodników, który jednak traci często bezstronność i krytykuje, gani, poucza. Tym samym uświadamia z jak wyjątkowym miejscem mamy do czynienia i jak bardzo tragiczne oraz nieodwracalne mogą być nieprzemyślane ludzkie kroki.
W tej lekturze, o ile kochacie przyrodę i jesteście wrażliwi na jej piękno łatwo się zatracić. Łatwo zajrzeć do cudnego świata i zaniemówić na widok piękna, które powala na kolana.
Autorka mówi głosem natury, lasu i jego mieszkańców. Jest pomostem między przyrodą a ludzkim rodzajem. 
 
"Saga Puszczy Białowieskiej" to książka napisana z wielką pasją, dopracowana, misterna w szczegółach, wyjątkowa w treści. Nie sposób nie być pod wrażeniem lektury, która zapada głęboko w serce. Książka znudzi fanów betonu i miejskiej dżungli, ale pokochają ją bez pamięci ci, którzy dobrze czują się na łonie natury. Warto ją poznać, przeczytać, przestudiować, przeanalizować. To niesamowita lekcja przyrody. Tytuł dla każdego, który gorąco polecam.
Książkę możecie kupić tutaj:
 
http://www.matras.pl/saga-puszczy-bialowieskiej,p,251631?abpid=1316&abpcid=3&aff=4&utm_source=ads4books&utm_medium=baner&utm_campaign=produkty


Magdalena Zimny-Louis "Zaginione"


Wydawnictwo  Świat Książki 
data wydania 2016
stron 384
ISBN 978-83-8031-546-4


Mamo, gdzie jesteś?

Gdy kończy się lekturę fenomenalnej książki żal się z nią rozstawać. Czuje się smutek i w oku jakaś łezka się pojawia, że to już pożegnanie z ulubionymi bohaterami, że to już kres wyjątkowych przeżyć, że ta historia już za nami. Osobiście wręcz czuję bezbrzeżny smutek, że skończyłam czytać najnowszą powieść Autorki "Poli" - Magdaleny Zimny-Louis. "Zaginione" to moim zdaniem obyczajowy hit tego lata, to książka, która zbierze tylko same pochwały i spodoba się każdemu, kto zechce poświęcić jej swój czas. W mojej opinii, z góry uprzedzam, pojawią się tylko same pozytywy, bo tak dyktuje mi serce i rozum. Minus postawię tylko Wydawcy za zbyt mały rozmiar czcionki. Moje oczy ze względu na małe literki nie dały rady przeczytać tego Arcydzieła w jeden dzień. I szkoda, bo takie książki nie powinno się odkładać choćby na chwilę!

Lektura to opowieść, która toczy się w dwóch państwach, Polsce i Armenii oraz w dwóch wymiarach czasowych - obecnie i w latach osiemdziesiątych XX wieku. Jej bohaterkami, a zarazem narratorkami są dwie kobiety, które łączą więzy krwi. Dzieli je jedno pokolenie, oplątują rodzinne tajemnice i sekrety, a ich losy zapierają dech w piersiach. 
Helena przekroczyła trzydziestkę. Ma męża, ale ten związek do udanych nie należy. Ma ojca, który jest złym tatą. I nie wie czy ma mamę, bo ta opuściła córeczkę, gdy Hela miała cztery latka i udała się z kochankiem do jego ojczyzny - Armenii. Helena jako dorosła kobieta chce odnaleźć matkę. W tym celu kontaktuje się z jej siostrą, a swoją ciotką Albiną. Starsza pani nie posiada jednak żadnych informacji o zaginionej siostrze. Helena wsiada w samolot i udaje się do nieznanego kraju, by odnaleźć rodzicielkę żywą lub martwą. Czy los jej będzie sprzyjał w tej misji? 
Albina ma za sobą najlepsze lata. Zmaga się z kłopotami zdrowotnymi, pisze książki i nagle rodzi się w niej chęć pomocy siostrzenicy w trudnym zadaniu. Czy będzie w stanie swoimi wspomnieniami sprzed lat pomóc w rozwikłaniu zagadki i odnalezieniu Anny?

Już dawno nie czytałam tak wspaniale nakreślonej powieści, wyrysowanej z takim rozmachem i perfekcją. Fabuła tej książki jest stworzona z pomysłowością i składa się z wielu wątków, które są ze sobą mistrzowsko i znakomicie połączone. Układają się one w skomplikowany wzór, który zauroczy każdego czytelnika. Akcja przemieszcza się pomiędzy dwoma światami. Inna jest Armenia, inna Polska. Inna jest współczesna rzeczywistość, inne były czasy schyłku PRL-u. A jednak mimo zmian ludzkie serca biją podobnym rytmem, zło jest złem, a dobro dobrem, a miłość wartością nadrzędną i deficytową oraz bardzo pożądaną. Rodzinne sekrety komplikują życie, zemsta ma niezbyt słodki smak, a podróż w nieznane zmienia życie o 180 stopni. Helena odkrywa w Armenii nie tylko tajemnice, które chciała rozwikłać. Zakochuje się też w tym pięknym aczkolwiek mało znanym kraju. Pani Magdalena świetnie wplata informacje i ciekawostki w treść swojej książki, a tym samym kusi by przekonać się na własne oczy jak wyjątkowy to zakątek, jak ciekawą ma przeszłość i historię, jak piękne zabytki! 
Największym atutem tej powieści jest to, że jest niesamowicie nieprzewidywalna. Każda strona jawi się jak tajemnica, akcja ciągle obfituje w niespodzianki i wzruszające historie. Lektura jest ogromnie barwna, szczegółowa i oryginalna. Autorka nawiązuje mocno do historii, wplata ją w losy wykreowanych przez siebie postaci. Książka trzyma w niesamowitym napięciu, a czyta się ją zachłannie i łapczywie. Czułam się niczym cień głównych bohaterek, miałam wrażenie, że jestem jedną z występujących postaci, że zwiedzam Armenię i rozwiązuje rodzinne tajemnice niczym detektyw. Doświadczyłam smaków i zapachów tego miejsca, przed oczami z łatwością dzięki plastycznym opisom przewijały się wyjątkowej urody krajobrazy. Wróciłam też do komunistycznego Rzeszowa, w którym kiedyś dane mi było mieszkać. 
Wróżę tej książce sukces, dla mnie to wyjątkowa pozycja, która szalenie mi się podobała. Jeśli chcesz by to lato było doskonałe również ze względu na książki, które w czasie jego trwania przeczytasz wpisz na listę lektur ten tytuł. Z pewnością Cię nie zawiedzie. 
"Zaginione" to spektakularna powieść o miłości i zemście, zdradzie i nienawiści, przyjaźni i familijnych sekretach. Daj się jej omotać, przeżyj z nią wyjątkowe chwile. Gorąco polecam.

Książkę w atrakcyjnej cenie możesz kupić w Księgarni BookMaster 

http://bookmaster.com.pl/ksiazka-zaginione-magdalena,zimmy-louis-1567809.xhtml#p