środa, 31 lipca 2013

Barbara Kosmowska "Ukrainka"


Wydawnictwo WAB
data wydania czerwiec 2013
stron 326
ISBN 978-83-7414-741-5
 
By spełniły się marzenia
 
Emigracja zarobkowa to dość popularne zjawisko w biedniejszej części Europy. Gdy wykształcenie i dyplom nie dają perspektyw na lepsze jutro, gdy szerzy się bezrobocie, albo praca przynosi marne dochody wielu ludzi decyduje się na wyjazd. Nie dziwię się takim osobom, absolutnie ich nie krytykuję, a wręcz podziwiam. To wcale nie łatwe porzucić rodzinne gniazdo oraz bliskich i udać się w nieznane do obcego państwa, gdzie wprawdzie czeka praca lepiej płatna, ale zwykle jest to ciężka fizyczna harówka poniżej zdobytych kwalifikacji. W zamian za pot i tęsknotę można oczekiwać, że za kilka lat konto pozwoli na kupno mieszkania, zbudowanie wymarzonego domu czy nabycie samochodu. Ale do tego daleka droga. Droga pełna zakrętów, poniżeń, upokorzeń, setek godzin ciężkiej pracy.
Los emigrantki wybrała główna bohaterka najnowszej powieści Barbary Kosmowskiej, autorki mi znanej i lubianej za takie książki jak „Teren prywatny” czy „Niebieski autobus”. Od razu dodam, że „Ukrainka” to powieść nieco inna. Bardzo realna, bardzo osobista, którą doceniam za kilka atutów.
Tytułowa bohaterka to młoda i zdolna dziewczyna pochodząca z miasta Drohobycz. Iwanka jest doskonałą wilonczelistką. Niestety to za mało, by spełniły się jej marzenia. Dlatego chce wyjechać do Polski, podążyć śladem swojego ukochanego Mykoły, który już jakiś czas przebywa w Warszawie. Wszystko po to, by zakochana para za kilka lat mogła cieszyć się życiem w wymarzonym gniazdku. Iwanka jest bardzo zakochana i wsiadając do pociągu mocno wierzy, że jej i Mykole się uda, że wspólny wyjazd nic nie zmieni w ich relacjach i uczuciach. Jednak życie zaczyna pisać już nie tak bajkowy scenariusz. Początki bywają trudne. Dziewczyna jest zaskoczona, zdezorientowana, zagubiona. Wszystko jest inne, nowe i takie nieoswojone. Mimo to dziewczyna świata nie widzi poza ukochanym, który jednak nieco się zmienia.
Iwanka jest dla mnie symbolem tysięcy kobiet, które wyjeżdżają za chlebem na obczyznę. W zamian za ciężką pracę nie zawsze doczekują się pochwały i szacunku. Wielu ich pracodawców traktuje je jak maszyny, jak roboty do wykonywania pracy. Uważa, że są istotami niższej kategorii, które można bez skrupułów wykorzystać. Czy to jest w porządku? Czy takie zachowanie nie świadczy o utracie w pewnym stopniu pełni człowieczeństwa? Książka bardzo mnie wzruszyła. Ocierałam łzy i zastanawiałam się co takiego zrobiła ta skromna i dobroduszna dziewczyna, że tak źle ją traktowano, że ukochany stracił dla niej pełnię serca.
Autorka bardzo pięknie i prawdziwie wyrysowała sylwetkę tytułowej bohaterki. Mam chyba o tym prawo sądzić tym bardziej, że sama mieszkam w mieście przygranicznym i często w okolicach dworców widuję takie „Iwanki” podążające do pracy w Polsce. Widzę na ich twarzach te same uczucia, które Autorka opisała w powieści. Wielkie brawa należą się Pani Basi, za tak realne i zgodne z prawdą wyrysowanie tejże postaci. „Ukrainka” to również książka o dwóch światach. Tym polskim, stolicowym, nowoczesnym, który bliski jest Zachodowi i tym rodzinnym narzeczonej Mykoły i jego samego, który jakby zatrzymał się w pędzie ku przyszłości. Te rzeczywistości są inne, bo inne obowiązują w nim realia, inne wzorce. Ta książka to także powieść o kobietach. Przez jej kartki przewija się cała gama żeńskich postaci, które diametralnie się od siebie różną. Iwanka jest młoda, ale i szczera dobroduszna, prostolinijna. Agata to zagubiona żona bogatego męża, która nie potrafi być szczęśliwa. Pogubiła się w życiu, trafiła na fałszywą przyjaciółkę, która jest wilkiem w owczej skórze. Nie sposób nie wspomnieć o babci Łesi, o matkach Iwanki i Mykoły, o „Wielkiej Pani” - pierwszej pracodawczyni tytułowej Ukrainki.
„Ukrainka” to książka o marzeniach, o miłości i o realnej rzeczywistości, której do bajkowego świata jakże daleko. Czytałam ją widząc w Iwance rzesze emigrujących kobiet. Czytałam i nie mogłam się oderwać. Właściwie to wzięłam książkę do ręki tuż po jej otrzymaniu, by tylko przejrzeć i ani się obejrzałam, jak trafiłam na stronę o numerze 54. „Ukrainka” to lektura prawdziwa, wydarta z życia, której przesłaniem jest krytyka złego traktowania najemnych pracowników z innych krajów. Nie istnieje bowiem powód, który dawałby nam prawo wywyższania się nad nimi. To literacki protest przeciwko dyskryminacji pracujących na obczyźnie.
Zakończenie książki wprawiło mnie w zadumę. Zszokowało. Ale tak czasem w życiu bywa.
Dodam jeszcze, że książka jest napisana jak dla mnie świetnym i oryginalnym językiem, który doskonale oddaje rozgrywające się wydarzenia, z których składa się fabuła. Pochwaliłam Autorkę, pochwalę i Wydawcę. Za piękną okładkę, za idealnie dobraną dla tytułu czcionkę.
Powieść gorąco polecam wszystkim bez względu na płeć i wiek, a zwłaszcza osobom, które myślą o wyjeździe i pracy zagranicznej.
Książka recenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

sobota, 27 lipca 2013

Aneta Nawrot "Czternaście dni tygodnia"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2012
stron 264
ISBN 978-83-7506-997-6
 
Idealna lektura na wakacje
 
Dziś proponuje książkę typowo letnią, utrzymaną w wakacyjnym stylu. Jej akcja rozgrywa się w Egipcie. Jest wiosna 2010 roku. Początek kwietnia. Na urlopie w jednym z najbardziej popularnych kurortów w kraju Sfinksa przebywa grupa Polaków. Mają już właściwie wracać do domu, ale odległy, położony na Islandii wulkan krzyżuje ich plany. Niebo nad Europą zasnuwa wulkaniczny pył  groźny dla samolotowych silników. Zatem wakacje muszą ulec przedłużeniu. Jednych to cieszy, inni są rozdrażnieni i źli. W Hurghadzie wypoczywa Kalina. Okulistka z Częstochowy przyjechała tu nie tylko po piękną opaleniznę. Przyjechała też by podjąć pewne ważne osobiste decyzje. Za radą specjalistki nie powinna już dłużej uciekać i udawać, że nic się nie stało. Jej małżeństwo to fikcja. Zdrady małżonka są nagminne. Kalina musi podjąć trudne decyzje. Turnus się kończy, a ona tak do końca sama nie wie jeszcze co zrobić. Dodatkowe dni w Egipcie przynoszą jej sporo wrażeń..............
 
Książka Anety Nawrot mile mnie rozczarowała. Spodziewałam się raczej tuzinkowej lekkiej powiastki, a tymczasem świetnie się bawiłam i z przyjemnością zagłębiłam w fabułę książki, w której dzieje się bardzo dużo. Akcja jest wartka, pełna wielu  zwrotów i niespodzianek. Powieść to mieszanka obyczaju, przygody, romansu i sensacji. Wszystkie wątki są ciekawie połączone. Postacie i te główne i te z dalszego planu to bardzo ciekawie wyrysowane osobowości, pełne wad. Ich zachowanie często bawi i śmieszy. A główna bohaterka to postać budząca sympatię. Miła, lekko szalona, ale i zdystansowana, kulturalna i uczynna osóbka, która mimo tego, że rani ją partner nie wyżywa się za to na całym świecie.
Książka to lektura lekka i przyjemna. Idealna na lato. Odsłania prawdę o egipskich kurortach w których czasami bywa ciekawie, ale i niebezpiecznie. Trzeba jednak przyznać z ręką na sercu, że Egipt ma niepowtarzalny klimat i urok. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Ponurkować, zrobić zakupy na suku na którym roi się od egzotycznych towarów. Leniwi mogą spędzać dnie na błogim nic nie robieniu przy basenie. Smakosze mogą skorzystać z dóbr egzotycznych owoców i niepowtarzalnych smaków miejscowej kuchni.
Powieść Anety Nawrot jest napisana z dużą dozą humoru i przymrużeniem oka w bardzo lekkim stylu. Bawi i trzyma w napięciu. Wywołuje dreszczyk emocji. To idealna lektura na wakacyjny dzień. Smakuje doskonale ze szklanką mrożonej herbaty i talerzem brzoskwiń. Bynajmniej ja tak się nią delektowałam i nie żałuję.
Książkę otrzymałam od księgarni Matras,

wtorek, 23 lipca 2013

Nicky Pellegrino "Rzymska przygoda"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania lipiec 2013
stron 368
ISBN  978-83-7839-565-2
 
Wspomnienia sprzed lat
 
Po książki z Włochami w tle sięgam już tradycyjnie. Tym razem oddałam się lekturze kolejnej powieści Nicky Pellegrino, której akcja rozgrywa się w Rzymie lat 50-tych XX wieku. Włochy odżywają po II wojnie światowej. Na ten okres przypada młodość pewnej dziewczyny o imieniu Serafina mieszkającej wraz z matką i siostrami na Zatybrzu. Zajmują one skromne mieszkanie, a w ich domu się nie przelewa. Każda z sióstr nie zna swego ojca, ba, nie wie nawet kto nim jest. Ich mama para się najstarszym zawodem świata. Pracuje nocami jako prostytutka i wcale się tego nie wstydzi. Wydawałoby się, że i taki los czeka jej córki. Najstarsza Serafina nie chce tak ułożyć sobie życia. Marzy o tym, aby jej losy były inne. Jej młodsza siostra Carmela  ma piękny głos i chce zostać śpiewaczką. Pewnego dnia do Rzymu przyjeżdża z Ameryki bardzo popularny aktor i piosenkarz Mario Lanza. Obie dziewczyny chcą go zobaczyć. Szczęśliwym zrządzeniem losu Serafina zostaje asystentką jego żony i zajmuje się jego dziećmi. Trafia do innego świata, pełnego luksusu, bogactwa i zbytu, ale czy szczęścia..........?
 
Książka jest piękna, pełna włoskiego klimatu, zapachu wspaniałej regionalnej kuchni, ale i ponadczasowa. Opowiada bowiem o świecie bogactwa i sławy, o codzienności wielkiej gwiazdy. Talent, pieniądze, ale czy szczęście?  Serafina, uboga rzymianka, dziewczyna młoda i chcąca brać z życia pełnymi garściami trafia można by rzecz do jaskini lwa. Z pozoru świat celebrycki wydaje się taki wspaniały, taki idealny. Fotografie w gazecie ukazują przecież szczęśliwą rodzinę, która pozornie powinna być bez trosk. Ale jak się okazuje to tylko złudzenia. Prawda jest zdecydowanie inna. Świat sławy to świat obietnic i często niespełnionych nadziei, w którym łatwo o frustrację i spadnięcie z piedestału. Serafina cieszy się z posady, jest zadowolona, że nie musi kupczyć ciałem. Ze swoją chlebodawczynią ma doskonały kontakt. Są niczym przyjaciółki. Serafina ulega też pierwszym porywom serca.....
Powieść Pellegrino pachnie zapachami włoskiej kuchni. Dzieje się to za sprawą jednego z głównych bohaterów, który jest kucharzem. Swoją pracę kocha i traktuje jako posłannictwo. Dla Włochów jedzenie to przecież jedna z podstawowych przyjemności. Czytając ślinka mi leciała. Tyle pyszności, tyle smaków, tyle cudownych potraw. W powieści nie brak klimatu włoskiej stolicy, opisów uroczych kawiarni i placów, przepięknych rzymskich zakątków po których tłumnie spacerują zakochani i turyści.
Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Jest ona doskonałym wyborem na letnie popołudnie. Polecam ją miłośnikom Italii i ciekawym życia sławnych ludzi. Czytając o losach Mario na myśl przychodziły mi dzieje i innych gwiazd, które kariera wyniszczyła i wyssała niczym cytrynę. Chyba lepiej być zwyczajną osobą jak Serafina i szukać zwyczajnego szczęścia bez błysku reflektorów i fleszy.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawcy.

poniedziałek, 22 lipca 2013

Gorące Zaproszenie

Życie to czas nam dany w którym spotykamy różne osoby. Czytający książki oprócz osób w realu mogą jeszcze poznać osoby, które piszą. Autorów, którzy ukazują im czasami swój prywatny świat. Kocham góry i sięgam po książki związane ze wspinaczką, wspomnienia himalaistów. I tak w moje ręce trafiła książka Artura Hajzera "Atak rozpaczy". Czytałam oba jej wydania. Pierwsze pożyczyłam z biblioteki i pamiętam czytałam je w śnieżną i zimną grudniową noc. To nic, że brakowało kartek. Nocna cisza i wyjący za oknem wiatr jeszcze spotęgowały książkowe wrażenia. Drugie wydania uzupełnione recenzowałam dla portalu Lubimy Czytać.
Moją recenzję możecie przeczytać pod linkiem
http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/1620/w-magicznym-swiecie-najwyzszych-gor-i-ich-zdobycow
Tego wybitnego polskiego himalaisty nie ma już wśród nas. Został na zawsze w górach, świecie, który kochał. By upamiętnić Jego dokonania powstała wspaniała inicjatywa.
Bieg dla Słonia (taką miał ksywkę) odbędzie się już wkrótce. Sama nie mogę wziąć w nim udział, ale każdego gorąco zachęcam i zapraszam. Info na plakacie.


piątek, 19 lipca 2013

Andrzej Zieliński "Skandaliści w koronach"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania lipiec 2013
stron 248
ISBN 978-83-7839-549-2
 
Grzechy i przewinienia tych co korony nosili
 
Chyba każdy wie, że Polska przez wiele lat była monarchią. Naszym krajem rządzili królowie i książęta. Różne były okresy w dziejach Polski: i te lepsze i te, o których pozytywnie mówić się nie da. Sprawdzało się przysłowie "raz na wozie, a raz pod nim". W pewnym stopniu za nasze klęski odpowiadali władcy, którzy mimo, że nosili korony to jednak byli ludźmi, którym zdarzały się błędy, pomyłki czy ulegali swoim zachciankom. Królowie i książęta nie byli aniołami. Mieli swoje nałogi, byli rozpustnikami i hulakami. Kochali czasem bardziej uczty, zabawę i seks niż dobro poddanych i kraju, którym rządzili. W imię zdobycia władzy mordowali, przekupywali, brali śluby. Jednym słowem i wśród koronowanych głów nie brak było łajdaków. Czy o nich pisały kroniki? Czasem kronikarze świadomie mijali się z prawdą, milczeli na temat pewnych spraw lub po prostu koloryzowali. Miało to miejsce pod dyktando samych zainteresowanych. Prawda po wielu latach wychodziła często na jaw.
Historia od wielu lat jest w gestii moich zainteresowań. Jako mała dziewczynka uwielbiałam słuchać bajek i baśni o fikcyjnych władcach. Potem, gdy dorosłam samodzielnie zaczęłam czytywać o tych prawdziwie żyjących królach, królowych i książętach. Szczególnie zainteresowała mnie epoka Jagiellonów. Z tego też powodu z zaciekawieniem sięgnęłam po lipcową nowość Wydawnictwa Prószyński i S-ka "Skandaliści w koronach". Spodziewałam się książki ciekawej. Zostałam pozytywnie zaskoczona, bo jak się okazało ta publikacja jest arcyciekawa. Napisana prostym i przystępnym językiem, naszpikowana mnóstwem anegdotek i kontrowersyjnych ciekawostek przykuwa uwagę niczym bestsellerowy kryminał. Autor nie bawi się w owijanie w bawełnę zdarzeń niesmacznych, skandali i niechlubnych wyczynów. Ba, Pan Zieliński krytykuje niejednego pana w koronie i pisze odważnie o różnych zdarzeniach, które dawni kronikarze raczej by ukrywali. I co się okazuje? Nie tylko dzisiejsi politycy są uwikłani w afery i skandale. Dawni władcy też mieli wiele na sumieniu. No w każdym razie paru za swoje czyny trafiłoby dziś za więzienne kratki. Książka podzielona na rozdziały opowiada przeróżne fakty z historii Polski i Europy. Ukazuje dawne obyczaje, ale i łamie pewne stereotypy. Czyta się ją jednym tchem. To nie jest nuda mieszanka informacji, którą znajdziecie w podręcznikach. To rewelacyjnie napisana książka, której trudno się oprzeć. Jestem pewna, że gdyby tak pisano podręczniki dla uczniów, to historia byłaby ulubionym przedmiotem większości młodych Polaków.
Czy Wy wiecie, że Jagiellonowie (prawie wszyscy) umierali na chorobę weneryczną przenoszoną drogą płciową? Czy znacie okrutne oblicze wielu Piastów, którzy byli nie tylko władcami, ale i gwałcicielami i zabójcami? Czy znany jest Wam fakt łapówkarstwa na sporą skalę wśród papieży, gdy stawką gry był polski tron? Który z polskich królów był gejem?
Jeśli nie znacie odpowiedzi na powyższe pytania to oznacza, że lektura "Skandalistów w koronach" będzie dla Was idealną rozrywką. Zatem czas na zerwanie woalu z wielu twarzy w koronach, czas na poznanie prawdy, która czasem zszokuję. Życzę miłej lektury i niezapomnianych wrażeń.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawcy.

środa, 17 lipca 2013

Do zobaczenia w Górach Niebieskich

Dziś odbył się pochówek zwłok Artura Hajzera. Wybitny polski himalaista spoczął na swoim niedokończonym szlaku. Pod Gaszerbrumem. Trudno, naprawdę trudno uwierzyć mi, że już Go nie ma wśród nas, że już nie napisze kolejnej książki, która bym się zachwycała. Kilka miesięcy temu recenzowałam Jego II wydanie "Ataku rozpaczy" dla portalu Lubimy Czytać. Czytałam i I wydanie. To książka wyjątkowo piękna. Chciałam napisać do Niego maila z podziękowaniem za cudowną podróż w góry. I tak jakoś się zbierałam aż zrobiło się za późno. Smutno mi cholernie, bo odszedł Człowiek Wielki i zasłużony dla polskiego himalaizmu. I przepraszam za określenie, ale trzęsie mnie jak czytam durne, debilne wręcz komentarze, że alpiniści to samobójcy.
Panie Arturze teraz zdobywa Pan już Niebieskie Góry. Dziękuję za "Atak rozpaczy".

poniedziałek, 15 lipca 2013

Quanta A. Ahmed "W kraju niewidzialnych kobiet"


Wydawnictwo Wielka Litera
data wydania 2013
stron 480
ISBN 978-83-6338-768-6
 
W królestwie kobiecych cieni
 
Czytałam już bardzo wiele książek o krajach arabskich. Wiele z nich było autorstwa kobiet, które w islamskim świecie zostały zniewolone, skrzywdzone i upokorzone. Ich marzeniem było wyrwanie się z owego piekła i znalezienie domu tam, gdzie poczują się bezpieczne oraz wolne. Qanta Ahmed pisze lekturę zdecydowanie inną. Opowiada o Arabii Saudyjskiej oczami muzułmanki wychowanej i wykształconej na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych. Jej rodzina ma pakistańskie korzenie. Ona sama urodziła się już w Wielkiej Brytanii. Rodzice Qanty pozostali wierni islamskiej religii i w tej wierze wychowali córkę. Uzdolniona i pracowita dziewczyna skończyła studia medyczne i zdobyła specjalizację z intensywnej opieki medycznej, pulmunologii i zaburzeń snu. W pewnym momencie zawodowej kariery zdecydowała się na zarobkowy wyjazd do Królestwa Arabii Saudyjskiej. Jej kontrakt trwał dwa lata. Czas pracy w Szpitalu Gwardii Narodowej Króla Fahda okazał się bardzo ciekawy, a zarazem trudny i nauczył zdolną lekarkę sporej cierpliwości. Dwa lata w Rijadzie pokazały Qancie szokujące oblicze ortodoksyjnego kraju, w którym prym wiedzie prawo szariatu. Prawo, według którego kobieta bez względu na wiek i status jest stworzeniem gorszej kategorii. Niezdolnym do samodzielnej egzystencji, podejmowania decyzji czy pracy zarobkowej. Qanta była jako muzułmanka przygotowana na wymagania, jakie mogą obowiązywać w państwie islamskim. Mimo to od początku pobytu przeżyła prawdziwy szok. Abaja długi czarny płaszcz zakrywający ciało od szyi po stopy oraz czarna chusta stały się jej nieodłącznymi częściami garderoby. Lekarka znalazła się w kraju, w którym płeć piękna to czarne cienie dokładnie owinięte w czarny poliester.
Praca w rijadzkim szpitalu była zdecydowanie inna niż w placówce amerykańskiej. Wymagała pogodzenia się z faktem, że niektórzy koledzy po fachu nie będą jej traktować jak równej sobie. Mimo większej wiedzy często musiała stać na uboczu, a mężczyzna nie zdecydował się poprosić ją o konsultację. Pracując i żyjąc w saudyjskiej stolicy Qanta poznaje wielu ludzi – ekspatryjatów, którzy przyjeżdżają tu w celach zarobkowych i rdzennych Saudyjczyków, którzy zdobyli kwalifikacje na zagranicznych stażach. Wśród nich jest wielu postępowych wyznawców islamu, którzy chcą większej swobody dla kobiet, chcą by podejmowały one pracę, mogły prowadzić samochody, ale i nie brak osób, które uważają, że miejsce kobiety jest w domowym zaciszu, wśród gromadki dzieci. Qanta chwilami jest niezmiernie zszokowana, oburzona, ale musi podporządkować się obowiązującym zwyczajom. Nie może sama swobodnie wychodzić poza kompleks szpitala, spotykać się czy umawiać na randki. Tego zabrania szariat i tego broni armia muttawów – członków policji obyczajowo-religijnej, której boją się wszyscy.
W trakcie pobytu w Arabii Saudyjskiej naszej bohaterce udaje odbyć się pielgrzymkę do Mekki. Jest to dla niej niesamowite przeżycie duchowe, o którym opowiada z dziecięcą szczerością. Odwiedzenie świętego dla wyznawców islamu miejsca daje jej radość i energię. Nie czuje się stłamszona przez tysiące innych pielgrzymów. Kilka dni bardzo ją wyczerpuje fizycznie, ale i pozostaje niezapomnianym czasem.
Książka Ahmed napisana jest bardzo prostym i przystępnym językiem. Autorka cierpliwie wyjaśnia niezrozumiałe i zawiłe meandry islamu, opowiada o saudyjskiej codzienności, oburzających ją zwyczajach. Dużo miejsca w swojej publikacji poświęca kobietom. Większość z nich mająca ortodoksyjne rodziny żyje pod presją, a ich życie reżyserują ojcowie i mężowie. Otulone czarną abają są niekiedy zmuszane do zakrywania nawet całej twarzy. Całe szczęście, że sytuacja kobiet w Arabii Saudyjskiej powoli się zmienia na lepsze. Pojawiają się panie takie jak książkowa Zubajda czy Maha, które mimo krytyki, osamotnienia i braku poparcia uparcie walczą o swoje.
Saudyjskie wspomnienia Qanty to książka, która mnie pochłonęła bez reszty. Czytałam ją i nie raz byłam zszokowana, oburzona i pełna współczucia dla Saudyjek. Qanta ciekawie opisuje swoje zawodowe i prywatne perypetie. Nie stroni od szokujących opisów medycznych przypadków, od chorej doktryny fundamentalistów. „W kraju niewidzialnych kobiet” to książka o kobietach i dla kobiet, to źródło wiedzy o innym świecie, który dla wielu Saudyjek jest niczym zamknięty kokon, niczym więzienie z dożywotnim wyrokiem. Polecam ją każdemu, kto interesuje się kulturą islamu. Lektura z pewnością zszokuje, ale jest autentyczną relacją. Lekki styl, dopracowane przypisy i wyjaśnienia z pewnością ułatwią poznanie innej niż europejska rzeczywistości.
Recenzja napisana dla portalu Lubimy Czytać.

niedziela, 14 lipca 2013

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Upalne lato Kaliny"


Wydawnictwo MG
data wydania lipiec 2013
stron 288
ISBN 978-83-7779-140-0
 
Upalnego lata ciąg dalszy
 
To już druga książka w serii "Upalne lato". Druga przewspaniała opowieść o losach kobiet z pewnej rodziny o mazowieckich korzeniach. Ale tym razem akcja nie rozgrywa się na nizinach, ale w u podnóża Tatr w Zakopanem. To tu spędza letni wakacyjny czas Kalina wraz z mężem i przyjaciółmi. Zatrzymują się u Pani Boldowej w starej góralskiej willi. Córka Marianny właśnie obroniła pracę magisterską. Jej mąż kończy pracę nad  habilitacją. Ich córeczka przebywa pod opieką Gabrieli. Po wakacjach cała rodzina ma wreszcie razem zamieszkać w stolicy. Kaliny to jednak nie cieszy. Małżeństwo jej najzwyczajniej uwiera. Nie czuje się szczęśliwa, ale przytłoczona, samotna i niezrozumiana. Mąż o kilkanaście lat starszy nie zabiera Kaliny do małżeńskiego nieba. Ich ślub podyktowany ciążą okazuje się balastem, ciężarem i młyńskim kołem. Kalina nie potrafi też kochać córki. Jej narodziny nie budzą w młodej mamie macierzyńskiego instynktu. Kalina ucieka od dziecka. W Zakopanem przeraża ją fakt, że za kilka tygodni będzie musiała sama zająć się dzieckiem. Czy pobyt w Zakopanem pomoże jej uporać się z problemami? Czy górskie powietrze uzdrowi zbolałą duszę i zasklepi wiele blizn na duszy młodej pani doktorowej?
 
Pani Katarzyna jest czarodziejką. Swoimi powieściami mnie zaczarowała i oczarowała. Zawiodła do innego świata, oczywiście fikcyjnego, ale pełnego emocji, niepowtarzalnego klimatu, melancholii i uczuć. Powieść to nie tylko opis jednego, upalnego lata u stóp Giewontu, ale niezwykle skomplikowane losy matki i córki. Obie wrażliwe, często nie mogące się pogodzić z brutalną rzeczywistością kobiety mają obolałe dusze. Każda z nich jest ofiarą pewnych konwenansów. Ich życie w kluczowych sprawach układa się pod dyktando hasła " bo tak wypada". To powoduje zamknięcie się w sobie, izolację od otoczenia, smutek na twarzy. Przeszłość kładzie się cieniem na przyszłości. Kalina ma trudności w uporządkowaniu relacji z mężem, dzieckiem. Potrzebuje kubła zimnej wody, by spojrzeć realnie na swój los, by wziąć go we własne ręce i zacząć żyć, a nie tylko egzystować. Zakopiański urlop miał być odpoczynkiem, nabraniem sił przed szarą małżeńską codziennością. Staje się jednak dla Kaliny momentem przełomowym. Piękno gór, ich majestat, cisza a zarazem groza zachwyca kobietę, ale pomaga jej przejrzeć na oczy. Zobaczyć siebie z boku w prawdzie. Rozmowy, wędrówki i tajemniczy list zmieniają Kalinę. Nasza bohaterka dojrzewa.
 
Książka to literackie mistrzostwo. Chwilami to melancholijna poezja pisana prozą. Spotkałam w niej postacie znane mi już z pierwszej części tej serii. Uważam, że lepiej jedna przeczytać obie książki niż samą drugą część. Wtedy przepięknie utkaną fabułę można przeżyć jeszcze bardziej, jeszcze głębiej. Powieść dostarcza niezapomnianych wzruszeń. Zabiera do realiów powojennej Polski, innej niż ta z lat trzydziestych, która zabiera rodzinny dwór dziadkowi Kaliny. Zabiera również na przecudne tatrzańskie szlaki.
Smutna to lektura, pełna łez i wstrząsających wydarzeń, ludzkich dramatów. Nie sposób się jej oprzeć i przeczytać bez zastanowienia nad sensem pewnych kluczowych dla ogółu ludzkości spraw. Ale w treści można i znaleźć garść optymizmu. Bolesne i trudne do podjęcia decyzje mogą przynieść spokój i szczęście. Dlatego warto je w życiu podejmować. Na kartach książki znalazłam nie tylko piękną historię, ale i bardzo, ale to bardzo mądry ponadczasowy morał. Nie można, a wręcz nie wolno robić nic w życiu pod presją otoczenia i wzorców moralnych. Każdy ma prawo do życia po swojemu, do kreowania własnego losu. Bo żyje się tylko raz, bo nasz ból boli najbardziej nas. Bo nikt za nas życia nie przeżyje.
Piękna książka nie tylko na gorące letnie dni. Z całego serca polecam jej przeczytanie. Sama nurtuję się myślą czy postanie kolejna część o losach małej Gabi?! Bardzo bym chciała.
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawcy.

czwartek, 11 lipca 2013

Tanya Valko "Arabska księżniczka"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2013
stron 712
ISBN 978-83-7839-468-6
 
Niesforna księżniczka
 
Arabska saga autorstwa Tanyi Valko okazała się księgarskim hitem. Trzy pierwsze tomy rozeszły się w nakładzie 160 tysięcy egzemplarzy. Do księgarń trafił niedawno tom czwarty, opowiadający dalsze dzieje Polki Doroty i jej córek. Dorota w młodości poślubiła Libijczyka. Jej życie z nim okazało się koszmarem. Po burzliwym związku pozostały dwie córki. Starsza z nich Marysia jest już dorosłą kobietą i żoną. Na świat przychodzi jej córeczka Nadia. Dziecko jest owocem pozamałżeńskiego romansu. Hamid mąż Marysi o niczym nie wie. Jest święcie przekonany, że nowonarodzone dziecko jest po prostu wcześniakiem. Zapewnia go o tym przekupiona lekarka i teściowa. Czy uda im się dochować tego sekretu? Czy prawda nie wyjdzie na jaw? Dla Miriam byłby to koniec świata. Przecież w Arabii Saudyjskiej, gdzie mieszka, zdrada, cudzołóstwo i posiadanie nieślubnego dziecka karane jest śmiercią. Nawet wtedy, gdy noworodek jest owocem gwałtu.
Akcja kolejnego tomu arabskiej sagi rozgrywa się w Arabii Saudyjskiej. Państwie, w którym naczelnym prawem jest prawo szariatu. W dosłownym tłumaczeniu szariat oznacza drogę prowadzącą do wodopoju. Dla wyznawców islamu jest ono prawem świętym, którego naruszenie jest największym grzechem i występkiem bardzo surowo karanym. W praktyce szariat jest dla kobiet zabójczy. W państwie, w jakim przyszło żyć Miriam sytuacja kobiet jest bardzo zła. Śmiało można stwierdzić, że kobieta jest dodatkiem do mężczyzny. Jej prawa są bardzo mocno ograniczone. Właściwie to kobieta nigdy nie dorasta. Nawet, gdy wychodzi za mąż i staje się matką wciąż musi być pod męską opieką. Abaja jest jej drugą skórą. Musi nosić ją bez względu na upał i palące promienie słońca. Ukazanie światu choćby kosmyka włosów spod chusty jest kolejnym czynem wywołującym zgorszenie. Kobietom nie jest dane również prowadzenie samochodu, możliwość swobodnego poruszania się czy wyboru drogi życiowej. Nad przestrzeganiem surowych wymogów czuwa armia  funkcjonariuszy policji obyczajowo-religijnej. Nic dziwnego, że tak żyjące kobiety chcą zmian i rodzi się w nich bunt. W Arabii Saudyjskiej kiełkuje feminizm, ale czy jego ziarenko ma szansę na wzrost?
Na kartach książki pojawiają się nowe postacie. Na pierwszy plan wysuwa się Lamia, arabska księżniczka pochodząca z panującej rodziny. Jest młoda, do bólu bogata i rozkapryszona. Sama nie wie czego chce, jest okrutna wobec służby i pozwala sobie na różne ekscesy. Chce żyć po swojemu, jako wolna kobieta, robiąca co jej się żywnie podoba. Ale nawet jej nie omijają surowe wymogi religijne. Rodzina, która początkowo tuszuje jej wyskoki ma dość czarnej owcy na swoim łonie. Nawet Lamii nie dane jest być feministką.
„Arabska księżniczka” to opowieść o kobietach. To ich oczami czytelnik poznaje ortodoksyjny kraj, w którym pojawia się postęp, ale często jest on tylko na pokaz dla świata. Zakorzenione od wieków w umysłach Saudyjczyków traktowanie kobiet jako istot niższych i im całkowicie podległych jest nie do wytępienia. Kobieta nie ma prawa decydować o sobie. Musi być posłuszna, a gdy się sprzeciwi to naraża się na szeroki wachlarz kar. Chłosta to jedna z nich. Czytając książkę Europejki będą niejednokrotnie zaskoczone i przerażone. Dla nas nie do pomyślenia jest fakt posiadania męskiego opiekuna.
Najnowsza powieść Valko czyta się jednym tchem. Skomplikowane losy Marysi pochłonęły mnie bez reszty. Ta dziewczyna ma potwornego pecha. Jej życie ciągle się komplikuje i gmatwa. Czasem przyczyna się do tego ona sama, ale często podobnie jak inne kobiety pada ofiarą chorego systemu. Księżniczka Lamia to również ciekawa postać. Zagubiona w życiu, zła i zadufana w sobie kobieta pewnie byłaby inną osobą, gdyby dane jest było dorastać w innym świecie.
Tanya Valko pisząc o losach swoich bohaterek ukazuje prawdziwe oblicze islamskiego państwa, w którym z jednej strony panuje surowe prawo i rządzi religia, ale z drugiej po cichu nakazy są w prywatnych domach nagminnie łamane. Mężczyźni sięgają po zakazany alkohol, są dwulicowi i gdy tylko dach zasłoni wszędobylskie oko mutawwów łamią szariackie zasady. Książka jest ciekawa, jej akcja jest bardzo dynamiczna. Trzyma do końca w sporym napięciu, a zakończenie sugeruje, że chyba autorka napisze kolejny tom. W każdym razie ja będę na niego czekać, bo bardzo jestem ciekawa jak poradzi sobie Miriam, jak potoczy się życie malutkiej Nadii.
Powieść pełna emocji, przygód, okrucieństwa i niespodzianek będzie idealną lekturą dla miłośników książek o islamskim świecie.
 
Recenzja napisana dla portalu Lubimy Czytać.

środa, 10 lipca 2013

Stos kolejny duży i cudny!!!!

Nazbierało się mi oj nazbierało!!! Postaram się opanować sytuację i czytać jak najszybciej. A na moje półki zawitały:
Joanna Lustyk "Nad rzeką niepamięci" - niespodzianka od Damidosa, która idealnie trafiła w mój gust
Barbara Rybałtowska "Przypadek sprawił" od Lubimy Czytać
Barbara Rybałtowska " Bez pożegnania" niespodzianka od Axis Mundi
Piotr K. Piotrowski " 07 zgłasza się" od Prószyńskiego
Gabriela Gargaś " Trudna miłość" od Lubimy Czytać
Anna Drzewiecka "Ciotki" od Wydawnictwa M
Joanna Svensson "Tajemnica medalionu" od Novae Res
Monika Rebizant-Siwiło "Przytul mnie" od Lubimy Czytać
Ireneusz Gębski " Moja żmija" od Autora
Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Upalne lato Kaliny" od Wydawnictwa MG
Sławomir Cenckiewicz, Adam Chmielecki, Janusz Kowalski, Anna K. Piekarska ""Lech Kaczyński Biografia polityczna 1949-2005" od Zysk i S-ka
A na czytnik dostałam




wtorek, 9 lipca 2013

Ewelina Kłoda "Niezapominajki"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2012
stron 528
ISBN 978-83-7506-874-0
 
Powieść nie tylko dla nastolatków
 
Magiczna granica przekroczenia 18 lat nie zawsze oznacza koniec dzieciństwa i przejście w dorosłość. Czasem życie tak się układa, że dojrzeć trzeba szybciej. Lawina trudnych doświadczeń potrafi wymusić szybsze pożegnanie się z młodzieńczym okresem beztroski.
W życiu Izabeli głównej bohaterki powieści Eweliny Kłody nagle wszystko się pozmieniało. Młodą dziewczynę spotkała ogromna strata. Nagle straciła matkę, która wychowywała ją samotnie. Z bliższej rodziny pozostał jej tylko dziadek i to pod jego skrzydła miała trafić. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie ironia losu, że ojciec matki nigdy jej nie widział, a fakt jej poczęcia uznał za wystarczający powód by wyrzucić córkę z rodzinnego gniazda. Zasłużyła, bo przyniosła rodzinie taki wstyd! Nieślubne dziecko!
 
Iza nie ma wyboru. Musi opuścić Kraków i zamieszkać z Kołachowskim w Bielsku-Białej. Musi w maturalnej klasie zmienić szkołę, pożegnać przyjaciół i dostosować się do życia w domu człowieka w podeszłym wieku, którego nienawidzi.
Iza pełna obaw przyjeżdża do Bielska. Zamieszkuje pod dachem dziadka i wie, że musi jakoś w nowej rzeczywistości ułożyć sobie na nowo życie.............
 
"Niezapominajki" to książka dość gruba napisana w formie pamiętnika. Jego autorką jest młodą dziewczyną, której nagle wali się świat. Musi go na nowo poskładać do kupy. A wiek nie jest do końca jej sprzymierzeńcem. Iza jest młoda, ma plany, marzenia i zbuntowaną naturę. Przeżywa typowe dla każdej nastolatki rozterki. Ze względu na przykre doświadczenia z mężczyznami swojej matki boi się miłości. Iza musi uporać się z różnymi przeżyciami, masą emocji. Musi odnaleźć się pod dachem despotycznego dziadka, który nigdy nie był wylewny w okazywaniu uczuć. Na szczęście znajduje bratnie dusze w Majce, Geraldzie, Arku........ Dzieje Izy śledzimy przez kilkanaście miesięcy. To dla niej bardzo ważny czas obfitujący w wiele wydarzeń m.in. egzamin maturalny, pierwsze porywy serca. To czas w którym dowiaduje się kto jest jej ojcem i poznaje smak dorosłości.
"Niezapominajki" czyta się jednym tchem. Przy tej lekturze zapomina się o całym świecie. Wkracza się w życie sympatycznej dziewczyny, która budzi sympatię, chwilami podziw. Nie brak momentów wesołych, nie brak humorystycznych sytuacji, ale i są chwile wzruszające, które dostarczają sporych emocji. Z Izą bardzo się zżyłam. Miałam takie odczucie jakbym była kimś bardzo jej bliskim komu chce się zwierzyć. Dzięki tej lekturze cofnęłam się w czasie do lat własnej młodości. Przypomniałam sobie smak ekscytacji przed randką, dreszcz emocji na widok obiektu uczuć.
Wbrew pozorom powieść Eweliny Kłody to książka nie tylko dla nastolatek. Równie dobrze będzie się czytała i starszym kobietom w wieku dojrzałym. Płynie z niej ponadczasowy morał, że tak naprawdę pewna recepta, zawsze sprawdzony przepis na szczęście nie istnieje. Życie to nieustające wybory, to ryzyko, to igranie z losem. By żyć jego pełnią trzeba uprawiać "uczuciowy hazard". Przekonuje się o tym Iza, która uświadamia sobie, że nie można wiecznie uciekać przed uczuciami. I koniecznie trzeba się nauczyć wybaczać. Mimo wszystko i ponad wszystko.
To tylko na pierwszy rzut oka książka lekka i przyjemna. To lektura mądra i traktująca o realnym życiu - pełnym wzlotów i upadków, niespodzianek i smutków.
O dalszych losach Izy możecie przeczytać w kolejnej powieści Pani Eweliny "W poszukiwaniu siebie". Ta książka niedługo przede mną więc spodziewajcie się jej recenzji.
Moja ocena 7,5/10.
Za egzemplarz powieści gorąco dziękuję Autorce.

czwartek, 4 lipca 2013

Wiesława Bancarzewska "Powrót do Nałęczowa"


Wydawnictwo Nasza Księgarnia
data wydania czerwiec 2013
stron 448
ISBN 978-83-1012-384-8
 
Podróże w przeszłość w stylu retro
 
Debiutancka powieść pochodzącej z Inowrocławia emerytowanej nauczycielki biologii ogromnie mnie zachwyciła. Gdyby ukryto przede mną nazwisko autorki tej lektury zdecydowanie przypisałabym ją komuś, kto napisał już wiele książek i ma w dorobku niejeden księgarski hit. Pani Wiesława stworzyła wyjątkowo ciekawe czytadło dla pań, które idealnie trafiło w mój gust. Ja po prostu kocham tak cudownie napisane sagi rodzinne, w których tle jest historia.
Główna bohaterka nazywa się Anna Duszkowska i jest mieszkanką jednej ze starych kamienic w Toruniu. Absolwentka filologii germańskiej pracująca jako tłumacz przysięgły. Ma 42 lata, a więc szaleńczą młodość już za sobą. Od siedmiu lat spotyka się z Bartkiem. Ten związek jest jednak dość luźny. Każdy z partnerów ma własne mieszkanie, nikt nie myśli o ślubie czy posiadaniu potomka. Anna jest osobą bardzo związaną ze swoimi przodkami. Zbiera rodzinne pamiątki, zdjęcia, listy. Pod tym względem jest może bardzo staroświecka i sentymentalna. Niestety jej przodkowie odeszli już w zaświaty. Nie żyją jej dziadkowie i rodzice. Anna za nimi tęskni. Wiele by dała za możliwość ponownego spotkania z antenatami. To jej skryte marzenie pewnego dnia staje się spełnione. Staje się realną rzeczywistością. Duszkowska nagle zostaje przeniesiona w czasie i przestrzeni do początku lat trzydziestych, a konkretnie do roku 1932. Nagle pojawia się w przedwojennym Nałęczowie w domu swojej babci, mamy i ciotek. Jest wielki kryzys ekonomiczny. Zofia Leśniak jest wdową, ma na utrzymaniu cztery córki. Pod względem finansowym nie jest jej łatwo. By przetrwać bierze każdą pracę, która się nawinie. Nie wybrzydza, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że czasy nastały ciężkie, a wdowi los to spore brzemię. Zofia szyje, sprzedaje dary leśnego runa, wynajmuje pokój letnikom. Anna właśnie jako letniczka zatrzymuje się w babcinym domu. Domu, który jest ubogi, ale niezwykle ciepły, pełen miłości, przytulny. Jest niczym palący się mocnym ogniem kominek w mroźną noc. Anna ma okazję poznać dzieje swoich antenatek naocznie, co sprawia jej niesamowitą radość. A wnet przeszłość staje się dla niej ważniejsza niż rzeczywistość.
Anna wtapia się w świat w kolorze sepii. Oczywiście zna przeszłość co nieco z lekcji historii, ale teoretyczna wiedza często ma się nijak do rzeczywistości. Duszkowska czuje się oszołomiona, zszokowana, zdumiona. Kiedyś świat wyglądał tak odmiennie od tego co było jej codziennością. Nie ma telewizji, internetu, telefonów komórkowych, nie istnieje szereg nowinek technicznych, a jednak toczy się życie. Ludzie mają więcej czasu na spotkania towarzyskie, na bezpośrednie kontakty. Czas biegnie wolniej. Oczywiście codzienna egzystencja jest pod wieloma względami trudniejsza. Anna poznaje przedwojenną rzeczywistość, własną rodzinę i gości odwiedzających kurort. Nawiązuje przyjaźnie i znajomości. Pojawiają się wokół niej adoratorzy.
Powieść Wiesławy Bancarzewskiej to książka, która oczarowuje. Zachwyca światem, który już przeszedł do lamusa. Jej czytanie przypomina nieco przeglądanie starego rodzinnego albumu pełnego fotografii w kolorze sepii, na których zapisała się przeszłość. Tamten świat zadziwi czytelnika równie mocno jak główną bohaterkę lektury. Taki inny, taki tajemniczy, taki różny. „Powrót do Nałęczowa” to opowieść o przeszłości, o dziejach pewnej rodziny, której głową była kobieta. To historia niezwykle wciągająca. To książka o wewnętrznym dojrzewaniu i spoglądaniu na swój los z refleksją. Anna dzięki przeniesieniu się w przeszłość zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie, dostrzegać błędy i potknięcia. Zdystansowanie pomaga jej podjąć radykalne kroki odnośnie swojej przyszłości.
Książka na długo zapisze się w mojej pamięci. Stanie się tak z kilku względów. Ciekawy oryginalny pomysł na fabułę, wspaniale oddany klimat lat młodości moich i Anny dziadków, pięknie wykreowany obraz dawnego Nałęczowa nie mogą po prostu się nie podobać. Losy Anny i jej przodków są bardzo ciekawe. Trudno mi było rozstać się z tą lekturą. Byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterek, jak poradzą sobie za kilka lat podczas wojennej zawieruchy.
Powieść naprawdę gorąco polecam zwłaszcza tym, którzy lubią się zagłębiać w rodzinne historie. Ta lektura zdecydowanie nie powinna Was ominąć.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.
 


wtorek, 2 lipca 2013

Rafał Lipkowski "Modlitwa o wschodzie słońca"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2013
stron 266
ISBN 978-83-7722-809-8
 
Wyprawa w góry
 
Niezmiernie się cieszę, że w morzu wydawniczych nowości udało mi się trafić na wspaniałą książkę. Taką lekturę, która podbiła od pierwszej strony moje serce i której przeczytanie było czymś niesamowitym. Nie ukrywam, że kocham książki o wysokogórskich wyprawach. Do tej pory czytałam o wspinaniu się profesjonalistów w czasie dokładnie zorganizowanych ekspedycji. Byli doświadczeni alpiniści, profesjonalne wyposażenie, sponsorzy - wszystko zaplanowane jak w zegarku. Tym razem miałam okazję zagłębić się w książkę o dwójce młodych mężczyzn, których w góry zaprowadziła pasja, chęć przygody, ale z pewnością ich wyprawa była amatorska. Pojechali bez wstępnego przygotowania logistycznego. Mieli wprawdzie ze sobą nieco sprzętu, ale można by śmiało krytykować ich wyposażenie. Chcieli poczuć atmosferę gór, zdobyć doświadczenie, "złoić" kilka wierzchołków i poczuć wolność jaką odczuwa się będąc na kilku tysiącach metrów daleko do cywilizacji. Ich wyprawa na Kaukaz obfitowała w różne niespodzianki, ale i niezwykle przeżycia o których z pewnością długo pamiętali.
Wiele o tej lekturze mówi okładka. Jest ona bardzo piękna i zdradza tło w jakim rozgrywa się akcja. Piękne, groźne i kuszące góry. Porównywane przez Ernesta i Alfreda do kobiet. Kapryśne, mające swoje humory, czasem dające się okiełznąć, ale czasem totalnie niedostępne.
Powieść Rafała Lipkowskiego to książka o podróży, górskiej wędrówce, ale i o relacjach łączących górskich partnerów, którzy odcięci od cywilizowanego świata stają się sobie alfą i omegą. Wiążąc się liną nie tylko się ubezpieczają, ale i wiążą ze sobą swój los. Czasem partnerstwo w czasie górskiej wspinaczki bywa bardzo trudne i wymagające. Trudno je oceniać z zewnątrz. Spinających się ludzi łączy wiele emocji, ale i na ich wzajemne stosunki wpływają zmęczenie, warunki atmosferyczne, spadek kondycji. W górach łatwo o humorową huśtawkę. Łatwo z rozpaczy wpaść w egzaltację i na odwrót. Lektura ta ukazuje też tereny byłego ZSRR po jego rozpadzie oraz ich rdzennych mieszkańców. W dialogi wkrada się polityka.
Gdybym miała ocenić tę książkę to napiszę krótko - rewelacja. Gdybym miała ją umieścić gdzieś w biblioteczce to byłoby to półka pomiędzy prozą Stasiuka a książkami Anny Czerwińskiej czy Artura Hajzera. Cóż reasumując pragnę podziękować Autorowi za zabranie mnie w tajemniczy świat gór, za przybliżenie atmosfery górskiej bazy i sylwetek jej mieszkańców.
A dla tych co kochają góry jak ja mam pewien moim zdaniem wspaniały opis:
"Dno dolin wypełniały kłęby gęstych cumulusów, obłoki określane mianem podniebnych owieczek, baranków, wyglądały jakby wyszły na poranny popas. Tylko największe i najdostojniejsze wierzchołki przebijały przez tę masę. Wszystko znajdowało się pod wspinaczami, jakby byli w baśniowych górach, górach w chmurach. Słońce tworzyło niezwykle zabarwienia. Kolory purpury, czerwieni, intensywnego błękitu, czasem były jednością, a czasem kontrastowały. Nawet cienie maiły swoje role w tym spektaklu, uwypuklając trzy wymiary zmieniających się kształtów. Przeżywali chwile, których nie sposób odtworzyć. Każda sekunda była jedyna, niepowtarzalna i tylko dla nich." ( str 137/138)
 Moja ocena 9,5/10
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawcy.
 
 
 
 

poniedziałek, 1 lipca 2013

Pär Lagerkvist "Mariamne"


Wydawnictwo Promic
data wydania 2013
stron 80
ISBN 978-83-7502-405-0
 
Historia z kart Biblii
 
Z prozą szwedzką jestem raczej na bakier. Wstyd się przyznać, ale nie potrafię też wymienić wszystkich Noblistów. Pär Lagerkvist żył w latach 1891-1974. W 1951 roku uhonorowano go Nagrodą Nobla. Był szwedzkim prozaikiem, poetą i dramaturgiem. Był także autorem trzech znakomitych powieści tworzących cykl "Zło". "Mariamne" to jedna z nich, a zarazem ostania powieść tego autora.  O przeczytanie i recenzję jej poprosił mnie pracownik Wydawcy. I dobrze, że tak się stało, bo odkryłam książkę napisaną wyjątkowo pięknym językiem, takim dopracowanym, eleganckim, jaki dziś bywa często już rzadkością. Cieniutka to powieść, ale treściwa i wymowna. Zawierająca refleksję nad ważnymi sprawami, które są ponadczasowe. Bo dziś choć królowie to rzadkość, to władza nadal uderza do głów.
Głównymi bohaterami jest para znana powszechnie z Biblii. Król Herod to postać, którą kojarzą już dzieci. Okrutny władca, który chciał zgładzić małego Jezuska. Tyran gnębiący poddanych. Człowiek bez skrupułów i litości. Twardy przywódca, znany z rozpusty, bestialstwa, mściwości. A zarazem człowiek samotny, niekochany, nieszczęśliwy. Pewnego dnia spotyka kobietę. Ma to miejsce na drodze do Damaszku. Choć widzi ją tylko przez moment ona zapada mu w pamięć. I choć ma setki kobiet tylko ona jedna zaczyna go intrygować. Co ciekawe jest z nieprzychylnego mu plemienia z którym walczy na miecze. Losy Mariamne i Heroda splatają się.........
Lagerkvist opowiada historię dość dziwnego związku, gdzie pewne uczucia są jednostronne. Ona wpływa na tyrana niczym balsam. Owszem dzięki jej wstawiennictwu udaje się uwolnić wielu zamkniętych w lochach ludzi, ale Mariamne płaci za to sporą cenę. Wypiera się jej rodzina przypinając  łatkę zdrajczyni. Ona sama nie kocha. Czy jest kochana? Jeśli już to pożądana. A to do szczęścia kobiety jest niewystarczające.
Można długo rozważać tę historię, można oceniać postępowanie Heroda i jego towarzyszki w różnych aspektach. Dziwna to para. Srogi to król. Doświadczył wiele, zaznał wiele, a jednak do końca pozostał wierny swej naturze. Mógł być szczęśliwy, bogaty i kochany. Ale wybrał inny los.
"Mariamne" to książka o tym, jak człowiek potrafi skomplikować sobie życie, jak pozwala uciec szczęściu, przeciec mu przez palce.
Ciekawa to lektura, która pokazuje zarazem wielkość i małość potężnego władcy, który lgnie ku zagładzie niczym ćma do ognia. A mnie wciąż nurtują pytanie: dlaczego Mariamne wybrała dla siebie taki los?  I czuję, że chyba będzie ono w sferze pytań retorycznych. Odpowiedź na nie wydaje mi się bowiem jedną wielką i nierozwikłaną zagadką!
Moja ocena 5/10.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawcy.