niedziela, 24 czerwca 2018

Martyna Rokita, Zenon Martyniuk "Życie to są chwile"


Wydawnictwo Edipresse
data wydania 2017
stron 256
ISBN 978-83-7945-988-9

W roli głównej Król disco polo

Nie jestem zagorzałą fanką disco polo. Mój gust muzyczny podobnie jak literacki jest dość niesprecyzowany. Lubię czytać książki reprezentujące różne gatunki, podobnie jak lubię utwory z różnych półek. Nie słucham systematycznie disco polo i nie jestem zbyt zorientowana w tej klasie, ale te najsłynniejsze hity kojarzę. Zespół Akcent i jego lidera również. I nie od popularnego ostatnio hitu "Przez Twe oczy zielone", ale od starszej piosenki która ma już parę dobrych lat. Link do niej podaję bo nie wstydząc się czasem sobie ją słucham 


Wracając do książki - z racji, że chętnie sięgam po biografie osób ciekawych i mnie intrygujących przeczytałam opowieść o zdolnym chłopcu z Podlasia, który stał się gwiazdą. Swoja sławę zawdzięcza talentowi i pracowitości. Popularność nie przewróciła mu jednak w głowie i pozostał sobą. A moim skromnym zdaniem to największy sukces każdego celebryty. 
Urodził się w zwykłej rodzinie w małej wiosce. Kochał od dziecka sport i muzykę. Ta druga wygrała i ukształtowała życie Zenona, który podchodzi do swojej kariery z wielką pasją. Widać gołym okiem, że śpiew i bawienie publiczności czyni go spełnionym i szczęśliwym. 

Martyna Rokita swoją książkę napisała z wielką starannością i dokładnością. W 13- stu rozdziałach ukazała szczegółowo życie i karierę Martyniuka, a tekst uzupełniła wieloma zdjęciami. Lekturę czyta się z przyjemnością. Nie jest ona tylko laurką i nie jest stworzona pod publikę - Autorka nie szuka sensacji, nie dotyka plotek, ale skupia się na życiu rodzinnym i karierze opierając się na faktach. 
Mąż, tata, kolega, muzyk, artysta, syn, gwiazda muzyki i zarazem fan dobrego tanecznego brzmienia - to ukazane w tytule twarze Artysty, któremu sukces nie uderzył do głowy. Zenon Martyniuk pozostał nadal sobą, nie nabył gwiazdorskich manier i nie zmieniły go ciężko i uczciwie zarobione pieniądze. Wokalista ma swoje słabości, ale nade wszystko ceni rodzinę, fanów i przyjaciół. 
Książka napisana jest prostym językiem, obfituje w ciekawostki, anegdoty i zabawne sytuacje. Z jej kart bije pozytywna energia i zachęta by mimo przeciwności losu przeć do przodu i spełniać swoje marzenia, nie poddawać się i nie zrażać krytyką czy hejtem. 
Tytuł jest starannie wydany co zwiększa przyjemność lektury. W trakcie czytania oczywiście można podsłuchiwać sobie twórczość zespołu Akcent. 

sobota, 23 czerwca 2018

Agata Polte "To, czego nie widać"



Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2018
stron 304
ISBN 978-83-8116-351-4

Najciemniej bywa pod latarnią czyli to, co istotne bywa ukryte

Lubię dobre i mocne debiuty. Lubię odkrywać autorów, którzy nie boją się podejmowania w fabułach swoich książek mocnych i trudnych tematów. Lubię, gdy książka dostarcza emocjonalnego kopa, gdy razi jak prąd. Taka właśnie jest pierwsza w dorobku literackim powieść Agaty Polte - młodej, zaledwie 21-letniej Autorki, która miała odwagę pokazać temat, który zwykle uważany jest za tabu i chowa się go pod dywan. 
Patologia kojarzy się z rodziną, która ma zły status materialny, na stole króluje alkohol, a dorośli nie pracują i nie mają dobrego wykształcenia ani pomysłu na życie. Bywają jednak sytuacje, że dysfunkcje bywają także w tak zwanych dobrych domach, gdzie na pozór wszystko układa się perfekcyjnie i poprawnie. Rodzice dobrze zarabiają, status społeczny jest wysoki i nikt nie podejrzewa, że za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się czyjś dramat. 

Agata Polte w swojej pierwszej książce pokazała rodzinę, w której na pierwszy rzut oka wszystko gra. Piękny dom, dostatek, gosposia dbająca by wszystko było dopięte i dobrze funkcjonowało. Dobrze zarabiający rodzice, zdolne dzieci. A tak naprawdę... Wiecznie zapracowany ojciec, rozpieszczony dorosły synek, który pod pozorem zdolnego studenta ukrywa twarz młodego człowieka biorącego narkotyki, zmanierowana matka, która czuje się kimś lepszym od ogółu ludzi i uczennica klasy maturalnej, która czuje się ogromnie nieszczęśliwa i zaszczuta.  Życie Malwiny przypomina jeden wielki koszmar. Szkoła stawia spore wymagania, matka narzuca niemożliwy do udźwignięcia perfekcjonizm, pakiet dodatkowych zajęć i ciągłą krytykę. Nieustający potok nieżyczliwych słów, wyzwiska, hejt, pretensje, ciągłe ataki, nagany. Malwina nie może liczyć w domu na życzliwe słowo, wsparcie i zrozumienie. Jest non stop miażdżona przez potok gorzkich słów, wyzywana i szkalowana. To wprowadza nastolatkę w depresję. Dziewczynie nie chce się żyć, ma wszystkiego dość. Jej los odmienia poznana w szkole przyjaciółka i chłopak, który staje się bliski jej sercu. Te dwie osoby uświadamiają jej, że musi zawalczyć o sobie i stoczyć bój w którym stawką jest spokój i szczęście. Czy zaszczuta przez rodzinę Malwina znajdzie dość sił by powiedzieć matce stanowcze "nie"? 

"To, czego nie widać" to książka o młodzieży, dla młodzieży, ale nie tylko. To świetna lektura dla rówieśników głównej bohaterki, ale i idealna książka dla pokolenia jej rodziców. Autorka odważnie porusza w niej problem przemocy psychicznej, która nie zawsze jest widoczna dla świata, ale boli równie mocno jak fizyczne razy. Walka z nią jest trudna bowiem w tym wypadku ofiara jest zależna od rodzicielki. Postać Malwiny jest niezwykle ciekawie, ale i realnie nakreślona. Jej życie jest smutnym ciągiem dni które nie mają w sobie odrobiny radości. Na szczęście los stawia na drodze siostry Nikodema wrażliwego i niezmanierowanego chłopaka i dojrzałą przyjaciółkę, która jest katalizatorem zmian. Lektura z każdą przeczytaną stroną wciąga coraz bardziej i mocno zaciekawia. Napisana prostym językiem wyraźnie przemawia do serc czytelników i świetnie obrazuje trudny problem z którym zmaga się wiele młodych osób. Niepohamowane ambicje rodziców potrafią zmienić szkole lata w piekło. Nikt z nas nie jest przecież idealny, każdy ma prawo do potknięcia, popełnienia błędu. 
Zakończenie jest równie mocne jak cała fabuła i zaskakuje. Ta powieść to dobry debiut, który dostarcza garść emocji, wzruszenie i wiarę w to, że nie wszyscy ludzie są źli. Polecam nie tylko młodym miłośnikom literatury. 

piątek, 22 czerwca 2018

Gabriela Gargaś "Minione chwile"


Wydawnictwo Filia 
data wydania 2018
stron 400
ISBN 978-83-8075-425-6

Namiętna i nieodwzajemniona miłość prowadzi w ślepe zaułki

Miłość to najbardziej nieobliczalne z uczuć. Miłość ma różne oblicza. Miłość dodaje skrzydeł i przenosi góry, ale potrafi także zaprowadzić do piekła i zrobić z człowieka potwora. To taka miłość, w której kocha tylko jedna ze stron. To miłość, gdy jedna osoba kocha za dwoje.
Po lekturze najnowszej powieści Gabrieli Gargaś samoistnie nasuwa się pytanie czy warto kogoś kochać bez wzajemności? Z fabuły powieści płynie morał, że nie, bo niespełnione uczucie jest w stanie zniszczyć życie i na zawsze odciąć drogę do szczęścia. Taką wysoką cenę płacą najczęściej kobiety, które jak dwie główne bohaterki bardzo dobrej, najnowszej powieści Gabrieli Gargaś zakochują się bez wzajemności i są zabawką w ręku mężczyzn.
Anna ma trzydzieści pięć lat i zranione serce. By dojść do siebie po ogromnym miłosnym rozczarowaniu wyjeżdża do Szkocji. Tam chce zacząć nowe życie i zapomnieć o mężczyźnie, który potraktował ją niepoważnie mimo jej zaangażowania. Na obczyźnie próbuje ułożyć swój świat na nowo. Pomaga jej w tym praca w posiadłości Lady Abigail – bogatej starszej pani, której staje się opiekunką. Pracodawczyni opowiada Annie historię swojego życia. Ta staje się fundamentem fabuły książki, którą Ania marzyła, by kiedyś napisać. Owa opowieść jest naprawdę niesamowita i ekscytująca. Okazuje się bowiem, że nie tylko Polka stała się ofiarą źle ulokowanego uczucia...
Gabriela Gargaś ma w swoim dorobku już kilkanaście książek. Jej karierę śledzę od debiutu „Jutra może nie być”, który bardzo mocno zapadł mi w pamięć. „Minione chwile” są do niego bardzo podobne – niosą w sobie równie wielki ocean emocji. Dostarczają ich naprawdę wiele, a o książce trudno szybko zapomnieć. Nie jest to bowiem lektura, która błyskawicznie rozmywa się w pamięci po jej przeczytaniu. Ta powieść rodzi wiele myśli na temat miłości i jej różnych obliczy. Każdy z nas chce być kochanym i kochać. Los jednak nie zawsze pozwala dostąpić uczuciowego nieba. Gabriela Gargaś w swoim najnowszym tytule pokazuje to złe oblicze miłości. Wtedy jesteśmy w stanie zapomnieć o moralności i człowieczeństwie. Zraniona kobieta może stać się nieobliczalnym potworem, którego zaślepia zemsta.
Historia Lady Abigail to wzruszająca a zarazem mrożąca krew w żyłach opowieść, która chwyta za serce, ale i wywołuje dreszcze. Płynie z niej morał, by nie dać się wplątać w nieodwzajemnione uczucie. W miłości nie ma nic na siłę. Pochodzący z Polski Waldemar, którego Abigail poślubia to również postać dramatyczna i nieszczęśliwa. Pogubiony w życiu mężczyzna nie potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Zraniony przez świat nie jest w stanie kochać i dokonywać wyborów.
„Minione chwile” to warta uwagi książka, która ma wiele atutów. Mnie urzekł jej niesamowity klimat. Po leniwym zbudowanym głównie z dialogów początku przychodzi czas na historię z ubiegłego wieku, którą chłonęłam ciekawa jej zakończenia. Fabuła powieści ma wiele zawirowań i nie dających się przewidzieć zakrętów. Lektura trzyma w napięciu do ostatniej strony, a jej zakończenie budzi dość mieszane uczucia. Polecam tę powieść zwłaszcza tym, którzy lubią szkockie klimaty oraz osobom, które nie znają jeszcze prozy tej zdolnej polskiej pisarki. „Minione chwile” z pewnością nie rozczarują i okażą się idealną propozycją na wakacyjne upalne dni.


środa, 20 czerwca 2018

Edyta Świętek "Powiew ciepłego wiatru"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2018
stron 496
ISBN 978-83-7674-700-2
seria Spacer Aleją Róż tom V

Powieść o rozczarowaniu 

Wszystko, co dobre niestety ma swój koniec. Dotyczy to także ulubionych serii książkowych. Saga nowohucka autorstwa Edyty Świętek liczy pięć tomów. Za mną lektura całego kompletu, przy czym ostatnia część tej znakomitej opowieści okazała się najbliższa memu sercu i zabrała mnie w sentymentalną podróż. Lata, w których rozgrywa się jej akcja (1977-1990) to czasy których byłam naocznym świadkiem jako przedszkolak i uczennica szkoły podstawowej. Właśnie dlatego tak emocjonalnie przyjęłam opisane wydarzenia i perypetie rodziny Szymczaków, która stała mi się bliska jak własna.
Socjalizm ma się źle, a jego założenia zdecydowanie się nie sprawdzają. Ludzie mają dość. Po chwilowym polepszeniu dzięki polityce życia na kredyt Gierka, nadchodzą ciężkie czasy. Czasy kryzysu, podwyżek, kolejek i totalnego braku wszystkiego poza octem. Żywność i inne dobra stają się reglamentowane, a to wywołuje opór klasy robotniczej i nie tylko. Także w Nowej Hucie zaczyna wrzeć jak w tyglu. Robi się niespokojnie, a władza nie potrafi przyznać się do błędów i zaczyna tłamsić demonstracje oraz strajki. A nasi bohaterowie? Ci, którzy przyjechali do najmłodszej dzielnicy Krakowa i budowali w pocie czoła pomnik socjalizmu przeżywają jesień życia. Mają dorosłe dzieci, a na świecie pojawiają się ich wnuki. Starość nie zapowiada się jednak spokojnie, a życiowe bilanse nie są zbyt korzystne. Przychodzi nostalgia, żal młodości, która upłynęła na ciężkiej pracy i nie przyniosła obfitego plonu. Życie nie rozpieszcza, a przyszłość jawi się w niezbyt przyjaznych kolorach.
Szymczakowie i Pawłowscy są reprezentantami pokolenia, które w dużej mierze oszukano. A oni sami budowali ustrój, z którym zarazem walczyli. Pokolenie ich dzieci zdecydowanie podniosło głowy w walce o zmiany i prawdziwą wolność. Ta nadeszła, ale okazała się nie tak piękna, jak się spodziewano.
Ostatni tom tego cyklu to powieść o rozczarowaniu. O walce i gorzkim smaku nie porażki, a zwycięstwa. O tym, że spełnione marzenia nie zawsze okazują się tym, czego chcieliśmy. Fabuła idealnie odzwierciedla opisane czasy. Pokazuje ich szary koloryt i przejaskrawione barwy wywalczonej zmiany, która szybko okazała się brutalna i równie niesprawiedliwa.
Powieść wzrusza, zapiera dech w piersiach i nastraja bardzo nostalgicznie oraz melancholijnie. Dużo w niej smutnych scen, dużo wątków kończy się bez happy endu. Walka okazuje się często bojem z wiatrakami. Jednostki płacą olbrzymią i osobistą cenę. Autorka uwieńczyła swój cykl w sposób doskonały i świetnie podsumowała życie i trud pokolenia, które odważnie walczyło z komunizmem.
Ten tom czytałam z wielką tęsknotą. Była to niesamowita podróż do lat dzieciństwa, które mimo szarości miało swój urok i smak. Nie obyło się bez łez, odsłuchania wspomnianych w tekście utworów muzycznych i obejrzenia zdjęć Nowej Huty z tamtych lat. Po przeczytaniu ostatniego zdania nadszedł smutek z powodu pożegnania ulubionych bohaterów i miejsc, które stały się bliskie.
Ta pięciotomowa saga to wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju cykl, który zasługuje na uznanie i wielkie brawa. To ambitna seria pełna prawdziwej historii i skomplikowanych ludzkich losów. Gorąco polecam te książki zakochanym w sagach i lubiącym doskonałe lektury obyczajowe w których ton fabule nadaje autor i historia.

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Joanna Jax "Zemsta i przebaczenie. Rzeka tęsknoty"


Wydawnictwo Videograf
data wydania 2017
stron 416
ISBN 978-83-7835-536-6

Wojna jest źródłem z którego wypływa rzeka tęsknoty

Wojna powoduje wiele potwornych wydarzeń, wyzwala zło i sprawia, że negatywne uczucia i emocje biorą górę nad tymi dobrymi. Wśród nich jest również tęsknota, która męczy i dręczy m.in. bohaterów trzeciego tomu popularnej sagi pióra Joanny Jax "Zemsta i przebaczenie". Jego akcja rozgrywa się w latach 1942-1943. To czas w którym ludzie w całej Europie tracą nadzieję na rychłe zakończenie działań zbrojnych. W tym wojennym piekle jakoś trzeba żyć, walczyć o kolejny dzień, mijać się ze śmiercią i unikać choćby takich pułapek jak łapanki czy aresztowania. 
Trzecie spotkanie z ulubionymi bohaterami poznanymi we wcześniejszych tomach okazało się nie lada gratką, ale była to też niezwykle wymowna lekcja historii. Śledząc losy zwykłych ludzi łatwo bowiem dostrzec prawdziwe oblicze wojny. Jej tragizm i okrucieństwo, które dotyka zwłaszcza tych najsłabszych. I tu wspomnę postać Szymka - podopiecznego Lewina, którego postać i czyny tak mocno chwyciły mnie za serce, tak bardzo poruszyły i perfekcyjnie pokazały jak konflikt zbrojny wpływa na psychikę dziecka. A co się działo u innych bohaterów z pierwszego planu?

Julian i Alicja ukrywają się  po ucieczce mężczyzny z Pawiaka i zabójstwie kochanka Alicji Martina Grossa. Choć są w poważnych tarapatach ich uczucie rozkwita. Owocem tego związku jest ciąża, która bardzo cieszy zakochanych. Alicja nie potrafi jednak biernie czekać na narodziny dziecka i chce wrócić do czynnej służby w podziemiu. Mimo wojny jest bardzo szczęśliwa nosząc pod sercem dziecko ukochanego. Los jednak okazuje się wobec tej pary bardzo okrutny...
Hanka z Nadią mieszkają w Magnuszewie. Wraz nimi jest Irenka, która poznaje tam swojego przyszłego męża Kazimierza. Igor Łyszkin realizuje kolejne szpiegowskie misje - udaje się do Kijowa i wciela w skórę niemieckiego żołnierza schwytanego do niewoli. Adrianna żyje z Emilem i ich synkiem Karolem. Emil jednak traci głowę dla Renatte Zoll, a Ada poznaje Kamila Grotowskiego dla którego rzuca ojca swego dziecka. Jednak i jej szczęśliwe życie nie jest pisane...

Trzeci tom okazał się równie doskonały jak książki wcześniej wydane w tym cyklu. Szczególnie wstrząsnęły mnie obrazy oblężonego Leningradu jak i warszawskiego getta i warunków życia w nim ludności żydowskiej. Lekturze wielokrotnie towarzyszyły łzy i ogromne wzruszenie. Autorka niezwykle plastycznie splotła prawdziwe wydarzenia w życie wykreowanych przez siebie postaci. Akcja powieści jest dynamiczna i nieprzewidywalna. Motywem przewodnim w fabule jest tęsknota. Bohaterowie zmęczeni wojną tęsknią za spokojem, normalnością, zwyczajnym życiem, ale i tymi którzy zaginęli i odeszli. Brak im normalnego jedzenia, męczą naloty gestapo, wykańcza niepewność jutra. Trudno cieszyć się życiem, gdy brakuje żywności, lekarstw, pewności, że uniknie się aresztowania czy wywózki do obozu. Wojna zmienia charaktery, łamie dusze, odbiera normalność. A jednak ludzie stłamszeni i zmęczeni znajdują w sobie wciąż nowe pokłady sił by iść do przodu, walczyć, odżywają w nich ludzkie uczucia i dawne przyjaźnie. Bohaterowie zmieniają się obciążeni balastem tego, co dzieje się wokół. Przechodzą metamorfozy na lepsze i gorsze. 
Joanna Jax nie krytykuje, ale i nie chwali. Pozwala sobie na pokazanie prawdziwego oblicza wojny i jej wpływu na poszczególnie jednostki. Pozwala nam zobaczyć tamtą rzeczywistość z różnych stron - oczami wrogów i przyjaciół, kobiet i mężczyzn, charakterów które nie są do końca ani czarne ani białe a zakurzone wojennym pyłem. I to jest moim zdaniem wielkim walorem tej lektury. 
To doskonała saga i dlatego gorąco ją polecam. Z każdym tomem jestem coraz mocniej w niej zakochana. Ciekawa tomu czwartego zachęcam do lektury i wracam do wojennej rzeczywistości z "Morzem kłamstwa". Wrażenia oczywiście wkrótce na blogu. 

piątek, 8 czerwca 2018

Bartek Dobroch "Artur Hajzer. Droga Słonia"



Wydawnictwo Znak
data wydania maj 2018
stron 544
ISBN 978-83-2404-949-3

Opowieść o Słoniu co po górach chodził

W maju ukazała się kolejna książka napisana przez Bartka Dobrocha. Jest to lektura poświęcona legendarnemu polskiemu himalaiście, który jest nie tylko zdobywcą kilku ośmiotysięcznych himalajskich kolosów, ale i twórcą programu Polski Himalaizm Zimowy, w ramach którego Polacy zapisali się na kartach kronik i dzielnie kontynuowali dzieło Lodowych Wojowników rozpoczęte w latach 80. XX wieku.
Urodzony w Zielonej Górze w 1962 roku Artur swoją górską ścieżkę rozpoczął jak wielu poprzez harcerstwo. Dzięki pracy, uporowi i odwadze osiągał pierwsze sukcesy. Prawdziwą wspinaczkę rozpoczął od Tatr, a potem nadszedł czas na Alpy, góry Azji i wreszcie Himalaje. Swój pierwszy ośmiotysięcznik złoił w 1986 roku. Wspinał się wtedy jako młody alpinista z gronem największych sław złotej ery polskiego himalaizmu. Wiązał się liną z Wandą Rutkiewicz, Krzysztofem Wielickim czy Ryszardem Wareckim. Jego wielokrotnym partnerem i mentorem był Jerzy Kukuczka, którego określano mianem górskiego ojca Artura. Zaszczepione przez Andrzeja Zawadę idee kontynuował, gdy wielcy wspinacze starszego pokolenia zginęli w górach czy odeszli na emeryturę. Był twórcą, szefem i kierownikiem wielu wypraw w ramach PHZ. Dał się poznać nie tylko jako doskonały himalaista, ale i organizator, koordynator akcji ratunkowych jak również człowiek biznesu.
Góry kochał, ale był w stanie porzucić je na wiele lat, by w końcu w nie wrócić i osiągnąć spektakularne sukcesy.
Bartek Dobroch nad ową publikacją pracował trzy lata. Zbierał materiały, przeprowadzał wywiady, rozmawiał z rodziną, bliskimi, partnerami i podopiecznymi Artura, do którego przylgnął pseudonim Słoń. Z zapisanych na kartach książki słów wyłania się postać niezwykle barwna, ciekawa i nietuzinkowa. Trudny charakter, twarda osobowość, marzyciel a zarazem mężczyzna mocno stąpający po ziemi. Wizjoner i człowiek interesu. Pokorny uczeń i rzetelny nauczyciel zarażający innych swoją pasją. Dyplomata, negocjator i przyjaciel, na którego można liczyć. Wymagający mentor i osoba mająca swoje wady oraz słabostki. Mąż i ojciec, kolega i zawodowiec. Autor dwóch książek i zwolennik pokonywania własnych słabości oraz przeszkód od losu. Człowiek odważny, a zarazem wrażliwy i biorący sobie wiele spraw głęboko do serca.
Autor szczegółowo pokazuje sylwetkę swojego bohatera poprzez opinie pozytywne i słowa krytyczne. Nie gloryfikuje, ale sprawiedliwie odnotowuje nie tylko górskie sukcesy, ale także i potknięcia oraz porażki. Artur Hajzer wyłania się z tego tytułu jako typ niepokorny, jako człowiek stawiający sobie ambitne cele i wymagający wiele nie tylko od innych, ale i od siebie. Jego nagła śmierć w górach zostaje owiana woalem tajemnicy. Faktem jest że 7 lipca 2013 roku po raz ostatni opuścił namiot i wziął do ręki linę. Czy był to nieszczęśliwy wypadek czy awaria sprzętu? Polskie środowisko himalaistów odniosło wielką stratę, ale rozpoczęte przez Artura Hajzera dzieło jest nadal kontynuowane.
Najnowsza książka Bartka Dobrocha to najlepsza górska biografia jaką przeczytałam. To lektura wyjątkowo dobrze wyczerpująca temat i przybliżająca postać, która zasługuje na szacunek i uznanie. Artur Hajzer to wzór partnera w górach, to osobowość, która inspiruje do łamania barier i przekraczania granic. Jego życie jest dowodem na to, że można realizować wszelkie marzenia i tworzyć historię zajmując się tym, co nam w duszy gra. Atutami tej biografii jest obiektywne podejście do osoby głównego bohatera i przystępne pokazanie sylwetki wspinacza, który myśli i działa inaczej niż przeciętny zjadacz chleba. Dla szaraków świat gór jest bowiem zamknięty i niedostępny, ale i niezrozumiały. Poznanie sylwetki tak Wielkiej Legendy może stać się bardzo cenną przepustką, która otwiera nowe horyzonty. Wspaniała biografia godna polecenia nie tylko miłośnikom gór.

środa, 6 czerwca 2018

Anna Szepielak "Przekroczyć rzekę"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2018
stron 480
ISBN 978-83-8075-422-5

Życie wymaga od nas pokonywania granic, które wydają się nie do przekroczenia

Najnowsza powieść Anny Szepielak przenosi nas w przeszłość, do czasów kiedy Polski nie było na mapie Europy. Jej akcja ma miejsce pod koniec dziewiętnastego wieku, a główną bohaterką jest młoda kobieta Julia Zarzewska. Osierocona przez nagle zmarłą w tragicznych okolicznościach matkę, pięcioletnia dziewczynka zostaje powierzona przez ojca pod opiekę mieszkającej w Krakowie ciotki Barbary. Julia mało pamięta ze swojego dzieciństwa, ale boli ją fakt porzucenia przez tatę. Po osiągnięciu pełnoletności i zdobyciu stosownego wykształcenia panna Zarzewska podejmuje posadę guwernantki. Jej pracodawczyni zwalnia ją nagle z powodu plotek o mrocznej, pełnej szokujących tajemnic i owianej skandalami przeszłości familii Zarzewskich. Julia szybko otrzymuje kolejną propozycję pracy w galicyjskim dworze położonym blisko jej rodowej siedziby. Właścicielem owego domostwa jest krewny dziewczyny, który jako wdowiec samotnie wychowuje jedenastoletnią córkę. Nasza bohaterka przyjmuje ową posadę nie tylko ze względów ekonomicznych. Julia chce wrócić w rodzinne strony i poznać wydarzenia sprzed lat. Chce się dowiedzieć co właściwie stało się feralnej nocy, kiedy zmarła jej mama. Okazuje się, że te tragiczne chwile są tylko prologiem w lawinie tajemniczych zdarzeń...
„Przekroczyć rzekę” to nie pierwsza książka Anny Szepielak, którą przeczytałam. Lektura zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i okazała się idealną propozycją z kręgu powieści obyczajowych. Czytając ich wiele czułam pewne przesycenie powtarzającymi się tematami, na których oparta była ich fabuła. Ten tytuł okazał się oryginalny i niesztampowy oraz pełen świeżości niczym morska bryza. Lektura zajęła w pełni moje myśli i sprawiła, że na czas jej czytania stałam się nieobecna dla świata. To przepiękna powieść, która przenosi nas w inne czasy, w których panowały inne obyczaje i normy moralne. Ludzkie dylematy i bolączki były takie same jak dziś. Zazdrość, namiętność, zemsta identycznie jak współcześnie oplatały ludzkie dusze i stawały się podwalinami tragicznych wydarzeń.
Książka ma bardzo wiele zalet. Urzeka język i elegancki styl, jakim została napisana. Dbałość o język, wyważone tempo fabuły, ogromna ilość emocji sprawiają, że czytanie jest prawdziwą ucztą. Piękne i plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię. Z każdej strony bije tajemniczość i wieje grozą. Poznając przeszłość Julii i jej bliskich rozszyfrowujemy mroczną historię, która obfituje w wiele znaków zapytania. Autorka odkrywa ją nam powoli w atmosferze pełnej napięcia.
Julia okazuje się sympatyczną bohaterką, a zarazem dzielną dziewczyną gotową do stanięcia twarzą w twarz z pogmatwaną przeszłością. Ona wie, że bez poznania swoich korzeni i odkrycia sekretów sprzed lat jej szczęśliwa przyszłość jest czymś nierealnym. Zagłębiając się w przeszłość przypomina sobie pewne fakty, uświadamia sobie kim jest, ale i spotyka uczucie, które jest łącznikiem dziś z wczoraj. Tytułowa rzeka jest symbolem – klamrą, która spina przeszłość z tym jest teraz. Jej przekroczenie jest wyrazem odwagi na zmierzenie się nie tylko z faktami, ale i ludzkimi plotkami, pomówieniami i zawiścią.
Książkę czyta się lekko i z wypiekami na twarzy. Wzrok cieszy jej przepiękna okładka, a umysł pieści jej treść pełna niespodzianek i zdecydowanych zwrotów akcji. Ten tytuł z całego serca rekomenduję. Polecam go tym, którzy lubią twórczość Rodziewiczówny czy Mniszkówny. Zachęcam do przeczytania jej osoby, które cenią wyjątkowe sagi rodzinne z historią w tle. Książce przyznaję najwyższą notę i czekam z niecierpliwością na kolejny tom cyklu Dziedzictwo rodu, który ta powieść otwiera.


poniedziałek, 4 czerwca 2018

Tanya Valko "Arabski syn"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2018
stron 608
ISBN 978-83-8123-246-3

Człowiek to taka istota, która zrobi wszystko by przetrwać

Kocham sagi i kocham książki, które napisała Tanya Valko. Sagę arabską ubóstwiam i od kilku lat śledzę losy Polki Doroty oraz jej dwóch córek. Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny tom, a jak zatopię się w jego treść to przenoszę się w tamten świat i nic nie jest mnie w stanie odciągnąć od arabskiej rzeczywistości. Nic dziwnego, że i tę, najnowszą książkę połknęłam w mgnieniu oka. Lektura okazała się idealna, równie dobra jak poprzednie części, trzymająca w napięciu i obrazująca współczesną sytuację na Bliskim Wschodzie. Niestety, nie jest tam pięknie i spokojnie. Ten obszar świata rujnują konflikty zbrojne i fanatycy, a cierpią zwykli ludzie i piękne obiekty, które zostają zrównane z ziemią. To bardzo smutne, choć  prawdziwe. 

A co dzieje się u Darii i Miriam? Czy siostry nadal mają tendencję do wpadania w tarapaty i komplikowania sobie życia? Czy popełniają błędy i narażają swoje życie? 
Niestety tak. 

Daria wraz Johnem uciekają z kalifatu jak zaczyna pachnięć klęską. Dżihadiemu udaje się wyprowadzić na swoje konta sporą kwotę z rachunku Państwa Islamskiego. Za te pieniądze wiedząc, że jest poszukiwany chce sobie kupić nową tożsamość i nowy wygląd. Daria stoi na rozdrożu. Z jednej strony ma w sobie dla ukochanego pewne uczucia, ale i go nienawidzi. Będąc w ciąży ma jednak ograniczone pole manewru i pewne grzechy obciążają jej sumienie. Czy uda jej się wyjść bez szwanku z dość podbramkowej sytuacji i rozpocząć nowe życie?
Miriam wraz mężem rusza na poszukiwania siostry. Jak się okazuje to bardzo niebezpieczna misja za którą musi zapłacić bardzo wysoką cenę. Czy warto postawić na szali spokój własnej rodziny by ratować krnąbrną siostrę, która już nie raz wplątała się w poważne kłopoty? 
Dorota nie jest szczęśliwa w swoim związku. Czuje się samotna i niezrozumiana. Ma wrażenie, że jej życie to już tylko ciąg monotonnych dni wypełnionych rutyną i szarością. Czy jej serce ma jeszcze szansę mocniej zabić i wystukiwać rytm miłości? 

Wszystkie te kwestie przestaną być tajemnicą jeśli sięgnięcie po siódmy tom Arabskiej Sagi, w której  ja z niewysłowioną czytelniczą przyjemnością zaczytuję się już kilka lat. 
Co mnie tak mocno przyciąga to tej serii?
Główne bohaterki, które mają naprawdę interesującą osobowość i skłonności do komplikowania życia sobie i innym w sposób bardzo wyrazisty i mocny.
Sceneria w jakiej rozgrywa się akcja.
Historia, która rozgrywa się na naszych oczach, a która wplata się w życie wykreowanych przez Autorkę postaci.
Możliwość poznania fascynującej mnie kultury.
Świetnie poprowadzona fabuła i magiczny klimat jaki bije od każdego tomu.
To wystarczy bym teraz skupiła się jedynie na pochwałach, bo krytykować choćbym mocno chciała nie mam co. 

"Arabski syn" to książka rewelacyjna, która pozwala nam przenieść się w inny świat, zrozumieć co dzieje się w regionie arabskim i spędzić kilka godzin z nietuzinkowymi kobietami, które są dzielne, a zarazem mają wady. Wbrew pozorom nie jest to powieść cukierkowa i pełna pięknych barw. Z jej kart bije brutalność, smutek i groza. Terroryzm pokazuje swoje bestialskie oblicze, zmienia ludzi w potwory i zmusza do podeptania pewnych cennych wartości oraz godności człowieka. W imię chorych ideałów, pod woalem zakłamania dzieje się piekło, które najbardziej rani najsłabszych - dzieci, które są pozbawione normalności i domowego ciepła. 
Czytając miałam w oczach łzy, byłam wściekła i smutna. Współczułam, ale i miałam ochotę pewne osoby udusić gołymi rękami. Emocji nie brakowało, a zakończenie wyraźnie dało znak, że to nie koniec, że pojawi się kolejny tom. Czekam na niego z niecierpliwością. Gorąco polecam tę serię, zapraszam do arabskiego świata, który możecie poznać oczami Polki i jej córek. To jedyna w swoim rodzaju przygoda, której nie zapomnicie.