niedziela, 31 marca 2019

Karolina Kozioł "Moja dzika Syberia"


Wydawnictwo Psychoskok
data wydania 2019
stron 106
ISBN 978-83-8119-416-7

Warto podążać za marzeniami

Warto mieć marzenia i warto za nimi podążać. Warto je spełniać i czuć to jedyne w swoim rodzaju uczucie, gdy coś o czym marzymy daje poznać swój smak. W duszy Karoliny Kozioł - aktorki, autorki i podróżniczki zrodziło się marzenie, by poznać Syberię, by ją zobaczyć na własne oczy, by ją odkryć. Niewiele się zastanawiając w towarzystwie przyjaciółki wybrała się do Rosji. Narodzony na spontanie plan okazał się wspaniałą przygodą i niezwykłym doznaniem. Migawki z podróży Koleją Transyberyjską zostały spisane w książce, która przenosi nas do innego świata. Świata, który jest jedyny w swoim rodzaju i ma w sobie niezwykły urok, niepowtarzalną magię. Trasa liczy wiele kilometrów. 

Nakreślony ręką młodej kobiety reportaż jest bardzo treściwy i zawiera w sobie wiele obrazów oraz refleksji. Daje nam możliwość zobaczenia przepięknej krainy oczami młodej osoby, która chłonie go zachłannie i z wielką ciekawością. Interesuje ją nie tylko krajobraz, ale i spotkani ludzie. Architektura i kultura, obyczaje i tradycje. Swojej relacji Autorka nie upiększa. Z odwagą pokazuje to, co widzi. Nie zawsze jest to obraz bez wad. W treści znajdziemy sporo praktycznych rad, które pomogą odbyć podróż tą trasą, zobaczymy osobliwości jak i poznamy ludzi, którzy żyją w sposób inny niż w Europie. Zagościmy na narciarskim stoku i odkryjemy piękno pierwszych szusów, ale i pokonywanie barier, które ograniczają nas samych. Spotkamy się z szamanem, spojrzymy na tereny, gdzie kiedyś znajdowały się łagry. 

Podróż jest nie tylko drogą służącą poznaniu czegoś nowego, ale i sposobem na odkrycie samego siebie. Karolina Kozioł udowadnia to w wielu miejscach swojej relacji. Publikacja nie jest długa. I to jej jedyna wada, bo chciałby się poczytać jeszcze więcej. Ma w sobie jednak dużo treści. To lektura mocno energetyczna, dodająca sił i wiary w siebie. Zachęcająca do łamania barier, do chłonięcia życia, do odkrywania jego dziewiczych kart. Niemożliwe nie istnieje. Stać nas na wiele, tylko wielokrotnie musimy pokonać własne ograniczenia i rozerwać więzy, które sami dla siebie motamy. Życie jest podróżą. Tylko od nas zależy jej trasa. To najcenniejsza rada jaką wyniosłam z tego tytułu. Zachęcam Was do przeczytania go i odkrycie Syberii z Karoliną Kozioł. 

wtorek, 26 marca 2019

Jola Caputa "Przepisy Joli. Od śniadania do kolacji"



Wydawnictwo Edipresse
data wydania 2019
stron 226
ISBN 978-83-8164-046-6

Gotuj z Jolą!

Lubicie gotować? Kochacie zajadać się z bliskimi i przyjaciółmi własnoręcznie wykonanymi daniami? Mam dla Was super książkę dzięki której nauczycie się przyrządzać potrawy smaczne, niewymagające wybitnych umiejętności, a których wykonanie nie wymaga wydania fortuny. 
Z ręką na sercu przyznaję się, że sama dziś z zebranych w publikacji przepisów wyczarowałam obiad i deser. Odkryłam nowe smaki i zakochałam się w dwóch rodzajach placków. 


Jola Caputa to znana w sieci marka. To blog i profil na Facebooku, który ma wielu fanów. Prowadzi je cudowna kobieta dla której gotowanie jest pasją i która preferuje domową, smaczną kuchnię. Jej przepisy zostały zebrane w książce, która trafiła na księgarski rynek i jest przepięknie oraz starannie wydana. Piękna okładka, twarda oprawa, idealny format, prześliczna wklejka i rewelacyjne zdjęcia potraw to z pewnością jej wielkie atuty. 


W napisanie książki Autorka włożyła całe swoje serce i wierzcie mi, że to namacalnie i wyraziście czuć w każdej z receptur. Tytuł dedykowany jest Czytelnikom, których Pani Jola zaprasza do wspólnego gotowania. Mając tak ciekawe przepisy ta czynność staje się przygodą i wielką frajdą. Daje też prawdziwą radość, gdy z prostych składników wyczarowujemy coś mega pysznego. 

Publikacja podzielona jest na cztery części odpowiadające porom roku, a w każdej z nich znajdziecie propozycje na śniadania, obiady i kolacje. Przepisy komponują się z sezonowymi produktami, które są dostępne szczególnie w danej porze roku. 
By gotować z Jolą nie trzeba być kulinarnym mistrzem. Wykonania potraw mogą podjąć się osoby mające niewielkie pojęcie o tworzeniu wspaniałych arcydzieł. 


Przepisy są bardzo różnorodne, szybkie do wykonania i niezbyt kosztowne. Sposób wykonania ich jest przejrzyście i czytelnie spisany. 


Jako poradnik ten zbiór z serca polecam. To wspaniały przewodnik w rozpoczęciu przygody z gotowaniem, jak i ciekawa propozycja dla tych, którzy całkiem dobrze radzą sobie w kuchni. 
Zatem chochle, noże i łyżki w dłoń. Życzę Wam z Autorką smacznego!!!

środa, 20 marca 2019

Graham Bowley "Bez powrotu. Życie i śmierć na K2"



Wydawnictwo Czarne 
data wydania 2019
stron 320
ISBN 978-83-8049-790-0

Nie każdy wraca ze szczytu do bazy

Góry, zwłaszcza te najwyższe, są przepiękne. Widok z ich szczytów zapiera dech w piersi. Nic więc dziwnego, że co roku wielu śmiałków z całego świata wyrusza do Pakistanu i Nepalu, by spróbować wspinaczki na czternaście ponadośmitysięcznych kolosów. Wśród wspinaczy są profesjonaliści i amatorzy – tzw. klienci komercyjni, którymi opiekują się wynajęci szerpowie i tragarze. Choć obie grupy dzieli spora różnica umiejętności, w górach nie ma sentymentów i każdy, kto chce je poskromić, gra w rosyjską ruletkę. Stawką jest zdobycie szczytu oraz własne życie i zdrowie. Mimo że w świecie lodu, śniegu i mrozu oraz dużych wysokości jest bardzo niebezpiecznie i nie ma żadnych gwarancji, nie brakuje osób, które chcą postawić nogę na wierzchołku.
K2 to szczyt wyjątkowy. Nie jest najwyższy, bo pod tym względem ustępuje Everestowi. Jest za to trudniejszy technicznie w zdobyciu, położony w bardziej srogim klimacie i dotąd niezdobyty zimą. Nazywa się go Górą Mordercą, bo śmiertelność wspinaczy, którzy wyszli z bazy ku jego wierzchołkowi, jest wyjątkowo duża. K2 fascynuje i zabija, kusi i zbiera śmiertelne żniwo. I choć technika idzie do przodu, a przez lata wprowadzono sporo udogodnień, urządzeń i systemów, to góra wraz z aurą wciąż skutecznie zastawia śmiertelne pułapki. Najtragiczniejszym sezonem w historii zdobywania tego szczytu był rok 2008. W sierpniu, a więc letnią porą, podjęto się ataku szczytowego w którym uczestniczyli szerpowie i wspinacze z wielu krajów. Wskutek oberwania się seraka i innych wypadków zginęło 11 osób.
O tych smutnych wydarzeniach opowiada książka Grahama Bowleya, ekonomisty z wykształcenia i dziennikarza z zawodu, który do czasu rozpoczęcia pracy nad publikacją nie był związany ze światem gór. Nie wspinał się, nie znał zasad panujących w świecie ośmiotysięczników i kompletnie go to nie pociągało. Gdy zaczął pracę nad publikacją, przeprowadził wiele rozmów i wywiadów, wysłuchał mrożących krew w żyłach wspomnień. Wtedy zaczął odkrywać piękno jedynego w swoim rodzaju środowiska, w którym człowiek wydaje się wyjątkowo słaby i maleńki niczym kropla w oceanie.
Książka opisuje przede wszystkim wydarzenia z 2008 roku, ale w jej treści znajdziemy fakty z historii zdobywania tej góry. Autor krok po kroku wprowadza nas w grono wspinaczy, relacjonuje ich postępy, przedstawia ich przeżycia i obawy. Słowami pokazuje tych, którzy odważnie ruszyli ku górze. Tekst czyta się zachłannie, a lekturze towarzyszą ogromne emocje. Zagłębiając się w kolejne rozdziały, miałam wrażenie, jakbym sama kroczyła wpięta w linę wraz z wieloma osobami, które miały to samo marzenie. Zrozumiałe jest, że czytając o tragedii, doszukujemy się jej przyczyn. A pytania, które zadajemy, towarzyszą nam od pierwszych do ostatnich stron lektury. Podsumowanie nieco mnie zaskoczyło. Owszem, zawiedli w pewnych kwestiach ludzie, ale to siły natury były decydujące. Poza tym przychodzi do głowy jeszcze jedna brutalna prawda. W tak wysokich górach, w strefie śmierci, nie da się wszystkiego przewidzieć i nie ma warunków na akcje ratunkowe jak niżej. Tam, wysoko, gdzie tlenu jest tak mało, człowiek znajduje się na granicy życia i śmierci. I musi liczyć przede wszystkim na siebie.
Książka jest napisana nieco chaotycznie, ale przez to doskonale komponuje się z miejscem, w jakim znajdują się opisani ludzie. Wysokie góry to świat chaosu, świat ryzyka, w którym piękno idzie za rękę tragedią. „Bez powrotu” to książka nie tylko dla miłośników gór. To rewelacyjnie napisany reportaż, który mrozi krew w żyłach. Tytuł wzrusza, szokuje, daje porządnego kopa, ale i namawia, by mimo wszystko wyruszyć na górskie szlaki. Gorąco polecam tę lekturę i wejście do świata, który jest dla wielu niczym narkotyk.

czwartek, 14 marca 2019

Magdalena Kołosowska "Słońce za horyzontem"


Wydawnictwo Replika
data wydania 2019
stron 320
ISBN 978-83-7674-746-0

Powieść, która okazała się doskonałym lekarstwem na udręczoną duszę

Życie każdego człowieka to dobre i złe chwile. Gdy szczęście się od nas odwraca szukamy wszelkich sposobów by poprawić sobie nastrój, by odetchnąć i odpocząć. By nabrać sił do walki i zmagania się z problemami. Dla mnie sprawdzonym sposobem terapeutycznym są książki. Od lat, gdy coś mi na duszy siedzi sięgam po literaturę by ukoić nerwy. Teraz też potrzebowałam książkowej otuchy w trudnych chwilach. Jako książkowy lek wybrałam najnowszą powieść jednej z moich ulubionych polskich Autorek. To pierwszy tom sagi Lepsze jutro. Powieść okazała się strzałem w dziesiątkę, a ja zakochałam się w niej na dobre. Czytało mi się nad wyraz dobrze, bo fabuła nie była słodka, mdła i pełna idealnych zdarzeń. Fabuła okazała się bardzo prawdziwa i życiowa, a tym samym skutecznie podniosła mnie na duchu i naprawdę pokrzepiła. 

Główną bohaterką jest trzydziestolatka, która ma na imię Kinga. Wydaje się być spełnioną zawodowo i prywatnie kobietą. Wprawdzie jej mąż pracuje poza Polską, wprawdzie para spłaca kredyt finansowy, ale łączy ich wiele i wydają się być zgodnym związkiem. Pozory jednak mylą. Kinga ze względów zdrowotnych musi odstawić antykoncepcję, a jej mąż w trakcie odwiedzin nie reaguje z entuzjazmem na pomysł bycia rodzicem. Gdy Kinga mówi o planowaniu dziecka zrywa się niczym nagła letnia burza solidna awantura. Małżonkowie rozstają się w gniewie, żona nie odwozi męża na lotnisko. Nie mija wiele dni, gdy naszą bohaterkę odwiedza brat jej męża i przynosi hiobowe wieści...
Nowina jest niczym cios prosto w serce... Kinga się jej kompletnie nie spodziewała...

Od pierwszego zdania ta powieść mnie wchłonęła. Czułam, że główna bohaterka to ktoś bardzo mi bliski niczym genetyczny bliźniak. Zaczytałam się i książka otuliła mnie. Zrelaksowałam się i spędziłam fantastyczne chwile wytchnienia będąc w dość podłym nastroju z powodu pewnych spraw. 
Kinga jest bardzo sympatyczną bohaterką, spełnia się zawodowo i ma plany. Musi zmierzyć się z zawodem miłosnym, odrzuceniem, stratą. Musi poskładać swój świat od nowa.  I robi to, choć nie jest jej łatwo. Jest bardzo naturalna, bardzo prawdziwa. Fabułą Małgorzata Kołosowska udowadnia, że w życiu nie ma nic pewnego, że miłość czasem gaśnie i ulatnia się bez powodu. Kinga musi przełknąć bardzo gorzką pigułkę i świetnie pokazuje nam, jak sobie poradzić. 
Efektem pracy Autorki jest powieść niezwykle życiowa, pełna prawdziwych sytuacji, pełna nieprzewidywanych zwrotów akcji. Książka jest niczym narkotyk. Lektura dostarcza wiele emocji. 
Trudno się z nią rozstać, ale ten żal koi wieść, że to dopiero pierwszy tom trylogii i czeka nas kolejne spotkanie z Kingą i jej siostrami. 
Powieść gloryfikuje przyjaźń, bliskie siostrzane relacje i dodaje wiatru w skrzydła. Warto mieć marzenia i za nimi podążać. Warto odważnie brać się z życiem i uczuciami za bary. Warto się nie poddawać i kierować sercem. 
Tę powieść wspaniale mi się czytało. Mocno przeżywałam jej treść. Gorąco polecam lekturę "Słońca za horyzontem". Naprawdę warto poświęcić jej czas.


czwartek, 7 marca 2019

Blair Braverman "Witajcie na cholernej Arktyce"


Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2019
stron 328
ISBN 978-83-65442-58-1

Opowieści eksploratorki Północy

Jedni kochają lato, inni lubią zimę. Jedni kochają słońce i upał, inni wolą śnieg oraz mróz. Autorka książki, którą dziś prezentuję jest miłośniczką chłodnej aury i rubieży, gdzie panują surowe warunki. Blair Braverman z wykształcenia literaturoznawca choć urodziła się w słonecznej Kalifornii zamieszkała na Alasce.
Jej książka powstała z miłości do śniegu, zimna i zimy. 

Blair jako dziecko wyjechała do Norwegii z rodzicami. Jako nastolatka powróciła do Skandynawii w ramach wymiany młodzieżowej. Jako młoda kobieta zapragnęła by Północ stała się na zawsze jej domem. Chciała zostać jej częścią i przeprowadziła się tam na stałe. Imała się różnych zajęć. Uczyła się żyć w surowych warunkach, w trudnym klimacie, w specyficznym świecie, w którym bywają dni bez odrobiny światła i białe noce. Poznała wszelkie plusy i minusy życia w krainie mrozu i śniegu. Poznała miejscową ludność, na którą z pewnością ma wpływ klimat w jakim żyje. 
Nauczyła się sztuki powożenia psimi zaprzęgami, opieki nad sforą psów i życia w ich świecie. 
To nie jest świat przyjazny kobiecie. Surowość klimatu odzwierciedla się w duszach ludzi, którzy jak nigdzie na świecie muszą zaakceptować warunki stawiane przez naturę i do nich nagiąć swoje życie. To świat nie dla delikatniejszych kobiet, ale dla twardych mężczyzn. Mimo wszystko Blair sobie w nim dobrze poradziła. 

To było niesamowite doświadczenie. Z wspaniałą przewodniczką znalazłam się w świecie, który nie jest człowiekowi przyjazny. Szansę odnalezienia się w nim mają tylko silni, wytrwali i twardzi ludzie. Otoczenie jest na swój sposób piękne, baśniowe, pociągające. Rytm życia dyktuje klimat, a każdy dzień to niewybaczająca błędów swoista szkoła przetrwania. Tu promień słońca jest na wagę złota, tu nie ma miejsca dla mięczaków. 
Relacja Blair Braverman jest niezwykle autentyczna, emocjonująca i wyrazista. Pełna ekspresji i fascynacji. Opisy są plastyczne, a zarazem bardzo pobudzające wyobraźnię. Nie ma miejsca na słabości, a łzy niepotrzebnie marnują siły. Z zapisanych słów bije szczerość, chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami, refleksjami i relacjami. Czy zatem to dobry pomysł by zamieszkać w Arktyce? Tak, jeśli kocha się ją bardzo mocno i przyjmuje się warunki dokładnie takimi jakie są. 
Autorka nie boi się opisać swoich słabości, rozterek i wahania. Bez zażenowania przybliża chwile trudne, niekiedy bolesne, ale i te zabawne. 
Tę opowieść czyta się niełatwo, aczkolwiek ma ona swoje walory, które mocno kuszą i pociągają. Tytuł potwierdza, że warto iść w stronę marzeń, że trzeba mieć odwagę by zmieniać swoje życie mimo tego, że niekiedy cena za to może być wysoka. 

Książkę nowość - data wydania luty 2019 w atrakcyjnej cenie możecie kupić w Księgarni Internetowej Tania Książka


Możecie ją nabyć w wersji papierowej jak i elektronicznej. 
Tytuł, jak i księgarnię polecam. 

środa, 6 marca 2019

Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda "Cymanowski Młyn"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2019
stron 340
ISBN 978-83-8075-613-7

Stanąć twarzą w twarz z własnymi demonami

Co jest efektem współpracy dwojga lubianych, popularnych i mających wiele księgarskich hitów na koncie pisarzy? Wielu czytelników odpowie, że dobra książka, która powali na kolana. Czy jednak wyobrażenia zawsze idą w parze z rzeczywistością? Okazuje się, że nie. I spodziewając się konkretnej powieści, w której będzie morze grozy, możemy dostać książkę całkiem inną. Taką, która zupełnie nie pasuje do naszych wyobrażeń o niej, snutych przed rozpoczęciem lektury.
„Cymanowski Młyn” został napisany przez dwoje autorów, których powieści zaliczają się do kompletnie różnych gatunków. Magdalena Witkiewicz pisze powieści z dobrymi zakończeniami, a Stefan Darda znany jest jako mistrz grozy. Ich wspólna książka miała być połączeniem obu gatunków. Nic więc dziwnego, że czytając opis, nastawiłam się na mocne wrażenia, dreszcze i sporo emocji. Powieść okazała się całkiem inna. Jej akcja jest mniej dynamiczna, niż się spodziewałam, a groza dawkowana jest nierównomiernie i powoli. Dopiero zakończenie burzy krew w żyłach i niebezpiecznie podnosi ciśnienie. I mamy wtedy wrażenie, że wszystko wokół nas jest inne, niż się z pozoru wydaje.
Monika i Maciej są małżeństwem, w którym od pewnego czasu coś szwankuje. Para spędza ze sobą coraz mniej czasu, a ich życie prywatne podporządkowane jest zawodowemu. Liczy się kariera i pięcie się po drabinie sukcesu. Brakuje chwil na rozmowę, wspólny posiłek czy życie intymne. Kryzys wzmaga się z każdym dniem. By ratować związek, postanawiają wyjechać do pensjonatu na Kaszubach. Wykorzystują voucher od anonimowego darczyńcy i zamierzają spędzić ze sobą dwa tygodnie. Daleko od pracy, znajomych, wirtualnego świata i zabieganej codzienności. Zapowiada się romantycznie, ale szybko okazuje się, że los brutalnie weryfikuje ich plany. Maciej niedługo po przyjeździe musi wracać do domu po otrzymanym telefonie...
Największym atutem powieści jest klimat. Autorzy rewelacyjnie oddali nastrój miejsca, w którym toczy się akcja. Ich słowa przybliżają nam położone wśród lasów i bagien odludne miejsce i silnie pobudzają wyobraźnię. Ciekawe są także postacie głównych bohaterów. Żaden z nich nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Każdy ma swoje sekrety i tajemnice. Przeszłość brutalnie wkracza w ich teraźniejszość. Tajemnice sprzed lat wychodzą na światło dzienne. Powieść zaskakuje, nie jest przewidywalna, lecz pełna niespodzianek, tajemnicza i intrygująca. Niczym bagno, pochłania powoli, skutecznie i bezpowrotnie. Po przeczytaniu długo jeszcze wraca się do niej myślami.
„Cymanowski Młyn” to ciekawa propozycja dla fanów prozy Witkiewicz i Dardy, a także książka dla wszystkich tych, którzy lubią literackie eksperymenty i nietuzinkowe rozwiązania. Polecam czytać ją wieczorem, aby silnie poczuć jej klimat. Wraz z autorami zapraszam na Pomarlisko, gdzie stałymi bywalcami są duchy.


poniedziałek, 4 marca 2019

Jolanta Kosowska "Trzy razy miłość"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2019
stron 300
ISBN 978-83-8147-257-9

I can't live with You, but I can't live without You

Miłość przychodzi kiedy chce. Miłość wiele daje. Miłość wiele wymaga. Miłość chce ofiary. Kochający musi w pewnym sensie zrezygnować z siebie. Musi zakopać głęboko w ziemi swój egoizm i swoje ja. Bo miłość jest łaskawa, ale i żądna osobistej ofiary. By zbudować udany związek, trzeba przygotować dobry fundament. Jego głównym składnikiem jest poświęcenie i kompromis. Inaczej nawet najpiękniejsza miłość rozsypie się w pył i pozostanie po niej tylko wspomnienie. 

Z wielką przyjemnością dziś mogę napisać o przepięknej powieści o miłości. Osadzona we współczesnym świecie historia trojga ludzi mocno chwyta za serce. Nie jest to opowieść sielankowa, słodka i cukierkowa. Czyta się ją na jednym wdechu, a ona otula nas jak ciepły kocyk, staje się jak narkotyk i trudno znaleźć powód by się od niej oderwać. 

Ich troje. Ona - Martyna jest pilną, wzorową, pracowitą i zdolną studentką medycyny. Ceni spokój i uporządkowane życie. Sama stara się zarobić na swoje utrzymanie. Jej świat jest poukładany do dnia gdy poznaje Jego. On to typ niepokorny. Zdolny, ale leniwy, rozpieszczony i pewny, że wszystko co dobre po prostu mu się należy. Łukasz kocha sport i sukcesy, przyjemności i chodzenie w życiu na skróty. 
Uczucie spada na nich jak grom z jasnego nieba. Na przekór światu i rodzicom Łukasza. O ile ona jest w stanie się dla tej miłości poświęcić, o tyle on chce jak zawsze w życiu brać pełnymi garściami i czerpać tylko to, co dobre oraz przyjemne. 
W cieniu jest jeszcze dobry przyjaciel, Krzysztof, który jest niczym opoka, który mówi głosem rozsądku i miłości, która nie stawia wymogów.

Losy tych trzech osób opowiada książka, która zasługuje moim zdaniem na miano obyczajowego arcydzieła. Tytuł traktuje o uczuciu, które zamiast dodawać skrzydeł je podcina. Zadaje ból, rani, boli. Każe płacić słoną cenę za chwile szczęścia. Dwie strony darzą siebie prawdziwym uczuciem, ale … ich drogi nie mogą złączyć się na stałe ze sobą. Pojawiają się przeszkody. Niektóre z nich rzuca chichocząc los, a niektóre wyrastają w umysłach pary. Autorka perfekcyjnie pokazuje jak bardzo niebezpieczne i trujące są dla związku niedomówienia, brak kompromisów i szczerej wspólnej rozmowy. Kochając i będąc kochanym trzeba postawić na szczerość, na otwartość, ale i trzeba umieć słuchać drugą stronę. Emocje nie są dobrym doradcą. 
Książka po prostu jest piękna. Pełna emocji. Pełna prawdy o miłości. Fabuła wytyka błędy jakie niszczą wiele relacji, wiele par. Każdy z bohaterów jest niezwykle wyrazisty, niekiedy zbyt dumny, niekiedy niegotowy do walki o uczucie. Błędy są wpisane w ludzką egzystencję, ale trzeba je mocno ujarzmiać i korygować. Głównym bohaterom często to się nie udaje. Skutki pomyłek są opłakane, ale dzięki nim lektura jest fascynująca, elektryzująca, fenomenalna. 
Zatraciłam się bez reszty w tej książce. Odebrałam ją bardzo emocjonalne. Przeżyłam każdą scenę jakby dotyczyła bezpośrednio mnie. Czytanie było emocjonalną kanonadą, a zarazem czymś wyjątkowym. Z ręką na sercu wyznaję, że to była wyjątkowa czytelnicza uczta. 
Znając poziom piórka Jolanty Kosowskiej spodziewałam się książki dobrej. Ta okazała się więcej niż dobra. Więcej niż bardzo dobra. To prawdziwy majstersztyk, który godny jest polecenia i rekomendacji. Choć mamy dopiero pierwszy kwartał roku wiem, że ten tytuł znajdzie się wśród najlepszych lektur w jakie zaowocuje bieżące dwanaście miesięcy. Koniecznie sięgnijcie po najnowszą powieść Autorki "Nie ma nieba", bo to moim zdaniem najlepsza jej powieść. Z serca polecam.