niedziela, 28 lutego 2016

Beata Sabała-Zielińska, Ewa Dyakowska-Berbeka "Jak wysoko sięga miłość? Życie po Broad Peak. Rozmowa z Ewą Berbeką"






Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania marzec 2016
stron 320
ISBN 978-83-8069-242-8

Życie w blasku i cieniu gór

Jak żyć z partnerem, który kocha góry i uprawia sport ekstremalny? Jak być żoną człowieka, który co kilka miesięcy opuszcza rodzinny dom, wpina się bardzo wysoko i balansuje na krawędzi życia i śmierci? Jak kochać człowieka, który jest bardzo silny, wysportowany i odważny, ale ma pasję, która jest bardzo niebezpieczna? Czy można stworzyć szczęśliwy związek z himalaistą? 

Na ten szereg pytań uzyskałam odpowiedź zagłębiając się w szczególnie wyjątkowej książce. Przeczytałam już kilka tysięcy tomów, ale ta lektura! okazała się z nich najbardziej osobista. Niezwykle intymna, dogłębnie szczera i nieprzeciętna. Rozmowa dziennikarki radiowej z żoną tragicznie zmarłego Bohaterka Gór, Lodowego Wojownika jest piękna i emanująca miłością. Szkoda, że z Beatą Sabałą-Zielińską nie rozmawiali oboje Państwo Berbekowie. Niestety góra okazała się nieubłagana i drugiej szansy na happy end nie dała. 

Maciej Berbeka już raz -25 lat wcześniej - cudownie ocalał na Broad Peak. Do osiągnięcia najwyższego punku himalajskiego kolosa zabrakło kilkunastu metrów, ale sam wspinacz o tym dowiedział się dopiero po powrocie do kraju. Nic dziwnego, że po ćwierć wieku postanowił się z nim rozliczyć. Złoić i zapisać w rubryce zdobytych. Cel był tym trudniejszy, że w Himalajach panowała zima, a o tej porze roku nikt tam na szczycie jeszcze nie był. Ekstremalne warunki, piękna aura, niesamowity wysiłek. I sukces w postaci osiągniętego wierzchołka, a potem dramat i przerwana linia życia. 
Dalej strach rodziny, niepewność, czekanie na wieści, malejące szanse na ocalenie a wreszcie ból, rozpacz i żałoba. Czarny scenariusz, który przez lata spychany w odmęty umysłu okazał się realną rzeczywistością. Koszmar dotknął bliskich oczekujących powrotu ojca i męża. Szczęśliwa rodzina musiała pogodzić się z niepowetowaną stratą. 
O tym co przeżyli Pani Ewa w trakcie wielu rozmów opowiedziała świetnej dziennikarce, która przelała słowa mówione na papier. Ktoś zapyta po co? Myślę, że ta lektura jest hołdem złożonym przez najbliższych wspaniałemu Himalaiście, ale i cudownemu Mężowi i doskonałemu Ojcu. Dialog to nie tylko przekazanie faktów z 5 marca 2013 roku i dni po tej dacie. To również wspomnienia z wielu pięknych lat wspólnego życia w którym góry były cały czas obecne. W cieniu i blasku szczytów całego świata toczyły się wspólne dni. Ta książka to piękna opowieść o bardzo dobranym małżeństwie, o miłości i przyjaźni, wzajemnym zrozumieniu i akceptacji. O szacunku dla pasji i akceptowaniu drugiego człowieka takim jakim jest. W rozmowie przewijają się obrazy ze zwyczajnego, codziennego życia, także ze wspólnych wakacji, razem celebrowanych świat i sukcesów, z rodzinnych podróży. 
Pani Ewa jest dla mnie symbolem prawdziwie kochającej żony, godnej do naśladowania kobiety, która potrafiła pokochać w całości i bez wyjątku, bez zmieniania mężczyzny na swój ideał. To dla mnie jest prawdziwe oblicze uczucia - miłości takiej o jakiej jest mowa w biblijnym Hymnie o miłości.
Zakończenie książki to opis podróży matki i synów do bazy pod Broad Peak już po tragedii. Bez blasku kamer, fleszy i reporterów. Wędrówki, by przeżyć osobiste pożegnanie, dotrzeć najbliżej jak można miejsca tragedii, zapalić znicz i powiedzieć "Do widzenia, do zobaczenia w innym, lepszym świecie".
Książka jest naprawdę piękną lekturą, którą przeczytałam ze łzami w oczach. Dzięki niej poczułam się jak ktoś bliski Rodzinie Pana Maćka, który jest dla mnie Wzorem Człowieka Gór, który wiedział co to braterstwo liny, dla którego liczył się nie tylko indywidualny sukces, ale i troska o partnera. Zasłużył na pamięć, był Prawdziwym Bohaterem i Dzielnym Lodowym Wojownikiem. 

wtorek, 23 lutego 2016

Konkurs - do wygrania 4 książki !

Hej! Dziś zapraszam Was na konkurs w którym możecie wygrać jedną z czterech książek. To właśnie do Was może trafić powieść Hanny Dikty "We troje" wydanej nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.


A oto regulamin zabawy:

1 - Organizatorem konkursu jestem ja, autorka tegoż bloga
2 - Sponsorem nagrody jest Zysk i S-ka (książki) oraz ja (koszt wysyłki).
3 - Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest odpowiedź na pytanie:
Czym powinno się kierować w uczuciach - sercem czy rozumem? Swoją odpowiedź krótko uzasadnij. 
4 - Konkurs trwa od dziś tj. 24 lutego 2016 do 6 marca 2016 l do godziny 23.59.
5 - Ogłoszenie zwycięzców nastąpi w poście na tym blogu 7 marca 2016, a zwycięzcy zostaną powiadomieni przeze mnie droga mailową.
6 - Nagrodą jest książka w formie papierowej, otrzymają ją osoby, których odpowiedź spodoba mi się najbardziej. 
7 - Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest posiadanie adresu do wysyłki w Polsce.
8 - Jeśli osoba wybrana przeze mnie nie odezwie się w ciągu 7 dni, nagroda zostanie przyznana komu innemu.
9 - Odpowiedzi wraz z Waszym adresem mailowym zostawiajcie w komentarzach pod tym postem.
10 - Warunkiem konkursu jest polubienie profilu mojego bloga na FB
https://www.facebook.com/Cudownyswiatksiazek3blogspotcom-blog-1445518105731287/timeline/?ref=hl oraz profilu Wydawnictwa Zysk i S-ka https://www.facebook.com/zyskiska/?ref=ts&fref=ts
 11 - Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)

poniedziałek, 22 lutego 2016

Michael Morys-Twardowski "Polskie imperium. Wszystkie kraje pobite przez Rzeczpospolitą"


Wydawnictwo Znak Horyzont 
data wydania 2016
stron 320
ISBN 978-83-240-3078-1

Kiedyś Polska imperium była! 

Dziś, na początku XXI wieku  patrząc na mapę współczesnej Europy aż wierzyć się nie chce, że przed kilkoma wiekami nasz kraj był mocarstwem. Niewiarygodnym się wydaje, że liczono się z nami, bano się nas i szanowano nas tak jak dziś Rosję czy Stany Zjednoczone. A jednak kiedyś byliśmy potęgą, która sięgała od morza do morza. Mieliśmy lenników, wiązano się z nami uniami. Polskę przez kilka wieków zbudowano, doprowadzono na szczyt i ... w osiemnastym stuleciu znikliśmy jak śnieg wiosną. Dzieje Polski były nie tylko pełne niepowodzeń i upadków, ale i notowano ogromne sukcesy. Jesteście ciekawi czasów polskiej świetności i potęgi? 

W tym wypadku polecam Wam lekturę książki wydanej nakładem Wydawnictwa Znak Horyzont w serii Polskie Ciekawostki Historyczne napisaną przez Michaela Morys-Twardowskiego. 
Lektura opisuje fakty historyczne, które rozgrywały się na przestrzeni kilku wieków, ale nie jest grubym, nudnym i opasłym tomiszczem, które przypomina monotonne podręczniki historyczne. Liczy niewiele ponad trzysta stron i składa się z kilkunastu, a dokładnie trzynastu rozdziałów w którym opisane są podboje różnych części Starego Kontynentu i Świata. Czasowo publikacja obejmuje wieki od jedenastego do osiemnastego. Przez jej karty przewija się wiele postaci historycznych - władcy, sławni dowódcy, walczący z bronią w ręku żołnierze. 
Dodam jeszcze, że nie każde terytorium zdobyto zbrojnie. Nie zawsze lała się krew - niekiedy mogliśmy rościć prawo do obcych ziem na przykład na podstawie testamentu. 

Książka napisana jest w wyjątkowo interesujący sposób. Nie jak typowy podręcznik. Jej treść spróbowano skonwertować nieco na prozę. Tekst aż "kłuje" w oczy mnóstwem ciekawostek, szczegółów i anegdot podanych w sposób przystępny dla kogoś mającego przeciętne pojęcie o przeszłości. W treści wspomniane są terytoria sąsiedzkie, które były związane z Rzeczpospolitą (co wydaje się oczywiste i logiczne), ale i miejsca egzotyczne jak jak Gambia czy Tobago. Osobiście najbardziej zainteresowałam się księstwami należącymi jako rodowe dziedzictwo do królowej Bony. Tak, tak część Italii zapisano polskiemu władcy jednak wskutek fałszerstw ostatniej woli jego matki nie władaliśmy Bari i Rossano. Szkoda, naprawdę szkoda, że polskie imperium podzieliło los innych i nie przetrwało. W czasie lektury tej książki często nachodzą refleksje dlaczego tak ułożyła się przeszłość. I właśnie dlatego lektura tej publikacji zajęła mi dużo czasu. Często sięgałam do innych książek by dokładniej doczytać o tym i owym. To był przyjemnie spędzone chwile, to była niesamowita podróż w przeszłość, to była nietypowa lekcja historii, uzupełnienie posiadanej wiedzy o nowe informacje. 

Reasumując: to doskonała pozycja dla zainteresowanych tematem, to ciekawe spojrzenie w przeszłość i próba jej oceny. Możemy być dumni, że kiedyś mieliśmy swoje więcej niż pięć minut gdy graliśmy jedne z pierwszych skrzypiec na międzynarodowej arenie!

Już niedługo interesujący "Układ"!






29 lutego światło dzienne ujrzy fenomenalna i wyjątkowa książka. "Układ" Elle Kennedy to romans, ale daleko tej książce do nudnych czytadeł. Powieść jest pikantna i aż iskrzy od namiętności rodzącej się między głównymi bohaterami, którzy (swoją drogą) są istnymi perłami tej opowieści.



"Ona ma właśnie pójść na pewien układ z niegrzecznym studentem…
Hannah Wells w końcu znalazła chłopaka, który rozbudził jej namiętność. Wydaje się, że ta dziewczyna jest pewna siebie w każdym aspekcie życia… ale jeśli chodzi o seks i uwodzenie okazuje się, że ciągnie za sobą dotkliwy bagaż doświadczeń. Żeby zwrócić uwagę swojego wybranka, będzie musiała porzucić kokon bezpieczeństwa i sprawić, by to on się nią zainteresował. By osiągnąć swój cel, gotowa jest pójść na pewien układ i w zamian za udzielenie korków nieznośnemu, wkurzającemu i zadufanemu w sobie kapitanowi drużyny hokejowej, idzie na fałszywa randkę…

On dla kariery sportowej ma zamiar przyjąć od pewnej dziewczyny niemoralną propozycję…
Garrett Graham od zawsze marzył o zawodowej karierze w hokeju, ale gdy średnia jego ocen gwałtownie spada, wszystko na co tak ciężko pracował do tej pory, staje pod znakiem zapytania. Decyduje się pomóc pewnej brunetce z ciętym językiem wzbudzić zazdrość w innym chłopaku, bo w zamian za to może zabezpieczyć swoją pozycję w drużynie. Ale jeden nieoczekiwany pocałunek rozpala żar dwojga ciał i Garrett szybko uświadamia sobie, że udawanie nie wchodzi w grę. Musi teraz przekonać Hannah, że mężczyzna o którym marzy, wygląda dokładnie tak jak on…"
( informacja Wydawcy)

Tak ciekawej zapowiedzi nie przepuszczę i chętnie zagłębię się w jej fabułę. Recenzja książki już niedługo na moim blogu. Zapraszam

Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz "Awaria małżeńska"





Wydawnictwo Filia
data wydania 2016
stron 376
ISBN 978-83-8075-065-4

Koniec świata - mama i żona się zepsuła!

Najpierw jest wielka Miłość, potem ślub. Najlepiej huczny, ona w białej sukni, on we fraku, oboje wpatrzeni w siebie i święcie przekonani, że będzie tak zawsze, a bieg lat wcale nie ostudzi ich uczucia. Niestety różowe okulary zsuwa z nosa codzienność i nagle każde z pary zatraca się w swoich obowiązkach przy czym kobiecie przypada ich o wiele więcej. Żona, mama lepiej sobie radzi, więcej bierze na swoją głowę, a mąż ogranicza się do pracy mało wiedząc o prowadzeniu domu i opiece na pociechami. Lecz czasem mama się psuje i choruje, musi pójść do szpitala, a facet nie może wyobrazić sobie domu bez żony, a co dopiero go ogarnąć! 
Taką sytuację opisują w swojej powieści dwie topowe polskie autorki literatury kobiecej - Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz. A książka to kapitalne czytadło dzięki któremu spędziłam bardzo wesoły i roześmiany weekend.

Wszystko za sprawą kota, który wbiega pod autobus. Pojazd nagle hamuje, a pasażerowie wpadają nagle na siebie. Ewelina i Justyna też. Dla nich kończy się to boleśnie. Uszkodzone kończyny wymagają długiej hospitalizacji, a panie trafiają do jednej szpitalnej sali. Obie mają po dwoje dzieci, którymi muszą zająć się mężowie. Mateusz i Sebastian czują się jakby świat im się zawalił na głowę. Obaj nie są przygotowani na takie wyzwanie. I obu wydaje się niemożliwym sprostanie takim obowiązkom. A gdzież tu jeszcze pogodzić je z pracą zawodową. Życie jednak nie pyta ich o zdanie i każe uporać się z misją. Jak im poszło? Zapraszam do książki.

Czytając śmiałam się bardzo często. Wręcz miałam napady śmiechu. Autorki opisały codzienność z olbrzymią dawką humoru, na luzie i z przymrużeniem oka. Aż wierzyć się nie chce, że książka o zwyczajnym życiu, monotonnej codzienności może tak mocno przykuć uwagę, tak bardzo się podobać i tak bardzo wciągnąć czytelnika. Wszystko to za sprawą doskonałego stylu, zabawnych dialogów, wyjątkowo zgrabnie i humorystycznie nakreślonych postaci. I ujęcia zwyczajności w olbrzymiej barwie kolorów. Mężczyźni w tej powieści są wykształceni i bardzo prawdziwi. Leniwi z natury, szukający perfekcyjnie okazji by ktoś (czytaj żona) ich wyręczył. Tacy, którzy lubią się "spylić" z każdego domowego obowiązku, a przy tym chłopięco niezaradni, udający, że nie potrafią, nie umieją i nie dadzą sobie rady. Bo zwyczajne obowiązki są dla nich za trudne, bo im wyjdzie gorzej niż żonie ... A tak naprawdę... jak chcą to potrafią i to całkiem nieźle... tylko ich musi przymusić życie, sytuacja podbramkowa, awaria, katastrofa, trzęsienie ziemi...
A czy my kobiety jesteśmy tu bez winy, bez wad?

Otóż nie, bo z miłości lub z przekonania stawiamy mężów na piedestale z napisem " nie potrafi" i same zakasujemy rękawy. Bo zrobimy to lepiej, szybciej, dokładniej. A efekt jest jaki jest. Umiejętność nie wykorzystana przechodzi w głąb duszy i pokrywa się kurzem. Pozwólcie teraz na cytat o nas, kobietach, które jak słusznie zauważają Autorki "... mają cudowną zdolność do samobiczowania się oraz fundowania sobie życia osoby pokrzywdzonej przez los. Nawet nie mając ku temu żadnych powodów. "  (str 337). Tak, to prawda, w pełni się z tym zgadzam, że same tworzymy środowisko idealne dla rozwoju patologii odsuwania męża od prac domowych, wychowawczych itd.
Same zatem jesteśmy winne, że przychodzi moment próby dla małżonków, nerwów jak sobie radzą dla nas. 
Książkę czyta się lekko, przyjemnie i wręcz rewelacyjnie. Nie ma w niej nudnych stron, nie ma drętwych dialogów, mdłych opisów. Wszystko jest żywe, błyskotliwe, dynamiczne, ekspansywne. Zakończenie jest zwyczajne, może przewidywalne, ale też takie jakie najczęściej w realnym świecie bywa. To lektura nie tylko dla pań, nie tylko dla mężatek, nie tylko dla mam. To też literacka recepta na poprawę samopoczucia, własnego związku i osiągnięcia szczęścia. Bije z niej morał, że płeć silną stać na wiele, tylko ona sama musi chcieć się wykazać, albo być postawiona pod murem by zadziałać. Doskonała powieść na poprawę nastroju, na chandrę, na odgonienie smutków. W pełni zasługuje na wysoką ocenę ( w mojej skali 10/10).

piątek, 19 lutego 2016

Już się nie mogę doczekać!!! Ulubiona seria powraca!!!





Pierwszy tom mnie oczarował. Drugiego nie mogę się doczekać!



Opis książki (źródło Empik):

Drugi tom popularnej trylogii o zakazanej miłości.

Od pamiętnych wakacji w Santa Monica upłynęły już dwa lata. Eden i Tyler nie widzieli się przez ten czas, dla dobra rodziny próbując zapomnieć o uczuciu, jakie się między nimi zrodziło. Gdy jednak spotykają się w Nowym Jorku, by spędzić tam wspólnie kolejne lato, nie potrafią udawać. Oddaleni od przyjaciół i rodziców, sami wśród niezliczonych atrakcji Wielkiego Jabłka, zaczynają rozumieć, że ich miłość wykracza poza zwykły wakacyjny flirt.
Teraz czas na zmierzenie się z rzeczywistością i kilka ważnych postanowień. Jak zareaguje na nie rodzina? Czy związek Eden i Tylera przetrwa katastrofalne skutki ich decyzji?
Recenzja wkrótce na mim blogu, a kto nie czytał tomu pierwszego zapraszam do linku 

  http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2015/11/estelle-maskame-czy-wspominaam-ze-cie.html

czwartek, 18 lutego 2016

Libster Blog Award Tag

Agata Pruchniewska "Suka w szołbiznesie"



Wydawnictwo Sol
data wydania 2015
stron 304
ISBN 978-8362405-36-7

A co tam u Dorotki?

Jej nie sposób zapomnieć! Mowa o bohaterce książki, którą czytałam prawie dwa lata temu! Ale Dorotki się nie zapomina. Tej Dorotki z powieści "I dobry Bóg stworzył aktorkę" - link do recenzji http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2014/06/agata-pruchniewska-i-dobry-bog-stworzy.html


Agata Pruchniewska opisała dalsze dzieje figlarnej aktorki w której życiu pojawia się pies. A konkretniej suczka z rodziny terierów. Posiadanie psa z pewnością ubogaca Dorotkę, ale nie zmienia jej charakteru. Ona nadal jest szalona, ma dar wpadania w tarapaty, jest nieobliczalna, ma poczucie humoru. I nadal uprawia swój zawód, który nie daje bezpieczeństwa i stabilizacji. Wciąż trzeba zabiegać o role, znosić grymasy reżyserów, operatorów i kolegów po fachu. Ale nic to - Dorotka jest wierna swojej pasji i miłości jaką jest aktorstwo. A Suka?
 A Suka jest wspaniałym sympatycznym zwierzakiem, które Pani Pruchniewska dopuszcza do "głosu". Czyni z psinki narratorkę, która opisuje czytelnikom świat z perspektywy czterech łap. I to dla mnie jest w tej książce najgenialniejsze. Piszę to z punktu widzenia posiadaczki psa - i to suczki - i osoby mającej pojęcie o kynologii, żyjącej z psami od ponad 25 lat. Brawo za ukazanie rzeczywistości oczami psa. Te cudowne stworzenia tak właśnie odbierają świat, nas i to, co je otacza. I to dla mnie jest największym i niejedynym atutem powieści.  Książka to naprawdę miła i tryskająca humorem lektura, która na milion procent rozweseli nawet największego smutasa i mruka, która poprawi nawet najgorszy, wisielczy nastrój. Czytając ją po prostu nie można się nie śmiać. Osobiście nie należę do osób zbytnio okazujących wesołość przy lekturze czy filmie, ale czytając "Sukę w szołbiznesie" śmiałam się nad wyraz często. I doskonale się bawiłam. A przy okazji autorce udało się pokazać jaką "słodyczą" jest praca na scenie teatru i planie filmowym. To nie sposób na zarabianie pieniędzy dla niecierpliwych. Strona po stronie chłonęłam treść tej książki, przeżywałam z Dorotką jej perypetie, porażki i sukcesy. Kibicowałam Suce na planie filmowym. Było wesoło, było zabawnie, była i nutka ironii.
Powieść jest napisana świetnym, lekkim stylem, co powoduje, że jest lekturą relaksującą, 
Druga książka Agaty Pruchniewskiej okazała się jeszcze lepsza niż pierwsza.To idealna lektura na chandrę, smutki, życiowe dołki i depresje. Czasem do życia trzeba podejść tak jak Dorotka - na luzie, z dystansem i przymrużeniem oka a wyjdzie nam to na zdrowie. Nie znasz Dorotki? Musisz ją poznać, Ją i Sukę - bo to wyjątkowy duet!

środa, 17 lutego 2016

Marci Lyn Curtis "Coś mojego"


Wydawnictwo Amber
data wydania 2015
stron 304
ISBN 978-83-2415-586-6

Coś niezbędnego do szczęścia

Każdy człowiek jest inny, ale każdy dąży do bycia szczęśliwym. I dla każdego szczęście może oznaczać coś innego. Każdy z nas ma to Coś, ten składnik, który jest do jego osobistego szczęścia niezbędnie potrzebny. Czym jest to Coś? To zwykle rzecz bezcenna i trudno osiągalna, choć możliwa do zdobycia. Człowiek zrobi jednak wiele, bardzo wiele być czuć się szczęśliwym. I odnaleźć owo Coś.
„Coś mojego” to książka tylko z pozoru napisana dla młodzieży. To fakt, że jej bohaterowie są młodzi, ale sama powieść niesie wartości ponadczasowe i ważne dla każdego bez względu na wiek. Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Maggie, która od pół roku nie widzi. Utrata wzroku nastąpiła u niej wskutek powikłań po zapaleniu opon mózgowych. Jej świat nagle zniknął, a nastolatce nie było łatwo pogodzić się z bolesnym ciosem. Maggie zamknęła się w sobie niepogodzona z tym, co się stało, odgrodziła się od przyjaciół i rodziny. Aż pewnego dnia nagle po upadku zobaczyła pewnego dziesięcioletniego chłopca, który miał na imię Ben. Ujrzała tylko jego i niewiele więcej. Od tej chwili nawiązała się między nimi nić przyjaźni. Ben chodzący o kulach wskutek rozszczepu kręgosłupa zaprosił Maggie do swojego życia i domu. Jego bratem okazał się członek ulubionego zespołu muzycznego dziewczyny...
Czy nasza bohaterka znów zaczęła widzieć? Czy przyjaźń mimo różnicy wieku przetrwała i czy brat Bena ją polubił, a może nawet pokochał?
„Coś mojego” to książka wyjątkowa i taka, po której lekturze wręcz musimy zastanowić się nad tym, co w życiu ważne i wyjątkowe, a co błahe i nie warte zachodu. Na takie podsumowania zwykle przychodzi czas, gdy tracimy coś ważnego, gdy opuszcza nas szczęście i wydaje nam się, że na naszym prywatnym niebie długo już nie zaświeci słońce. Maggie straciła wzrok. Nie potrafiła zbytnio sobie poradzić w nowym świecie, gdzie wszystko było inne, obce i nieprzyjazne. Nie umiała jej pomóc rodzina, ani koledzy. Temu zadaniu dał radę przypadkowo poznany chłopiec znoszący kalectwo od urodzenia. To on skutecznie zburzył mur jaki zbudowała wokół siebie niewidoma nastolatka, to on na swój dziecięcy sposób nauczył Maggie żyć na nowo i docenić moc przyjaźni. Dzięki niemu nasza bohaterka wyszła z kokonu samotności. „Coś mojego” to książka pełna pozytywnej energii i lektura dodająca wiary w to, że istnieje dobro. Także w to, że istnieją na świecie dobrzy i bezinteresowni ludzie, którzy mogą odmienić nas na lepsze, dodać sił i być naszymi katalizatorami. Ta opowieść wzrusza i wyciska łzy, przypomina, że nikt z nas nie żyje sam dla siebie. Uczy szlachetności i altruizmu. Edukuje jak brać się z życiem i kłopotami za bary nawet wtedy, gdy wiatr mocno wieje w oczy. To lektura ciepła i pełna wiary w ludzi. To powieść, która uczy wytrwałości, poświęcenia dla innych i bycia szlachetnym. Jeśli wśród morza książek o miłości i przyjaźni szukacie czegoś wyjątkowego, to sięgnijcie po ten właśnie tytuł. To będzie niezapomniana opowieść pełna empatii, dobra i pozytywnego przekazu. Myślę, że na wielu z Was podziała ona jak balsam i opatrunek na bolesną ranę. To idealna lektura dla tych, którzy utracili wiarę w moc dobra.

wtorek, 16 lutego 2016

Karolina Korwin-Piotrowska "Krótka książka o miłości"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2016
stron 668
ISBN 978-83-8069-139-1

Polecam, bo kocham kino!

Karolina Korwin-Piotrowska to wielka znawczyni i miłośniczka kina. Dobrego kina, które jest godne polecenia. I właśnie po to znana dziennikarka i felietonistka stworzyła kapitalną książkę. Naprawdę wyjątkowe dzieło w którym opowiada o swoich ulubionych produkcjach.

Gruby tom zawiera opowieść o wielu filmach kina zagranicznego (na polskie przyjdzie czas w innej lekturze) . Są wśród dzieła wyprodukowane w przeróżnych krajach reprezentujące rozmaite gatunki. Mowa jest o m.in. filmach amerykańskich, francuskich i rosyjskich. Wspomniane są komedie, romanse, filmy obyczajowe i fantastyczne. Nie brak komercyjnych hitów i produkcji, które weszły do klasyki kinowej i zasługują na miano arcydzieł. Autorka dobrała repertuar do swojej publikacji bardzo starannie spośród filmów nowych i tych, które powstały kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu. Wyprodukowały je różne wytwórnie z całego świata a reżyserowały wielkie, kultowe nazwiska. W tym zestawie każdy znajdzie coś dla siebie.

To nie jest pozycja dla znawców napisana trudnym językiem, to nie jest lektura tylko dla koneserów. Może po nią sięgnąć każdy, kto ma ochotę obejrzeć dobry film, a nie jest zdecydowany na konkretny tytuł. Ta książka powstała z wielkiej miłości Pani Karoliny do kina, z chęci podzielenia się ogromem emocji jakie miały miejsce podczas godzin spędzonych w kinowych salach i przed ekranem telewizora. To przewodnik po filmowej dżungli w której spośród tysięcy nakręconych obrazów dostajemy na tacy te, które zasługują na uwagę. Korwin-Piotrowska ułatwia nam zadanie doboru najlepszych spośród dobrych. Lektura tej publikacji ma nas zainspirować do zagłębienia się w królestwie X muzy i odnalezienia prawdziwych perełek. Tego, co wartościowe w morzu przeciętności.
Autorka przybliża poszczególne tytuły podając datę ich produkcji, obsadę głównych ról oraz listę nagród jakie otrzymały. Opisuje pokrótce ich fabułę, wspomina kultowe sceny, podkreśla czym dany film przyciągnął tłumy, zarobił krocie czy wpisał się do historii kina .
Ta pozycja z pewnością też pogłębi wiedzę czytelnika o świecie filmu i pozwoli uzupełnić filmotekę o naprawdę warte polecenia filmy.
To książka osobista, która jest napisana z autentycznej miłości do kina i zawiera wiele personalnych opinii. Kochasz kino, szukasz ciekawego filmu przeczytaj tę wyjątkową publikację. To z pewnością nie będzie stracony czas!

środa, 10 lutego 2016

Agata Kołakowska "Niewypowiedziane słowa"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2016
stron 408
ISBN 978-83-8069-243-5

W uczuciach nie można nic na siłę

Serce nie sługa, przymusu nie znosi. Wytyka błędy w doborze partnera, choć możemy być głusi na jego głos. Nie da się jednak zbudować dobrego związku na siłę. Nie można zmusić się do bycia szczęśliwym na przekór temu co czujemy. Nie można się oszukiwać, bo prawda i tak nas zaboli. Czy zatem warto tkwić w nieudanym związku? Czy warto podtrzymywać małżeństwo na siłę? Czy można budować przyszłość z kimś kto nie jest tą naszą druga połówką?
O dwóch niezbyt udanych parach opowiedziała w swojej najnowszej powieści Agata Kołakowska. "Niewypowiedziane słowa" to historia małżeństwa i narzeczeństwa planującego ślub. Niestety w relacjach obu duetów nie dzieje się dobrze. Łucja i Andrzej są przykładem mariażu w którym wieje chłodem. Każde z małżonków żyje bardziej obok siebie niż ze sobą. Nie mają wspólnych zainteresowań i pasji. Dzielą sypialnię, ale są sobie obcy. Wzajemnie widzą swoje wady.
Hanna i Mariusz to para żyjąca w niesformalizowanym jeszcze związku planująca ślub. Nie są dobranym duetem. Wzajemnie odgrywają swoje role oszukując się i przełykając kolejne rozczarowania. Aż pewnego dnia ...
Hanna wchodzi do apteki, w której pracuje Andrzej by nabyć lekarstwa na grypę, a Mariusz w muzeum poznaje Łucję podziwiającą dzieła sztuki. Te spotkania zaczynają mieszać w ich związkach i otwierają im oczy na złudę w której żyją. I nic już nie jest takie samo...

"Niewypowiedziane słowa" to powieść reprezentująca literaturę kobiecą. To książka opowiadająca o zwyczajnych problemach, codzienności, blaskach i cieniach życia we dwoje. Jest w niej i miejsce na uczucia, zauroczenia, fascynacje, marzenia. To typowe czytadło dla kobiet w którym dużo prozy życia, a mało fikcji. To książka, której lektura wymusza zastanowienie nad swoim życiem i związkiem. Autorka daje w treści dyskretne  podpowiedzi, co niszczy miłość, co zagraża szczęściu. Tym samym podkreśla, że każde, nawet najbardziej gorące uczucie wymaga pielęgnacji i starań, by jego płomień palił się jak najmocniej i jak najdłużej. Samotność w parze boli podwójnie. Zakłamanie zaczynające się od drobnych, nieistotnych kłamstewek jest drogą prowadzącą wyłącznie ku katastrofie. Praca nad relacjami z partnerem jest niezastąpiona, ale w uczuciach nie można nic na siłę. Oszukiwanie się nie jest dobre na dłuższą metę. Czy opisanym parom uda się odbudować ich wzajemne relacje nie zdradzę. O tym przeczytacie. Ta z pozoru typowa powieść dla kobiet niesie w sobie niezwykle istotne treści i mądrości o których nie można zapomnieć gdy idzie się przez życie pod rękę z partnerem. Ich odkrycie nie jest na miarę wynalezienia super wynalazku, ale z pewnością pomoże lepiej żyć, być bardziej szczęśliwym i zadowolonym z życia. 
"Niewypowiedziane słowa" to doskonała propozycja dla pań w każdym wieku. Serdecznie polecam.

Hanna Dikta "We troje"



Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 15 luty 2016

Uczucie dalekie od ideału

Miłość nie zawsze jest idealna. Czasem bywa zakazanym owocem, którego smak jest zarówno gorzki, jak i słodki. O takim właśnie uczuciu pisze w swojej powieści Hanna Dikta. "We troje" to książka wyjątkowa i wzbudzająca naprawdę silne emocje.

Agata i Joanna są siostrami. Mieszkają z dala od siebie. Agata prowadzi wraz z mężem - artystą pensjonat w Białogórze nad morzem. Jacek jest sporo starszy od żony, mimo to ich związek jest udany. Joasia wyszła za mąż zaledwie pół roku temu. Niestety jej życiem zaczęła rządzić choroba. Młoda mężatka zachorowała podobnie jak jej matka na raka. Na wieść o operacji siostry Agata udaje się w odwiedziny.  Po długiej i męczącej podróży z przygodami zjawia się przy łóżku Asi. I poznaje Piotra - męża siostry, którego znała do tej pory tylko ze zdjęć przysłanych na jej skrzynkę mailową. Nieszczęście zbliża ludzi, ale relacje Agaty i jej szwagra wykraczają dużo dalej. Idą poza ramy przyzwoitości, moralności i dobrych obyczajów. Stają się zbyt bliskie, zbyt intymne. Stają się zakazane... 

"We troje" to lektura  od której trudno było mi się oderwać. Chłonęłam ją z wypiekami na twarzy. Autorka poruszyła w niej trudne tematy. Pokazała różne oblicza miłości. Od tej wymarzonej po tę zakazaną. Od siostrzanej po tę pełną namiętności i żaru. Miłość nie zawsze jest prawa - czasem staje się uczuciem, które rani. Z jednej strony nie każda miłość powinna ujrzeć światło dzienne, ale z drugiej czy musimy cierpieć kochając kogoś nieodpowiedniego? Czy musimy się poświęcać w imię zasad moralności? Miłość potrafi mocno i głęboko zranić, umie szybko ściągnąć nam różowe okulary z nosa i pokazać prawdę o nas samych. Czasem jest ona brutalna i pokazuje nam nasze słabości. 
Hanna Dikta bardzo ciekawe wykreowała sylwetki swoich bohaterów. Pozbawiła je idealności. Pokazała ich dusze takimi jakie są - bez retuszu, bez tego "co nie wypada". Przedstawiona w fabule sytuacja często ma miejsce w nieliterackim świecie. I zmusza realnych ludzi do trudnych wyborów, które zawsze którejś ze stron skomplikują życie. "We dwoje" to zatem powieść bardzo realna i życiowa, pokazująca nasze słabości i siłę uczuć, które są w stanie zawładnąć nami bez reszty i uśpić nasz rozsądek, sumienie i rozum.  
Gorąco polecam ją tym, którzy szukają wyjątkowej i niesztampowej książki o różnych obliczach kochania. Ogrom emocji gwarantowany. To historia, której długo nie zapomnicie i której reżyserem jest samo życie.

wtorek, 9 lutego 2016

Antony Beevor "Ardeny 1944"


Wydawnictwo Znak Horyzont
data wydania 2016
stron 512
ISBN 978-83-240-3433-8

Ardeny - ostatnia deska ratunku Hitlera 

W  życiu jest czasem jak na wojnie - wszystkie chwyty są dozwolone. Na wojnie bywa jak w życiu - czasem trzeba zagrać vabank i postawić wszystko na jedną kartę. A nuż się uda! Bo kroniki historyczne już nie jedno niemożliwe odnotowywały jak prawdziwe zdarzenie. Pewnie tak rozumował Hitler i jego sztab w 1944 roku. Ofensywa w Ardenach zwana też bitwą o wybrzuszenie miała być kołem ratunkowym dla Niemców, miała być ich ostatnią szansą. Jej celem miało być wdarcie się zimą 1944 roku między alianckie armie oraz dotarcie do Antwerpii. Niemcy liczyli na wycofanie się z walk wojsk brytyjskich i zawarcie pokoju z aliantami. Niemcy liczyli na potęgę zaskoczenia przeciwnika. Wszystko postawiono na ostrzu noża. Hitler i jego wojska poniosły jednak klęskę. Nie udało się zmusić do zawarcia pokoju by bronić całymi siłami Berlina przed Sowietami. Obie strony poniosły spore, trudne do oszacowania straty. Czy było warto podejmować tę ofensywę? Jak przebiegała, jak wyglądał atak i walki?

Tym, którzy mają ochotę wyczerpująco zgłębić ten temat polecę książkę bardzo lubianego i docenianego autora publikacji historycznych Anotony'ego Beevora. "Ardeny 1944" to pozycja niezwykle szczegółowa licząca ponad 500 stron dużego formatu. Ta lektura to prawdziwa gratka dla miłośników okresu II wojny światowej. Beevor jak mało kto niezwykle precyzyjnie wyczerpuje temat, ukazuje działania frontowe dzień po dniu. Przedstawia najdrobniejsze szczegóły i niuanse. Robi to wręcz z aptekarską precyzją. Opisując fakty historyk zarazem ocenia je spoglądając na nie niczym biolog na tkanki pod mikroskopem. Szuka odpowiedzi na nurtujące pytania, rozdrabnia temat na czynniki pierwsze. Wyczerpuje przeróżne kwestie związane z przedstawionym wydarzeniem. Pokazuje ofensywę od strony politycznej, historycznej, militarnej, ale i opisuje dramat żołnierzy wywołany zimą, podjętymi przez dowództwo decyzjami o mordowaniu jeńców.
Tekst uzupełniają zdjęcia, mapki, bibliografia, wykaz skrótów (jakże pomocny), przedstawienie struktury sił oraz indeks wspomnianych w książce osób. Moim zdaniem tej publikacji nie sposób było napisać rzetelniej, lepiej, dokładniej. To po prostu historyczne mistrzostwo z piórem w ręku.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki, którą się nie tylko zwyczajnie czyta, ale którą się wręcz studiuje. Piękne wydanie zasługuje na aplauz i uznanie. Brawo Autor, brawo Wydawca.
Gorąco polecam!

niedziela, 7 lutego 2016

Sarah Dessen "Kołysanka"





Wydawnictwo Harper Collins
data wydania 2016
stron 304
ISBN 978-83-276-1703-3 

Miłość - na chwilę czy na całe życie? 

Remy, główna bohaterka powieści Sarah Dessen to młoda dziewczyna, która właśnie skończyła liceum. Dzięki pracy i zdolnościom dostała się na prestiżową uczelnię. Wydaje się, że to beztroska młoda dama u progu dorosłości, pozbawiona bolesnych chwil, traum i ciężkich przeżyć. Owszem los obszedł się z samą delikatnie, ale w bagażu jej doświadczeń są przeżycia ... jej matki. I to one rzutują na życie dziewczyny, to one wpływają na jej decyzje i wybory.

Remy boi się związków na dłużej. Obserwując życie uczuciowe matki ma gdzieś głęboko w sobie zakodowane, że miłość, choćby najbardziej gorąca, to nic trwałego. Uczucie prędzej czy później się wypala, stygnie i kończy. Nasza bohaterka wciąż "ogląda" film z życia jej mamy - kolejne zauroczenia, śluby i rozwody. Każdy z jej ojczymów jest inny, a mimo to, zawsze kończy się tak samo - smutno. Dziewczyna choć może o tym nie wie, choć może do końca nie jest tego świadoma sama uprzedza czas i zrywa z kolejnymi facetami, którzy tylko na chwilę goszczą w jej sercu. Schemat końców związku ma już opanowany do perfekcji. Być może to reakcja na to, co dzieje się w jej domu za sprawą mamy, a być może geny. Ale los postanawia rzucić młodej damie wyzwanie i pozwala jej spotkać chłopaka innego niż wszyscy. Posiadającego duszę artysty, zdolnego obieżyświata zakochanego w muzyce. Niepoprawnego romantyka, luzaka, bujającego głową w chmurach. Oboje spotykają się ponoć tylko na chwilę, bo ona wyjeżdża na uczelnię, a on gra w różnych miejscach ze swoją kapelą imając się dorywczych prac to tu, to tam. Czy i tym razem Remy odejdzie nim zacznie zależeć jej na Dexterze naprawdę czy może zdarzy się wyjątek od reguły i wybuchnie wielka love na długo?

Ciekawym odpowiedzi na to pytanie polecam lekturę powieści "Kołysanka", która tylko na pierwszy rzut oka może wydać się lekką, kolejną powiastką o zagubionej w uczuciach pannie. Ta książka ma jednak drugie dno. Pozwala wejrzeć w duszę i serce młodej kobiety, która bojąc się zranienia sama rani. Jej najlepszą obroną jest atak. Ale czy godząc w kogoś nie godzi i w siebie?!
Powieść Sarah Dessen pokazuje jak trudno zbudować stały związek, ile wymaga to sił, kompromisów, poświęcenia. Ale miłość "kosztuje"! Miłość wymaga i żąda.
Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Nie  jest ona wymagającą lekturą, ale i nie jest książką wybitną. Perypetie sercowe Remy są ciekawe, ale nie spodziewajcie się klasycznego romansu czy sentymentalnej książki o uczuciach. "Kołysanka" to książka na relaksujące popołudnie, wolny weekend czy kilkugodzinną podróż. Polecam tym, którzy lubią lekkie obyczajówki.

czwartek, 4 lutego 2016

Małgorzata Saramonowicz "Xięgi Nefasa. Trygław władca losu"


Wydawnictwo Znak
data wydania 2016
stron 480
ISBN 978-83-240-4045-2

Obrońca trojga dzieciątek 

Dość długo czytałam jedna za drugą powieści obyczajowe, w końcu poczułam ich lekki przesyt. Postanowiłam zaserwować sobie lekturę z gatunku, który dość długo omijałam a mianowicie fantasy. Padło na powieść Pani Saramonowicz otwierająca cykl Xięgi Nefasa. Od samego początku książka uwiodła mnie i pochłonęła mnie całkowicie. Ale czy taka powieść może na czytelnika zadziałać inaczej? Twierdzę, że nie można się jej oprzeć.

Akcja przenosi nas w przeszłość. Cofamy się do XII wieku. Do czasów kiedy dwaj bracia Zbigniew i Bolesław zwany Krzywoustym walczą o władzę marząc o królewskiej koronie na swej skroni. Obaj mają u boku żony i obaj liczą, że gdy urodzi się im syn podniesie to ich akcje w walce o tron. Wydaje im się, że możni szybciej poprą kandydata z przyszłym dziedzicem na rękach. W tych czasach trwa też walka tych co wierzą w Chrystusa z wierzącymi w religię starych bogów. Czasy są zatem niespokojne i bardzo barwne. Narratorem książki jest Nefas pełniący funkcję kronikarza na dworze Bolesława. To tylko pozory, bo tenże człowiek, przybysz z dalekiego kraju jest nie tylko skrybą dziejów, ale i byłym mnichem, rycerzem, tłumaczem, zbiegiem i świetnie zna się na szpiegostwie. Wbrew woli swojego pana udaje się do świątyni boga Trygława, do pogańskiego przybytku, by odwrócić przepowiednię według której księżna ma powić córkę, a nie syna. Tam zostaje mu przekazanie przesłanie i zadanie poważnej wagi. Trygław o którego pomoc Nefas zabiega splata i rozplata. Tym razem splata los trójki dzieci i trzech kobiet, które mają je urodzić. Nefas ma być ich opiekunem i stróżem, a to wydaje się być trudną, wymagającą misją stojącą na skraju wykonalności. Czy mu się to uda? Czy Bolesław pokona brata w walce o tron? 

Odpowiedź poznacie w porywającej lekturze, którą z całego serca polecam. Z pewnością znajdzie ona uznanie wśród tych, którzy lubią historię i interesują się dziejami Polski. Radość ta książka dostarczy również gronu, które lubuje się w gatunku fantasy. Miłośnicy przygody też nie będą zawiedzeni. Małgorzata Saramonowicz zaprasza do świata odmiennego od współczesnej rzeczywistości, ale jakże ciekawego, tajemniczego, pełnego niespodzianek i sekretów. Akcja książki jest niezwykle dynamiczna i biegnie szybko niczym górski potok. Wątki religijne umiejętnie wplecione w całość fabuły potęgują jeszcze niepowtarzalny nastrój. Dziwne wtedy były czasy! Ludzie jednak mieli te same słabości! Byli grzeszni, żądni władzy, majątków. Kierowali się emocjami, wpadali w pułapki, ale i umieli wodzić za nos innych. Dwór księcia to środowisko pełne intryg, szpiegów, przekupnych sług, których omamiła mamona i zaszczyty. Duchowieństwo to już klasa tylko pozornie prawa i godna do naśladowania. Od wiary bardziej liczyła się polityka i dobra materialne. W lekturze nie brak i wielu brutalnych scen. Krew leje się strumieniami. Śmierć nie jest czymś obcym, gwałty i okrucieństwo są na porządku dziennym. Postacie są różnorodne, niekiedy wyrachowane, żądne zemsty, ślepo dążące do swoich korzyści i racji. Uznanie znalazł u mnie styl Autorki. Podobała mi się i konstrukcja dialogów i długie, barwne opisy. 
Ta książka to prawdziwa perełka, która rozpoczyna arcyciekawą serię, której fanką ja już jestem. Pora być odkrył ją i Ty. Gorąco polecam!

środa, 3 lutego 2016

Anna Grzyb "Życie z drugiej ręki"


Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2015
stron 192
ISBN 978-83-6431-259-5

To ja, Żona i Matka Polka

Anna Grzyb popularna blogerka pisząca o książkach ma za sobą debiut literacki. Jej pierwsza książka nie jest obszerną lekturą, ale też nie można jej odmówić oryginalności i pomysłowości. Autorka „Życia z drugiej ręki” nie stworzyła bowiem kolejnej powieści dla kobiet z rozbudowaną fabułą, ale dość oszczędnie wyrysowała słowami portret przeciętnej współczesnej kobiety, która żyje w Polsce początku XXI wieku i zmaga się z niełatwą rzeczywistością.
Anita, bo tak ma na imię główna bohaterka tej historii mieszka na prowincji, w niewielkiej miejscowości, gdzie wszyscy wszystkich znają i wszystko o sąsiadach wiedzą. Jest mężatką, mamą dwóch córek i kurą domową, która ma siedzenia w domu po dziurki w nosie. Anita ma bowiem ochotę nie tylko na życie rodzinne, ale i zawodowe. Jej mąż pracuje na drugim końcu Polski, rzadko bywa w domu, a jak już w nim jest to nie pomaga w codziennych obowiązkach. W małżeństwie robi się coraz chłodniej i chłodniej, miłość znika jak śnieg ciepłą wiosną. Anita traci radość życia, wpada na stałe w ponury nastrój. Nie ma chęci życia, działania, rozwoju. Jednym słowem marnieje, a w jej życiu nie widać światełka w tunelu. Jednak pewnego dnia bardzo niepozornie wkracza na inną ścieżkę...
„Życie z drugiej ręki” to książka, która napisało samo życie. Trudno doszukać się w niej bajkowych treści, słodkich scen, romantycznych nastrojów. Jest szaro i buro, do bólu realnie. Główna bohaterka jest zwyczajną kobietą jakich tysiące wiedzie swoje życie na prowincji. Jej losy są dość kręte, a życie nigdy ją nie rozpieszcza i nie jest usłane różami. Los skąpi jej fartu, o wszystko musi sama zadbać. Gdy spotyka swoją drugą połowę wydaje się jej, że złapała szczęście za nogi. Niestety czar szybko pryska, przychodzi zwyczajna codzienność, troski i problemy. W Anicie wiele czytelniczek będzie mogło odnaleźć cząstkę siebie.
Książka choć cienka ma w sobie wiele treści. Jest manifestem mam i żon, które są zredukowane do roli kucharki, sprzątaczki czy robota domowego. Ale coś je od maszyn różni. One podobnie jak Anita mają duszę, pragnienia, chcą być kochane, doceniane, dostrzegane. Ta lektura to książka bardzo odważna, bezprecedensowa, która zyskała grono miłośników i przeciwników. Odkrycie jej przesłania nie jest może takie łatwe, a sama publikacja to nie typowe, lekkie i relaksujące babskie czytadło. Treść przysłoniła mi formę, która jest prosta i nieskomplikowana. Chwilami wymaga wytężenia uwagi, ale warto zaczytać się w niej i zagłębić się w przemianę kobiety nieszczęśliwej w lepszą, inną, bardziej świadomą tego, co chce osiągnąć. Książka zrobiła na mnie spore wrażenie, okazała się diametralnie inną lekturą niż się spodziewałam. Jednak godną przeczytania, prześledzenia i przemyślenia. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku czemu do mnie przemówiła. Stało się tak dlatego, bo sama przeszłam droga Anity. Dlatego sądzę, że najlepiej rozszyfrują ją kobiety odmienione, które przebudowały swoje życie. Zakończenie jest otwarte i budzi ciekawość, co dalej spotka pierwszoplanową postać. Mam nadzieję, że się tego dowiem, jeśli ukaże się kontynuacja tej historii.

Katarzyna Michalak "Spełnienia marzeń!"


Wydawnictwo Literackie 
data wydania 4 luty 2016
stron 320
ISBN 978-83-08-05597-7

Niech spełniają się marzenia!

Marzenia drzemią w nas czy tego chcemy czy nie. Jedni mówią o nich i śmiało idą przez życie realizując swoje pragnienia, inni boją się obudzić swoje marzenia, które śpią gdzieś głęboko w ich duszy. Która życiowa strategia jest lepsza? Można długo dyskutować i polemizować, wysnuwać racje za i przeciw. Czasem jednak los bierze sprawy w swoje ręce i sam dyktuje nam drogę która jest idealną do realizacji zamysłów.

Główna bohaterka najnowszej książki Katarzyny Michalak od wielu lat marzyła o spokoju, przyjaznym domu i poczuciu bezpieczeństwa. Niestety od kiedy odeszła jej matka życie dziewczyny stało się koszmarem i piekłem w najgorszym wydaniu. Wszystko za sprawą jej ojca, który okazał się potworem i był zdolny wielokrotnie skrzywdzić swoją córkę za sprawą swojej chuci. Klaudia w dniu osiemnastych urodzin uciekła z rodzinnego gniazda licząc na lepsze życie w małym domku bez wygód, który otrzymała w spadku. Od tej chwili musiała sama troszczyć się o siebie. Los postawił na jej drodze bezdomnego psa, którego nazwała Aza i przystojnego niewidomego młodzieńca, który miał zostać jej pracodawcą...
Jak potoczą się losy tej pary możecie dowiedzieć się z książki, która aż kipi od emocji. Jest nimi naładowana do granic możliwości. Zawiera w sobie wyjątkową historię o miłości dwojga młodych ludzi, którzy zaledwie stojąc u progu dorosłego życia zostali już potężnie poturbowani i zranieni. Ich blizny z pewnością będą się długo goić. Czy miłość okaże się idealnym lekiem na całe zło?

Katarzyna Michalak stworzyła na kartach swojej książki historię bardzo niezwykłą. I Klaudia i Kamil nie zasłużyli na to, co ich w życiu spotkało. Krzywda, która ich dotknęła z pewnością zmieniła ich nastawienie do świata i ludzi. Każde z nich mogło się zasklepić w swoim nieszczęściu, zamknąć na życie i zapaść się w bólu oraz beznadziei. Ale los pozwolił im się spotkać. Okazało się, że są sobie potrzebni, a każde z nich ma to, co potrzebuje drugie. Ona ma oczy, on troszkę pieniędzy, ona strzępy nadziei, on wybitny talent. Razem było łatwiej, ale i trudniej. Bo każde miało naturę samotnika. Każde było jak nieufne zwierzę, które boi się wszystkiego wokół. I pojawiło się uczucie – nieproszone i nieśmiałe. Czytając tę nietuzinkową historię miłosną nie raz ocierałam łzę, która toczyła się po policzku. Miotały mną emocje o różnym zabarwieniu. Był gniew, złość, litość, współczucie, nadzieja. W miarę zagłębiania się w treść wciąż oceniałam tę powieść, a moja ocenia zmieniała się na coraz lepszą. To mocno nakreślona słowami książka. Wszystko jest w niej złe lub dobre, czarne lub białe – nie ma niczego pośredniego. Wszystko jest wyraziste, choć chwilami bliskie fantazji. Życie okazuje się trudną grą, niekończącą się partią szachów w której by nie przegrać wciąż trzeba wymyślać nowe strategie. Ta historia wciąga, przykuwa uwagę, by chwilami wydawać się odrobinę za mocna i za słodka. A jednak nie sposób jej odpuścić, nie można odłożyć tomu na półkę i nie doczytać do końca.
Fani Katarzyny Michalak nie poczują się tym tytułem zawiedzeni, a ci, którzy jeszcze nie znają pióra tej pisarki mogą śmiało sięgnąć po książkę i dać się porwać tej opowieści. Moim zdaniem naprawdę warto.

wtorek, 2 lutego 2016

Astrid Lindgren & Kitty Crowther "Skrzat nie śpi"


Wydawnictwo Zakamarki
data wydania 2015
stron 28
ISBN 978-83-7776-119-9

Poznajcie sympatycznego skrzata

Znów zagościłam w krainie bajek. Tym razem sięgnęłam po książeczkę adresowaną do najmłodszych dzieci, która jest opowieścią o pewnym sympatycznym skrzacie. Akcja rozgrywa się zimą i to taką prawdziwą - mroźną i śnieżną na dalekiej Północy. Autorką bajeczki jest nie kto inny a sama Astrid Lindgren doskonale znana dzieciom w Polsce. Ilustracje, jakże piękne i kolorowe, wykonała Kitty Crowther. Akcja rozgrywa się nocą, długą, trwającą o wiele dłużej niż dzień. Na dworze jest biało i mroźno. Ludzie śpią, a nad bezpieczeństwem domostwa czuwa sympatyczny skrzat, który jest dobrym duchem tego miejsca. Dogląda zwierząt, zagląda tu i tam, rzuca okiem do zagrody i stajni, do spiżarni i ludzkiego domostwa. Czuwa, bezszelestnie przesuwa się od miejsca do miejsca, a swoją obecność znaczy śladami na śniegu. Nie daje się ujrzeć ludzkiemu oku, chowa się przed nim, ale jego obecność zdradzają ślady. Jest dobrym duszkiem, pomaga, choć pozostaje niewidzialny.

Książeczka jest krótka, ale bardzo piękna i pobudzająca wyobraźnię. Ma swój klimat, wprowadza w zimowy nastrój. Ma w sobie coś niepowtarzalnego. Daje odczuć namacalnie atmosferę zimowej nocy, gdzie czas na odpoczynek i sen, gdy najlepiej wtulić się w ciepłe łóżko i wsłuchiwać w ciszę oraz odgłosy domu. Bajeczka ma w sobie coś wyjątkowego, co może trudno oddać słowami, ale łatwo odczuć podczas czytania. Sam skrzacik jest małym pomocnikiem, a jego postać przenika ze świata bajek do świata ludzi. Dałam się ponieść tej opowieści. Tekst łatwo i szybko opanował moją wyobraźnię, która zaczęła malować piękne portrety mroźniej skandynawskiej zimy.
"Skrzat nie śpi" to bardzo dobra propozycja dla maluchów, idealna do poczytania przed snem. Starannie wydana, w dużym formacie i twardej oprawie. Po prostu wspaniała propozycja do dziecięcej biblioteczki.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Beck Weathers, Stephen G. Michaud "Everest. Na pewną śmierć"

Wydawnictwo Angora S.A.
data wydania 2015
stron 312
ISBN 978-83-268-2270-4

Wysoka cena za pasję

Wiele ludzi na świecie wspina się po górach. Jedni wybierają te mniejsze, nieliczni zdobywają ośmiotysięczne szczyty. Dla jednych jest to tylko pasja, sposób na spędzenie wolnego czasu, na oddech od wielkomiejskiej dżungli, inni uciekają w góry by zapomnieć o codzienności. Niektórzy wspinaczkę traktują jak sport ekstremalny, inni jako próbę sprawdzenia siebie i swoich sił w walce ze swoimi ograniczeniami i słabościami, lękami czy naturą. Zdobywanie himalajskich kolosów nie jest bezpieczne. Nieważne czy ktoś jest amatorem czy zawodowcem zawsze może zapłacić najwyższą cenę. Zatem pasji towarzyszy potężne ryzyko, którego do końca nie da się zminimalizować.

Beck Weathers zdobywał góry by pozbyć się długoletniej depresji. To właśnie one, same w sobie groźne i niebezpieczne okazały się lekiem na zło choroby. Wspinając się Beck zapragnął znaleźć się w elitarnym gronie zdobywców Korony Ziemi. Wybrał się więc na Everest brakujący mu do kompletu najwyższych szczytów poszczególnych kontynentów. Ta wyprawa omal kosztowała go życie. Na zboczu Dachu Świata doszło do cudu, który jest jak zmartwychwstanie. Nie liczono bowiem, że Beck przeżyje po wielogodzinnym wychłodzeniu, utracie widzenia. On już prawie wydawał ostatnie tchnienie i nie był w stanie iść. A jednak...

O tych wydarzeniach i życiu przed i po Evereście Beck Weathers pisze w swojej książce. To nie jest typowa lektura z gatunku literatury wysokogórskiej, która zawiera relację z wyprawy. Choć sugeruje to może w pierwszej chwili okładka i tytuł to inna publikacja. Owszem jest zapis, dość skrótowy, z wyprawy w Himalaje i na kilka innych szczytów, ale przede wszystkim to jakby autobiografia człowieka, który lubił poskramiać szczyty. Jego pasja godziła jednak w jego rodzinę. Ojca i męża nie było w domu - był w górach, trenował, przygotowywał się do wyjazdu. Żył w pewnej skorupie co nie podobało się jego żonie. Nic dziwnego, bo Peach miała swoje racje i argumenty. Wniosek z tego bije jeden i to jest główna idea i przesłanie tej książki.
Góry są piękne, ale i groźne oraz wymagające. I zaborcze. Żądają zbyt wiele i nie godzą się na kompromisy. Są bezwzględne i nieubłagane. I nie dają często kolejnej szansy na poprawę popełnionych błędów. Nigdy nie gwarantują powrotu do domu, potrafią zaskoczyć i złamać nawet tych najbardziej twardych i przygotowanych.

 Książka opowiada historię człowieka, który cudem ocalał, cudem wrócił do rodziny i zapłacił za marzenie swoim zdrowiem. Wiele wycierpiał, by wrócić do formy. Ale i wiele doświadczył i zrozumiał. Napisał książkę, by ta była przestrogą dla innych. Opisał swoje doświadczenia, a głos oddał też rodzinie, znajomym, przyjaciołom. Był szczery i miał odwagę pokazać swój strach i lęk.
Ta historia jest poruszająca i wstrząsająca, oddająca to groźne i nie bardzo przyjazne oblicze gór. Ten tytuł chłonęłam z wypiekami na twarzy, przeżywałam i odebrałam niezwykle osobiście. Bo sama poszłabym śladami Becka mimo poznanych faktów. Książka dzieli się na kilka części a one wzajemnie się uzupełniają. Każda z nich pokazuje inny etap życia głównego bohatera, każda jest wyjątkowo osobista. "Everest. Na pewną śmierć" to reportaż, biografia i spowiedź miłośnika gór w jednym. To lektura pokazująca naszą ludzką słabość i siłę. To publikacja, która uczy wierzyć w cuda, we własne siły, ale i przestrzega przed brawurą i brakiem ostrożności. I to wreszcie dzieło, które naświetla całą prawdę o górach, którym litość jest obca. Pozycja godna uwagi i polecenia nie tylko miłośnikom łojenia szczytów. Gorąco polecam.