wtorek, 27 lutego 2018

Małgorzata Falkowska "To nie jest twoje dziecko"



Wydawnictwo Lira 
data wydania luty 2018
stron 320
ISBN 978-83-6583-812-4

Cena macierzyństwa bywa niekiedy bardzo wysoka



Jeśli kobieta pragnie zostać matką stać ją na wiele. Świadczą o tym liczne przypadki pań, które by usłyszeć słowo „mama” są w stanie ponieść wysokie koszty finansowe, przejść bolesne zabiegi medyczne, odrzeć swój związek z prywatności, wylać wiele łez, przejść biurokratyczne katusze w procesach adopcyjnych, wziąć mnóstwo leków, znieść psychiczny ból, a niekiedy i krytykę środowiska. A jednak siła instynktu, moc pragnienia bywa tak ogromna, że wszystkie przeszkody są pokonywane.
Marzenia są po to, by je spełniać, ale nie wszystkie mogą być spełnione. Niekiedy los może się krzywo uśmiechnąć i zadać cios w samo serce, a psychika niedoszłej mamy może sobie z zaistniałą sytuacją nie do końca poradzić. Łatwo wtedy stracić psychiczną stabilizację, łatwo wpaść w sporą pułapkę.
Anna i Paweł są małżeństwem, które nie ma trosk finansowych. Oboje pracują jako ginekolodzy we własnej klinice. Mają piękny dom, drogie samochody, stać ich na luksusowe wakacje, kosztowne ubrania i wszelkie rzeczy materialne. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka. Próby zajścia w ciążę spełzają na niczym, a procedura adopcyjna wymaga sporo czasu. Anna chciałby już wziąć na ręce własne dziecko, dlatego pewne zdarzenie, które ma miejsce w jej klinice traktuje jako życiową szansę i dar od losu. Owego dnia na wizytę umawia się młoda studentka Michalina. Dziewczyna podejrzewa, że jest w ciąży, co potwierdziły kupione w aptece testy. Brzemienna w skutki okazuje się jedna noc spędzona w ramionach przystojnego Turka. Michalina nie może sobie pozwolić na dziecko, choćby z przyczyn materialnych. W trakcie wizyty sympatyczna pani doktor podsuwa jej pewien pomysł. Pomysł jak się okazuje z piekła rodem...
„To nie jest twoje dziecko” to książka obyczajowa, która pokazuje mroczne strony zdesperowanej ludzkiej duszy. Lektura ta jest pełna napięcia i emocji. Powieść zaskakuje i po sielankowym początku, po którym wydaje się, że wszystko skończy się pomyślnie i każdy będzie zadowolony następuje szereg zdarzeń, które zmieniają życie trojga ludzi w koszmar. Nakreślona piórem Małgorzaty Falkowskiej historia ma wiele plusów. Ciekawym rozwiązaniem jest trójosobowa narracja. Pisarka daje głos każdemu z głównych bohaterów i pozwala poznać kolejne wydarzenia z punktu widzenia Anny, Michaliny, jak i Pawła. Autorka pozwala również głęboko zajrzeć w dusze i serca stworzonych postaci. Dzięki temu czytelnik zostaje uwikłany w mrożąca krew w żyłach grę psychologiczną, która wymyka się logice spod kontroli. Pozwala narodzić się w kobiecej duszy potworowi, który niszczy to, co dobre i moralne. Lektura szybko oraz skutecznie pochłania i czyni czytelników niekiedy sędziami którym przychodzi oceniać w trudnych sporach, moralnych dylematach, które nie zawsze mają dobre i rozsądne rozwiązania.
Upór w dążeniu do marzeń, nawet tych najpiękniejszych, okazuje się pułapką. W zaistniałej sytuacji dobro dziecka zostaje zepchnięte na drugi plan, a pierwszy opanowują złe emocje.
Przeczytanie tego tytułu gwarantuje kilka niesamowitych godzin z lekturą w ręku. Fabuła obfituje w wiele zaskoczeń, a akcja toczy się bardzo wartko i dynamiczne. Sceny zmieniają się błyskawicznie, a klimat ulega stałym zawirowaniom.
Marzenia w życiu nie zawsze się spełniają, bo nie zawsze mogą się spełnić. Udowadnia to treść, która przestrzega przed zaślepieniem i utratą kontroli nad sobą. Jeśli nie uwzględnimy tego możemy zniszczyć życie swoje i innych. Niech ten morał dotrze do każdego, kto zagłębi się w tę historię. Gorąco ją polecam nie tylko kobietom. To książka równie dobra dla mężczyzn.

J.D. Vance "Elegia dla bidoków"



Wydawnictwo Marginesy
data wydania 15 luty 2018
stron 320
ISBN 978-83-65973-04-7

Spełniony American Dream

Przez wiele lat Ameryka (pod tą nazwą miano na myśli Stany Zjednoczone) kojarzyła się z rajem. Był to świat wielkich możliwości, w którym praca opłacała się stukrotnie, w którym szybko można było się wzbogacić i przebyć drogę od zera do milionera. W czasach komunizmu tysiące Polaków marzyły o wyjeździe za Wielką Wodę. Z kolei władze mówiły coś innego - tam żerowali krwiożerczy kapitaliści, którzy bogacili się kosztem pracowników a sukces był tylko na pokaz. Ludzie zaś nie bardzo chcieli wierzyć, że w tamtym kraju są i biedni i tacy, którym się nie przelewa. Amercian Dream funkcjonował pozytywnie. 
Kto miał rację? Jaka była i jest prawda o USA?
Odpowiedzi na to pytanie szukałam w książce J.D. Vance'a będącą historią pewnej rodziny, która obala idealne wyobrażenie o kraju skąd wywodzi się Kaczor Donald. 

Autor dorastał w małym miasteczku w Ohio w tzw. Pasie Rdzy. Ten region cechowała bieda, brak świetlanych perspektyw, marazm, życie z zasiłków i niski status majątkowo-intelektualny. Rodziny często korzystały z pomocy socjalnej, a przemoc była w nich czymś powszechnym. Ludzie wpadali w szpony nałogów, depresji i uzależnień. Małżeństwa na chwilę, odwyk, utrata mało płatnej pracy, awantury i krzyki, wyzwiska, bicie, rzucanie talerzami i łzy. Brak opieki i wychowania, strach i obawa o jutro - takie było dzieciństwo J.D. . Na szczęście była i babcia Mamaw, która wczepiła chłopcu wolę walki o lepsze jutro, dopingowała go w walce o inne życie, karmiła i przytulała, gdy matka zajęta była kolejnym kochankiem. Początkiem drogi było liceum, nauka i dorywcza praca. Potem służba w Korpusie Piechoty Morskiej a wreszcie studia licencjackie i prawo na Yale. Ukończone studia stały się paszportem do wymarzonego elitarnego świata. 

J.D. Vance przebył długą, krętą i wiodącą pod górę drogę na szczyt marzeń. Osiągnął to, co z jego środowiska udało się nielicznym. Spełnił sen o spokoju, dostatku i poważaniu. Wszedł do nowej rzeczywistości, a przebyta droga nauczyła go wielu cennych rzeczy. Tego jak być stanowczym, pewnym siebie, dojrzałym i odpowiedzialnym. Przeżyte doświadczenia nauczyły życiowego sprytu i zaradności. Dobrzy ludzie spotkani po drodze pokazali, że świat nie jest wcale zły i nie wszędzie panuje patologia. 
Ta książka opisuje nie tylko dzieje jednego człowieka i jego rodziny, ale daje obraz współczesnego oblicza Amerykanów z różnych środowisk. Wielu taki życiowy sukces nie udaje się. I to przekłada się na ich wyborcze preferencje. Tym samym daje odpowiedź dlaczego wygrał ten a nie inny kandydat do prezydenckiego fotela. 

Lektura pochłaniała mnie z każdą kolejną stronę. Moje serce krajało się na krzywdę zdolnego chłopca, któremu zabrano szczęśliwe dzieciństwo i możliwości spokojnego wejścia w dorosłe życie. Miałam ochotę krzyczeć i pytać dlaczego wiele dzieci dotyka taka niesprawiedliwość?! Dopingowałam głównego bohatera, ba, mówiłam do niego w trakcie czytania co nie pamiętam aby mi się kiedyś zdarzyło. Przeżywałam treść mocno i dogłębnie. Emocjom nie było końca, a łzy poleciały ciurkiem z oczu. Ta historia ma na szczęście szczęśliwe zakończenie.
W trakcie lektury siłą rzeczy porównywałam możliwości awansu społecznego w naszym kraju i w USA. Wynik jest dla naszej ojczyzny jednak niekorzystny. W naszych realiach dobre posady wymagają układów a niekoniecznie prestiżowego dyplomu, a zarobki są dalekie od tych, które obowiązują w bogatych krajach.
Największym atutem tej lektury jest autentyczny przekaz, szczera opowieść, w trakcie której mają miejsce i drastyczne sceny. Nie jest to łatwa lektura, nie czyta się jej szybko a tytuł nie jest książką, która będzie idealna by się zrelaksować. Mimo to warto ją przeczytać i zastanowić się nad jej treścią. To idealna propozycja na dzisiejsze czasy. Polecam tym, którzy szukają mocnej a zarazem ambitnej przygody z książką.  

sobota, 24 lutego 2018

Stosik na końcówkę zimy



Powoli, powoli zbliża się koniec zimy i przedwiośnie. To zarazem cieszy i smuci. Ale stos nowych książek tylko cieszy i to bardzo, bardzo. 
I znów będę marudzić, że nie mam miejsca na kolejne tomy.
Biblioteczkę zasiliły:

- Romuald Antoni Roman "Ośrodek Zero. Tajemnica Doliny Syrokiej Wody" - od Autora - czytam i jestem w niebie. Świetna!!

- Romuald Aldek Roman "Zakopiański dom wariatów" -j.w. 

Alex Rosenberg "Dziewczyna z Karkowa" od Lubimy Czytać
- Angelika Kuźniak "Krótka historia o długiej miłości" - od Wydawnictwa Znak

- Iwona Menzel "Po wsze czasy" od Wydawnictwa MG
- Edyta Świętek "Szarość miejskich mgieł" od Lubimy Czytać - PIĘKNA, PIĘKNA, PIĘKNA!!!! Kończę czytać

- Magdalena Kordel "48 tygodni" od Wydawnictwa Znak

- Joanna Gawryk-Skrzypczak "Księżyc jest kobietą" 

- Przemysław Chwała - "Obłoki Fergany"

- Rachel Hauk "Salon sukien ślubnych" od Lubimy Czytać

- Tim Peake "Zapytaj astronautę" od Wydawnictwa Kobiecego 

Ale pyszne tytuły! Będzie co czytać, będzie radość. 

czwartek, 22 lutego 2018

Marcin Wójcik "W rodzinie ojca mego"


Wydawnictwo Czarne
data wydania 2015
stron 272
ISBN 978-83-8049-043-7
seria Reportaż

O rodzinie od której trzymam się z daleka

Po książkę Marcina Wójcika sięgnęłam z trzech powodów. Po pierwsze w tym roku obiecałam sobie czytać więcej reportaży i literatury faktu. Po drugie lubię serię Czarnego Reportaż. Po trzecie wreszcie lubię reportaże w których poruszane są kontrowersyjne i mocne tematy.
 Gdy rozpoczynałam lekturę nie byłam przygotowana na aż tak bardzo mocną treść. Wiedziałam, że będzie ciekawie, ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo. 

Z Radio Maryja jest tak jak z disco polo. Niby mało kto słucha, a każdy wie o co chodzi. Redemptorysta Tadeusz Rydzyk ma wielu przeciwników jak i grono zwolenników. Jego dzieła - radio, telewizja, uczelnia czy fundacja są ogólnie znane. Ich istnienie i poglądy ich założyciela potwierdzają namacalnie tezę, że polski Kościół nie jest jednolity, że są w nim podziały. Są też dowodem na to, że bogactwo wypędza ubóstwo, które powinno cechować stan duchowny w imię składanych ślubów. Teoria nie idzie w parze z praktyką, a to wielu ludzi wierzących od Kościoła odpycha. 

Książka to zbór różnorodnych reportaży, które tworzą spójną całość i dają obraz toruńskiego redemptorysty i jego działalności. Na początku Autor przybliża w pigułce osobę samego Tadeusza Rydzyka. Czytając o jego zakonnej drodze, dzieciństwie i młodości samoistnie nasuwa się pytanie skąd taka siła w człowieku który przyciągnął do siebie wielu ludzi? 
Z kolejnych tekstów dowiemy się jak pracuje Radio Maryja, jak działa Telewizja Trwam i jakie były jej początki, jak wyglądają studia na toruńskiej uczelni, jakie są kierunki i poznamy osoby, które na nich studiują. Wreszcie poznamy tych, którzy są zwolennikami mediów Tadeusza Rydzyka, uczestników marszów i członków kół skupionych wokół toruńskiej rozgłośni. To nie są ludzi kryształowi, a raczej zagubieni, zapatrzeni fanatycznie i bezmyślnie w głoszoną ideologię w której nie ma miejsca na jakikolwiek dialog. Niezłomna jest zasada, że kto nie idzie z nami maszeruje przeciw nam. 

Najważniejsze jest ślepe zapatrzenie i podporządkowanie. Z padających słów czuć sporo zarzutów, nienawiści, złości i żalu. Brak miłości, a tą przecież chrześcijanin powinien otaczać nie tylko przyjaciół, ale i wrogów. Tu nie ma miejsca na wybory, trzeba niczym owca ślepo podążać za pasterzem i nie mieć własnego zdania. Nie pytać, nie dociekać tylko ufnie spijać każde słowo i przyjmować je za pewnik. W tej społeczności nie ma miejsca na wolny wybór, wolne słowo i jakiekolwiek wątpliwości. 
To smutna twarz katolicyzmu, to jego fanatyczne oblicze. 
W myśl ustanowień soborowych duchowni nie powinni wkraczać w politykę - a to jest w kościele toruńskim nagminnie łamane. Co wolno?  Dawać ofiary, składać datki i być brawo. Czytając miałam często wrażenie, że gdyby poznał to ktoś, kto nie widział tego na oczy pomyślałby, że to scenariusz niezbyt ambitnego filmu, a nie realna rzeczywistość. 

Po co czytać ten tytuł? 
Z pewnością by spojrzeć prawdzie w oczy i przejrzeć na nie. By zobaczyć o co naprawdę chodzi i jak można grzeszyć idąc ślepo za kimś, kto sam błądzi. Fanatyzm nie jest tu słowem przesadzonym czy użytym na zapas. Teksty budzą grozę swoją wymową i stanem ludzkich umysłów. Reportaże robią spore wrażenie, czyta się je szybko aczkolwiek każdy zmusza do refleksji nad mocą wiary i zła, które funkcjonuje pod płaszczem religii. Bo czy nienawiść jest dobra? 
Publikacja Marcina Wójcika to naprawdę dobra książka, która z pewnością na wielu zrobi spore wrażenie, a zwolenników rodziny o której opowiada mocno zgorszy. 
Plusy to dogłębne wyczerpanie tematu, solidne przedstawienie środowiska, ukazanie poruszonej problematyki z różnych stron i dobre operowanie słowem, które celnie maluje to, co istotne. 
Kolejna wspaniała publikacja w doskonałej serii Wydawnictwa Czarnego. Bardzo polecam. 

wtorek, 20 lutego 2018

Top 5 książek o górach

Avital Norman Nathman "Liga (nie)złych mam. Egoistki z miłości"


Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2018
stron 384
ISBN 978-83-65740-27-4

Idealne macierzyństwo to mit

Czy idealne mamy istnieją naprawdę? Czy są tylko w reklamach, filmach, na zdjęciach w kobiecych magazynach i książkach poradnikach? Czy można być idealną rodzicielką? Cudowną mamusią - zadbaną, umalowaną, idealne ubraną i mieć czas na prowadzenie domu, wychowywanie dzieci, pracę zawodową? Czy po całym dniu pracy wreszcie zwyczajną kobietę stać na całonocne igraszki w sypialni i bycie uwodzicielską partnerką? 
Pytań jest wiele, ale odpowiedź po lekturze książki Avital Norman Nathman jest tylko jedna. Lektura na wielu przykładach będących wypowiedziami różnych kobiet obala mit perfekcyjnego macierzyństwa i tym samym uspokaja tysiące sfrustrowanych kobiet, które szukają w sobie winy i niedoskonałości. 

Wytwór idealnej matki królującej w prasie, mediach i reklamie to wymysł z piekła rodem, który utrudnia życie wielu kobietom. Prowadzi je do niezadowolenia, nerwów i niepokoju. Odbiera im zwyczajną radość codzienności, której daleko do doskonałości.
W tytule ma głos wiele kobiet mających różną sytuację życiową, materialną, rodzinną i zawodową. Poszczególne eseje opisują macierzyństwo kur domowych, pisarek, redaktorek, naukowców, kobiet młodych, które nadal się uczą, reżyserek, blogerek, dyrektorek. Panie różnią się wiekiem, liczbą posiadanych dzieci, jedne z nich są szczęśliwe w związku, a inne samotnie wychowują swoje pociechy. Łączy je jedno - każda chce to robić jak najlepiej. Ale chcieć to nie zawsze móc. 
Dlaczego? 

Bo czytając poszczególne eseje wniosek nasuwa się jeden - w życiu nic nie jest idealne. Nawet przy największym staraniu człowieka los podsuwa pod nogi kolejne kłody, nadchodzą niespodziewane kłopoty, szwankuje zdrowie, mają miejsce nieszczęśliwe wypadki, nieprzewidziane zdarzenia. Kobiety mają swoje ograniczenia - dopada ich zmęczenie, dolegliwości fizyczne i przemęczenie. Brak wystarczającej dawki snu wywołuje zły nastrój. Dzieci marudzą i chorują, mają swoje gorsze dni. Mąż lub partner nie zawsze jest opoką i ma czas pomóc w domowych obowiązkach. Czasem brakuje pieniędzy i chęci życia. Jak to ogarnąć? Lektura tej publikacji podpowie pewną receptę, która może nie jest zbyt oryginalna, ale sprawdzona. Trzeba drogie mamy złapać dystans, opanować stres, głęboko odetchnąć i dać sobie na luz. Podejść ze stoickim spokojem do całego świata, patrzeć na szklankę do połowy pełną, cieszyć się z małych sukcesów i być spokojną. Bo spokój mamy działa na dzieci. 

Książka przypadła mi do gustu. Każdy esej okazał się ciekawy, inny i niepowtarzalny. A kobiety wreszcie powiedziały co im na duszy siedzi. Ta "spowiedź" z pewnością podziałała na nie oczyszczająco. I tak ten tytuł działa na czytelnika. 
Czy to książka tylko dla kobiet? NIE!!!
Powinni przeczytać ją też panowie by zrozumieć matki swoich dzieci. By spojrzeć na świat ich oczyma i odczuwać ich sercem, mózgiem i duszą. 
Publikacja daje solidny obraz trudu matek włożonych w urodzenie i wychowanie dzieci. 
Pokazuje czasem nie za bardzo kolorowe kulisy macierzyństwa pełne chwil trudnych i wyczerpujących. Walorem jej jest autentyczność, brak ubarwień i upiększeń. Czyta się ją z ciekawością, ale i refleksją nad rolą kobiety w przedłużeniu gatunku ludzkiego. Morał płynie z niej wyraźny - doceńmy mamy. Każdą z nich choćby popełniała błędy. Bo błądzić to rzecz ludzka i zdarza się każdemu. 
Reasumując ta książka to bardzo dobra pozycja w swoim gatunku. To ciekawe historie które napisały matczyne serca i dusze. Polecam i z serca rekomenduję. 

środa, 14 lutego 2018

Adam Węgłowski "Wieki bezwstydu"


Wydawnictwo Znak Horyzont
data wydania luty 2018
stron 304
ISBN 978-83-2404-270-8

Jak kochali się antyczni ludzie czyli życie seksualne w starożytności

Świat antyczny poznałam w wieku 15 lat na lekcjach historii i języka polskiego. Wtedy zaaplikowano mi sporą dawkę wiedzy o czasach p.n.e. Zwrócono moją uwagę na literaturę antyczną, sztukę i wydarzenia historyczne jakie miały wtedy miejsce. Wiedzę tę jednak chłonęłam bez aplauzu i z pewną dozą obojętności. Dlaczego? Dziś wiem. Bo nie przekazywano mi jej we właściwy sposób. Wtłaczano mi do głowy suche fakty, wyrwane z całości fragmenty utworów i statystyczne informacje godne tabel i wykresów. Nie pokazano mi zwyczajnego życia, nie przestawiono mi ludzi z tamtej epoki od codziennej strony. Nie zwrócono mojej uwagi na szczegóły bliskie każdemu zjadaczowi chleba. Nie pokazano codziennych tradycji, obyczajów, a wreszcie nie przedstawiono tego, co ciekawi każdego - plotek, sensacji czyli tego od czego kipią portale plotkarskie. Gdyby tak było żmudna nauka stałaby się sporą przyjemnością.

Jako dorosła osoba natrafiłam na książkę, która inaczej pokazała odległą epokę. Bardziej po ludzku, bardziej ciekawie i naturalnie. Tytuł zawiódł mnie do antycznych krain i ukazał sferę ludzkiego życia starą jak świat - a mianowicie sferę seksu i erotyki. Rozpoczynając lekturę byłam ciekawa zawartych w niej informacji. Liczyłam, że Autor zmierzy się z funkcjonującymi powszechnie mitami na temat rozwiązłości antycznych ludzi. I tak się stało. Dodam od razu, że lektura bardzo znacząco wyczerpała temat, a przy tym nie nużyła podręcznikową wiedzą i okazała się bardzo interesującą. 
Czytając ją zajrzałam do życia ludzi żyjących w Grecji, Cesarstwie Rzymskim i samym Rzymie, w Sparcie oraz na terytoriach podbitych przez powyższe potęgi. Wielokrotnie czułam się zaskoczona, lekko zszokowana, ale i musiałam zrozumieć inność świata w którym się znalazłam. Bo był to świat pozbawiony cudów ery cyfryzacji, fotografii, mediów i telewizji, internetu i portali społecznościowych, prasy i innych zdobyczy współczesnej cywilizacji. Tam wszystko było jednoznaczne i niewirtualne. 

Czy przodkowie zamieszkujący antyczne krainy rzeczywiście byli tacy niemoralni? 
Otóż nie da się ukryć, że w pewnych aspektach zachowywali się dość specyficznie. Oczywiście nieco inaczej było w Atenach a inaczej w Rzymie. Spory wpływ na sferę erotyki i seksu mieli niewolnicy, którzy byli traktowani nie jak ludzie, ale jako składnik majątku. Ograniczone prawa w funkcjonowaniu tamtych społeczeństw mieli obcokrajowcy. Kobiety w tamtych czasach również były pokrzywdzone, sprowadzone do sfery poddanej mężczyznom i okradzionej z wielu dziś funkcjonujących praw. Pary homoseksualne wśród płci silnej były czymś powszechnie spotykanym, a mężczyźni przeżywali mnóstwo przygód, co zakazane było płci pięknej. Inaczej patrzono na problem gwałtu, inaczej rozumiano wierność małżeńską. 
Nieco odmiennie funkcjonował biznes erotyczny, a władcy żyli dość rozpustnie i niemoralnie. 


Książka jest napisana dość przystępnie i ciekawie. Jej lektura jest zrozumiała dla przeciętnego zjadacza chleba i nie trzeba by ją zrozumieć szczycić się sporym znawstwem epoki, której jest poświęcona. Tekst jest pełen ciekawostek, plotkarskich szczególików, anegdot i zdjęć oraz fragmentów antycznych utworów. Autor opisuje życie małżeńskie, przywileje mężczyzn i ograniczenia kobiet. Opisuje wszelkie sfery związane z seksem, poświęca czas na przybliżenie różnic i podobieństw między tym co nam współczesne a tym, co obowiązywało kiedyś. W książce nie brak pikantnych szczególików a całość jest opisana w sposób bezpruderyjny, ale i nie ordynarny. Delikatne sfery życia traktowane są bez zbędnej sensacji, ale i bez kurtyny wstydu. Nie ma w lekturze tematów tabu. 
Ten tytuł to świetna podróż do odległych czasów i miejsc, ciekawa lekcja historii podana w smacznej i łatwo przyswajalnej pigułce. Publikacja obala mity, a wyciągnięte w niej wnioski są poparte ciekawymi przykładami. Zatem czy Neron był opętany seksem? Czy w starożytnym świecie istniały burdele i czy kobiety trudniły się prostytucją? Jaki był los niewolnic odnośnie seksu? Czy orgie to wymysł czy realna prawda? Na te wszystkie pytania odpowiedź znajdziecie w książce, którą wysoko oceniam i polecam zainteresowanym tematem. 

wtorek, 13 lutego 2018

Linda Bleser "Dom łez"




Wydawnictwo Harper Collins
data wydania styczeń 2018
stron 304
ISBN 978-83-276-3100-8

Nasze życie to zlepek naszych wszystkich wyborów

Życie to łańcuch przeżytych przez nas dni. Życie to kolejne pory roku, to kolejne święta, rocznice i jubileusze. Życie to następujące po sobie dni. Dni w których musimy podejmować niekończący się szereg różnych wyborów. Jedne z nich są istotne, a inne nie. Jedne przechodzą niezauważone, a inne rzutują na całą naszą przyszłość. Z wyborami nieodłącznie kojarzy się pytanie - co by było gdyby....? Można je powtarzać w nieskończoność i godzinami rozmyślać jak potoczyłaby się nasza historia gdybyśmy zrobili tak a nie inaczej lub inaczej a nie tak.
Takie dylematy ma każdy człowiek. Takie dylematy miała również bohaterka rewelacyjnej powieści, którą właśnie przeczytałam - Jennie, którą poznałam dzięki lekturze "Domu łez" autorstwa Lindy Bleser. Chcę zwrócić Waszą uwagę na ten tytuł, bo to świetna powieść, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Czytałam ją z wypiekami na twarzy i ogromną ciekawością. Bo to lektura, która jest wyjątkowo wymowna.

Jenna jest dorosłą kobietą. Ma młodszą siostrę Cassie dla której po samobójczej śmierci ich matki stała się mamą. By ją wychować poświęciła własne marzenia o studiach. Jennie nie lubi swoich urodzin. Bo właśnie w ten dzień została sierotą. Zamiast prezentu ujrzała zakrwawioną rodzicielkę, której nie udało się uratować. Ten koszmar wciąż tkwi w jej pamięci. To zdarzenie bowiem rzuciło się cieniem na jej przeszłość. Po latach Cassie proponuje swoje siostrze zamieszkanie pod wspólnym dachem. W pięknym domu, który mają wspólnie obejrzeć w towarzystwie agenta. Budynek robi na nich dobre wrażenie. Oglądając go Jennie trafia do pewnego pokoju, który nie ma okien i jest okrągły. Zamyka drzwi i trafia nie tylko do nietuzinkowego pomieszczenia, ale i do alternatywnej przeszłości w której jej życie toczy się inaczej niż w rzeczywistości...

Ta powieść to książkowa czarownica, która dosłownie zaczarowuje czytelnika i mocno trzyma go w szponach swojej fabuły. Czyta się ją lekko i zachłannie. Treść zaciekawia od samego początku i trzyma w napięciu do zakończenia. Można przewidywać co się zdarzy, ale Autorka przewidziała tyle niespodzianek, że trudno być tu dobrze odgadującą wróżką. Ta książka ma drugie dno i mocno daje do myślenia. Kusi nas byśmy oddali się myślom odnośnie wyborów w naszym życiu. W treści nie brakuje interesujących sentencji godnych przemyślenia. Sama historia jest wskazówką by zbyt szybko i zbyt pochopnie w życiu niczego i nikogo nie oceniać. Nie ferować wyrokami, gdy nie znamy dogłębnie prawdy i bodźców, które natchnęły innych ludzi do takich czy innych wyborów. Książka pokazuje co w życiu ważne. Co powinnyśmy chronić, o co walczyć i co pielęgnować. 
Włączone do fabuły alternatywne rzeczywistości są niezwykłym elementem. Dodają niesamowitego klimatu i ocierają obyczaj z fantastyką. 

"Dom łez" to książka z wartką akcją i specyficznym klimatem. Z piękną okładką i rewelacyjnym pomysłem na fabułę. Idealna lektura dla każdego godna zekranizowania i reklamy. Każdy czytelnik będzie po jej przeczytaniu z pewnością życiowo mądrzejszy. Nie doszukując się słabych punktów polecam serdecznie tę powieść. Zapewni Wam ona niezapomniany wieczór. 

czwartek, 8 lutego 2018

Romuald "Aldek" Roman "Amerykański dom wariatów"


Wydawnictwo Annapurna
data wydania 2017
stron 356
ISBN 978-83-61968-39-9

Ameryka według Górala 

Były lata gdy Stany Zjednoczone jawiły się wielu Polakom jako raj. Jako kraina mlekiem i miodem płynąca w której łatwo było dorobić się sporego majątku i stać się kimś, kto ma w portfelu sporo zielonych będących najmocniejszą walutą. Wielu marzyło by dostać się za ocean i rozpocząć nowe, lepsze i dostanie życie. Wśród emigrantów znalazł się pewien człowiek z Zakopanego.
W zimowej stolicy Tatr Pan Roman spędził 34 lata - pracował jako leśnik i nauczyciel, był taternikiem i narciarzem. Za oceanem stał się studentem i zajmował się toksykologią - pracą związaną z azbestem i był rządowym urzędnikiem biurokratą. Swoje doświadczenia z pobytem w nowej ojczyźnie spisał na kartach książki, która jest niezwykle oryginalna. Ma to miejsce ze względu na opisywaną materię, emocjonalnie trzymane pióro oraz charakter Autora, który ma spore i specyficzne poczucie humoru. Patrzy na świat z lekką ironią i pewnym dystansem. Swoje zapiski czyni pod wpływem emocji, ale i z pewną powściągliwością a także przemyśleniami i refleksjami.

Efektem jest publikacja w której nie ma chronologii, ale jest dużo humoru, nieco ciętej ironii i dość sporo szczerości. Tę mieszankę, niekiedy dość wybuchową, czyta się dobrze i z uśmiechem - poza jednym rozdziałem, który związany jest z wychowaniem psa. Jego treść nie pasuje do innych, a pojęcie o ułożeniu czworonożnego przyjaciela jest godne krytyki.
Ciekawymi wątkami są podróże - wakacyjne eskapady do Turcji i w dorzecze Amazonki.
Interesujące jest podejście do spojrzenia na amerykańskie stosunki zawodowe, na pracę zawodową i karierę, na system edukacji i doświadczenia związane ze wspinaczką po szczeblach ku kolejnym awansom. Książka rozwiewa mit o łatwości sukcesów za Oceanem i uświadamia, że idealnie jest tylko tam, gdzie nas nie ma. W życiu na pieniądze (poza nielicznymi wypadkami) trzeba się ciężko napracować, wylać wiele potu,  a niekiedy sukces mimo to umyka. Niezbędne jest szczęście i czasem znajomości.

Romuald Roman ciekawie opisuje ludzi, których spotkał w różnych sytuacjach na amerykańskim lądzie. Wśród nich są osoby związane z gruntem zawodowym, przyjaciele i znajomi, ludzie spotkani przypadkiem, inni emigranci, a także osoby ze środowiska polonijnego.
Z kart książki wyłania się obraz Ameryki troszkę inny niż ten, który krąży jako oklepany stereotyp. Jest to kraj ogromnych możliwości, ale i miejsce nieprzewidywalne, w którym życie to ciąg niespodzianek. Każda część książki to "osobny" kawałek tortu, który jest inny niż te obok niego. Przez to lektura jest dynamiczna, zaskakująca i pełna różnych barw.
Czytając całość poznajemy tym samym osobowość i charakter jej Autora.

Książka mnie w pewnym sensie zaskoczyła, była nieco inna niż na początku myślałam, ale była to miła niespodzianka. Czytało mi się lekko i często się uśmiechałam. Zrozumiałam, że nam Polakom świat wydaje się sztampowy, pełen schematów i regularnych wzorów. Jak się okazuje jest on zaskakujący i mający wiele twarzy. I dokładnie taka jest ta lektura. W pewnym sensie zmieniła ona moje wyobrażenie o Nowym Świecie, pokazała nową rzeczywistość i nakreśliła jak wygląda życie na obczyźnie.
Interesującą okazała się część poświęcona prowadzeniu przez Państwa Romanów pensjonatu w typie taniego noclegowania. Biznes po amerykańsku wcale nie jest łatwy i wymaga mocnego ruszenia głową.
Resumując to dobra lektura dla osób, które mają ochotę na coś innego niż tytuły w tym gatunku. Lekkość pióra i humor dodają książce uroku, a jej lektura pozwala poznać ciekawą osobność.
Zatem zapraszam do Ameryki po góralsku. 

poniedziałek, 5 lutego 2018

Katarzyna Zyskowska "Historia złych uczynków"



Wydawnictwo Znak 
data wydania 28 luty 2018
stron 512
ISBN 978-83-2403-791-9

Życie czasem staje się papierową makietą za którą kryje się bardzo gorzka prawda

Czytelnik, nawet taki, który ma bardzo spokojny i stonowany gust, od czasu do czasu potrzebuje mocnych wrażeń. Potrzebuje książki, która zapanuje nad nim niczym silny narkotyk. Potrzebuje emocji, które sprawią, że zapomni w jakim świecie żyje na rzecz świata z czytanej książki, który nim w zupełności zawładnie. Książek o takiej mocy nie jest zbyt wiele i czasem bardzo trudno trafić na tego typu tytuł. Mnie się udała ta sztuka, bo przeczytałam najnowszą powieść Katarzyny Zyskowskiej, której premiera będzie miała miejsce ostatniego dnia lutego 2018 roku.

Tytuł tej powieści sam w sobie już intryguje. Już zapowiada, że będzie wyjątkowo i grzesznie. Tak, będzie w całkowicie niesielankowych klimatach, będzie brutalnie, mrocznie i bohaterowie nie będą aniołami. Będą zdecydowanie ludźmi z krwi i kości, którzy mają w duszy i dobro i zło. I mają serca pełne namiętności, strachu, pożądania i ochoty na życiową wolność. 
Przedstawione na kartach tej książki osoby to nie papierowe, bezbarwne postacie, które łatwo wchodzą w oklepane schematy. Każda z przewijających się przez fabułę osobowości jest wielowymiarowa, skomplikowana i tym samym wyrazista oraz ciekawa. 

Główna bohaterka to dziewczyna wychowywana samotnie przez matkę w małej miejscowości u podnóża Gór Sowich, żyjąca w biedzie i przeświadczeniu, że jej ojciec nie żyje. Jedynym jej bogactwem są czytane książki. Nina po zdanej maturze wybiera studia informatyczne. Marzy o nauce we Wrocławiu, ale matka wysyła ją do stolicy i mieszkania, które ma w spadku po tacie. Tam Nina ciężko pracuje i zdobywa wiedzę by wyrwać się z nędzy. By poczuć smak posiadania pieniędzy i życia na godnym i wygodnym poziomie. Swój cel osiąga, poznaje smak pieniądza, ale i miłości. Po związku bez blasku i mocnych wrażeń z kolegą ze studiów wikła się w relację o smaku zakazanego owocu. Zaczyna spotykać się ze swoim wykładowcą i późniejszym promotorem. Miłosz wprowadza ją w nowy świat - rewelacyjnego namiętnego seksu, nieprzewidywalnego jutra i pozwala jej poczuć smak toksycznego związku. Związku w którym ona stanie się niewolnicą a on jej panem. Związku, który zaprowadzi ją do poznania przeszłości, która okaże się zaskakująca i zmieni wszystko raz na zawsze, która pokaże jej jak brudny może być świat, jak nieprzewidywalni i słabi bywają ludzie. I jak bardzo zło jest w stanie zniszczyć w człowieku to, co ludzkie i dobre...

"Historia złych uczynków" to książka wybitna, wyjątkowa i doskonała. Zawarta w niej historia młodej Niny rozgałęzia się na kilka wątków, które wzajemnie ze sobą perfekcyjnie współistnieją i uzupełniają się. Poznanie przeszłości głównej bohaterki i jej partnera nie jeden raz przyprawia o dreszcze i łzy wzruszenia. W losy opisanych postaci wplata się historia oraz zło, które popycha do okrutnych czynów i złych uczynków. Człowiek jak wynika z fabuły to istota krucha i podatna na diable zakusy, a miłość i zauroczenie, pożądanie i emocje potrafią skutecznie zatrzeć granicę pomiędzy moralnością a tym co zakazane, pomiędzy dobrem, a tym co niegodne i nadające się jedynie do potępienia.
Fabuła jest niezwykle dopracowana, przemyślana i pozwala dostrzec wybitny talent Autorki do tworzenia jedynych w swoim rodzaju historii. Wśród postaci nie ma ideałów, wśród opisanych zdarzeń nie ma scen sentymentalnych. Życie składa się z wielu trudnych, bolesnych i wymagających walki chwil, a pozytywne zdarzenia, momenty szczęścia są ulotne i kruche jak najlepsza porcelana. Miłość przeplata się z pożądaniem i zauroczeniem, które trwa krótko i mija. Nina doświadcza bycia w toksycznym związku, który ją wyniszcza, ogranicza, podcina jej skrzydła i zabiera więcej niż daje. Wykrada spokój, stabilizację i poczucie bezpieczeństwa. Jest jak narkotyk, który uzależnia i wciąga na dno. Łzy są częstsze niż uśmiech, a każda chwila niepewna. Emocje spływają w nadmiarze, a każdy krok to stąpanie po kruchym lodzie i rosyjska ruletka. Każdy dzień przypomina jazdę górską kolejką bez trzymania, a niebezpieczeństwo jest nieodłącznym cieniem.

Bardzo mocno otuliła mnie ta opowieść. Wyłączyła mnie z mojej rzeczywistości, zobojętniła na realne sprawy i problemy. Po lekturze potrzebny był krótki detoks by wrócić do rzeczywistości. Dzięki tej powieści trafiłam do czytelniczego nieba, wspięłam się tam, gdzie jako czytelnik lubię być. Książka dostarczyła mi wielu wrażeń i emocji. Musicie ją przeczytać i przeżyć, pooddychać jej treścią i zajrzeć do serc jej bohaterów. Wyjątkowa pozycja, którą każdemu rekomenduję. 

piątek, 2 lutego 2018

Susan Meissner "Dziewczyna z nagietkowym szalem" - tekst



Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2017
stron 368
ISBN 978-83-6550-666-5

Miłość to najpewniejsza inwestycja w kruchym świecie


W powieści Susan Meissner zakochiwałam się coraz mocniej z każdą przeczytaną stroną. Po jej lekturze bez wahania okrzyknę ją książką genialną, przepiękną i idealną. Taką, która zostaje w pamięci na całe życie. Taką, w której fabule jeszcze długo będzie tkwić mój umysł i dusza. Co stanowi o jej mistrzostwie? Przepięknie opowiedziana historia dwóch kobiet żyjących w różnych planach czasowych, które dotknęła ogromna tragedia i które przekonały się jak smakuje rozpacz, strata, ale też rozczarowanie. W tle fabuły jest Nowy Jork. Miasto, które ma własny klimat i w którego nazwę wpisana jest nadzieja na lepszą przyszłość. Czytając odkrywamy tę metropolię współcześnie i na początku ubiegłego stulecia. Miasto się zmieniło, ale ludzkie dusze i uczucia pozostały nadal te same.
Rok 1911 – przełom lata i jesieni. Clara Wood pochodząca z Pensylwanii pielęgniarka poznaje młodego mężczyznę. Ich znajomość trwa krótko, zaledwie dwa tygodnie. Edward ginie na oczach zakochanej w nim kobiety w pożarze budynku, w którym oboje pracowali. Clara widzi jak otulony szalem płomieni skacze z okna i umiera na miejscu. Po tym zdarzeniu kobieta zapada się w rozpaczy i żałobie. By zapomnieć podejmuje pracę na wyspie Ellis, gdzie opiekuje się przybywającymi licznie chorymi emigrantami, którzy wymagają leczenia szpitalnego. Tak mijają jej dni i tygodnie. Praca zapełnia jej cały czas, a wyspa staje się zamkniętym światem.
Rok 2001 – jedenastego września świat Taryn Michaels wali się wraz z wieżami World Trade Center i śmiercią jej męża. Ten dzień nie tak miał wyglądać. Para była umówiona w restauracji, by celebrować radosną wiadomość – wyczekiwaną od czterech lat ciążę. Tego dnia, gdy Taryn uciekała wraz z przypadkowo poznanym mężczyzną spod tumanu gruzu, płomieni i walących się budynków ktoś zrobił jej zdjęcie. Fotografia ujrzała światło dzienne po wielu latach zupełnie przypadkowo i zmieniła rzeczywistość kobiety.
„Dziewczyna z nagietkowym szalem” to przepiękna i napisana z rozmachem historia dwóch kobiet, w rękach których znalazł się szal ozdobiony wzorem nagietków. Każda z nich poczuła co znaczy kochać i utracić. Każdą z nich mocno doświadczył los. Każda z nich zasmakowała ogromnego cierpienia i musiała nauczyć się żyć dalej i na nowo. Obie bohaterki są niezwykłe. Mają wyrazistą osobowość i niosą ogromne brzemię. Ich losy wzruszają i wyciskają łzy. Autorka opisała je wspaniale a w fabułę umiejętnie wplotła wydarzenia z historii amerykańskiego miasta. Powieść czyta się niezwykle przyjemnie, a jej akcja jest wartka i niejednokrotnie zaskakuje czytelnika. Nieoczekiwane zwroty wydarzeń sprawiają, że lektura jest nieprzewidywalna i mocno przykuwa uwagę. Jej treść skutecznie wyłącza z rzeczywistości. Czytając nie usłyszycie dzwonka telefonu, nie zobaczycie, że za oknem zapadł zmrok czy zmieniła się pogoda. Oczami, uszami i duszą znajdziecie się w miejscu rozgrywania się opisanych przez Meissner wydarzeń. Poczujecie zamach środków do dezynfekcji w szpitalnych salach, usłyszycie gwar miasta w którego życie wkradł się jęk syren, które rozdźwięczały się po terrorystycznym zamachu, a Wasz nos podrażni woń spalenizny charakterystycznej dla pożaru. Będziecie tam i tylko tam, bo Wasz umysł z łatwością przeniesie Was w powieściową rzeczywistość. Tak jak łatwo wniknąć w tę książkę tak też trudno wrócić z niej do realnej rzeczywistości. To wspaniała i piękna pozycja obyczajowa, którą ocenię jako jedną z najpiękniejszych książek jakie dane mi było kiedykolwiek czytać. To lektura, która udowadnia siłę prawdziwego uczucia, która pokazuje, że nawet najgorsze koszmary można oswoić i ujarzmić. Warto kochać, choć miłość czasem boli. Warto przeczytać ten tytuł, który gwarantuje niesamowite emocje i mocno chwyci za serce. To książka jedyna w swoim rodzaju, którą z serca polecam. Osobiście nigdy jej nie zapomnę.