Wydawnictwo Znak
data wydania 2020
stron 400
ISBN 978-83-2405-995-9
Dziewczyna utkana z paradoksów
Pojawiła się na polskiej scenie muzycznej niczym promień słońca. Była radosna, ambitna, uzdolniona i pracowita. Te cechy wydały swoje owoce w postaci ogromnej popularności i sławy. Uznania i nagród. Niezliczonych godzin braw w Polsce, Europie i za Oceanem. Miała i nadal ma swoich wiernych fanów, a jej piosenki wciąż są śpiewane przez innych wykonawców. Przebojów, które nuciła cała Polska byłoby więcej gdyby Anna Jantar nie wracała z amerykańskiego tournée feralnym lotem, gdyby nie wsiadła do samolotu, który nie wylądował na Okęciu a rozbił się niecały kilometr od pasa, na którym miał się bezpiecznie zatrzymać. Jaka tak naprawdę była Anna Jantar? Odpowiedzi na to pytanie szukałam w książce Marcina Wilka, który podjął się próby napisania opowieści o wyjątkowej piosenkarce, matce, żonie i córce. Jak mu wyszło to zadanie? W miarę dobrze, ale po lekturze czuję lekki niedosyt.
Książka jest dość obszerna, opatrzona wieloma czarno-białymi fotografiami z życia mamy Natalii Kukulskiej. Są fotki z lat dzieciństwa i z młodości oraz życia dorosłego i zawodowego. Autor snuje opowieść rozpoczynając ją od przybliżenia przodków swojej bohaterki. Przez całą książkę skupia się jednak głównie na życiu zawodowym. Pokazuje sympatyczną młodą dziewczynę i kobietę przez jej wyjątkowy głos i talent. Snuje wspomnienia opierając się na słowach wypowiedzianych o Jantar przez jej bliskich, znajomych i kolegów po fachu. Bardzo często, moim zdaniem odrobinę za często, przytacza fragmenty wcześniej wydanych publikacji o tej gwieździe. Ze słów, ze wspomnień, z przywołanych pamięcią zdarzeń wyłania się portret kobiety, która była niezwykła, pełna przeciwstawności, która miała niejedno oblicze. Była bardzo utalentowana, miała wyjątkowy i ciepły głos, który jest niczym miód. Mimo talentu nie spoczęła na laurach, chciała dalej się rozwijać, doskonalić, smakować czegoś nowego, rozszerzać swój repertuar. Była wspaniałą mamą, a żoną? Tu już autor pisze oszczędnie, z dystansem. Jakby za woalem. Jakby bał się zbyt mono wejść w prywatność Anny Jantar. Szczegółowo przedstawia osiągnięcia zawodowe, kolejne krążki, występy estradowe, festiwalowe. Uchyla rąbka tajemnicy jak wyglądało życie muzycznych sław w okresie lat 60. i 70.
Marcin Wilk pisze o Jantar w samych superlatywach. Z jego słów wyłania się istota perfekcyjna, kryształowa, bez żadnych wad, a tym samym nierealna, bo takich ludzi nie ma. W polskiej świadomości funkcjonuje zwyczaj, że o zmarłych źle wypowiadać się nie wypada. Czyżby tym właśnie pokierował się autor i nie chciał niczym zbrukać wizerunku wokalistki? Dokładnie to mnie w książce nieco rozczarowało, a tym samym zbudowało mur niewiary w nakreślony piórem portret piosenkarki, którą bardzo lubiłam od dziecka i nadal doceniam jako dorosła kobieta. Po lekturze wiem o wiele więcej niż przed przeczytaniem tej publikacji, ale czuję, że to za mało, że temat nie został do końca wyczerpany, że brakuje autentycznego przekazu, na jaki się nastawiłam.
Książka jest napisana sprawnie, czytelnym językiem, z zachowaniem chronologii i proporcji właściwej temu gatunkowi. Ale brakuje się tego czegoś, czym w potrawach są przyprawy. Brakuje jej soli życia, anegdotek, ciekawostek. Reasumując nie jest to zła lektura aczkolwiek ma pewne niedociągnięcia. Mimo to miłośnikom talentu wykonawczyni „Nic nie może przecież wiecznie trwać”, fanom polskiej piosenki i ciekawym życia w PRL-u polecam i rekomenduję.
Nie przepadam, jak w biografiach autorzy wychwalają opisywaną osobę bez podawania żadnych wad. Wtedy cała książka wypada mniej wiarygodnie. Nie zmienia to faktu, że o Jantar chętnie bym poczytała. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog rytuały miłosne bardzo mi się tu podoba. Dobra robota.
OdpowiedzUsuń