czwartek, 22 lutego 2018

Marcin Wójcik "W rodzinie ojca mego"


Wydawnictwo Czarne
data wydania 2015
stron 272
ISBN 978-83-8049-043-7
seria Reportaż

O rodzinie od której trzymam się z daleka

Po książkę Marcina Wójcika sięgnęłam z trzech powodów. Po pierwsze w tym roku obiecałam sobie czytać więcej reportaży i literatury faktu. Po drugie lubię serię Czarnego Reportaż. Po trzecie wreszcie lubię reportaże w których poruszane są kontrowersyjne i mocne tematy.
 Gdy rozpoczynałam lekturę nie byłam przygotowana na aż tak bardzo mocną treść. Wiedziałam, że będzie ciekawie, ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo. 

Z Radio Maryja jest tak jak z disco polo. Niby mało kto słucha, a każdy wie o co chodzi. Redemptorysta Tadeusz Rydzyk ma wielu przeciwników jak i grono zwolenników. Jego dzieła - radio, telewizja, uczelnia czy fundacja są ogólnie znane. Ich istnienie i poglądy ich założyciela potwierdzają namacalnie tezę, że polski Kościół nie jest jednolity, że są w nim podziały. Są też dowodem na to, że bogactwo wypędza ubóstwo, które powinno cechować stan duchowny w imię składanych ślubów. Teoria nie idzie w parze z praktyką, a to wielu ludzi wierzących od Kościoła odpycha. 

Książka to zbór różnorodnych reportaży, które tworzą spójną całość i dają obraz toruńskiego redemptorysty i jego działalności. Na początku Autor przybliża w pigułce osobę samego Tadeusza Rydzyka. Czytając o jego zakonnej drodze, dzieciństwie i młodości samoistnie nasuwa się pytanie skąd taka siła w człowieku który przyciągnął do siebie wielu ludzi? 
Z kolejnych tekstów dowiemy się jak pracuje Radio Maryja, jak działa Telewizja Trwam i jakie były jej początki, jak wyglądają studia na toruńskiej uczelni, jakie są kierunki i poznamy osoby, które na nich studiują. Wreszcie poznamy tych, którzy są zwolennikami mediów Tadeusza Rydzyka, uczestników marszów i członków kół skupionych wokół toruńskiej rozgłośni. To nie są ludzi kryształowi, a raczej zagubieni, zapatrzeni fanatycznie i bezmyślnie w głoszoną ideologię w której nie ma miejsca na jakikolwiek dialog. Niezłomna jest zasada, że kto nie idzie z nami maszeruje przeciw nam. 

Najważniejsze jest ślepe zapatrzenie i podporządkowanie. Z padających słów czuć sporo zarzutów, nienawiści, złości i żalu. Brak miłości, a tą przecież chrześcijanin powinien otaczać nie tylko przyjaciół, ale i wrogów. Tu nie ma miejsca na wybory, trzeba niczym owca ślepo podążać za pasterzem i nie mieć własnego zdania. Nie pytać, nie dociekać tylko ufnie spijać każde słowo i przyjmować je za pewnik. W tej społeczności nie ma miejsca na wolny wybór, wolne słowo i jakiekolwiek wątpliwości. 
To smutna twarz katolicyzmu, to jego fanatyczne oblicze. 
W myśl ustanowień soborowych duchowni nie powinni wkraczać w politykę - a to jest w kościele toruńskim nagminnie łamane. Co wolno?  Dawać ofiary, składać datki i być brawo. Czytając miałam często wrażenie, że gdyby poznał to ktoś, kto nie widział tego na oczy pomyślałby, że to scenariusz niezbyt ambitnego filmu, a nie realna rzeczywistość. 

Po co czytać ten tytuł? 
Z pewnością by spojrzeć prawdzie w oczy i przejrzeć na nie. By zobaczyć o co naprawdę chodzi i jak można grzeszyć idąc ślepo za kimś, kto sam błądzi. Fanatyzm nie jest tu słowem przesadzonym czy użytym na zapas. Teksty budzą grozę swoją wymową i stanem ludzkich umysłów. Reportaże robią spore wrażenie, czyta się je szybko aczkolwiek każdy zmusza do refleksji nad mocą wiary i zła, które funkcjonuje pod płaszczem religii. Bo czy nienawiść jest dobra? 
Publikacja Marcina Wójcika to naprawdę dobra książka, która z pewnością na wielu zrobi spore wrażenie, a zwolenników rodziny o której opowiada mocno zgorszy. 
Plusy to dogłębne wyczerpanie tematu, solidne przedstawienie środowiska, ukazanie poruszonej problematyki z różnych stron i dobre operowanie słowem, które celnie maluje to, co istotne. 
Kolejna wspaniała publikacja w doskonałej serii Wydawnictwa Czarnego. Bardzo polecam. 

2 komentarze:

  1. Takie reportaże czyta się jednym tchem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to prawda, choć włos czasem jeży się na głowie. Bo białe okazuje się czarne lub brudne, a zło mieszka tam, gdzie powinno dobro. Brawa dla Autora, że miał odwagę i włożył tyle pracy w napisanie tej książki. Pozdrawiam

      Usuń