wtorek, 21 sierpnia 2018

Paweł Reszka "Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy"


Wydawnictwo Czerwone i Czarne 
data wydania 2017
stron 336
ISBN 978-83-7700-282-7

Chorować nie warto! 

Był zamglony sierpniowy ranek. Święto, więc taka cisza za oknem. A ja czując, że szybko się rozpada - tak rozlało się okropnie - miałam ochotę na dobrą i mocną książkę. Z racji postanowienia by czytać więcej literatury faktu pomyślałam, że zabiorę się za coś z tego gatunku. Wybrałam książkę Pawła Reszki. Miałam ochotę na lekturę niczym papryczka chili. Chciałam by poraził mnie literacki prąd tak mocno jak piorun. I poraził, ba prawie zabił. Trafiłam z wyborem w dziesiątkę. I kto wie, czy moje włosy pod farbą nie osiwiały. Po lekturze jedna myśl - byle dalej od lekarzy. Bo rzadko trafia się taki wspaniały jak mój neurochirurg, który operował mój kręgosłup. Bo więcej jest takich jak pewna lekarka do której chodziłam kilka lat i której nie lubiłam. Dlaczego? Dokładnie wiem po lekturze tej książki. 

Głos w niej mają medycy na różnych etapach kariery. Od studiów po specjalistów z robiącym wrażenie stażem. I co? Mówią o tym co ich boli, co jest złe. Ich wypowiedzi są niczym spowiedź. Tylko ja nie bardzo nadaję się na spowiednika który ma słyszeć takie szokujące rzeczy. 
System jest okrutny. Nie daje od razu godziwie zarobić i zmusza do pracy na wielu frontach przez wiele godzin. A potem jak już specjalizacja w kieszeni trzeba zarobić więcej i więcej. Bo jak to …? Lekarz ma być biedny...? Ma zarobić tyle co przeciętny Kowalski po studiach? No nie, to nie pasuje. Bo trzeba mieć wypchany portfel nawet kosztem zdrowia i rodziny. Bo trzeba mieć coraz to nowszą furę w leasingu, bo trzeba wyjechać na Dominikanę …. Powodów jest wiele. A cena? Jest wielka, jednak medyków to nie przeraża. Co tam, że na dyżurze oczy same się zamykają, co tam, że pacjent nie zawsze jest dobrze obsłużony i zaopatrzony....
Nóż się w kieszeni otwiera jak się czyta jak funkcjonuje system opieki zdrowotnej w naszym kraju. A na to wszystko jest przyzwolenie, bo jest za mało lekarzy. Kierowca na elektroniczną kartę pomiaru pracy, a lekarz może do oporu. Oboje odpowiadają za życie i zdrowie. 
Szok, niedowierzanie, znieczulica czymś oczywistym. Doktorów Judymów brak. Bo lekarze często nie wybierają zawodu by pomagać, ale by być niczym bóg, które może wydłużyć życie, odegnać śmierć. No tak, może tylko czy ma siłę pracować na sto procent swoich możliwości? 

Gdy przeczytamy ten tytuł nie mamy wątpliwości, że jest źle i nie kroi się na bycie lepiej. Bo my pacjenci mamy prawo do godziwego traktowania, bo placówki ochrony zdrowia nie powinny być jak banki i służyć zarobkowi tym, co tam pracują. Bo zdrowie to nie biznes, no w każdym razie nie powinno nim być, ale chyba jest. Nie polecam czytać tej książki chorym, bo załamią się tym jak jest. Bo jak chorujemy to możemy nie do końca wszystko zobaczyć. A czytając mamy cały obraz jak na dłoni. No sielski obrazek to nie jest, raczej horror i dramat w jednym. Tytuł denerwuje, ale i w pełni obrazuje jak jest. A co jest? Tak krótko w pełni oddaje to jedno słowo: patologia. 
Publikację pochłonęłam w jeden dzień. I powiem, ze jest świetna, do bólu prawdziwa, niestety i smutna. Moi Kochani życzę Wam w tym miejscu tylko jednego ZDROWIA!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz