poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Krzysztof Drozdowski "Medyczne zbrodnie nazistów"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 320
ISBN 978-83-68364-89-7

O lekarzach, których ideologia przeobraziła w potwory

Każdy lekarz na progu pracy zawodowej składa przysięgę Hipokratesa. Jest ona etycznym przesłaniem, które jako dobro najwyższe stawia zdrowie i życie pacjenta. Medyk ma przede wszystkim nie szkodzić i przestrzegać zasad etyki medycznej. Na przestrzeni dziejów były jednak czasy, kiedy zło brało górę nad dobrem i szlachetnymi intencjami. Takim okresem z pewnością była II wojna światowa kiedy to lekarze stawali się katami w myśl ideologii faszystowskiej. To wtedy nastały dni kiedy zamiast leczyć i chronić życie część medyków zamiast realizować swoją misję zaczęła bawić się ciałem człowieka i eksperymentować na nim w myśl idei reżimu, który zdecydowanie wobec pewnych narodów całkowicie odszedł od litości, empatii i sztuki medycyny. Rasie Panów należało się wszystko. Inni byli niczym laboratoryjne szczury. To na nich przeprowadzano okrutne eksperymenty, to ich torturowano i okaleczano. To oni w trakcie badań tracili życie. W klinikach, szpitalach i na terenie obozów koncentracyjnych wykształceni ludzie tracili swoje człowieczeństwo i stawali się aniołami śmierci. 

Te potworne praktyki zapisały się trwale na kartach historii. Część winnych, którzy bez skrupułów mordowali, okaleczali i torturowali w myśl pseudonauki bez litości została ukarana i osądzona. Nie wszyscy winni ponieśli karę, ale procesy norymberskie nie zapomniały o ofiarach hitlerowskich medyków. 
W polskich księgarniach i bibliotekach dostępne są publikacje które opisują te mrożące krew w żyłach praktyki. Jedną z nich wydało ostatnio Wydawnictwo Replika. To książka pióra Krzysztofa Drozdowskiego "Medyczne zbrodnie nazistów". Jej lektura to bolesna lekcja historii, która wyciąga na światło dzienne przerażające fakty. Autor bardzo rzetelnie i dokładnie przygotował się do swojej pracy. Jej efektem jest tytuł dopracowany z przytoczoną rzetelną bibliografią. Tekst uzupełniają zdjęcia. Nie brakuje cytatów i przytoczeń fragmentów dokumentów. Tekst cechuje aptekarska dokładność, skrupulatność, setki przykładów. Jego napisanie poprzedziła sumienna analiza dokumentów oraz tekstów by uporządkować dane z wielu lat. Publikacja dedykowana jest ofiarom lekarzy sadystów. Co nimi kierowało? To pytanie nasuwa się przy lekturze samoistnie! 

Ta książka przeraża, szokuje, mrozi krew w żyłach! Jest wiarygodna, ale i potrzebna. Jest niestety prawdziwym dokumentem i dowodem na to, jak bardzo toksyczny wobec ludzkości był faszyzm. Skala tego rodzaju medycznej przemocy była przerażająca i zarazem ogromna. Choć są to surowe fakty historyczne Autor świetnie potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika i podać temat w jak najprzystępniejszy sposób. Nie jest to tytuł wokół którego można przejść obojętnie, nie da się go przeczytać w jeden wieczór, nie można przetrawić obojętnie jego treści. Zmusza on do zadumy i refleksji nie tylko nad historycznymi faktami, ale też i na tym jak łatwo ludzkość zapomniała o koszmarze wojny i jak łatwo mimo tak nieludzkiej historii brnie w kolejne konflikty. Polecam osobom zainteresowanym historią powszechną XX wieku, ale i tym, którzy chcą zrozumieć patologiczne zachowania ludzkich sumień i dusz. 







 

wtorek, 12 sierpnia 2025

Monika Kacprzyk "Noce, które nie dają spać"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-838402-415-7

O miłości, którą zabiła wojna

Wojny i konflikty zbrojne od zarania czasów są wpisane w dzieje ludzkości. Ludzie nie nauczyli się na błędach przodków że wszelkie działania zbrojne nigdy nie służą dobru narodów. Choć nie raz poczuli na własnej skórze ich destrukcyjne działanie wciąż w różnych częściach świata wybuchają nowe ogniska walk. W ostatnim czasie wrze m.in. w Strefie Gazy i na terenie Ukrainy. To właśnie tam umiejscowiła miejsce akcji swojej najnowszej książki Monika Kacprzyk. To było moje pierwsze spotkanie z Jej prozą i powiem, że nieco się go bałam. Miałam obawy czy gorący i kontrowersyjny temat nie zostanie przesłodzony i wyidealizowany. Trudno bowiem pisać o czymś, co ma bardzo różne oblicze i wydźwięk, co odbija się dość kontrowersyjnie w mediach. Na szczęście Autorce udało się uciec od różnych spiskowych teorii i na przykładzie konkretnych bohaterów utworu pokazać koszmar zwyczajnych ludzi, których życie zostało przewrócone do góry nogami. 

Akcja dzieje się w wojskowym środowisku, które zawsze jest nieco inne niż świat cywili. Tu życiem służących w mundurach i ich rodzin rządzi służba. To inny rytm życia w którym dostrzega się świat wokół nieco inaczej. Moim zdaniem wyraźniej i ostrzej. Fabuła składa się z dwóch części. Jedna rozgrywa się w 2014 roku w Donbasie, druga w 2022 roku w Kijowie. Dima jest młodym oficerem, który walczy na pierwszej linii frontu. Vlad stoi w hierarchii nad nim i ma już lata służby za sobą. Ma też piękną córkę, która studiuje anglistykę i o którą się w razie wojny, która obejmie cały kraj  bardzo się boi. Wiedząc, że jego życie bywa bardzo często w opałach i nim ryzykuje w imię kraju chce by piękna blondwłosa Nadia miała oparcie w mężu. W jego roli widzi Dimę i robi wszystko by zaaranżować związek. Dimie wpada w oko piękna młoda kobieta i godzi się na skojarzenie ich z niekłamaną przyjemnością. Czy to się uda i młodzi będą szczęśliwym małżeństwem? Czy wojna nie przeszkodzi w budowaniu wspólnej przyszłości? 

"Noce, które nie dają spać" to opowieść o wojnie i o źle, które ona ze sobą niesie. To historia o ludziach, którzy w obliczu zagrożenia chwycili za broń a nie stchórzyli. To też powieść o miłości kiedy uczucie rodzi się na przekór strachowi, zagrożeniu i płonie niczym pochodnia w mroku silnym światłem. W tekście też pada jedno wymowne zdanie, które o cały konflikt i dramat ludzi oskarża polityków, którzy nie potrafili pokojowo rozwiązać ważne problemy. Efektem tego były ludzkie dramaty takie jak te opisane na kartach tytułu przy którym łzy płyną same. To nie jest zwykły romans, to pokazanie uczucia w smutnym czasie, który jest niczym piekło. Treść książki jest bardzo smutna i przemawiająca do czytelnika. Z przeczytanych stron płynie morał, że ludzkość powinna uczynić wszystko by nie dopuścić do kolejnych walk w jakimkolwiek miejscu na ziemi.
Opisane postaci są bardzo wyraziste, charakterystyczne, ale nie przerysowane i nie sztuczne. Ich zachowanie obserwujemy w potężnym stresie i lęku. Widać, jak bardzo destrukcyjnie wpływają one na ludzi, jak bardzo niszczą i miażdżą dobro, jak powodują, że człowieka pod ich wpływem otacza zła aura, która atakuje jak śmiertelna a nieuleczalna choroba. Ale mimo to trzeba żyć, trzeba marzyć, że koszmar się skończy, że świat się naprawi. Nie miejcie mi za złe, że o tej książce piszę tak mało i lakonicznie. Jej treść jest tak bardzo wyjątkowa, że chcę byście odkryli ją sam na sam z książką w ręku. Powieść ma wiele mocnych stron, ale ja za największy atut uważam zakończenie, które po prostu rozrywa serce na kawałki i targa tak bardzo mocno naszymi emocjami jak cyklon. 
Przygotujcie się na bardzo brutalną historię, na huragan emocji, na wstrząs wewnętrzny, bo nie sposób tak po prostu przeczytać "Noce, które nie dają spać" i o nich zapomnieć. 



 

piątek, 1 sierpnia 2025

Anna Kolasińska-Szemraj "Byłam asystentką szejka"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2025
stron 280
ISBN 978-83-8391-219-6

Nie wszystko złoto co się nim wydaje i błyszczy


W dzisiejszych czasach jest presja i moda na świat arabski. W mediach jest on wykreowany na idealny, nieprzyzwoicie bogaty w którym wszystko jest niczym w bajce. Sukces jest na wyciągnięcie ręki, a niemożliwe nie istnieje. Człowiekowi do szczęścia potrzeba jedynie pieniędzy, a gdy je ma można wyciskać życie jak cytrynę, nie mieć zmartwień ani kłopotów.

By zarobić szybko spore pieniądze wielu ludzi z całego świata udaje się na Bliski Wschód. Tam można próbować swoich sił choćby w jednej z największych i najbardziej prestiżowych linii lotniczych na świecie. Tak zrobiła Autorka książki, która arabic dream rozpoczęła od pracy w Etihad Airways. Dziewczyna pochodząca z Torunia zostawiła życie w Wielkiej Brytanii i zgłosiła się na rekrutację w Pradze. Przez proces naboru przeszła jak burza i wkrótce siedziała w samolocie do Abu Zabi. Tam po zaliczeniu treningu otrzymała certyfikat i rozpoczęła karierę cabin crew. Prestiżowe linie, a tym samym całkiem spore zarobki, otworzyły jej drzwi do świata o którym marzyła. Zaczęła intensywnie podróżować, zwiedzać i bywać w świecie luksusu. Tam poznała nowe osoby, tam zakosztowała smaku pieniędzy. Po pewnym czasie porzuciła popularne linie lotnicze na rzecz pracy dla prywatnej osoby, która miała własny samolot i góry pieniędzy. Została stewardesą, a potem asystentką, która była na każde skinienie bogatego szejka. Wtedy spadające powoli różowe okulary odsłoniły te złe i brudne strony świata wielkiego pieniądza. Okazał się on wadliwy i wręcz obrzydliwy, zbudowany na fundamentach wyzysku i przekraczania granic prawa. Złota klatka okazała się niestety ogromną pułapką.

Tematyka arabska jest mi bliska od wielu lat i chętnie sięgam po lektury opisujące tamtą rzeczywistość. Tak samo było z książką Anny Kolasińskiej – Szemraj. Spodziewałam się intrygującej historii opisanej w dużej mierze na faktach, oceny świata który dla nas Europejczyków skrywa tajemnice i trochę się rozczarowałam. Spotkałam się z losami młodej, ciekawej świata kobiety, które zostały spisane zbyt chaotycznie i pobieżnie. Były niczym stos pocztówek, którym brakło płynnego połączenia w fotoalbum. Realna była pierwsza połowa tytułu, druga wydawała się zbyt nieprawdopodobna i naciągana. O ile logiczne, że z linii powszechnych stewardessy przechodzą do latania na prywatnych jetach, o tyle czy osoby nie mające doświadczenia zostają najbliższymi współpracownikami arabskiego vip-a? Zbyt dużo niedomówień, zbyt dużo wątków zawiązanych pobieżnie, zbyt słaby warsztat literacki drażniły mnie w trakcie czytania. Zabrakło opisów w poszczególnych scenach, głębszego przedstawienia postaci, ukazania tła.

Ta książka ma również plusy. Pokazuje tamtą rzeczywistość nie tylko w pięknych barwach niczym opłacone zdjęcia z Instagrama. Wskazuje na brudne strony rzeczywistości w której człowiek wykorzystuje człowieka bez skrupułów w różny sposób. Świat o tym wie i przymyka oko udając, że nic złego się nie dzieje. Główna bohaterka Natalia jednak porzuca życie w Emiracie, uświadamia sobie, że pieniądze same w sobie to za mało w życiu, a życie w luksusie na warunkach niewolnika staje się pobytem w więzieniu.

Szkoda, że czytając nie mogłam głęboko wejść w tę historię. Cały czas miałam wrażenie, że Autorka boi się lub nie chce napisać całej prawdy, że dawkuje informacje czytelnikowi nie po to, by budować napięcie, ale ze strachu przed napisaniem zbyt wiele jakby była na nią nałożona jakaś niewidoczna cenzura. Sama historia jest ciekawa i może być przestrogą przed utratą kontroli nad systemem wartości i ułudą bogactwa. Zapis wydarzeń pokazuje, że w życiu trzeba kierować się rozsądkiem i mieć ściśle wytyczone granice, nie bać się pokory i wyciągać wnioski z życiowych doświadczeń oraz porażek. Sukces nie ma jednej definicji, pieniądze nie są jedynym środkiem zapewniającym spokój i szczęście.

„Luksus to nic więcej niż tylko sprytna iluzja” - to zdanie wyjęte z tej książki jest jej najdoskonalszą puentą i podsumowaniem. Tytuł polecam zwłaszcza osobom zafascynowanym światem Orientu, ale nie tylko. Jest on literacką weryfikacją marzeń wielu zwłaszcza młodych osób i warto ją poznać.  


 

środa, 30 lipca 2025

Agnieszka Jeż "Cała słodycz życia"



Wydawnictwo Filia 
data wydania 2025
stron 368
ISBN 978-83-8402343-3

Gdy kuferek z rodzinnymi tajemnicami się otwiera niejedno może nas zaskoczyć


Lato w tym roku jest kapryśne i nie rozpieszcza, ale to nie znaczy, że nie możemy mieć cudownie zaczytanego urlopu z wyjątkowymi książkami. Jedną z takich genialnych lektur jest z pewnością najnowszy tytuł pióra Agnieszki Jeż. „Cała słodycz życia” to ciepła, refleksyjna powieść, która otuli, pocieszy, zaintryguje i zapewni świetny relaks. Jest to książka o kobietach i dla kobiet. Jej fabuła opiera się o schemat odkrywania rodzinnych sekretów, które przez wiele lat nie są znane i odkryte. Trzy kobiety – babcia, matka i córka żyją w swoich światach. Niby nic ich za bardzo nie dzieli, ale „znają” się tylko pobieżnie. Każda ma swój świat, swoje miejsce na ziemi, inny adres i prywatną rzeczywistość. Los postanawia je zbliżyć do siebie przez zawirowania i kłopoty. Przecież nic tak nie zbliża kobiet jak problemy...

Gaja jest seniorką rodu, która żyje swoim życiem. Na zapadłej dolnośląskiej prowincji na przekór stereotypom w jesieni życia żyje jego pełnią. Prowadzi swój biznes zielarski z przyjaciółką, ma wielu znajomych i cieszy się każdym dniem. Jej córka Magda i wnuczka Rosa nic o tym życiu nie wiedzą. Obie żyją w dużych miastach i nie mają pojęcia, że życie na wiejskim uboczu może być intensywne, pełne przeróżnych wrażeń i wiele się w nim może dziać.

Magda pewnego dnia traci całą swoją rzeczywistość. O ile spodziewała się, że gdy córka pójdzie na studia zacznie iść swoimi ścieżkami, o tyle nie przypuszczała że jej mąż Radek – studencka miłość po dwudziestu pięciu latach z obrączką na ręce odejdzie do innej. Do nowej kobiety, wcale nie młodszej, ani super atrakcyjnej, tylko zwyczajnej księgarki i zapragnie życia z dala od miejskiego zgiełku.

Rosa kończy studia licencjackie na kierunku antropologia. Pozostało jej jeszcze napisanie pracy i jej obrona, ale w jej życiu prywatnym zbyt dużo się dzieje za sprawą mężczyzny którego jest kochanką. Rosa ma wyrzuty sumienia wobec jego żony i postanawia zakończyć definitywnie ten związek zaszywając się na prowincji u babci. Tam po sprzedaży mieszkania udaje się też Magda. Spotkanie matki i córki jest spontaniczne oraz brzemienne w skutki. Wszystkie panie zaczynają się wzajemnie poznawać i odkrywać rodzinne sekrety a ich otoczenie sprawia, że czują się ze sobą i daleko od miasta jak ryby w wodzie...

Ta książka to wyjątkowo dobra propozycja dla osób spragnionych ucieczki od pędu życia, dla tych którzy są odpocząć i się wyciszyć, dla czytelników lubiących slow life i wierzących, że zawsze można poukładać swoje życie od nowa. Powieść ma specyficzny klimat, który sprzyja zatrzymaniu się i zastanowieniu nad własnym życiem. Do tego właśnie inspirują główne bohaterki, które zmieniają swoją rzeczywistość i przechodzą ogromną metamorfozę. Odkrywają, że mają wielorakie prawo wyboru, a życie może biec innymi ścieżkami od tych najbardziej utartych i popularnych. Nic też w życiu nie jest dane raz na zawsze, a pozory bardzo często mylą i prowadzą na manowce. Magda gubi się we własnym małżeństwie i wielkomiejskiej dżungli. Nagle odkrywa, że istnieje jeszcze inny świat, który obraca się nieco wolniej i nieco inaczej. Rosa gubi się w uczuciach i moralnych dylematach. Brakuje jej własnego zdania i choć podejmuje drastyczną decyzję cierpi, a los płata jej sporego figla. Gaja jest najbardziej dojrzała, a jej spokój udziela się innym. Ona jest na etapie, który zbliża ją do kresu, ale nie pozbawia smaku życia. Chętnie dzieli się mądrością, ale nie narzuca jej na siłę.

Cała powieść to korowód barwnych postaci z których każda jest oryginalna i wyrazista. Ich poznawanie jest bardzo ekscytujące i umila lekturę. Autorka tą powieścią udowadnia, że ma ogromny talent do pisania ciepłych, przytulnych historii, które przywracają wiarę w dobro i ludzi, dają nadzieję, że zawsze życie może wrócić na właściwe tory, które są lepsze od tych poprzednich. Każdą stronę tego tytułu czytało mi się wyśmienicie i bardzo przyjemnie. „Cała radość życia” to literatura obyczajowa najwyższych lotów, to lektura pełna otuchy i wiary w korzystne rozwiązania mimo przejściowych porażek. Zaczytałam się bardzo mocno w tej książce i trudno mi było się z nią rozstać także przez zakończenie, które jest prawdziwą petardą. Nie pozostaje nic innego jak pogratulować Agnieszce Jeż wspaniałej powieści, a Was zachęcić do jej przeczytania.  






 

wtorek, 22 lipca 2025

Katarzyna Majewska-Ziemba "Zapach bajgli z makiem"



Wydawnictwo Replika 
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68364-77-4
Cykl Lwowska Opowieść 
Tom III

W życiu można zrezygnować z wszystkiego oprócz marzeń!

W oku kręci się łza, a w sercu czuć tęsknotę, że to już, że przeczytałam wszystkie tomy niezwykłej trylogii, która zamieszka w moim sercu na zawsze. Są tego dwa powody. Po pierwsze to literacki majstersztyk, to jedna z najlepszych sag jakie miałam okazję przeczytać a po ten gatunek sięgam najczęściej jak mogę. Po drugie moje korzenie po kądzieli są też z Kresów Wschodnich, a moi dziadkowie to członkowie tego samego pokolenia co bohaterowie powieści. Odkrywając ich dzieje przed oczami stali mi moi krewni, którzy też musieli pożegnać województwo lwowskie i porzucić dom by "iść za Polską". W życiu tego pokolenia oprócz traumy wojny była jeszcze trauma związana ze zmianą granic i poszukiwaniu nowego miejsca na ziemi. 

Wojna nareszcie się skończyła. Jej potwór zmienił świat na zawsze. Starą rzeczywistość pogrzebał pod gruzami, zabrał życie jednym, innych skazał na inny świat i utratę tego, co dla nich ważne, kochane i rodzinne. Rebeka przetrwała czas wojny i holocaustu dzięki ukrywaniu się. Jednak z chwilą nastania pokoju jej życie zmieniło się na zawsze. Na świat przyszła jej córeczka, jednak ten fakt nie był chwilą szczęścia. Reba pełna trudnych wojennych wspomnień bała się o dziecko i chciała je ukryć przed światem. Dopiero działania brata uświadomiło jej jaki skarb zyskała w osobie malutkiej Wandzi. Decyzje odnośnie zmiany granic wymusiły na bohaterach którzy przeżyli emigrację. Reba chciała jak najszybciej odnaleźć swojego ukochanego Michała Kawkę, który po udziale w Powstaniu Warszawskim musiał się ukrywać. Gdy do lwowskiej kwatery zapukał Dawid zapadła decyzja o wyjeździe do Krakowa. Codzienność w dawnej stolicy Polski okazała się jednak bardzo trudna i nieprzyjazna, a radzieccy sąsiedzi przyprawiali o ból głowy swoim zachowaniem. Jak poradzili sobie bohaterowie bez ukochanego Lwowa wobec brutalnego nowego porządku i ustroju? Czy wyrwani z rodzinnego gniazda mieli szansę na szczęście i stabilizację? Czy tęsknota za małą ojczyzną pozwoliła im normalnie żyć i cieszyć się nową rzeczywistością?

Ta książka jak i poprzednie tomy to miód na czytelnicze serce, to literacki geniusz i mistrzostwo w swoim gatunku. To niezwykła opowieść o czasach i pokoleniu, któremu życie położyło wiele kłód pod nogi. Oni byli jednak niezwykle dzieli i mocni. Nie poddawali się, a gdy przyszło zwątpienie podawali sobie nawzajem pomocne dłonie. Nie mieli psychologów, leków na poprawienie nastroju, nie korzystali z terapii. Wiedzieli, że muszą przetrwać i oswoić nową, jakże inną, rzeczywistość. Odnaleźć spokój mimo tęsknoty, która zadomowiła się w sercach na zawsze. Opisane na kartach książek postaci są przepiękne. Wyraziste, realne, z krwi i kości, które budzą podziw, szacunek i uznanie. Pokolenie tułaczy bez taryfy ulgowej, wyrwane z rodzinnego miasta, ścigane i szkalowane, ale też mające w głębi duszy marzenia i uczucia. Nie sposób ich nie kochać i bić im brawo, że nie stracili człowieczeństwa i dobroci mimo koszmarów jakie ich dotknęły. 

Powieść czyta się rewelacyjnie, a treść wyciska łzy, dotyka i otula. Po lekturze budzi się w sercu wiara w dobro, które złu się nie ugina, w przyjaźń i pomoc, w głębokie i bezinteresowne ludzkie relacje. To tytuł który dodaje siły w chwilach zwątpienia, budzi nadzieję, że mimo wszystkiego wokół nie wolno jej tracić ani zgubić. Cała seria wyrywa z realnego świata, przykuwa do innej rzeczywistości, pozwala odkryć inne życie, którego już dziś nie ma. Świat braków i trudów, który trzeba oswoić. To wyjątkowo przemawiająca historia, to zapis realnej przeszłości połączony misternie z literacką fikcją, który dokumentuje trudny czas. 
Moi Drodzy! Jeśli szukacie wyjątkowej serii, jeśli macie ochotę na powieść z historią w tle, jeśli chcecie poznać niezwykłe postaci i zajrzeć do przepięknego Lwowa, który dziś już taki nie jest zagłębcie się w trzy tomy Lwowskiej Opowieści. Czytelnicze niebo zagwarantowane. 
Moja ocena 
1000000 /10. 



 

poniedziałek, 21 lipca 2025

Katarzyna Hewa "Kwiaty zimnej wiosny"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-68364-56-9

Prawdziwie kochać zawsze warto! 

Jeśli szukacie książki, która totalnie oderwie Was od rzeczywistości, jeśli chcecie zapomnieć o tym co tu i teraz, jeśli potrzebujecie naprawdę nietuzinkowego i porywającego tytułu to dziś mam dla Was taką właśnie powieść! Fenomenalną i genialną, która odbiega od sztywnych ram, która wdziera się mocno do czytelniczego serducha i nie daje o sobie zapomnieć. By znaleźć się w czytelniczym niebie cofnijmy się w czasie i przestrzeni. Fabuła zaprowadzi nas do carskiej Rosji i początku XIX wieku. 

Jest niespokojnie i w Europie i w Rosji. Dekabryści chcą przewrotu i szykują zamach stanu.  Zbyt wielki ucisk niskich warstw społecznych powoduje bunt i niezadowolenie. Na tle burzliwych wydarzeń historycznych rozgrywają się też osobiste dramaty. Wiele z nich dotyczy kobiet, które są bezwolnymi marionetkami w rękach ojców i mężów. Ich los był z góry przesądzony, a wszelki bunt skazany na porażkę. I jak zawsze, od dawna do dziś, inność była piętnowana i wyśmiewana. Ale były i silne kobiety, które cierpiąc uparcie walczyły o swoje szczęście. Poznajcie jedną z nich... 

Luiza przyszła na świat w rodzinie, która dość niedawno doszła do pieniędzy nie mając znamienitej przeszłości. Była tą inną, tą brzydszą, tą gorszą z córek i jej przyszłość została oddana w ręce tyrana za pieniądze. Jej małżeństwo nie miało na celu jej szczęścia a o miłości ta wyjątkowa dziewczyna mogła zapomnieć. Mąż, gdy przybyła do majątku jego i jego rodziców, patrzył na nią wyłącznie z nienawiścią i odrazą. To nie ją miał poślubić, a jej siostrę, która była bardziej klasycznie urodziwa. Dla Luizy zaczął się bolesny koszmar, ale i tam wśród piekła znalazła bratnie dusze i prawdziwe uczucie. Doznała przemocy fizycznej i psychicznej, ale i odczuła przyjaźń i gorącą miłość. Czy dane jej było uwolnić się od piekła jakie zgotowali jej teściowie, rodzice i mąż? Poznajcie tę historię, która jest niezwykle piękna i wzruszająca! 

"Kwiaty zimnej wiosny" czyta się na jednym wdechu. Tu wszystko kusi by nie odkładać książki i brnąć w fabułę która jest pełna niespodzianek. Tu wszystko jest prawdziwe, nieoblane lukrem i realne, co dodaje historii smaku i przyciąga mocno czytelnika. Tu nie ma miejsca na sztuczność, a łzy pojawiają się przy pewnych scenach naturalnie. Ta książka to hołd i refleksja nad losami tysięcy kobiet w przeszłości. Luiza jest ich symbolem. Bite, głodzone, poniżone muszą się ugiąć, ale nie depczą same siebie chociaż depta ich świat. Ich słabość staje się ich siłą, ich łamanie buduje ich niezłomność. Luiza cierpi, ale wciąż ma marzenia, wciąż jej serce bije mocno i mimo zimna nie zamarza. Jej losy wzruszają, ale i uczą by mieć w sobie siłę mimo trudności. Autorka cudownie i wyraziście, z aptekarską dokładnością opisuje tło w jakim rozgrywa się akcja, oddaje klimat tamtej Rosji, która chwiała się w posadach. Przez opisy czuć niepokój, czuć rosyjską zimę, tamte realia i mentalność ludzi do których przemawiały przeróżne mity. Pokochałam Luizę jak rzadko którą bohaterkę, jak siostrę, jak kogoś kogo znam od lat. Polubiłam jej charakter, jej siłę i chęć walki. Zaimponowała mi swoim postępowaniem i wyborami. 

Ta powieść była niczym cudowna wycieczka do przeszłości i miejsc, które marzę by zobaczyć na własne oczy. Podczas czytania było bardzo dużo emocji, ale i buntu, złości i łez w moich oczach. Zakończenie powaliło mnie na kolana i nie spodziewałam się takiego rozwiązania. Cóż dodać... Ta powieść jest bez wad i literackich potknięć. Jest fascynująca i nie można przeczytać jej obojętnie, nie można jej tak po prostu odłożyć na półkę. Bardzo gorąco polecam Wam jej lekturę. Na pewno się Wam spodoba.  



 

wtorek, 15 lipca 2025

Natalia Pożarowszczyk "Zaślepienie"

 


Wydawnictwo Axis Mundi
data wydania 2025
stron 652
ISBN 978-83-8394-979-6
Cykl Perspektywa 
tom I

Gdy małżeństwo powoduje ślepotę...

Przeczytałam grubą powieść, która mocno dała mi do myślenia. Choć jestem w innej sytuacji niż główna bohaterka wiem, że ślepota w związku może pojawić się w każdym momencie i zawsze należy zrobić wszystko co w naszej kobiecej mocy by jej nie ulec. Bo ona jest niczym kataklizm i rujnuje. A przemoc niejedno ma imię... Krąży stereotyp, że przemoc to patologia, bieda, brak pieniędzy i podstawowych rzeczy, siła i przekroczenie nietykalności cielesnej. Jednak jest jeszcze inna przemoc, która nie pozostawia śladów na ciele. Nie ma siniaków, nie ma widocznych ran, ale są rany wewnątrz, które mogą długo się nie goić i mocno krwawić miesiącami. Bo duszy nie widać, ale ona może cierpieć równie mocno jak pobite ciało...

"Zaślepienie" to tytuł napisany w imieniu kobiety na pozór idealnej, mądrej, wykształconej i spełnionej. Ona ma męża, który jest przystojny i świetnie zarabia jako prawnik. Ona ma talent i spełnia się w pracy jako fotografka. Ona ma piękne mieszkanie w świetnej lokalizacji. Ona może czuć się szczęśliwa i mogą jej zazdrościć. Tylko czy jest czego? Na pierwszy rzut oka jest, ale gdy poznamy Oliwię Głowacką bliżej, gdy zobaczymy, co dzieje się w jej głowie to już obraz zmieni barwy i nie będzie tak słodko różowy. Za zamkniętymi drzwiami mieszkania z małżeństwem mieszka totalnie inna rzeczywistość, która jest okropna i powoduje, że ściany rodzinnego gniazdka stają się kryminałem. Tam bezwzględnie rację ma tylko on, tam on rozdaje karty i czuje się wszystkomogącym Bogiem. Jego sposób bycia, a tym samym rządzenia, jest autorytarny. Tam nie ma zlituj się. Tam jest złota klatka, która nie ma otwartego wyjścia i dusi ciężarem krat nie dając rozwinąć skrzydeł. I nagle w życiu młodej kobiety pojawia się ktoś, kto widzi co jest grane i w jakich realiach żyje Oliwia. Czy nadchodzi czas na walkę o szczęście i poszukiwanie klucza do owej krępującej klatki skoro pojawia się coś jeszcze - ciąża? 

Książka ma niesamowity ładunek emocjonalny i porusza bardzo trudny problem. Problem ten przez lata był oczywistością dla kobiet, bo nasze przodkinie były bardzo mocno podległe swoim mężom. Dziś ten problem niestety nie znikł całkowicie. Przemoc psychiczna jest nazwana słusznie po imieniu jako coś złego i zdarza się nawet pod dachami osób wykształconych i uważanych za wzory do naśladowania. Oliwia w rękach męża ma być jedynie sterowaną marionetką, która ma się podporządkować. Robić to, nie robić tamto. Mieć taki światopogląd i podejście do życia. Robić to, a zapomnieć o czymś innym. Kochać swoje poczucie bezpieczeństwa, które nieważne, że jest złotą klatką i zabiera wolność. Ważne, że jest i rozciąga parasol na głową kobiety. 
To dobrze, że o tym problemie kobiet się mówi i pokazuje go palcami. 

To nie jest relaksująca i przyjemna lektura. Czytanie chwilami nawet boli, doprowadza do łez i myśli by nigdy nas to nie spotkało. Lektura budzi przeróżne emocje, które są intensywne i łatwo wymykają się spod kontroli. Jeszcze trudniej będzie się ją czytało komuś, kto choć w niewielkiej mierze zmagał się z tym typem przemocy. Dla innych niech będzie przestrogą przed związkiem z osobą, która chce zbyt bardzo kontrolować nasze życie. Książka daje realną odpowiedź do czego jest nas w stanie doprowadzić zbyt mocne zaślepienie, zapatrzenie się w drugą osobę, zbyt mocna utrata kontroli nad własnym życiem. Ten tytuł to przestroga by tego nie robić, by nie dać się zniewolić i zmanipulować komuś, by nie zapomnieć o sobie. 
Tej powieści nie da się ocenić w kategoriach dobra czy zła książka. Z pewnością jest ona cenna i potrzebna, a jej wymowa jest doskonałą lekcją niczym terapia. Nie zdradzę Wam oczywiście zakończenia i wyborów bohaterki, ale dodam, że spodziewałam się jej innego zachowania. "Zaślepienie" to początek cyklu, jestem ciekawa jak Autorka poprowadzi jego dalszą część i z przyjemnością sięgnę po kolejne historie z tej serii. 



środa, 2 lipca 2025

Bożena Gałczyńska-Szurek "Sekrety służącej"

 



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-68364-46-0

Zemsta jest nie tylko rozkoszą bogów

Jeśli lubicie najwyższych lotów literaturę obyczajową z historią w tle zapraszam Was do przeczytania nietuzinkowej powieści która przeniesie czytelnika w czasie i przestrzeni do lat nie tak bardzo odległych, a jakże innych! Zawitamy wraz z główną bohaterką na Roztoczu w czasie powojennym, kiedy historia miała status niezwykle skomplikowanej. Z jednej strony skończyła się straszna wojna, z drugiej nastał po niej inny, mroczny czas. Zmienił się ustrój, zmienił się los wielu ludzi. Ci, którzy byli patriotami i bohaterami okazywali się zdrajcami i wrogami narodu. Inni dorwali się do władzy i upajali się nią oraz ... poddaństwem wobec nowego sojusznika. Wtedy był czas na klasowe porządki, ale i na zemstę za wyrządzone zło. Brzmi tajemniczo... Zatem poznajmy pewną piękną kobietę o migdałowych oczach i wybitnej inteligencji, która musi uporządkować swoje sprawy z przeszłości i rozliczyć winnych jej smutku. 

Jest rok 1955. Do Zamościa ze stolicy autobusem przyjeżdża młoda kobieta. Celina zjawia się na Roztoczu za pracą. Z polecenia ma zostać pomocą domową w domostwie wpływowego oficera Urzędu Bezpieczeństwa. Ma zamieszkać w osobliwej willi, zająć pokój zmarłej poprzedniczki i dbać o ład, porządek i pełne talerze. Kapitan Kotarski początkowo nieufnie spogląda na Celinę, ale daje jej szansę, którą ta w pełni wykorzystuje. Jej ręka przywraca idealny porządek, a zgotowane przez nią potrawy okazują się wyborne w smaku. Powoli młoda kobieta wtapia się w życie na prowincji i swoje obowiązki. Usypia czujność otaczających ją domowników i powoli precyzyjnie realizuje swoje cele. Bo ona nie przebywa tam tylko za pracą...

To była wyborna lektura, tajemnicza i mroczna. Pełna sekretów i ludzkich słabości. Fabuła przeniosła mnie do czasów o których jedynie słyszałam z przekazów innych osób i lekcji historii. Tym samym poznałam specyfikę lat powojennych, które wcale nie były słodkie, dla niektórych przypominały koszmar wojny i terror okupacji. Czas powojnia był czasem rozliczeń, które zdecydowanie odbiegały od sprawiedliwości. Autorka w swoje fabule świetnie oddała historyczną prawdę i realia tamtych czasów. Świetnie splotła prawdę historyczną z literacką fikcją. Wyłuskała na światło dziennie prawdę, która budzi strach i dreszcze. Ale też i pokazała do czego zdolny jest skrzywdzony człowiek. 
Bohaterowie są niezwykle wyraziści i charakterystyczni. Każdy z nich ma mocne "ja" i daleko im do papierowych cieni. Każdy ma swoje wady i zalety, każdy w określonej sytuacji pokazuje swoje deficyty i słabości. Czasy są trudne, ale właśnie dlatego świetnie rzeźbią one ludzkie charaktery i odzierają je z maskujących woali. 

Zagadkowość, ciekawe tło historyczne, podłoże psychologiczne - to wszystko sprawia, że tytuł elektryzuje, wciąga, czyta się z wypiekami na twarzy. Tu wszystko jest pokryte mrocznością, ma podwójne dno i nie jest jednoznaczne. Tu prawda bywa zmienną, tu nie można nikomu ufać, a mroczna strona ludzkiej duszy wychodzi na jaw raz po raz. Zakończenie zaskakuje, wiele się w nim dzieje, a wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. Piękna okładka jest nieco myląca, bo świat w tej książce nie jest piękny. Jest zdradziecki, jest brudny i pełny intryg. Świetny literacki portret wczesnego PRL-u, który daje do myślenia. Tytuł wymaga poznania, bo inaczej ominie Was naprawdę dobra literacka uczta. Polecam z całego serca. 



wtorek, 1 lipca 2025

Przemysław Borkowski "Nie bierz nic z takich miejsc"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2025
stron 320
ISBN 978-83-6837-091-1

Przeczytaj, jeśli naprawdę chcesz się autentycznie bać


Jestem dość czuła jeśli chodzi o łzy przy czytaniu i dość oporna jeśli chodzi o lęk przy lekturze thrillerów. Owszem, czuję emocje, ale nie wpadam szybko w panikę, nie boję się ciemności czy tajemniczych odgłosów. W myśl zasady, że wyjątek potwierdza regułę przeczytałam powieść, która bardzo mocno weszła w moje myśli i sprawiła, że naprawdę zaczęłam się bać. Zawsze czułam obawy wobec fanatyzmu zwłaszcza religijnego, a lektura najnowszego tytułu pióra Przemysława Borkowskiego potwierdziła, że opętanych przez wizje religijne ludzi trzeba się bać.

Do lektury przyciąga poza opisem wymowna okładka, która zdradza, że religia zagra tu pierwszoplanową rolę. Grafika działa jak magnes i nakazuje otworzyć książkę, a potem już nie ma odwrotu – czyta się jak byłoby się nakręconą zabawką.

Marcin i Dominika prywatnie są parą i prowadzą razem kanał na YouTube poświęcony miejscom, które kiedyś tętniły życiem, a dziś stoją opuszczone. Pewnego dnia udają się w odludne miejsce, gdzie na uboczu wśród lasu stoi kaplica i przylegający do niej kompleks budynków. Przed ćwierćwieczem był tu ośrodek dla trudnej młodzieży uwikłanej w różne nałogi na czele którego stał ksiądz Krystian. To miejsce zamarło, gdy na jego terenie doszło do zbrodni. Ośrodek zamknięto, a winny trafił do więzienia skazany prawomocnym wyrokiem za morderstwo na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności. Gdy Marcin z dziewczyną odwiedzają tą tajemniczą miejscówkę wieje z niej grozą i złowrogą ciszą. Jej atmosfera dusi i ogromnie przytłacza. Młodzi ludzie na miejscu, na terenie kaplicy znachodzą tajemniczy krzyż inny niż wszystkie na świecie z zaskakującym napisem na jego belce. Mężczyzna wbrew Dominice zabiera krzyż ze sobą do domu i tym samym rozpętuje ciąg makabrycznych wydarzeń, które wciągają go w spiralę kłopotów i pozbawiają kontroli nad swoim życiem. Czy uda się sympatycznej parze wyplątać z koszmarów i pozbyć się męczącego balastu? Czy ich życie wróci na normalne tory? Czy zło zostanie na powrót uśpione?

Ten hipnotyzujący thriller grozy to książka petarda! To jedna z najlepszych pozycji w tym gatunku jaką kiedykolwiek przeczytałam! To kawał znakomitej literatury, który opętuje zmysły czytelnika z mocą wodospadu i przewraca spokój na rzecz książkowej atmosfery. Zło jest mocno namacalne, a temperatura emocji wrze. Wszystko staje się pokryte cieniem, tajemnicze, namacalne i złe. Akcja powieści toczy się bardzo wartko i burzliwie. Wszystko drga i jest kinetyczne. Klimat staje się coraz bardziej gęsty, a treść mrozi krew w żyłach niczym syberyjski mróz. Dzieje się wiele, chwilami nawet zbyt wiele. Dobro umyka a zło przejmuje władzę i kontrolę. Grunt pod nogami się zapada, a mały drewniany przedmiot nadaje rytm rzeczywistości. Przeszłość odzywa się mocnym echem i burzy spokój wielu osób. Zło jest niczym zaraźliwa choroba, która dusi niczym strzyga. Nie widać światełka w tunelu, a koszmar narasta by mocno eskalować i eksplodować na końcu.

Połączenie kryminału z thrillerem wyszło Przemysławowi Borkowskiemu perfekcyjnie. Książka w pełni zasługuje na wielkie brawa i miano bestsellera. Jest wybitna, dopracowana i napisana z aptekarską precyzją. Autor świadomie z każdą stroną podkręca atmosferę i temperaturę wsadzając czytelnika na zepsutą karuzelę, która nie może się zatrzymać. Pozostaje mocno się trzymać i ulec klimatowi, poddać się złu, które gdy wyszło z podziemia szaleje! Czytanie nocą, w czasie burzy daje dodatkowe doznania, które są wyjątkowe.

Wykreowane postaci mają w sobie potencjał i zagadkowe charaktery. Są niczym szmaciane lalki rzucane przez żywioł zła z którym walczą wszystkimi siłami. To nakręca fabułę i sprawia, że od książki dosłownie nie można się oderwać. To świetna propozycja dla tych, którzy są spragnieni mocnych wrażeń i drastycznych scen. Bardzo gorąco polecam lekturę tej książki! Tym razem Borkowski okazał się wybitnym maestrem strachu, musicie mu ulec i poznać tę mroczną historię! Mocnych wrażeń!  




 

sobota, 28 czerwca 2025

Anna Ciarkowska "Sploty"


Wydawnictwo WAB 
data wydania 2025
stron 304
ISBN 978-83-8387-589-7

Życie to nic więcej jak tylko przemijanie


Tekst pewnej piosenki mówi, że - „rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać”. Książka „Sploty” jest idealnym uzupełnieniem tej teorii. Gdybym miała powiedzieć jednym słowem o czym ona tak właściwie jest powiedziałabym, że o przemijaniu. Przemijaniu, które trwa, które nigdy się nie zatrzymuje, które ciągnie się od zarania świata i dotrwa do jego końca. Każdy dzień jest drogą ku niemu, każda chwila realizuje jego założenia.

Sploty” to kolejna lektura w serii Archipelagi, która porusza bardzo ważne tematy. Śmiało można powiedzieć o nich, że to tematy ostateczne, smutne i te, które dotyczą każdego człowieka. Każdy z nas ma życie ograniczone barierami czasowymi. Jednym los dał mniej lat, a inni dożywają sędziwego wieku jak bohaterka książki, która prawie doczekała stu lat. Sama ona wie, że kres jest blisko i chce przed śmiercią jeszcze zdążyć napisać swoją ostatnią książkę. W tym marzeniu pomaga jej wnuczka, która nagrywa materiały do zapisania na papierze. Będąc blisko „brzegu” jest to trudniejsze niż by się wydawało, ale tym samym treści do przekazania są wyjątkowe i bezcenne. Co czuje człowiek u kresu życia? Co brzmi w głowie, gdy czas dobiega końca i kurczy się nieubłaganie, szaleńczo przyśpieszając? Wiek dziewięćdziesięciu ośmiu lat zobowiązuje, a zarazem daje pewne przywileje. To olbrzymi bagaż wspomnień – tych bliższych i tych bardzo odległych, które wywołują obrazy z przeszłości, w kolorze sepii, ale i zabarwione wyjątkowymi emocjami. To doświadczenie i perspektywiczne spojrzenie na rzeczywistość, której już nic nie przesłania. To oczekiwanie na „co będzie dalej” i czas podsumowań. To czas nie dojrzewania, a przejrzałości, która jest ciężkim, aczkolwiek produktywnym okresem. Ściany domu opieki w którym znajduje się główna bohaterka słyszą wiele, są niemymi świadkami kresu, ale i życia, które choć gaśnie jeszcze trwa i ma swój smak. W tym czasie wszystko jest ważne i nabiera mocy, ma swoją symbolikę i swój wymiar.

Towarzyszenie osobie u kresu drogi jest wyjątkowym doświadczeniem. Jest i trudne i piękne. Boli, smuci i przestrzega innych by cenić każdy dzień, żyć intensywnie i realizować marzenia, bo koniec może nas niespodziewanie zaskoczyć. To niewątpliwie trudny tytuł, który nie nadaje się na czytadło dla relaksu. Tu słowa mówią bardzo wyraziście, tu wyznania manifestują ostateczne tematy, tu lekturze towarzyszy zaduma, refleksja i dziwny spokój. Tu wzruszenie jest czymś naturalnym jak tlen. Memento mori brzmi w każdym zdaniu. Starość to kres, ale i dopełnienie tego, co było wcześniej. To czas podsumowania, ale i ciekawości co potem?! To czas, który wszystko powoli wszystko zabiera, a daje jedynie okruchy wspomnień.

Sploty” to książka wyjątkowa, nadzwyczajna, mądra i dojrzała. Chwytająca za serce, przygnębiająca i podsumowująca sens ludzkiego bytu. Przemijamy, jak pory roku, jesteśmy kontynuacją poprzednich pokoleń i fundamentem dla kolejnych. Puzzlem w układance, częścią maszyny, jej trybikiem, która pracuje od lat.

To naturalne, że czytaniu towarzyszą łzy, napady lęku czy bezsenne noce. Tego, że przemijamy nie zmienimy, ale możemy żyć lepiej, uważniej, intensywniej. Doceniajmy wspomnienia, chwytajmy małe przyjemności, doceńmy codzienność i tych, którzy nas otaczają. To morał płynący z tytułu, który bardzo wysoko oceniam i polecam. To książka nie tylko do przeczytania, ale i do przeżycia. 




 

niedziela, 22 czerwca 2025

Sylwia Kubik "Córka księdza"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 320
ISBN 978-83-8402-337-2

Kobiece piekło na ziemi

Jeszcze nie tak dawno, w drugiej połowie XX wieku, w Polsce życie kobiet było usłane różami ale miały one kolce i było ich bardzo, bardzo dużo. Wręcz za dużo i były one w stanie zniszczyć niejedno życie. Tak się niestety działo, a te kolce symbolizowały ludzi, ich mentalność, normy moralne i obyczaje, które potrafiły zabrać tlen niezbędny do życia. Dziś chcę Was zachęcić do przeczytania książki, która opowiada bardzo smutną historię z tamtych czasów - to losy dwóch spokrewnionych ze sobą kobiet, których życie toczyło się pod parasolem cierpienia. Matka i córka zostały przez środowisko skazane, zaszufladkowane i osądzone według bardzo niesprawiedliwych kryteriów, choć wcale na to nie zasłużyły...

Mała wioska gdzieś na Ziemiach Odzyskanych, głęboka prowincja, lata PRL-u - wojna już odeszła, postęp nie przyszedł. Szczyt marzeń to własny dom, praca, dostatek jedzenia - nie dla wszystkich był dostępny. Leokadia po śmierci męża, który wolał bimber niż dbanie o rodzinę, pozostaje na łasce szwagra. Ten jednak nie ma ochoty utrzymywać jej i jej córek więc znajduje im pracę i dach nad głową w jednym z pegeerów. Tam dostają zagrzybiałą izbę, ciężką pracę od rana do nocy przy krowach, świniach, drobiu i na polach. Warunki są bardzo trudne, ale innej opcji nie mają do wyboru. Zosia, jedna z córek zmarłego Benka, jest inna od sióstr. Chce się kształcić, marzy o posadzie w biurze, wyprowadzce do miasta. Matka zamiast tego serwuje jej miejscowego kawalera - brygadzistę i rolę wiejskiej żony oraz gospodyni. To przeraża i odpycha młodą dziewczynę, która z musu chodzi na wiejskie zabawy z niechcianym chłopakiem. Jej życie zmienia się gdy pewnego letniego dnia nad rzeką poznaje letnika, który przyjechał z miasta. Wrażliwa nastolatka ulega urokowi inteligentnego mężczyzny któremu oddaje swe dziewictwo. Gdy skutkiem jednego romantycznego zbliżenia jest ciąża świat Zosi wali się w posadach. Krzysztof panikuje, a zarazem jest pewny, że nie porzuci sutanny i duchownej kariery dla dziecka i wiejskiej panny. Woli dać pieniądze i dzięki nim ułożyć życie dwóch istot, które od tej pory zostają skazane na zły los...

Powieść "Córka księdza" pochłonęła mnie bez reszty. Przeczytałam ją bardzo szybko, ale o wiele dłużej niż lektura zabrało mi uspokojenie emocji, które mną mocno potargały. W trakcie czytania dosłownie we mnie wrzało, dusiłam się z oburzenia na ludzi i czasy, które na szczęście już przeszły do historii. To prawda, że jeszcze nie tak dawno nieślubna ciąża była czymś niewybaczalnym co przyklejało łatkę, zwłaszcza na wsi, na wiek wieków amen. Losy matki i córki były jednym wielkim koszmarem, który praktycznie nie miał końca. 

Autorka wyrysowała słowami dwa kobiece portrety, dwie drogi, jakże inne od siebie, pełne bólu i łez. I matka i córka nie są w życiu szczęśliwe. Jedna źle lokuje uczucia i wskutek takiego wyboru wpada w ręce tyrana, który okazuje się pijakiem i damskim bokserem. Druga wybiera z konieczności drogę konsekrowaną równie wyboistą i pełną poniżeń, cierni i niesprawiedliwości. Żadna z tych dróg nie daje spokoju, stabilizacji, ani nie jest konsekwencją świadomego wyboru. Każda z nich jest piekłem, które rani i nie ma litości. 
Sylwia Kubik odważnie i bez osłon poruszyła trudne tematy. Nie bała się konfrontacji z paskudną prawdą, która dotknęła wiele kobiet. Bo to, że pije i czasem bije było wtedy na wsi czymś normalnym. To, że kobieta pracuje ponad siły było standardem. To, że nie ma wyboru i musi uznać prymat męża było przykazaniem. Te czasy odeszły już w przeszłość, ale na pewno wywarły ogromne piętno na pokoleniach naszych przodkiń. 

To powieść bardzo smutna, refleksyjna, brutalna mająca na celu ukazanie bezwzględnej prawdy. To literackie wspomnienie setek kobiet, które przegrały życie, a o każdy oddech szczęścia musiały walczyć. Ta książka siłą rzeczy zapada głęboko w serce, zatrzymuje w pędzie życia, skłania do zastanowienia nad tym, co było. Trudno z niej mentalnie wyjść, trudno tak zwyczajnie wrócić do naszej rzeczywistości, trudno nie uronić łez nad jej bohaterkami. One zasługują na szacunek, bo mimo wszystko potrafiły się buntować wiedząc, że czeka je porażka. Gorąco polecam skupienie się nad lekturą "Córki księdza". To wyjątkowa pozycja skierowana przede wszystkim do kobiet. Bardzo polecam. 





 

wtorek, 17 czerwca 2025

Max Czornyj "Czas rezurekcji"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-8402-242-9
Cykl Brat Hektor i komisarz Sara Adam
tom II

Prawda wyzwoli nas nawet po śmierci


„Czas rezurekcji” to drugi tom cyklu „Brat Hektor i komisarz Sara Adam”. Tytułowy duet to dość nietypowe połączenie – policjantki i duchownego, który podejmuje się rozwiązania nietypowej, skomplikowanej zagadki. Hektora prosi o to Jego Ekscelencja arcybiskup Stanisław Namysłowski, który jest zaniepokojony tym, co dzieje się w muszyńskim, jednym w Polsce klasztorze Misterystów. Zabytkowy położony na odludziu monastyr kryje bowiem w swoich wnętrzach tajemnice, które wołają o rozwiązanie biorąc pod uwagę prawo zarówno świeckie jak i boskie. W murach pradawnego opactwa dochodzi do makabrycznej zbrodni a na temat mnichów krążą mrożące krew w żyłach plotki. Są oni posądzani o herezje, odejście od nauki Matki Kościoła i uwłaczające stanowi duchownemu zachowania. Pewnego zimowego dnia brat Hektor wsiada w pociąg i udaje się na miejsce. Położona wśród gór Muszyna wita go mroźną zimową pogodą adekwatną do klasztornej atmosfery. W klasztorze zostaje chłodno przyjęty, a to, co tam zastaje przerasta jego wszelkie wyobrażenia. W ciągu czterech dni wszystko się zmienia i bardzo wiele się dzieje, a o monastyrze na górze z pewnością trudno powiedzieć święte miejsce...

Po thriller z religijnym klimatem sięgnęłam pod wpływem ostatniego konklawe i zachwytu wiele lat temu książkami Dana Browna. Zdecydowałam się na twórczość z rodzimego podwórka i powieść Maxa Czornego. Wiedziałam, że to Mistrz sensacji, że pisze dobrze, że jego proza wciąga, ale po lekturze utwierdziłam się że pisze jeszcze lepiej niż myślałam i stać go na genialne powieści, które otumaniają jak narkotyk. Fabuła jest niczym górska rzeka po intensywnych opadach – niezwykle dynamiczna, błyskotliwa, która porywa i bombarduje coraz nowymi niespodziankami. Tu nie ma czasu na zastanowienie, tu trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte, tu ciągle coś się dzieje, coś wymyka się spod kontroli i powala na kolana. Jest mocno, jest ostro, jest zaskakująco!

Tu namacalnie czuć ostrą walkę dobra ze złem, które atakuje bezlitośnie. Nic nie jest oczywiste, nie ma pewników, a sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Zło jest niczym rozszalały potwór w klatce, a brat Hektor okazuje się błyskotliwym detektywem w habicie, który z inteligencją i niesłabnącą wiarą dąży do prawdy.

Ta książka czyta się fenomenalnie. Czas staje, rzeczywistość blednie, świat przestaje się obracać. A to wszystko dzięki klimatowi i tłu, które działają jak magnes. Wszystko co dyktuje nam podczas lektury wyobraźnia staje się namacalne, rzeczywiste, mroczne, niesamowite, złe a zarazem niezwykle mocno pociągające. Zło ma swój czar, jest kuszące niczym rusałka, a sacrum miesza się z profanum. Autor nie ma litości w dawkowaniu czytelnikowi emocji i nie skąpi mocnych wrażeń. W trakcie czytania wszystko wydaje się możliwe, świętość traci swoją otoczkę, a dreszcze przechodzą nas raz po raz rażąc bezlitośnie zmysły. „Czas rezurekcji” to książka nietuzinkowa z wyrazistym przekazem i mocnymi kreacjami postaci, które mają swoje tajemnice, są nakreślone dynamicznie i wyraziście. Tu, w tym tytule niczego nie można być pewnym i nic nie jest oczywiste.

Powieść ma bardzo wiele walorów i jedną wadę – że się kończy. Bo choć zakończenie jest perfekcyjnie nie chce się rozstawać z bohaterami, nie chce się wyjeżdżać z Muszyny tak szybko. Dokładnie tak, szybko przeczytacie ten tom i będziecie już chcieli zagłębić się w kolejny.

Reasumując nie wahajcie się czy przeczytać tę książkę, spójrzcie na mroczną okładkę i bierzcie się za lekturę, która z pewnością Was zaskoczy i na pewno Was nie rozczaruje. To świetna propozycja dla miłośników tego gatunku i tych, którzy lubią lektury oryginalne bez limitu intensywnych doznań.




 

poniedziałek, 26 maja 2025

Katarzyna Majewska - Ziemba "Gorzki smak rosolisu"

 



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68364-33-0
Cykl Lwowska opowieść
Tom II

Można zrezygnować z wszystkiego oprócz marzeń

Z wielką przyjemnością wróciłam do Lwowa, jeszcze przedwojennego, i poznanych wcześniej postaci! Nie mogłam się doczekać by poznać dalsze losy utalentowanej Rebeki! Za sprawą drugiego tomu Lwowskiej opowieści mogłam je poznać. To były wyjątkowe chwile, to była niesamowita podróż do krainy i świata który stał mi się bardzo bliski. Tym razem tylko krótko był on wolny, targały nim niepokoje, ale i one nie powstrzymały toczącego się mimo wszystko życia, Lwowa, Reby i jej bliskich.

Talent Rebeki rozwija się błyskawicznie, a dziewczyna uczy się nowych umiejętności. Zmienia pracę i jeszcze bardziej rozwija słodkie skrzydła. Opracowuje receptury pralinek, lodów i likierów. Współpracuje z najlepszymi, publikuje w prasie swoje przepisy - staje kimś znanym i cenionym. Ale za plecami jej i całego świata czai się niebezpieczeństwo, która zagraża coraz mocniej i bardziej. Nastroje za sprawą zdarzeń i wiadomości robią się coraz bardziej minorowe. Czuć, że wojna mimo wszystko wybuchnie. Nikt jednak nie przypuszcza, że będzie gorsza niż poprzednia i dosłownie zdemoluje rzeczywistość przewracając ją do góry nogami. Ludzie gromadzą zapasy, ceny rosną a Reba robi to samo i z niepokojem patrzy w przyszłość. Najpierw wkraczają Rosjanie, przy których Żydzi są w miarę bezpieczni, ale po nich nastaje okupacja niemiecka, która okazuje się prawdziwym piekłem. Rebeka doskonale wie, co grozi jej rodzinie. Dzięki pomocy oddanej przyjaciółki podejmuje pracę w niemieckiej jadłodajni. Kolejnym ciosem wobec Żydów jest stworzenie getta. Baruch i jego rodzina nie mają innej opcji jak zmiana adresu... Czy uda im się przetrwać? Czy przeżyją wojenną zawieruchę, która przecież kiedyś musi się skończyć? Czy nowe uczucie jakie kiełkuje pomiędzy młodą dziewczyną a Michałem będzie miało szansę trwać? Zapraszam do lektury, która jest równie piękna jak tom pierwszy, ale o wiele smutniejsza...

Kolejna książka Katarzyny Majewskiej - Ziemby jest tak samo zachwycająca i wybitna jak jej poprzedniczka. Czyta się ją z ogromnym wzruszeniem i łzami w oczach. Jest w niej ogrom przeciwności, mnóstwo drastycznych scen, które składały się na wojenną mozaikę ostro godzącą w ludzkość. Rebeka i jej rodzina oraz przyjaciele muszą radzić sobie z koszmarną rzeczywistością, która nagle ich otacza swoimi mackami. Codziennością stają się problemy z żywnością, opałem, pracą, nękają aresztowania i wywózki, prześladowania i represje. Nikomu nie jest łatwo, następuje kryzys wartości, ale nawet w tym pozbawionym kręgosłupa moralnego świecie Rebeka nie traci marzeń i ma mnóstwo nadziei. W jej umyśle brzmi myśl, że to tylko stan tymczasowy, że to, co złe kiedyś minie i zły sen się skończy. Otaczają ją dobrzy ludzie, którym może ufać i gdzieś po drodze rodzi się nowe uczucie, totalnie inne niż to poprzednie. Rebeka dojrzewa, dorasta, brnie przez trudną codzienność, zmienia się. 

Ta treść to lwowski obraz wojennej zawieruchy, która jest zarazem wojną złożoną z dwóch okupantów. Akcja nie toczy się szybko, poszczególne sceny opisane są dokładnie i z precyzją w tempie slow motion po to, by w pełni zobrazować ówczesną rzeczywistość. To lektura ze smutnym wydźwiękiem w której drzemie nadzieja. Autorka nie skąpi w wymalowanych słowami scenach emocji i bolesnych obrazów co wywołuje łzy. Książka niesie też motto, by mimo wszystko nie zabijać własnych marzeń i planów, by się nie poddawać, by nie ulegać przeciwnościom losu, ale trwać przy swoim i czerpać z tego siłę. Rebeka uczy cierpliwości, uczy wybaczania, uczy wytrwałości. To piękna postać, to dziewczyna z krwi i kości pełna marzeń i motywacji dla świata. 
Wspaniale czytało mi się tę powieść. Żyłam jej treścią, chłonęłam tę lekcję historii, przeżywałam ją nie jak literacką fikcję, ale namacalną rzeczywistość. Bardzo gorąco polecam Wam ten tytuł. Z pewnością Was pochłonie od samego początku. 



niedziela, 25 maja 2025

Agnieszka Lis "Ocalenie"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 408
ISBN 978-83-8357-999-3

Piętno wojennego piekła boli na zawsze


Wśród morza książek zalegających na księgarskich półkach są takie, które na duszy wrażliwego czytelnika wypalają piętno pozostające na zawsze, a o lekturach tych po prostu nie da się zapomnieć. Do tego wyśmienitego grona z pewnością zaliczę kolejną w dorobku Agnieszki Lis powieść, która doprowadziła mnie tak samo do oceanu łez, jak i do czytelniczego nieba. Nie wiem czy uda mi się wyrazić słowami jej geniusz, ale to jedna z najbardziej wyjątkowych książek z kręgu literatury wojennej, która opowiada o tym koszmarnym czasie z perspektywy dziewczynki – sieroty, którą wychowuje sierociniec.

Ewa, bo tak ma na imię główna bohaterka, przychodzi na świat w więzieniu. Jest rok 1928. Jej matka skazana na karę pozbawienia wolności z miłością czeka na narodziny córki, a gdy to ma miejsce czule się nią opiekuje i otacza głęboką miłością. Zgodnie z przepisami może się nią zajmować do drugiego roku życia a potem musi oddać ją do sierocińca. Tak się dzieje i mała Ewa trafia pod opiekę pani Wandy, która jest bardzo oddana swojej pracy. Ewa jest dzieckiem wyróżniającym się z gromady. Budzi sympatię, jest inteligentna i zaradna, choć ma swoje zdanie i potrafi pójść swoją drogą. Jest lubiana przez personel i inne dzieci. Jej dorastanie i dzieciństwo burzy wybuchająca wojna, która zamienia codzienne życie w koszmar. Jednak Ewa nie załamuje się i stara jak najlepiej radzić sobie w piekle w jakim się znalazła. Nie traci optymizmu i elastycznie przystosowuje się do nowej, trudnej sytuacji. Dziewczynka podobnie jak inne dzieci z bidula jest coraz mocniej doświadczana przez los...

Jestem ogromnie wdzięczna Autorce za napisanie tak fenomenalnej historii i losowi, że dał mi możliwość przeczytania i zrecenzowania jej. Ona jest tak piękna, jak trudna i jak mocno dotyka czytelniczego serca. W trakcie lektury płyną łzy, a pomysł pokazania wojny oczami dziecka sieroty poturbuje każde serce. Agnieszka Lis bez ogródek ukazuje brutalne oblicze okupacji – pobicia, aresztowania, szykany, terror, ale i walkę z okupantem prowadzoną przez różnych ludzi na różne sposoby. Mała Ewa też ma w niej udział, podejmuje, może nie w pełni świadomie, ryzyko chcąc przyczynić się do klęski okupanta. Wojna zabiera jej beztroskie dzieciństwo, dotyka głodem, strachem o jutro, zmusza do szybszego dojrzewania, kształtuje charakter bezlitośnie, ale też sprawia, że mała dziewczynka wyrasta na dzielną, odważną i charakterną nastolatkę co pokazuje koniec książki. My czytelnicy śledzimy ten proces, a ona sama potwierdza tezę, że co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Książka w pewnych momentach rozdziera serce – szokuje ogromem zła, ale i otula mocą dobra, które kiełkuje również w trudnych czasach. Poszczególne sceny wywołują przeróżne emocje, dotykają wyraziście i bez litości uświadamiając jakim tak naprawdę ten okres był czasem i czego wymagał od ludzi. Konspiracja, działania skierowane w różny sposób przeciwko wrogowi kontrastują ze złem, a tym samym pokazują świat tamtej rzeczywistości. Nie będę zdradzać Wam za wiele z treści, ale dodam, że najlepszą częścią powieści jest jej zakończenie. Tak, trudno w to uwierzyć, ale kilkadziesiąt stron tytułu czytałam przez fontanny łez, a wydarzenie historyczne jakie miało miejsce zostało ukazane bardzo szczegółowo, plastycznie i tak, że wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Tej książce nie sposób się oprzeć! Nie można jej przeczytać bez zaangażowania całego siebie, nie można jej treści przyjąć obojętnie i szybko o niej zapomnieć. Ona z siłą wodospadu wrywa się w duszę i jest niczym najlepsza lekcja historii.

Agnieszka Lis stworzyła kolejną powieść wartą zachwytu i aplauzu. Pokazała kunszt swojego talentu i wyjątkowy obraz wojny. Pokazała wpływ koszmaru na ludzkie dusze, udowodniła, że zło nie jest w stanie zabić człowieczeństwa i uczuć wyższych w tym miłości. Tym, którzy tak jak ja zakochają się na amen w tej opowieści, dodam, że historia Ewy będzie miała ciąg dalszy. Zatem ja będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego tomu i polecać każdemu przeczytanie „Ocalenia”.




 

wtorek, 20 maja 2025

Ewelina Ślotała "Mężczyźni Konstancina"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2025
stron 176
ISBN 978-83-8391-140-3
seria Tajemnice Konstancina tom V

Samce w akcji czyli konstancińska patologia po męsku


Są w swoich oczach bogami. Czują się jak gwiazdy na Olimpie. W końcu odnieśli sukces i mają się czym pochwalić. Ich konta mają wiele zer, ich firmy świetnie prosperują, ich interesy idą jak z płatka, ich dzieci są niezwykle zdolne, a ich żony to prawdziwe piękności. Czego chcieć więcej? Z racji tych osiągnięć wydaje im się, że wszystko im wolno, że prawo ich nie obejmuje, a oni sami zasługują wyłącznie na to, co na tym świecie najlepsze. O kim mowa? O mieszkańcach Konstancina, którzy mają piękne posiadłości i życie słodkie jak najlepszy miód. Tylko czy to aby nie przerysowana opinia a oni sami czy nie są pozornymi ideałami płci silnej?

Temat uważany jako tabu łamie w swojej ostatniej książce nieżyjąca już Ewelina Ślotała, a tytuł to piąty tom poczytnej serii Tajemnice Konstancina. Na jej treść składają się jak w poprzednich tomach dwa przeplatające się wątki. Jeden z nich to losy kobiety, która wraz z córką wyrwała się z objęć konstancińskiego mężczyzny, a drugi to charakterystyka takiż mężczyzn, którzy błyszczą sukcesem choć na ich sumieniu nieprawości i grzechów nie brakuje.

Główna bohaterka tej serii – pewna konstancińska żona odchodzi od męża i cieszy się wolnością, właściwie to się jej uczy na nowo. Ma za sobą traumy i lęki, które nadal zakłócają jej życie. Chwilami czuje się tak mocno przybita, że ma ochotę się poddać. Wszelkie wysiłki podejmuje z myślą o córce, która dosłownie trzyma ją przy życiu. Zmienia otoczenie i przeprowadza się do Poznania, gdzie wynajmuje piękny dom blisko natury. Gdy zapada na grypę prosi matkę o pomoc w opiece nad dzieckiem. Dopada ją depresja i stany lękowe. To matka podpowiada wejście w terapię i podsuwa kontakt do świetnej terapeutki. Czy to pomoże zapomnieć o koszmarach z przeszłości i mężczyznach, którzy u jednych budzą zazdrość a u innych odrazę?

Wiele kobiet weszłoby w relację z tak bogatym partnerem bez wahania, ba czułyby się jak po wielkiej wygranej. Bycie żoną obywatela Konstancina to już byłby sukces na miarę Oskara, pytanie czy naprawdę warto poślubić kogoś takiego?

Złota klatka to pojęcie symboliczne. Na początku jest pięknie i kolorowo, ale panowie z Konstancina szybko się nudzą i chcą zmian. Owszem bywają dobrymi ojcami, dbają o dzieci, ale nieobca im przemoc, nałogi i wulgarne zachowanie. Lubią szpan i bycie na świeczniku. Lubią błyszczeć w towarzystwie, być podziwianym i czuć się królami świata. Cenią dobre stroje, pięknie urządzone rezydencje, ale są w stanie sprać żonę na kwaśne jabłko, mieć kochanki na boku, a wierność jest dla nich nudna. Taki obraz mężczyzn sukcesu rysuje na kartach książki Autorka, która nie boi się pisać odważnie i wyraziście. Tu nie ma zasłon i kurtyn. Tu jest wszystko opisane jak na dłoni. Tu opadają maski i widać co się tylko pozornie błyszczy. Tytuł szokuje i świetnie uświadamia jak bardzo sukces i pieniądze mogą zawrócić w głowie.

Tom V serii nie odbiega w konstrukcji od swoich poprzedników. Jest równie ciekawy, elektryzujący i szokujący. Obnaża cały blichtr osady bogaczy, którzy mają pełne konta, ale nie zawsze klasę i gust. Czują się ponad innymi, a tak naprawdę są niewolnikami pieniędzy i opinii innych o nich. Żyją nie tak jak chcą, ale bo tak wypada. Bo wypada się pokazać, trzeba czymś jeździć i gdzieś bywać. Trzeba mieć to i owo, znać tego i tamtego, wypoczywać na oczach widowni z Instagrama. Miarą spokoju jest to co powiedzą, zobaczą i napiszą inni. Wolność po konstancińsku cierpko smakuje i bywa złudzeniem. Ta wycieczka do świata bogactwa była ciekawym doświadczeniem. To była przygoda w rzeczywistości, która jest tak naprawdę i smutna i okrutna. Ewelina Ślotała świetnie ją opisała i odwzorowała. Książkę czyta się naprawdę przyjemnie i z błyskiem w oku. Bogactwo oślepia a zarazem otwiera oczy. Sprawdźcie zresztą sami. Mocne wrażenia gwarantowane w pakiecie z lekturą.