Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo The Facto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo The Facto. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 grudnia 2016

Ania Szubert, Piotr Mieśnik "Jak zabiłam swojego raka"


Wydawnictwo The Facto
data wydania 2016
stron 250
ISBN 978-83-9460-580-3

Na krawędzi życia i śmierci

Ania Szubert to młoda i utalentowana kobieta, która zawodowo zajmuje się fotografią i prowadzi własną firmę. To także matka, partnerka, narzeczona, córka i osoba, która mimo młodego wieku ma za sobą stoczoną wielką bitwę na śmierć i życie. Jej bagaż doświadczeń jest ciężki i bogaty, a ona sama pokonała niezwykle groźnego przeciwnika. Swojego raka, która zaatakował nagle i znienacka. Nie pytał o zgodę, podstępnie rozsypał świat pięknej kobiety w gruzy. Ona po złapaniu oddechu powiedziała rakowi nie! Postanowiła walczyć o życie i zdrowie wszystkimi siłami. Została wojowniczką, a o walce mówiła i pisała „To jest Sparta”. Z planu zdjęciowego trafiła błyskawicznie do szpitala. Jej stan był wówczas krytyczny, diagnoza okazała się najgorszą z możliwych. Czekało ją długie i intensywne leczenie, odarcie z kobiecości przez okrutną „fryzjerkę” jak określają chemioterapię w żargonie chorzy, ból do granic wytrzymałości, tygodnie w szpitalu, tęsknota za kilkuletnim synkiem i mocowanie z chorobą do kresu sił. Otuchy dodawał personel i przyjaciele, których grono się zmieniło.

W social mediach nasza bohaterka zamieszczała swoje fotki nie wstydząc się zmian zachodzących wskutek leczenia i choroby. Udzielała wywiadów, uśmiechała się, by zapomnieć o bólu poświęcała czas na zrobienie makijażu. Niektórzy okrzyknęli Anię onkologiczną celebrytką. Niestety, znaleźli się ludzie, którzy uważali, że robi to dla sławy. Nie pomyśleli o tych, którym swoją postawą dodawała otuchy. Wśród chorych znalazła bliskie sercu osoby, z którymi stworzyła zgraną paczkę. Nie wszyscy z niej przeżyli.
Jednemu z bliskich szpitalnych przyjaciół, Kubie, który odszedł, zadedykowała książkę, którą tym tekstem chcę przybliżyć. To wyjątkowy tytuł, który jest opowieścią o zmaganiu się ze śmiertelną chorobą, życiu przed nią i po niej. Bo rak pozostawił nie tylko bliznę na skórze, ale i odmienił wnętrze autorki. Przewartościował świat młodej kobiety, sprawił, że dojrzała, spojrzała inaczej na świat i doceniła wiele rzeczy.
Książka jest napisana w formie wywiadu rzeki. Z Anią rozmawia Piotr Mieśnik – dziennikarz i scenarzysta. Ta rozmowa jest nietuzinkowa nie tylko ze względu na jej temat. Wiele osób opowiadało o swoich chorobach, ale nie spotkałam się, by ktoś zdecydował się na taką bezwarunkową szczerość jak Ania Szubert. Młoda kobieta odrzuciła wszelkie zasłony, ukazała się w pełni, w świetle jupiterów nie zostawiając ani odrobiny prywatności. Przed swoim rozmówcą stanęła w prawdzie, w pełni odkrywając swoje „ja”, swoje upadki i wzloty, słabości, wady i grzechy, swoje zwycięstwa i radości, sukcesy i uśmiechy.

Ten wywiad czyta się na jednym wdechu, a lektura aż kipi od emocji. Czuć klimat szczerości, chęć wyrzucenia z siebie tego, co tak bardzo zabolało i zapadło w pamięć. Bohaterka w pełni otwarta i szczera chce opowiedzieć o tym, jak to jest, gdy śmierć czyha tuż obok, gdy każdy oddech jest wysiłkiem na miarę maratonu, gdy morfina staje się krynicą wytchnienia i najlepszą przyjaciółką. Ania daje świadectwo, że dopóki jest choć cień szansy warto walczyć. To także tytuł opowiadający o toksycznej miłości szkodliwej jak nowotwór, o przyjaźni, o pracy, która jest zarazem wielką pasją i o macierzyństwie, które jest bezcenną pigułką z wielką dawką mocy i siły.

Polecam publikację osobom chorym, by stała się dla nich lekarstwem, a jej przeczytanie terapią, która doda sił, pocieszy i zmotywuje do walki. Polecam ją zdrowym, by bardziej zrozumieli tych, który zmagają się z chorobą, by udzieliła im się płynącą z tekstu determinacja do pokonywania trudnych przeżyć.

piątek, 26 września 2014

Marta Kaczyńska "Moi Rodzice"


Wydawnictwo The Facto
data wydania maj 2014
stron 288
ISBN 978-83-6180-841-1

Miałam cudownych Rodziców

21 maja na półki księgarń trafiła książka Marty Kaczyńskiej, o której głośno zrobiło się już w chwili pojawienia się jej w zapowiedziach wydawniczych. Mocno brzmiały głosy, iż publikacja jest swoistym elementem kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Niektóre tabloidy donosiły, iż pojawiały się próby przesunięcia premiery książki. Głośno mówiono, że to książka z dużą dawką polityki. Osobiście odebrałam ją jednak zdecydowanie inaczej. Owszem, w tle książki jest polityka, to naturalne, skoro jej bohater był politykiem. Jest to jednak piękna opowieść kochającej córki o wspaniałych rodzicach.
„Moi rodzice” to wywiad-rzeka, to zapis wielu pytań Doroty Łosiewicz i odpowiedzi Marty Kaczyńskiej. Jakie tematy są poruszone w książce? Moim zdaniem zwyczajne. Takie, które mogłaby poruszyć każda córka. Kaczyńska opowiada o zwyczajnej codzienności i doniosłych wydarzeniach z rodzinnego życia. Opowieść rozpoczyna się od momentu poznania się Marii i Lecha. To była wyjątkowa para, którą aż po grób łączyło niezwykle mocne i prawdziwe uczucie. Ich miłość, szacunek i przyjaźń kwitła wiele lat. Śmiało można powiedzieć, że taka relacja to dziś rzadkość. Wielu popatrzy na nią z zazdrością, wielu wyśmieje, wielu będzie marzyło, by znaleźć tak dopasowaną drugą połowę. Państwo Kaczyńscy byli dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Łączyło ich bardzo wiele, mieli wspólne cele, marzenia i ideały. Wspaniale umieli swoją postawą promować wartości, o których dziś świat mało pamięta, które lekceważy, z których drwi. Ich wspólne dni we wspomnieniach córki były takie, jak życie – lepsze i gorsze, łatwiejsze i niezwykle trudne, szczęśliwe i bolesne. Jednak mimo zmieniającego się świata, rzeczywistości i mentalności społecznej, oni szli swoim torem, ręka w rękę, ceniąc to, co sami wybrali, a nie to, co było lansowane. Lech Kaczyński w opowieści swojej jedynaczki to czuły tata, dziadek, światły i przewidujący polityk, patriota, człowiek uczciwy i odpowiedzialny. Pani Maria to kobieta inteligentna, ciepła, perfekcyjne dbająca o domowe ognisko, tolerancyjna i wyrozumiała mama.
Książka nakreśla zdecydowanie inny portret pary prezydenckiej niż tabloidy i kolorowa prasa. Marcie Kaczyńskiej bowiem chodziło o pokazanie prawdziwego oblicza jej rodziców, o sprostowanie wielu plotek i pomówień, jakich nie szczędzono im zwłaszcza w okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Opowieść Marty Kaczyńskiej wydaje się bardzo szczera i prawdziwa. Nie ma w niej omijania trudnych tematów. Są sekrety z rodzinnego życia, jej osobiste grzeszki młodości.
Tę publikację czytałam ze wzruszeniem i ogromnym szacunkiem do pani Marty. Uważam, że doskonale wypełniła swoją misję. Dla mnie ta książka nie ma w żadnym względzie politycznego podtekstu. Nie jest kryptoreklamą żadnej partii i nie odnalazłam w niej absolutnie żadnych sloganów wyborczych. Jest wspomnieniem burzliwego dla Polski okresu przemian ustrojowo-gospodarczych, w których czasie toczyło się rodzinne życie. Sentymentalna opowieść o rodzinie Kaczyńskich jest według mnie ciekawą propozycją wydawniczą. Przypuszczam, że wielu jej czytelników inaczej popatrzy na prezydenturę prezesa NIK-u, na łączące małżonków relacje. Zachęcam do lektury i zaznaczam, że to książka niezwykle ciepła, pełna wspomnień i uczuć.
Przeczytanie dostarczyło mi emocji i wzruszeń. Do obejrzenia znajdziecie wiele zdjęć z rodzinnego archiwum Marty Kaczyńskiej, jej opinię na temat wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku oraz oceny polityków, którzy zajmowali lub zajmują ważne stanowiska w państwie. Zaczynając lekturę, miejcie na uwadze, że tę opowieść zdominują jednak przede wszystkim wątki osobiste.
Tekst jest Oficjalną Recenzją napisaną dla portalu Lubimy Czytać.