Wydawnictwo Harlequin
data wydania październik 2011
stron 160
ISBN 978-83-238-8111-7
seria Światowe Życie Ekstra
Tak jak herbata wymaga cukru (przynajmniej ta pita przeze mnie ) tak moje czytelnicze życie czasem zagłębia się w meandry książek o miłości. "Dziedzic z Kornwalii" to właśnie książka opowiadająca o tym jak na dwoje ludzi wcale nie szukających partnera za siłę i za wszelką cenę spada strzała amora. Ona ma na imię Fleur i jest obdarzona przez naturę wspaniałym głosem. Ale ma jeszcze rodziców, którzy odradzili jej muzyczną karierę i nieco zdominowali jej życie. Pracując jak naukowiec zajmujący się badaniami klinicznymi nie bardzo ma czas i ochotę na romanse, po tym jak poprzedni związek ją rozczarował. On jest prawnikiem i ma na imię Sebastian. Jest bratem serdecznej przyjaciółki Fleur - Mii z czasów szkolnych. Dziewczyny nadal utrzymują ze sobą kontakt i Mia zaprasza Fleur na Boże Narodzenie do starej rodzinnej posiadłości w Kornwalii. Tu Sebastian i Fleur się poznają. Czy mimo, że różni ich tak wiele zostaną parą ? Czy Fleur ulegnie pokusie bycia partnerką i nie będzie bała się, że Sebastian zdominuje jej życie jak ma to miejsce w jej rodzinnym domu ? Czy prawnik będzie w stanie zaufać kobiecie, po tym co zrobiła mu poprzednia kandydatka na żonę ?
Książka to lekki i ciekawy romans rozgrywający się w pięknym i romantycznym klimacie kornwalijskim oraz w Londynie. Powieść napisana staranie i dopracowana w szczegółach będzie doskonała na długi jesienny wieczór. Akcja jej nie jest zbyt rozciągła i nie nuży. A w tej lekkiej treści autorka porusza ważne dla mnie tematy. Czy rodzice mają prawo ustawiać życie swoich pociech i dokonywać za nich wyborów ? Moim zdaniem nie ! Szkoda, bo może Fleur zrobiłaby karierę w operze . I czy związek musi ograniczać partnerów ? Czy jedno musi dominować nad drugim ? Bycie z kimś moim zdaniem wcale nie powinno i nie może ograniczać partnera . A jak to się potoczyło w książce - po prostu przeczytajcie !
Za książkę dziekuję Wydawnictwu Mira/Harlequin.
Słusznie powiedziałaś o tym cukrze do herbaty.Też nie mogę przestać słodzić. Dobrze czasem przeczytać coś słodko romansowego, jakby to rzekła moja koleżanka: Ach jak on na nią patrzył!
OdpowiedzUsuńSłodzić nie słodzę, a romanse nadal czytuję :P
OdpowiedzUsuńJa i tak ograniczyłam cukier - ale tak sama z siebie. Kiedyś jako dziecko 2 łyżeczki, potem jako nastolatka półtorej , studia już tylko jedna, a teraz tam 3/4 łyżeczki - po prostu tak mi smakuje.
OdpowiedzUsuń