czwartek, 17 maja 2012

Anne Brontë "Lokatorka Wildfell Hall”


Wydawnictwo MG
data wydania 2012
stron 528
ISBN 978-83-7779-068-7

Tajemnicza dama w czerni.

Miałam dość pędu współczesnego życia i codzienności rodem z XXI wieku. Naszła mnie ochota na literacką podróż w przeszłość, do czasów, kiedy świat wyglądał zdecydowanie inaczej, nie było prądu i cyfryzacji, nie dzwoniły szaleńczo komórki, a zegary odmierzały chyba czas innym, wolniejszym rytmem. Tym razem za przewodnika w dawne czasy wybrałam książkę pióra Anne Brontë "Lokatorka Wildfell Hall”, która po raz pierwszy na polskim rynku wydawniczym ukazała się dopiero w bieżącym roku nakładem wydawnictwa MG.
To była naprawdę miła i fascynująca przygoda z powieścią w ręku. A wszystko za sprawą dobrej fabuły oraz uroczego i pełnego tajemniczości klimatu tej książki opowiadającej historię pewnej kobiety, która zdecydowała się na bardzo odważny krok we współczesnych jej czasach. To był olbrzymi skandal !!!!
Jest rok 1821. Angielska prowincja, malownicze krajobrazy - wrzosowiska, pola, bezdroża. Do opuszczonej, należącej do pana Lawrence'a rezydencji wprowadza się pewnego dnia kobieta nosząca wdowie szaty. Jest młoda i piękna, a zarazem bardzo tajemnicza i zamknięta w sobie. Wraz z nią we dworze, który czasy świetności ma już za sobą i wręcz prosi się o remont, który zapobiegnie jego całkowitemu upadkowi zamieszkuje leciwa, starsza służąca oraz kilkuletni synek, który ma na imię Arthur. Owa dama przedstawia się sąsiadom jako Helen Graham. W okolicznych domach zaczyna huczeć od plotek i domysłów. Kim jest tajemnicza mieszkanka Wildfell Hall ? Co ją sprowadza w te strony i skąd pochodzi ? Sąsiedzi próbują nawiązać z Helen stosunki towarzyskie, zapraszać ją na przyjęcia i spotkania, ale ona nie ma kompletnie ochoty na zżycie się z miejscową społecznością. Pojawia się publicznie od czasu do czasu jakby z przymusu, ale raczej stroni od ploteczek i rautów. Woli czas spędzać z swoim synkiem, który jest jej oczkiem w głowie i poświęcać chwile jej wielkiej pasji jaką jest malarstwo. Widać, że owa dama ukrywa jakieś sekrety i tajemnice z przeszłości.
Urocza kobieta na dobre wpada w oko pewnemu młodzieńcowi - który jest narratorem tej książki - Gilbertowi Markhamowi, który oczarowany jej postacią usiłuje się do niej zbliżyć, zaprzyjaźnić i zdobyć jej serce. Nie zważa kompletnie na plotki otoczenia i uwagi matki. Z przyjaźni rodzi się między obojgiem coś więcej. Helen chcąc być wobec Gilberta uczciwa postanawia odkryć przed nim swoją przeszłość i daje mu do przeczytania swój osobisty dziennik. Co kryją zapiski pięknej damy ?

Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was już wystarczająco byście sięgnęli po tę powieść.
Ta książka to urocza napisana z rozmachem obyczajowa powieść z przeszłości, której fabuła osadzona jest w tajemniczym i romantycznym krajobrazie XIX-wiecznej angielskiej prowincji. Jej akcja nie toczy się zbyt szybko, można rzec, że dość leniwie, a mimo to w tracie czytania nie towarzyszyło mi uczucie nudy. Obraz dawnej Anglii i jej mieszkańców tak bardzo różni się od naszej codzienności. Inny świat, inne obyczaje, inne konwenanse i normy społeczne, ale wady ludzkie takie same !!! Plotka rządzi i podnieca !
Lekturze od samego początku towarzyszyła aura tejemniczości, która i mnie się udzieliła. Czytając o losach Helen dopadła mnie burza emocji.No cóż, po prostu byłam wściekła na całe towarzystwo sąsiedzkie, które tak łatwo krytykowało i skazywało na ostracyzm towarzyski tę młodą kobietę nie znając przyczyn jej zachowania i nie wiedząc, co nią kierowało. W tamtych czasach kobietom nie było łatwo - musiały zawierać niechciane związki małżeńskie i trwać bez względu na
wszystko u boku niekochanego partnera. Samodzielność i samodecydowanie o sobie były wręcz zabronione niczym zakazane owoce w rajskim edenie. A niechby jakowaś dama złamała normy ( chore normy moralne) to traktowano ją niczym najgorszą ladacznicę. Odsuwano się na kilometr. Dobrze, że te czasy minęły już i chyba nigdy nie wrócą. Dobrze, że współcześnie nikt już Polsce nie wybiera na siłę współmałżonka i nie przykuwa do jego boku na całe życie.
Nie żałuję czasu poświęconego na lekturę tej książki, gdyż czytanie jej sprawiło mi przyjemność. Udzielił mi się klimat tamtych czasów i z żalem rozstawałam się z bohaterami tej powieści.
"Lokatorka Wildfell Hall” to dowód na to , że moje czytelnicze gusta zmieniają się w biegiem czasu. Zdradzę Wam ,że jeszcze 10 lat temu ominęłabym tę lekturę szerokim łukiem, a dziś się nią zachwycam i delektuję.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MG.

8 komentarzy:

  1. Właśnie czytam tę powieść, też dostałam ją do recenzji od Wyd. MG. Masz rację jest w niej coś takiego, co przyciąga, mimo iż akcja toczy się leniwie (nawet bardzo), to chce się czytać dalej by dowiedzieć się, jaką tajemnicę kryje Helen i co wyniknie z jej znajomości z Gilbertem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująco, trzeba będzie poszukać tej książki:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. To chyba nie książka dla mnie.;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Julie też tak kiedyś myślałam - pozdrowienia dla wszystkich !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam...:} znów "buszuję" na Pani blogu, jednak tym razem zostawiam komentarz. Nie tylko po to, by pozdrowić ale również dlatego aby napisać, że pani recenzje są pisane z pasją i zaangażowaniem, są tak dobre, że mnie jako potencjalnego czytelnika skutecznie kuszą aby sięgnąć po recenzowaną książkę. jeszcze sobie tu "posiedzę" poczytam i myślę, że dokonam wyboru zakupu nowej bądź nowych książek .Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam książki z tamtych czasów, a na przeczytanie Lokatorki mam od dawna wielką ochotę:). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa recenzja. ;)
    Serdecznie zapraszam do mnie!!!: http://zirtael-bibliomaniak.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń