Wydawnictwo PWN
data wydania 2012
stron 362
ISBN 978-83-0117-104-9
W świecie balów, karnawałów, rautów i polowań
Świat wciąż się zmienia, pędzi do przodu, ulega ewolucji. Na zmiany wpływ
mają przede wszystkim postęp techniczny, wojny, rewolucje, przemiany
polityczno-społeczne. To, co dla naszych pradziadów było zwykłą codziennością
dziś jest dla nas czymś nierealnym, co możemy poznać ze wspomnień, kronik i
pamiętników.
Polacy to zdecydowanie naród o bogatych tradycjach, które choć odeszły do
lamusa warte są poznania. Zawsze lubiliśmy ucztowanie, święta i zabawy. Tejże
tamatyce poświęcił swoje dwie książki Tomasz Adam Pruszak. „Ziemiańskie święta i
zabawy” to kontynuacja poprzedniczki, której tematyka dotyczy obchodów świąt
Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. W drugiej publikacji autor skupia się na
przekazaniu swoim czytelnikom informacji o obchodach innych świąt kościelnych,
karnawałów oraz uroczystości rodzinnych.
Życie ziemian w XIX i do końca lat 30. XX wieku było mocno związane z porami
roku i kalendarzem liturgicznym. Nadzór nad majątkami, w których prace na roli
miały miejsce w cieplejszych miesiącach wymuszał niejako pobyt w wiejskich
posiadłościach w porze wiosenno-jesiennej. Zimę wielu ziemian spędzało często w
miastach. Bawiono się w owych czasach chętnie, w zasadzie cały rok za wyjątkiem
okresu Wielkiego Postu i Adwentu. Obchodzono imieniny, rocznice ślubów,
organizowano zjazdy rodzinne. Urządzano bale zarówno w tym znanym i nam
karnawale zimowym, jak i tym zielonym, który następował po Wielkanocy i trwał aż
do 15 sierpnia. Świętowano dożynki, urządzano polowania i organizowano rauty.
Bawiono się w Andrzejki i w Sylwestra. Zabawą i spotkaniami rodzinnymi uświęcano
przyjęcia sakramentów świętych – chrzty, bierzmowania, śluby, pierwsze komunie.
Nasi pradziadowie byli bardzo religijni, ale lubili także tańce, rozrywki
sportowe (krykiet, tenis), polowania. W czasie balów i przyjęć raczono
podniebienie wspaniałymi smakołykami. Modne były wyjazdy do wód czyli uzdrowisk,
w góry i nad morze. W tym celu arystokraci udawali się nad polskie morze, ale i
nad francuską riwierę.
Pruszak w swojej książce bardzo ciekawie przybliża nam życie naszych
przodków. Owo życie było może nie tak bardzo pracowite i zabiegane jak nasze.
Było w nim więcej miejsca na towarzyskie spotkania, zjazdy rodzinne,
zacieśnianie więzów krwi. W ramach jednego rodu nie było do pomyślenia, by
krewni się nie znali i byli sobie obcy. Świętowano wiele okazji. Bywało bogato,
hucznie i z wielką pompą. Oczywiście nie było to życie bez minusów. Wiele panien
czy kawalerów nie miało nic do powiedzenia w sprawach swojego zamążpójścia czy
ożenku. To rodziny wybierały za nich. Małżeństwa kojarzono na podstawie statusu
majątkowego i społecznego, a uczucia stawiano na dalszy plan. Normy moralne
ziemiaństwa były dość sztywne. Wielu poddawało się nim bez reszty i
przestrzegało niczym Dekalogu, a ci, którzy decydowali się na złamanie ich
podlegali często wydziedziczeniu, ostracyzmowi i krytyce.
Autor książki wprowadza nas w świat balów, pięknych toalet, powozów. Opowiada
o kreacjach, zwyczajach ślubych oraz tych związanych ze swataniem młodej pary.
Przybliża wprowadzenie w towarzystwo debiutantów i debiutantek. Publikacja
zawiera nie tylko suchy tekst, ale i uzupełniona jest fragmentami wspomnień
arystokracji, która uświadamia potomnych jak barwne i bogate życie wiodła. Dwór
ziemiański i jego tradycje mają w sobie coś magicznego. Coś, co przeszło do
przeszłości, ale jest niezwykle ciekawe i oryginalne. Wiele rzeczy z życia
przodków może nas zdziwić i zszokować, a nawet oburzyć, ale pewnie gdyby oni
powstali z grobów i spojrzeli na naszą rzeczywistość reakcja byłaby identyczna.
Dziś potomkowie arystokracji próbują wracać do korzeni, wskrzeszać stare
tradycje. Do rąk prawowitych właścieli wracają bezprawnie zagarnięte majątki.
Czy jednak możliwe jest ożywienie tradycji, o których opowiada książka Pruszaka?
Aby odpowiedzieć na to pytanie musicie sięgnąć po tę publikację, która jest
naszpikowana wiedzą o polskim ziemiaństwie i zawiera mnóstwo archiwalnych zdjęć.
Zapewniam Was, że ta podróż z książką w ręce będzie naprawdę oryginalnym
przeżyciem. A może urzecze Was ten świat tak jak mnie? A może zrobi się Wam żal,
że nie mieszkacie w pięknym dworku i nie tańczycie białego mazura na wspaniałym
balu?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu PWN i portalowi Lubimy Czytać.
Uwielbiam takie książki. Cała seria PWN to świetny pomysł, a opisy tych wszystkich balów, ślubów, karnawałów, całego życia codziennego arystokracji polskiej po prostu rewelacyjny, i do tego jeszcze przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDla mnie pozycja obowiązkowa - wpisuje się w klimat książek, które kolekcjonują. Już na studiach byłam pochłonięta literaturą dotyczącą obyczajów końca XIX wieku i pierwszej połowy XX wieku - nie straciłam zapału do dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńAno, też je uwielbiam...oglądać. Bo zazwyczaj są w kosmicznych cenach i na zakup mnie po prostu nie stać ;-) Ale kiedyś, jak już obrobię bank... :-P
OdpowiedzUsuń