niedziela, 6 maja 2018

Anna Stryjewska "Pocałunek morza"


Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2018
stron 288
ISBN 978-83-65684-67-7

Powieść mająca wiele twarzy

Czasem po przeczytaniu książki miewam mieszane uczucia. Nie potrafię jej jednoznacznie ocenić, bo z jednej strony książka chwyta mnie za serce, ale są w niej elementy, które mnie irytują. W takiej sytuacji długo ogarniam myślami tę lekturę i trudno przejść mi do kolejnej książki. Sprzeczne uczucia długo targają mną po przeczytaniu "Pocałunku morza" - debiutu, który ma wiele plusów i minusów. Plusem jest bardzo dobrany tytuł, ciekawa pod względem graficznym okładka i pomysł na fabułę. 
Fabuła tegoż tytułu jest nieźle wymyślona, choć w końcówce książki dominuje w niej chaos. 
Początek jest bardzo wciągający i po prostu dobry. Czytelnik zostaje wprowadzony w życie głównej bohaterki, które zamiast bajką jest smutnym ciągiem wydarzeń. Patrycja jest pokrzywdzona przez los niczym dziewczynka z zapałkami z baśni Andersena. 

Patrycja jako mała dziewczynka zostaje osierocona przez mamę. Jej ojciec poślubia inną kobietę, z nią układa swoje życie, a córkę podrzuca na wychowanie do matki. Obiecuje jej wprawdzie przeprowadzkę do swojego nowego domu, ale to obietnica jak gruszki na wierzbie. Nigdy się nie spełnia. Dziewczynce pod dachem babki wcale nie jest dobrze bo starsza kobieta przyjmuje wnuczkę jako dopust boży i zbędny balast. Dzieciństwo Patrycji jest bardzo smutne. Gdy dorasta też jej życie nie jest usłane różami. Przeżywa nieszczęśliwą miłość, która sprawia, że opuszcza rodzinne strony. Przypadek odmienia życie Patrycji, na którym ciążą rodzinne tajemnice i sekrety z przeszłości.
Czy podróż stanie się nowym, szczęśliwszym początkiem dorosłego życia? Czy los uśmiechnie się do bardzo samotnej kobiety?

Lektura książki dostarczyła mi wiele emocji. Albo fascynowała mnie treść, albo płakałam nad losem bardzo nieszczęśliwej dziewczynki, albo byłam zła na Autorkę, która dopracowała początek i środek książki a potem lekko pogubiła się w fabule i smak czytania zepsuł chaos, zbytnie przyśpieszenie akcji i przeskakiwanie między dziejami poszczególnych bohaterów. Pokochałam główną bohaterkę, bardzo jej kibicowałam, życzyłam odmiany losu i szczęścia. Gołymi rękami zamordowałabym ojca i babkę Patrycji, którzy okazali się po prostymi złymi, opętanymi znieczulicą ludźmi. Przemek też okazał się typowym draniem. 
W powieści wszystko jest czarne lub białe, a zatem przewidujące. W życiu tak prosto nie jest i tego realnego życia w książce po prostu zabrakło. Była raczej bajka i dużo sztuczności. Zabrakło opisów przyrody czy otoczenia, choćby krótkich, ale pozwalających lepiej pracować wyobraźni w trakcie czytania. Mam wrażenie, że Autorka wymyślała treść spontanicznie, bez planu i dopracowania. Zabrakło plastycznego zlepienie poszczególnych scen, płynności fabuły, jej rytmu. 
Brutalność losów głównej bohaterki kontrastuje z lekkim, a tym samym niepasującym językiem. 
Plusem jest dobre balansowanie pomiędzy różnymi okresami czasowymi i oparcie fabuły na rodzinnych sekretach.

Czy poleciłabym tę lekturę? Dla bardzo wymagającego czytelnika raczej nie, ale jeśli ktoś chce się zrelaksować, oderwać od rzeczywistości i poznać historię naznaczoną smutkiem to może sięgnąć po tę propozycję. 
Opinia napisana, a mnie nadal trudno ocenić tę książkę w skali od 1 do 10. Dużo w niej plusów i minusów. Zatem nadal jestem myślami w tym tytule. Zaintrygowałam Was? Jeśli tak to czuję, że moja misja odnośnie tej powieści jest spełniona. Dodam, że mnie szczególnie kuszą książki mające złe bądź niejednoznaczne oceny. 

3 komentarze:

  1. Niebawem, dzięki uprzejmości wydawnictwa również będę czytała tę książkę i przyznam szczerze, że jestem bardzo ciekawa swoich odczuć po lekturze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę musiała ją przeczytać :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ląduje na moją listę "Must have, must read". Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń