środa, 1 sierpnia 2018

Anna Klejzerowicz "List z powstania"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2018
stron 352
ISBN 978-83-7674-713-2

Przeszłość może być niczym arszenik!


Najnowsza powieść Anny Klejzerowicz bardzo mnie zaskoczyła. Po tytule sądziłam, że będzie to książka z fabułą rozgrywającą się w czasie II wojny światowej, kiedy stolicę Polski ogarnął powstańczy zryw. I tu się rozczarowałam, bo tak naprawdę w tym okresie ma miejsce tylko prolog lektury, który jest bardzo króciutki. Akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat od wojny po czasy współczesne. Pierwszoplanowe postacie są dwie - matka i córka. Dwie kobiety wywodzące się z rodziny, która wskutek działań wojennych bardzo ucierpiała, właściwie rozpadła się w pył. Przed wojną na Żoliborzu w pięknej willi zamieszkiwali doktorostwo Bańkowscy. On był szanowanym chirurgiem, ona wzorową żoną. Mieli dwie córki – starszą Hanię i młodszą Julię. Wojna zburzyła ich rodzinne szczęście podobnie jak i wielu setek polskich rodzin. Julia tuż przed wybuchem sierpniowego zrywu została wywieziona na wieś. Ktoś z rodziców miał się po nią zgłosić po wyzwoleniu. Niestety wojna się skończyła, a mała zrozpaczona dziewczynka została odwieziona do sierocińca. Po pewnym czasie trafiła pod opiekuńcze skrzydła ciotki. Jak się dowiedziała jej rodzice zginęli, a o siostrze walczącej o wolność ojczyzny ślad zaginął. Wieloletnie poszukiwania położyły się cieniem na życiu Julii i jej córki Marianny. Dążenie do odkrycia prawdy sprowadziło na kobiety tylko cierpienie, stało się złym, okrutnym fatum...

„List z powstania” to książka obyczajowo-sensacyjna z XX-wieczną historią Polski w tle. Nie jest to jednak lektura, przy której odpoczęłam, zrelaksowałam się czy odprężyłam. To raczej książka skłaniająca do refleksji. Dwie główne bohaterki mają pewną - można rzec - narodową cechę Polaków. Żyją bardziej przeszłością niż tym, co jest tu i teraz, niż tym, co czeka je jutro. Julia swoją obsesją zaraża córkę, a tym samym naznacza jej życie bólem, lękami, smutkiem. Owszem nie twierdzę, że nie spotkało ją wiele zła. Kobieta miała prawo poczuć się obolała. Ale czy na cmentarzu przeszłości warto zakopać swoje całe życie? Byłam wściekła i zła na Julię, że tak łatwo potrafiła dać ogarnąć się obsesji i pogrążyć w niej swoją rodzinę. Żal mi było Marianny, która zapłaciła ogromną cenę za nie swoje błędy. Los tak bardzo był wobec niej okrutny!
Anna Klejzerowicz urzekła mnie misternie pomyślanym wątkiem sensacyjnym, ale i tym, że nie skusiła się w powieści na politykowanie. Nie oceniła słuszności czy jej braku wobec wybuchu powstania i ukazała bardzo realnie epokę komunistyczną w Polsce. Wyraziście nakreśliła sytuację pokolenia młodych ludzi, którzy stawili się do walki o godzinie „W”. Za swój patriotyzm tak wiele wycierpieli. Zostali ukarani przez okupanta (co jeszcze można zrozumieć), ale i potępiła ich nowa władza. Skazała na więzienia i emigrację, na przesłuchania i oceniła jako „wrogie elementy”. Ich życie stało się w „wolnym” kraju pasmem udręk. Nie wszyscy doczekali obalenia ustroju i wyjścia całej prawdy na jaw.

Książka jest napisana starannie i wręcz elegancko. Jest dopracowana w szczegółach. Wydaje się jakby każde słowo miało swoją rolę i sens. Lektura wciąga, bywa mroczna, smutna, ale jest i bardzo prawdziwa, nakreślona bez wyolbrzymiania, upiększania, bez zbędnej liryczności. Nie ma tu gloryfikacji pod niebiosa, ale jest realizm dramatu pewnej zwyczajnej rodziny. Na uznanie zasługuje autentyczność przekazu, ale i świetnie ukazany ogrom tragedii osobistej dwóch kobiet, które muszą zmagać się z bolesną przeszłością, która kładzie się cieniem na ich życiu.
 Powieść budzi emocje, odkrywa prawdę o bolesnych kartach historii. Książka jest tajemnicza, zagadkowa i ma bardzo wyrazisty klimat. Myślę, że znajdzie uznanie i w oczach miłośników sensacji, i tych którzy lubią lektury z wątkiem kryminalnym.

1 komentarz:

  1. Raczej nie przeczytam. Nie lubię tego typu lektur :(
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń