niedziela, 5 maja 2019

Edyta Świętek "Bańki mydlane"


Wydawnictwo Replika
 data wydania II 16 kwietnia 2019
stron 208
ISBN 978-83-66217-14-0

Życie jest bardziej kruche niż bańki mydlane

 Rodzimy się by żyć. Żyjemy by umierać. Tylko w naszym umyśle każdemu z nas ma być dane długie życie, takie do sędziwej starości. Niestety, tak czasem nie jest. Linia życia zostaje przerwana czasem dużo szybciej. W wieku dojrzałym, u progu dorosłości lub w okresie dzieciństwa. Wtedy wielu z nas lamentuje, że ktoś tak wcześnie odszedł. Za wcześnie, mógł jeszcze żyć, bo ten wiek to nie czas na umieranie. To tak po ludzku, ale tak naprawdę nie ma właściwego czasu na umieranie. Każdy z nas dostaje określoną liczbę wschodów i zachodów słońca do przeżycia. Śmierć budzi lęk. Bo co jest dalej? To już koniec i wieczny sen, czy może czeka nas druga, inna rzeczywistość?

Michalina jest młodą, pełną życia dziewczyną. Ma swoje plany, ma swoje marzenia i swój świat, który jest kolorowy. Jest zakochana, szczęśliwa u boku Jakuba. Wydaje się, że nic ani nikt nie jest w stanie zburzyć jej szczęścia. Niestety przychodzi dzień w którym wszystko misternie ułożone w piękną, pełną szczęścia układankę zaczyna się walić. Na początku wygląda to całkiem niegroźnie. Przedłużająca się choroba i złe samopoczucie wydają się być oznaką ciąży. Nieplanowanej i kłopotliwej, ale ten scenariusz się nie sprawdza. Jest o wiele gorzej...

Choć powieść przeczytałam w ciągu kilku godzin kilka dni temu nie mogę uspokoić emocji po jej lekturze, wciąż myślę o jej fabule i ważnym przesłaniu jakie z niej płynie. Ta książka zmieniła wiele w moich poglądach, wniosła w moje myśli ogromne pokłady nadziei. Nadziei niezwykle potrzebnej, którą poglądy religijne skutecznie we mnie zabijały. Przestałam być gorliwą wierzącą, uciszyłam lęki o karze, piekle, pokucie i cierpieniu. Myślę, że to jedynie wymysł człowieka by mieć władzę nad wiernymi. Powieść Edyty Świętek przyniosła ukojenie i spokój wewnętrzny, bowiem, to czego przy końcu życia doznała główna bohaterka jest potrzebne nie tylko chorym, ale każdemu człowiekowi. Czytając książkę bez happy endu, smutną, pokazującą cierpienie, utratę doznałam jednocześnie wewnętrznego oczyszczenia. Oczywiście na początku czytania wściekła na los pytałam dlaczego jest tak okrutny i skazuje młodą osobę na takie męki. Gdy zamknęłam książkę była spokojna jak ocean po burzy, którego tafla wody jest gładka. Idealnie gładka.

Autorka nie boi się podjąć chyba najtrudniejszego z tematów jakim się śmierć. Pisze o niej z optymizmem i przekonaniem, że jest przejściem do kolejnego etapu, a nie końcem. Jednocześnie uczy szacunku do życia, do każdej danej nam w ziemskiej rzeczywistości chwili. Zachęca by spełniać marzenia, realizować swoje plany i żyć pełną piersią. Iść przez życie z głową podniesioną do góry i nie bać się, że kiedyś nastanie ten ostatni dzień. 

Ogromnie się cieszę, że w morzu książek trafiłam właśnie na ten tytuł. Będę do niego wracać w trudnych chwilach. Będę go również polecać innym. 
Czego można się spodziewać po jego treści? 
Mądrej lekcji, która nie powinna ominąć każdego. Łez, bo człowiek to istota wrażliwa. Zadumy, bo człowiek to ciało, ale i dusza. Emocji, bo koło takich tematów nie można przejść obojętnie. 
Edyta Świętek napisała genialną książkę. Tej lektury nie zapomnicie, Wasze myśli będą do niej wracać. Zachęcam byście ją kupili, bo swoje wynagrodzenie Autorka przekaże na rzecz jednego z krakowskich hospicjów. 
Z serca polecam. 

2 komentarze:

  1. Mnie, osobie k,tóra również choruje na nowotwór i jest podopieczną hospicjum, ta książka pozwoliła odzyskać wewnętrzny spokój i przywróciła nadzieję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję za piękną recenzję. Ta powieść jest dla mnie bardzo ważna. Bardzo się ciszę, że mogła zaistnieć w II wydaniu. Przesyłam pozdrowienia i życzę wielu pięknych chwil spędzonych na lekturze :)

    OdpowiedzUsuń