sobota, 1 maja 2021

Agata Komosa-Styczeń "Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie"

 




Wydawnictwo Prószyński
data wydania 2021
stron 264
978-83-8234-099-0

Książka o kobietach, które po tatrzańskich graniach hasały jak kozice

Dziś jest dla nas oczywiste, że Tatry, najwyższe góry w Polsce są turystyczną mekką, rajem dla amatorów wspinaczki i delektowania się górskimi panoramami oraz grotołazów. Tu stawiają swoje pierwsze górskie kroki przyszli himalaiści, którzy traktują Tatry jako wspinaczkowe przedszkole i pierwszy stopień do wtajemniczenia w pokonywaniu skalnych przeszkód. Kiedyś jednak ten teren był dziewiczy, a ludzie mówili o nim Góry Śnieżne. Jako piersi eksplorowali je mężczyźni w celach ekonomicznych. Kłusowali, wypasali swoje stada, pozyskiwali drewno. Na turystykę przyszedł czas później. Na pojawienie się płci pięknej na tatrzańskich ścieżkach trzeba było poczekać jeszcze dłużej. Zapiski podają, że pierwszą białogłową na tatrzańskim szlaku była Beata Łaska, nieślubna córka króla Zygmunta Starego, przedostatniego z dynastii Jagiellonów i Katarzyny Kościeleckiej. Tereny górskie odwiedziła ze świeżo poślubionym mężem, który jednak po przepisaniu na niego jej majątku uwięził żonę i tym samym ukrócił jej pasję. Po Beacie na przestrzeni lat pod Giewontem zaczęły pojawiać się kolejne białogłowy, najpierw w towarzystwie męskim, potem stopniowo samotnie odkrywających piękno krajobrazu i robiących pierwsze wejścia na poszczególne szczyty. 
Góry nazwane Tatrami zaczęły przeżywać coraz większe oblężenie. W okresie zaborów ich odkrywanie było ułatwione poprzez brak istniejącej dziś granicy. Kobiety z każdym rokiem coraz bardziej wpisywały się w ich krajobraz. Było im wprawdzie trudniej przemierzać górskie skalne ścieżki w długich sukniach i spódnicach, ale dość szybko zmieniły je na spodnie. 
Przez karty książki, którą czyta się bardzo przyjemnie i ciekawe, przewija się cały korowód kobiet, które musiały nie tylko pokonać przeszkody naturalne, zmierzyć się ze skałami i pogodą, ale i obalić krążące stereotypy i wyznaczone sztucznie granice damskich możliwości. Historia pokazała, że Panie doskonale radzą sobie w górach. Są świetnie przygotowane technicznie i mają twardą osobowość. Nie chcą i nie muszą być ulgowo traktowane. Ich wyczyny zasługiwały na brawa i uznanie. 

Autorka na kartach swojej publikacji ukazuje sylwetki wielu kobiet, przytacza ich osiągnięcia i wyczyny. Bije im brawo za to, czego dokonały. W książce oprócz wątków skupionych na górach i ich zdobywaniu rzuca się w oczy wątek feministyczny. Ta sytuacja choć ma nieco inne oblicze trwa do dziś. Kobiet w górach jeśli chodzi o ścieżkę wyczynową i profesjonalną jest mniej. Jest równouprawnienie, a jednak na kobietę, która chce być na równi z gronem mężczyzn patrzy się jednak inaczej. Pisząc o tym, nie mogę nie wspomnieć postaci Wandy Rutkiewicz, która odważnie parła naprzód mimo przeciwności losu. 

Jeśli chodzi o sposób napisania tej książki absolutnie się nie zawiodłam. Autorka zrobiła to świetnie i włożyła mnóstwo pracy. Szczegółowo przedstawiła temat, swoje słowa uzupełniła wieloma cytatami i zdjęciami. Ukazała, że płeć piękna w tak wymagających górach świetnie sobie radzi, realizuje swoje cele i marzenia. Jeśli lubicie góry, jeśli czujecie w sobie górskiego bakcyla, jeśli jesteście kobietami to koniecznie sięgnijcie po tę propozycję Wydawnictwa Prószyński. Naprawdę warto. 


1 komentarz:

  1. Wiem komu mogę polecić ten tytuł. :) Dziękuję za ciekawy opis.

    OdpowiedzUsuń