czwartek, 3 czerwca 2021

Agnieszka Lis "Listy w góry"

 



Wydawnictwo Skarpa Warszawska
data wydania 2020
stron 318
ISBN 978-83-6619-588-2

Gdy szczyt marzeń staje się szczytem egoizmu

Góry to moja wielka pasja. Lubię po nich wędrować i zdobywać szczyty. Nie robię tego jednak wyczynowo ani sportowo, a jedynie rekreacyjnie. Nie wyklucza to jednak faktu, że interesuję się od wielu lat himalaizmem, osiągnięciami zwłaszcza polskich wspinaczy i jestem pełna podziwu dla ich sukcesów. To niezaprzeczalny fakt, że nasi rodacy w tej dziedzinie osiągnęli bardzo wiele. Ich nazwiska brylują na stronach górskich kronik, a wielu z nich na przestrzeni lat zyskało status prawdziwych gwiazd i górskich celebrytów. Bycie Lodowym Wojownikiem to powód do dumy, ale i w tym wypadku istnieje druga strona zasłużenie zdobytego medalu. Pisze o niej w swojej książce Agnieszka Lis, a ja nie mogłam sobie odmówić lektury tytułu, który jest bardzo wyjątkowy i niesztampowy.

„Listy w góry” to opowieść, której główną bohaterką jest żona himalaisty. W prawdziwym życiu stoi ona zawsze w cieniu męża i gór. Jest postacią z drugiego planu. Gdy pojawia się na lotnisku, by powitać męża wracającego z wyprawy, musi przepuścić tłum dziennikarzy, oficjalne delegacje i poczekać na swoją kolej. Kochając wspinacza, musi pogodzić się z faktem, że pasja zawsze jest na pierwszym planie i wygrywa z rodziną. Czy to właściwe i dobre?

Agnieszka Lis oddała głos kobiecie, która przez lata kariery męża pisze pamiętnik w formie listów. Listów, które z różnych powodów nigdy nie zostały wysłane. Miały być przeczytane po osiągnięciu celu, ale los okazał się okrutny i na to nie zezwolił.

On żyje górami. Nawet gdy w nich nie jest fizycznie, to błądzi wokół ich szczytów myślami. Planuje, organizuje, załatwia i dopina kolejną wyprawę na ostatni guzik. Ona jest samotna w małżeństwie, choć nie sama. Kocha, tęskni, troszczy się, zamartwia, jest zdana głównie na siebie, a czasy są trudne. Pomaga jak może w sprawach organizacyjnych. Jest cierpliwa, czeka, modli się, liczy dni do powrotu, na owocach kasztanów odlicza kolejne zdobyte szczyty z tych najwyższych czternastu składających się na Koronę Himalajów. Ma męża, ale jest zdana bardziej na samą siebie, rodziców, przyjaciółkę. On tylko w domu bywa. Przelotem, na chwilę, oderwany od rzeczywistości żyje egoistycznie swoją pasją i życiem tam, gdzieś na wysokości w krainie lodu i śniegu. Traci siłą rzeczy kontakt z realnym światem. I ważniejszy jest pakiet konserw na wyprawę niż kolejki pod sklepami i braki w towarze niż choroby dzieci i kłopoty ze zdobyciem ubrań. Fundusze kojarzą mu się z dopinaniem środków na wyprawy, a nie domowym budżetem. Tak właśnie wygląda prawda o małżeństwie, które jest inne niż większość. Tu w cieniu męża bohatera, kryje się żona, która jest także wielką, aczkolwiek cichą bohaterką o której nikt nie mówi. Niektórzy, patrząc z boku, jeszcze jej zazdroszczą, a ona musi robić dobrą minę do złej gry.

Agnieszka Lis napisała genialnie. Odkryła prawdę, która zakurzył czas i spektakularne sukcesy. Ukazała realną rzeczywistość, która jest trudna i wymagająca. Idealnie weszła w duszę kobiety, która mocno kocha i za tę miłość musi zapłacić bardzo wysoką cenę. Jedynie uczucie osładza jej zmaganie się z szarą codziennością.

„Listy w góry” to powieść o poświęceniu i egoizmie, o niespełnionych marzeniach i czekaniu, o trudnej miłości, która czasem mocno boli. Zwierzenia młodej kobiety, żony i matki są ogromnie nasycone emocjami, które bywają bardzo skrajne i mocne. Tę książkę nie można tylko przeczytać. Jej treść się mocno czuje i odbiera osobiście, przeżywa jak własne życie. Z książki bije mocny przekaz, że trudno być żoną mężczyzny z górską pasją, a długotrwałe rozstania i życie chwilami razem, a najczęściej osobno negatywnie wpływa nawet na najbardziej dobrany związek i kładzie się na nim ponurym cieniem.

Czytając łatwo odgadnąć, że ta opowieść była inspirowana życiorysem Jerzego Kukuczki i jego żony Cecylii. Ten schemat można jednak udanie przełożyć do życiorysów wielu wspinaczy, którzy przedkładają pasję nad swoich bliskich.

Książka ogromnie mi się podobała, jest przepięknie napisana i oddaje doskonale to, co dzieje się w życiu i sercu kobiety, która jest niczym Penelopa. Gorąco polecam jej lekturę nie tylko zainteresowanym górską tematykę, ale każdemu, kto lubi dobrą prozę z górnej półki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz