poniedziałek, 7 lipca 2014

Igor Sokołowski "Białoruś dla początkujących"


Wydawnictwo MG
data wydania 2014
stron 256
ISBN 978-83-7779-195-0

Z wizytą na Białorusi

Uwielbiam podróże, odkrywanie wspaniałych miejsc, które niekoniecznie muszą być opisane w turystycznych folderach. Życie nie raz pokazało, że zwyczajny wypad może zamienić się w fascynującą podróż. W czasie takich wojaży zdarzyło mi się ulec czarowi miejsc do których zagląda mało turystów. Białoruś to państwo leżące tak blisko Polski, a tak mało znane. To kraj o którym krążą stereotypy, a który postrzegany jest jako terytorium rządzone przez surowego dyktatora Łukaszenkę. Często Białoruś traci w oczach obcokrajowców swą tożsamość na rzecz Rosji lub ZSRR. Jaka jest więc naprawdę? Jak wygląda współczesny obraz kraju ze stolicą w Mińsku? 
Na to pytanie w sposób dość wyczerpujący dała mi odpowiedź lektura książki Igora Sokołowskiego, który już jako jedenastoletni chłopiec zainteresował się Wschodem Europy. W tym miejscu dodam, że dziś Pan Igor jest dziennikarzem i podróżnikiem. Ukończył filozofię i filologię wschodniosłowiańską. Jest patriotą zakochanym we Wschodzie. I swoją miłością skutecznie udało mu się mnie zarazić. Jego książka to zbiór reportaży napisany piórem chwyconym z pasją. W lekturze czytelnik znajdzie współczesny obraz państwa, któremu daleko do demokracji. Ono jest zawieszone pomiędzy komunizmem niczym za czasów Breżniewa a parciem ku zmianom, na które wielu obywateli i władza patrzy nieprzychylnym okiem. Jednak biegnący czas wymusza pewne zdarzenia. Na Białorusi żyje się inaczej niż w Polsce. Pojawiają się wprawdzie nowinki zachodnie czy rodem z Ameryki, ale mentalność ludzi jest zdecydowanie inna i uzależniona od przynależności do określonego pokolenia. Młodzi wypatrują zmian, tęsknią za nimi, a starsi się ich boją. Czytając odniosłam wrażenie, że Białoruś ogarnia cisza przed "burzą", że zmiany i tak będą musiały nastąpić, ale póki co rządzi Łukaszenka i ma sporo autentycznych zwolenników, którzy garną się do niego niczym kurczęta o kwoki bo ... innej opcji dla nich nie ma. Sokołowski pisze nie tylko o współczesnej Białorusi, o jakości codziennego życia, zwyczajnych sprawach szarych ludzi, ale i szuka polskich śladów na ziemiach białoruskich, zwiedza pozostałości z poprzednich epok - stare ruiny zamków i budowle powstałe w okresie istnienia CCCP. Opowieść snuta przez Pana Igora jest niezwykle ciekawa, opowiedziana plastycznie i niepozbawiona humoru. Naszpikowana ciekawostkami, które niekiedy dziwią, a niekiedy śmieszą. Nie brak też opisów przyrody, opowieści związanych z katastrofą czernobylską, która skaziła dość mocno okolice Homla. Nie brak dywagacji na temat polityki, mody, kulinarnych osobliwości. Autor przekazuje też gusta i opinie na różne tematy spotkanych w podróży Białorusinów. Od przysłowiowej deski do deski publikację czytałam z zaciekawieniem. Podobała mi się i przekonała mnie skutecznie, że mimo przeróżnych trudności ( wizowych, cenowych czy biurokratycznych) warto odwiedzić Białoruś. Warto mimo niezbyt rozbudowanej bazy hotelowej, warto mimo niezbyt przyjaznego czasem traktowania Polaków. Być może to się kiedyś zmieni na lepsze.
Tę książkę gorąco polecam tym, którzy lubią podróże w nietuzinkowe aczkolwiek ciekawe miejsca, miłośnikom wschodniej kultury i tym, którzy mają słowiańską duszę. Autora zaś dopinguję do opisywania swoich kolejnych podróży.

1 komentarz:

  1. Mam ten tytuł na półce. A sięgnęłam po niego już z tego względu, że uczyłam się swego czasu w liceum gdzie obowiązkowym językiem był język białoruski. Po książkę sięgnęłam z ciekawości, co też nowego mogę się dowiedzieć o Białorusi, a czego jeszcze nie zgłębiła. Mam nadzieję, że niedługo po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń