Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2014
stron 512
ISBN 978-83-7961-045-7
Klasztorna zbrodnia
Klasztor to miejsce, które w wyobraźni wielu ludzi ma być inne niż brudny świat. Lepsze. Tu mają mieszkać ludzie oddający swoje życie Bogu, będący mniej grzeszni i ponętni na dobra tego świata. Czy to prawda, że konsekrowani mniej grzeszą? Zwykle to mit, bo habit nie zwalnia od słabości natury ludzkiej. Często okazuje się, że zakonnicy i zakonnice grzeszą tak samo jak świeccy. Ba, bywa nawet że gorzej.
Początek lat 90-tych, klasztor zakonu braci żebraczych w Starym Brodzie. W nowicjacie dochodzi do buntu. Młodzi ludzie będący na starcie życia zakonnego podnoszą sprzeciw wobec złemu traktowaniu ich przez zakonników prowadzących nowicjat. Chcą edukacji, modlitwy, a nie wykorzystywania ich przede wszystkim do pracy fizycznej. Wspólnota rozpada się, a część nowicjuszy przenosi się ponoć do prowincji słowackiej.
Mija dwie dekady. W tym samym klasztorze dochodzi do zbrodni. Niezwykle brutalnego mordu. Życia zostaje pozbawiony sam biskup, a jego głowa odcięta od ciała trafia do miejsca gdzie spoczywa Boże Ciało. W Warszawie zaś ktoś kradnie zwłoki. Policja w obu przypadkach wszczyna śledztwo. Obie sprawy otrzymują osobne kryptonimy, ale prowadzą je ci sami stróże prawa. Czy coś je łączy? Kto bezcześci zwłoki, a kto zamordował osobę duchowną? Ciekawych rozwiązania tych zagadek odsyłam do książki. Do kryminału, który jest naprawdę smakowitym kąskiem dla miłośników dobrej sensacji.
Od samego początku lektura mnie zaintrygowała. Skupiłam się na niej maksymalnie, bo tego wymaga niezwykle skomplikowana fabuła pełna mnóstwa szczegółów. W trakcie czytania doznałam emocji i gęsiej skórki, a to oznacza, że kryminał znalazł u mnie uznanie i się spodobał.
W wątek kryminalny autor będący absolwentem studiów medyczno-weterynaryjnych wplótł wątek religijny. Zrobił to dość oryginalnie i tym samym bardzo podkręcił moją ciekawość. Książka to nie tylko sensacja, ale i nieco obyczaju. Śledząc postępy śledztwa czytelnik ma okazję przyjrzeć się życiu policjantów. Pan Lemberg ich sylwetki wykreował bardzo wymyślnie. Właściwie każdy z występujących w książce stróżów prawa to niesamowita indywidualność. Nie czytałam wprawdzie książki "Zasługa nocy", którą ten pisarz zadebiutował, więc tych książek nie porównam i nie ocenię. Ale "Patrona" bardzo polecę. Brawa należą się za ciekawy pomysł na fabułę, za kreację postaci, za świetne połączenie zdarzeń z przeszłości i teraźniejszości. Pochwalę za dynamikę akcji, za masę szczegółów, za mnóstwo świetnie powiązanych wątków drugoplanowych z tymi głównymi. W książce ukazany jest dość brutalny świat w którym nie ma miejsca na sentymenty i dobre wychowanie. Trup pada nie jeden, ciągle coś się komplikuje i naprawdę trudno odgadnąć kto jest winien. Do końca nie wiedziałam kto powinien trafić za kratki, nie raz byłam świadkiem brutalnych okoliczności i zanurzałam się w odmętach zainfekowanych złem ludzkich dusz.
Nie jestem zbytnio przekonana co do zawodowego spojrzenia pisarza na pracę policji. Czy takie subordynacje przeszłyby bez echa? Czy przełożeni przymykaliby palce na samowolkę podwładnych? I w końcu czy jakaś policjantka ryzykowałaby zdrowie wobec spraw zawodowych będąc w sytuacji Cynowskiej?
Mimo wszystko polubiłam Cynę, zaintrygowały mnie zbrodnie z religią w tle i cóż, troszkę się pobałam, przeżyłam spore emocje i wreszcie nie rozczarowało mnie zakończenie. Powyższe fakty wpłynęły na wysoką ocenę książki, którą punktuję
7/10.
Zapowiada się ciekawie, świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuń