niedziela, 17 maja 2015

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2015
stron 223
ISBN 978-83-7942-518-1

Trudna prawda

II tom lawendowej serii przeczytany. Wrażenia oczywiście są,  ale i czuć lekkie rozczarowanie. Bo lawendy i Chorwacji było mało, bo książka zbyt krótka. Sam pomysł na fabułę wyrwany życiu. Ileż kobiet na świecie ma podobne dylematy jak Zosia. Pierwsza poważna miłość nie zawsze kończy się wypowiedzeniem sakramentalnego "tak", ale zawsze zapada w pamięć. I nie daje się zapomnieć nawet po wielu, wielu latach. Mnóstwo mężatek w chwilach kryzysu porównuje małżonka do tego, co kiedyś był tym "naj". I zastanawia się, czemu tamten związek się skończył, czemu jest się z kimś innym. Życie to korale utkane z wyborów, decyzji, których możemy żałować, albo rozpamiętywać, analizować wielekroć przez lata. I tak właśnie jest w życiu Zosi, jednej z sióstr, która niby ma to, o czym marzą miliony kobiet, ale gdy się przypatrzeć z bliska jej życiu, to już nie jest tak różowo.
Mąż, dwójka dzieci w wieku lat nastu, stabilizacja, brak trosk finansowych. Sielanka? Nie pozory. Co nie gra? Życie obok, a nie z kimś. Codzienna mijanie się, chłód w sypialni, brak bliskości, samotność we dwoje. I nagle, w całej sytuacji pojawia się się Max, miłość z młodości, który ciągle kocha...

Pierwsza miłość nie rdzewieje? Sporo w tym prawdy, co udowadnia fabuła tej książki. Ale jest tu jeszcze coś więcej. Jest pewna rozgrywka, układ, który wydał mi się nieco przerysowany. Trudno mi było i nadal jest uwierzyć, że faceci tak potrafią. Za to łatwo mi zrozumieć kobietę w nieżywym związku, która szuka ciepła, miłości, która chce się czuć adorowana, kochana. Zosia wdaje się w romans nie mając gwarancji jak to się skończy. Miłość i kochanie kogoś to gra w rosyjską ruletkę. To właśnie uświadomiła mi ta książka. I ta myśl mnie poraziła. Ale tak właśnie jest. Kochając nie ma się gwarancji, że uczucie wróci jak bumerang. Miłość to cholerne ryzyko, a każda z nas może znaleźć się na miejscu głównej bohaterki. Nie chcę tu pisać jak to było w przypadku Zosi, doczytacie w książce, a recenzja nie będzie spojlerem, ale dodam, że powieść czyta się bardzo szybko. Ocean emocji przyszedł do mnie z ogromną siłą kilka dni po lekturze. Miałam wrażenie jakby jej pełna treść i wymowa dotarły do mnie po pewnym czasie. Musiało się to wszystko we mnie poukładać i stwierdzam, że powaliło mnie na kolana. Co złożyło się na taki zbieg okoliczności? Może fakt, iż lektura to przede wszystkim dialogi. Mało opisów, a wartka akcja. Zakończenie tajemnicze i dobrze, że ostatni tom już w mojej biblioteczce. Bo ciekawość podrażniona do granic możliwości. 
Nie jest to najlepsza książka tej Autorki, ale Agnieszka Ligas-Łoniewska przyzwyczaiła mnie do takiej wysokiej poprzeczki, że mam wobec jej powieści ogromne wymagania.

1 komentarz:

  1. tom 3 na mnie czeka, II tom też mnie aż tak bardzo nie porwał, ale liczę, że finał będzie mocny

    OdpowiedzUsuń