środa, 18 stycznia 2017

Agnieszka Lis "Karuzela"





Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania styczeń 2017
stron 632
ISBN 978-83-7976-595-9
literatura obyczajowa

W cierpieniu stajemy się niewidzialni


Jak ważne jest zdrowie zdajemy sobie sprawę, gdy dopada nas choroba. Jak kruche jest życie rozumiemy dopiero wtedy, gdy jest ono zagrożone. Wielu z nas jest pewnymi, że dożyje sędziwej starości. A śmierć jak to śmierć, nie pyta nas o zdanie i przychodzi kiedy chce. Czasem zabiera swoje żniwo, a czasem pogrozi tylko mocno kosą i nauczy nas mądrzej, intensywniej i piękniej żyć. Pędząc po sukces i marzenia jesteśmy jak otumanieni. Nie liczymy się z tym, że nagle możemy dostać życiowej zadyszki i może nam zabraknąć sił, by dalej spełniać swoje role. A bywa, że z dnia na dzień los przewraca nasz świat do góry nogami. Tak, jak zrobił to Renacie. Kim jest ta kobieta?

Renata to główna bohaterka najnowszej powieści Agnieszki Lis. Jest żoną z kilkunastoletnim stażem małżeńskim i mamą trójki dzieci. Nie pracuje zawodowo, zajmuje się domem i wychowaniem swoich pociech. Jest aktywna i żyje w biegu. Codziennie ma masę obowiązków i świetnie sobie z nimi radzi. Jest niczym niezawodny i doskonały trybik w maszynie, aż nagle dopada ją przeziębienie. Ot z początku taka zwyczajna infekcja, która jednak nie chce minąć. Renata jest słaba, a zaniepokojony lekarz zaleca zrobienie badań. Diagnoza okazuje się gromem z jasnego nieba. W lekarskim gabinecie pada wyrok – białaczka. Rozpoczyna się walka z rakiem – skorupiakiem jak nazywa go nasza bohaterka na śmierć i życie...

„Karuzela” to książka, w której króluje zwyczajne życie. Nie znajdziecie w niej choć odrobinę lukru, słodkości czy romantyzmu. Na te rzeczy w fabule po prostu nie ma miejsca. Bo jest choroba i walka o zdrowie, o życie i bycie z rodziną, o każdy dzień z dziećmi, o spokojny sen oraz zwyczajnie zjedzony posiłek. Autorka w bardzo prawdziwy i realny sposób pokazuje nie tylko bitwę Renaty, ale i tragedię jej najbliższych. Rodzina w obliczu dramatu jednoczy się, wspiera chorą, pomaga jej dzieciom, ale nie jest idealnie, bohatersko i perfekcyjnie. Pojawiają się i błędy, mocne słowa, emocjonalne gesty, na wierzch wychodzą brudy i grzechy. Renata cierpi, bo zawodzi bliskich, bo zostawia dzieci i idzie do szpitala, bo inni muszą ją wyręczyć. Jej rodzina robi co może, by jak najlepiej funkcjonować i nie martwić żony, mamy i córki, ale zdarzają się trudne sytuacje, puszczają nerwy, ulatuje cierpliwość. Fabuła tej książki jest nieco inna niż wskazuje okładkowy opis. Jest jeszcze lepsza niż się wydaje, ba! jest perfekcyjna i łatwa w odbiorze, bo autentyczna. Wzrusza, oszałamia, szokuje. Daje do myślenia, zmusza do zastanowienia, mocno chwyta za serce. Ukazuje prawdę o bezwzględności choroby oraz o tym, że ogrania ona nie tylko chorego, ale i tych, którzy go kochają.

Ta powieść zbudowana jest głównie z dialogów, a Agnieszka Lis okazuje się ich mistrzynią. Kreśli je wzorowo i tym samym uwierzytelnia przekaz i wydźwięk tego tytułu. Najmocniejszym autem książki jest zakończenie. Trudno mi znaleźć słowa, by je ocenić, ale dodam, że takiego finału powieści obyczajowej jeszcze nie czytałam.
Piekło choroby nowotworowej jest okrutne, a ona sama zabiera wszystko. Ogałaca za życia i czyni żywym trupem. A my niekiedy zachowujemy się jak dzieci ze szkół opisanych w tej książce. Autorka uczy wyrozumiałości dla chorych, wskazuje jak ważną rolę pełni wsparcie, pomocna dłoń, przyjaźń i każde ciepłe słowo w tak dramatycznej sytuacji.

„Karuzela” to książka bardzo smutna, przy której nieodzownym dodatkiem jest nie tylko ciepła herbata i puszysty koc, ale i chusteczki, by ocierać łzy. Mimo poruszonej trudnej tematyki lekturę czyta się lekko i szybko. Ta książka wpisuje się na długo w naszą pamięć czy tego chcemy czy nie. Gorąco polecam jej przeczytanie. Niech dla każdego z nas będzie mądrą życiową lekcją. Niech nas uwrażliwi i uczyni lepszymi.

1 komentarz:

  1. Będę musiała bliżej przyjrzeć wydawnictwu Czwarta Strona pod kontem takich książek. Niby smutna, a ja jednak lubię takie czytać, czasami się nawet popłakać

    OdpowiedzUsuń