czwartek, 30 kwietnia 2020

Iwona Wilmowska "Zostawić ślad"



Wydawnictwo Axis Mundi
data wydania marzec 2020
stron 240
ISBN 978-83-66451-02-5

Stara miłość nie rdzewieje, ale stare rany też często nie pokrywają się patyną

Czytanie kryminału to u mnie jak powrót do przeszłości. Ten gatunek zaczęłam namiętnie poznawać w zdecydowanie nieodpowiednim wieku. Miałam zaledwie 12 lat i zamiast czytać książki dla nastolatek to ja rozczytywałam się w sensacji polskich pisarzy. Seria ze srebrnym kluczykiem, Ewa wzywa 07, Seria z jamnikiem.... Ach, co to były za książki. Miały swój klimat i urok. To, że pisali je rodzimi Autorzy było dla mnie atutem. Miłość do polskich kryminałów mi została. I znów odnalazłam jej smak w książce Iwony Wilmowskiej. Spodobała mi się od samego początku. Urzekł mnie jej klimat. Kto lubi prowincję, dreszcz emocji, ciekawą fabułę, która mimo, że nie jest skomplikowana to ma w sobie to "coś" ten powinien przeczytać "Zostawić ślad".

Główną bohaterką jest dziennikarka Paulina Gudejko, która właśnie straciła posadę w miejskiej gazecie. Paulina jest ambitna i nie chce przyjąć byle jakiej pracy, marzy o ambitnym dziennikarstwie. By poprawić stan swoich finansów postanawia napisać książkę. Wynajmuje domek w cichej i pozornie spokojnej miejscowości Mory. Planuje odpocząć od miasta, rzucić się w wir pisania, spędzić czas ze swoim psem Rumcajsem. 
Liczy na ciszę, jesienny relaks w otoczonej lasami przystani, ale czeka ją coś zgoła innego. Los szykuje bowiem spore niespodzianki. Niedaleko domku letniskowego, nad leśnym jeziorem znalezione zostają zwłoki miejscowego mężczyzny. Nie jest to nie jedyny trup, jaki się pojawi.  Paulina przyjmuje rolę lokalnej dziennikarki i relacjonuje swoimi artykułami przebieg wydarzeń, które wstrząsają lokalną społecznością. 
Kto jest zabójcą? Jakie ma motywy? Co łączy ofiary?

Tak, wybór tej lektury był strzałem w dziesiątkę. Okazała się ona książką, która pochłonęła mnie bez reszty. Czułam ją moimi zmysłami, wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach, były emocje, były dreszcze, było zgadywanie kto jest winny i zagadka pozostała aktywna do samego końca książki. Za nic nie udało mi się odgadnąć motywu zabójcy. A to oznacza, że świetnie się bawiłam i to była idealna lektura na dwa wieczory. 
Autorka stworzyła ciekawą fabułę, świetnie oddała prowincjonalny klimat i meandry życia małej, lokalnej społeczności w której z jednej strony wszyscy o sobie wszystko wiedzą, a z drugiej istnieją pewne nieodkryte tajemnice, a każdy ma swoje sekrety. W miejscowości, gdzie pozornie mało co się dzieje i panuje względny spokój zło jednak nie śpi i zbiera swoje żniwo. A zemsta bywa słodka. 
W tytule urzekł mnie klimat. Miejsce akcji, pora roku, okolica i ciekawie wykreowane postaci sumują się na atuty powieści, która bez wahania podbiła moje serce. 
Czytałam oderwana i zatopiona w opisany świat. Chłonęłam go, bo prowincjonalne klimaty pociągają mnie od dawna. Sprawdza się w tym tytule reguła, że zło czai się zawsze i wszędzie, a oczywisty podejrzany to nie zawsze sprawca zabójstw. 
Polskie kryminały mają inny klimat niż skandynawskie. Są mroczne inaczej, smakują inaczej, ale są równie dobre, równie ciekawe, równie zatrzymujące oddech i wywołujące szybsze bicie serca. 
Jak najbardziej polecam tę lekturę. Dobra proza, solidny warsztat, idealne tempo akcji, ciekawa zagadka kryminalna, fabuła z pomysłem. Brawa dla Autorki. 

1 komentarz:

  1. Skoro tak zachwalasz, to nic, tylko czytać. Rzadko kiedy sięgam po polskie kryminały, ale tutaj chyba zrobię wyjątek. :)
    Pomistrzowsku

    OdpowiedzUsuń