Z książek Marka Krajewskiego do tej pory przeczytałam tylko "Koniec świata w Breslau". I nie byłam nią zachwycona. Raczej nieco znużona i zmęczona. Dziwiły mnie tak pozytywne recenzje innych, bo sama oceniłam powieść niezbyt wysoko. I dałam autorowi kolejną szansę na "wgryzienie" się w moje gusta , bo raczej nie powinnam przekreślać kogoś po jednej książce. I dobrze! Bo "Liczby Charona " bardzo mi się spodobały i świetnie się czytały. Kilka dni przed rozpoczęciem lektury zobaczyłam ciekawy obrazek. Przechodziłam koło liceum, zbliżała się ósma na zegarku i uczniowie szli do szkoły. Jedna z dziewczyn też szła, ale z nosem w najnowszej powieści Krajewskiego i cały świat obok jej nie dotyczył. To mnie zmobilizowało do lektury i ...... odpłynęłam tak jak ona.
Akcja książki dzieje się w przedwojennym, polskim jeszcze wtedy Lwowie. To miasto jest mi bliskie z opisów dziadków, którzy do połowy lat 40-tych XX wieku mieszkali blisko Lwowa, w Samborze i znali je doskonale. To prawda - przedwojenny Lwów miał swoisty klimat, piękne zakątki ,urocze uliczki i zaułki, swoje tradycje i specyficzną gwarę. I to udało się w dużym stopniu przenieść na karty powieści Krajewskiemu, za co chylę czoła.
Jest rok 1929. Główny bohater powieści były policjant Edward Popielski jest w nieciekawej sytuacji. Były student matematyki i języków klasycznych wiedeńskiej uczelni został po siedmiu latach służby wyrzucony z policji za niesubordynację. No cóż, z przełożonym to jednak lepiej nie zadzierać! Wiedzie mu się niezbyt dobrze. Mieszka w skromnym mieszkanku z kuzynką Leokadią i córeczką Ritą. Jest wdowcem , a jego żona zmarła przy narodzinach ukochanej jedynaczki. Utrzymuje się z korepetycji ,ale to daje skromne dochody i ledwo starcza na życie. I nagle los mu sprzyja. W mieście dochodzi do dwóch zabójstw - 60-letniej wróżki Luby Bajdykowej i młodej prostytutki Liji .Co łączy obie zbrodnie ? To, iż krótko po ich dokonaniu ktoś wrzuca anonimowo do skrzynki policyjnej dwie kartki z napisami po hebrajsku. Zagadka wydaje się bardzo trudna do rozszyfrowania. Dzięki wstawiennictwu kumpla ze szkolnej ławy Popielski zostaje zaangażowany do śledztwa policyjnego , a dodatkowo syn Bajdykowej zatrudnia go za sporą kwotę jako prywatnego detektywa i posuwa cenne wskazówki. Czy sympatycznemu Edwardowi uda się rozwiązać skomplikowaną matematyczną układankę wymagającą nie tylko wiedzy z zakresu nauk ścisłych , ale i znajomości hebrajskiego ? Czym są tytułowe "Liczby Charona"?
Warto sięgnąć po ten ciekawie i oryginalnie napisany kryminał i prześledzić losy brutalnych zbrodni oraz perypetii miłosnych Edmunda - te dwa wątki splatają się ze sobą i przykuwają skutecznie uwagę czytelnika. Autor świetnie skomponował wątek sensacyjny, cóż ja jednak nie chciałabym poznać własnej przyszłości z tej charonowej wróżby !
Bohaterowie powieści są bardzo wyraziści i oryginalni - intryga goni intrygę, każdy ma jakieś mroczne sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Klimatu powieści dodają krótkie ,ale ciekawe opisy Lwowa , używanie przez postacie pięknej lwowskiej gwary. I to sprawia ,że książkę czyta się szybko i przyjemnie. Nie ma w niej mroczności i "ciężkiego klimatu " jaki panował w "Końcu świata w Breslau ". I to mi się bardzo podoba. Czytelnik jest często zaskakiwany i czytając nie domyśla się, jak rozwinie się dalsza akcja, która jest do końca nieprzewidywalna. Oryginalnie napisany kryminał, z ciekawymi rozwiązaniami naukowymi świetnie zrelaksuje i przeniesie do innego świata .
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak .
Właśnie się zabieram za tę książkę...
OdpowiedzUsuńKsiążki Krajewskiego bardzo lubię. Tylko tej ostatniej właśnie jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak kamkap bardzo lubię książki Marka Krajewskiego. Przeczytałam wszystkie niemalże jednym tchem i na tę też czekam. Kolega obiecał pożyczyć :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń